#religia #edukacja
Chodziłeś/aś na religię?
@evilonep chodziłem na religię dopoki nie poszedłem do gimnazjum. Tam przestałem i tak już zostało
@evilonep pykło mi 18ście i się sam wypisałem
@A_a tak samo, w podstawowce mialem calkiem mile katechetki, w gimnazjum jakas nawiedzona, a w technikum jakiegos przybitego, ktory byl smieszny, ale nikt nie traktowal tego powaznie
Na religię zacząłem chodzić jak się w podstawówce dowiedziałem, że na komunię babcie robią się jeszcze bardziej hojne i będzie "bogactwo". Z rozpędu zakończyłem na bierzmowaniu.
Wypisałem się z religii w pierwszej klasie technikum we wrześniu, bo chciałem mieć jedną godzinę wolną, aby sobie pospać między zajęciami. :D Okazało się, że ksiądz był na tyle fajny w stosunku do moich kolegów, że aż sam czasami przychodziłem do niego na lekcje, mimo bycia tym bezbożnikiem. :) Religia w podstawówce była nawet w porządku, ale to gimnazjum właśnie obrzydziło mi te zajęcia i każde 45 minut spędzałem z głową położoną na ławce, lubiłem sobie wtedy zrobić drzemkę.
No i w zasadzie co z tego, że miałeś spoko księdza w szkole? Nijak to się ma do artykułów, których nie czytałeś ani nie przytaczasz.
@RogerThat to był impuls do tego wpisu po przeczytaniu nagłówka "religia w szkołach: koniec eldorado"
@evilonep miałem tak samo jak Ty w liceum. Gość był w porządku, nie religijny Fanatyk. Szkoda że takich jest niewielu
Szkoła nie jest od rozrywki, jak lekcje religii mają się sprowadzać do tego, że 1 na 10 nauczycieli będzie spoko gościem, no to rzeczywiście nam to potrzebne xd
@smierdakow no mnie te lekcje w jakiś sposób ukształtowały i nie uważam, że były one szkodliwe czy całkowicie zbędne. To było miejsce na ciekawe dyskusje z kumplami w szkole, które zmuszały do myslenia i spojrzenia na tematy, których nie porusza się nigdzie indziej
@smierdakow ale oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy są spoko żeby nie było... I sam mam też dość nieprzyjemne wspomnienia z jednym z nich, bo kiedyś jak musiałem iść do spowiedzi po pieczątkę to mnie typ zapytał na koniec czy konia wale i porno oglądam xD nigdy więcej juz do spowiedzi nie poszedłem xD ale to taki mały offtop, bo jednak same lekcje wspominam pozytywnie.
@evilonep no od dyskusji to powinna być etyka czy podstawy filozofii, historia idei czy religioznawstwo. Co do zasady takie "luźne lekcje" bez uczenia się pod klucz egzaminacyjny są fajne, ale facet w sukience jest tam zbędny.
@smierdakow moim zdaniem szkoła właśnie powinna też dostarczać rozrywki, bo inaczej mamy więzienie dla dzieci, a nie naukę. Dzieciaki świetnie uczą się przez zabawę, młodzież zresztą też. Tak już abstrahując od przykładu z religią OP-a.
W technikum zapisany byłem, ale religia była na ostatniej godzinie albo pierwszej to nikt nie chodził i tak xD
Tak i nie, w zaleznosci na jakim etapie. Ale za to kiedys dostalem liscia od ksiedza na korytarzu za pyskowanie xD
@bartek555 oddałeś?
@madhouze 13 lat mialem, nie bylem takim chojrakiem ;)
@bartek555 to może byłoby warto wyrównać rachunki po latach, pewnie by się zdziwił
najpierw chodziłem bo musiałem a później chodziłem bo idealnie pasowała aby przepisywać zad dom 😉
@Half_NEET_Half_Amazing Cwaniaku. Ale tak, odrabiać też było można.
@evilonep Religia powinna se być w salce katechetycznej albo w niedzielę na świetlicy w szkole i tylko dla chętnych. Kompletnie nie pamietam co miałem na religii, wiem, że katechetka była pierdolnięta
@zjadacz_cebuli ale to nie jest wina religii tylko celibatu
@dsol17
katechetki nie mają celibatu. Znowu nic nie wiesz - takich podstaw?
@dsol17 Celibat też jest zjebany. Ewentualnie religia mogła by być nauką o wszystkich religiach świata, o wpływie na nasze życie, o podobieństwach mimo odległości. Wtedy sam bym chodził. Religia jest ciekawym zjawiskiem, które warto badać ale jeżeli w szkole mam się uczyć o jedynej słusznej partii, tfu religii to podziękuję
@evilonep nie było innej opcji a księdża w szkołach to poza jednym byli najwięksi debile, którzy nigdy nie powinni pracować z młodymi. Raz kazał kolegom zrobić lekcje o uzależnieniach, przyniesli butelkę po wódce z wodą i pustą paczkę fajek to zrobił aferę na całą szkołę i wylądowali na dywaniku u dyrektora xD
W LO odpuściłem kolorowanie Jezusa na krzyżu, przypowieści o gadającym krzaku i łażeniu po wodzie.
Od kościoła też odszedłem. Skoro wafelek jest dla plebsu a dla ojczulka wino to nie jest ok. Teraz służę szatanowi, przeklinam, masturbuję się i zjadam kajzerki w Biedronce na zakupach. Zdecydowanie lepsza opcja.
@evilonep to co pamiętam to patola, chociaż nienajgorsze liceum, była a szkoda nauczycieli bo chcieli dobrze. Co do tego kto powinien łożyć na to się nie wypowiadam
@evilonep
no i co z tego?
Że twoje doświadczenie ma wskazywać że te lekcje mają być?
@GordonLameman nic z tego. Dzielę się swoim doświadczeniem tak jak Ty dzielisz się wpisem ze swoją kanapką na śniadanie. Zwykłe przemyślenie, zaproszenie do dyskusji i wymiany doświadczeń.
@evilonep
ok, myślałem że to głos w dyskusji „za”
@GordonLameman jak zwykle w takich tematach, ciężko mi powiedzieć czy jestem za czy przeciw. Co to zasady to zgadzam się z tym, co padło już wyżej, że generalnie miejsce takich zajęć powinno być jednak poza szkołą. Niemniej, bazując wyłącznie na własnych odczuciach jakie wyniosłem z tych lekcji to coś one mi tam dały. Jak już pisałem wyżej, w pewien sposób mnie ukształtowały i pozwoliły mi porozmawiać z równieśnikami na tematy, których normalnie w tym wieku się nie omawia. To były według mnie ważne dyskusje. Lekcje w moich szkołach nie wyglądały tak jak ktoś napisał wyżej, że słuchanie o łażeniu po wodzie czy gadającym krzaku. Raczej było ogólnie o wartościach, o jakiś zasadach i bardziej nawiązaniu do wartości chrześcijańskich niż takie srogie wbijanie do bani tych wszystkich religijnych przypowieści. Gdyby takie lekcje były poza szkołą to na pewno bym na nie nie chodził. Ale jako że były w szkole to chodziłem. U mnie wszyscy chodzili i gdybym w nich nie brał udziału to jednak dużo bym stracił oceniając to po latach. A chodzili też ci, którzy totalnie nie mieli nic wspólnego z kościołem i oni też mogli się wypowiedzieć, co też było ważnym aspektem tych lekcji.
@evilonep Ty miałeś spoko ja miałem w podstawówce bardzo fajną katechetkę ale wysłali ja do Rzymu, za to w gimnazjum hmm katechetka na lekcji kropiła całą klasę wodą święconą, twierdziła że niektórych opętał demony, za niewygodne dla niej pytania wyrzucała z klasy na korytarz, a to co było wtedy mniej lub bardziej modne jak HP czy pokemony okuktyzm demony i druidyzm. W Liceum był ksiądz, dość specyficzny, uczył np że plemniki dojrzewają 30 dni i jeżeli uprawiasz seks a one są jeszcze nie dojrzałe to będą chore dzieci no na autyzm, do tego w seminarium tak się modlił i leżał krzyżem aż rozmawiał z Jezusem, a jak zmarł papież to się źle tego dnia czuł i zegarek równo o 21:37 mu stanął i się popsuł. I to wszystko szkoła publiczna w mieście powiatowym
@pi0t ja pierdole xD no to faktycznie pojebane, Twoje lekcje z tymi co ja miałem nie mają ze sobą nic wspólnego xD
@evilonep
Są różni ludzie, różni księża. Znam naprawdę wspaniałego, co bardziej dba o społeczność niż o swoje potrzeby i świątynie (stan na pół surowy) ale zorganizował boiska dla dzieci, plac zabaw, robi festyny, wycieczki, w razie potrzeby jadlodajnie czy paczki żywnościowe ściągał i wydawał, klub AA, punkt dla bezdomnych interwencyjne coś jak noclegownia (za to inni księża go nie lubili bo tez udzielał sakramentów tym którym gdzie indziej odmawiano a co gorsza często nie chciał pieniędzy. Dostał formalny zakaz udzielania sakramentów dla osób spoza parafii. Mądry fajny facet, otwarty na rozmowę.
Znam też takiego co miał nieoficjalnie kobietę i 2 dzieci, ale był pierwszy do osadzanie i potrafił wyrzucić z kościoła za to, że ktoś na tacę nie dał, bawił się w politykę czy wyzywał ludzi, że więcej do kościoła chodziło jak on był chory i było zastępstwo niż jak on prowadził msze.
Inny potrafił udzielać ślubów jednostronych i nie oceniał, a kolejny był nagrywany w dość nieobyczajnych sytuacjach za to nawet złamana ręka i szpital nie był usprawiedliwieniem braku obecności na spotkaniu komunijnym.
Były też sytuację z wielkimi spotkaniami z pielgrzymami czy niepełnosprawnymi, wspólne zdjęcia, mile słowa, a później siadali oddzielnie z innym jedzeniem i na innej zastawie.
Trochę widziałem, trzymam z daleka od kościoła i mam negatywne o nim zdanie.
Ale na pewno są ludzie którzy chcą robić coś pożytecznego, są zwyczajnie dobrzy i porządni.
Tych szanuje, chętnie porozmawiam i posłucham.
@evilonep chodziłem przez SP, potem gimnazjum. W liceum wytrzymałem chyba pół roku i stwierdziłem że jestem za duży na takie pierdololo.
Na każdym etapie spotykałem na swej drodze pierdolnięte katechetki i księży, łącznie z taką co się krzyżem kładła na ziemi w klasie i odprawiała jakieś tajemne modły. Nie wyniosłem z tych dziesiątek godzin spędzonych w ławce żadnych pozytywnych ani rozwijających przemyśleń, czułem jedynie tępą indoktrynację i bezsens.
Zazdroszczę, że miałeś więcej szczęścia, ale raczej nie jest normą to o czym wspominasz. Won z religią ze szkoły.
@evilonep religia przez całą moją edukację to była zawsze głęboka patola. Każdy nowy ksiądz miał jakieś poważanie przez pierwsze lekcje, ale każdy miał ego w kosmosie.
Z reguły zawsze na trudne pytania nie odpowiadał, albo odpowiadał coś z dupy. No i kończyło się tym, że każdy robił co chciał na tych lekcjach i miał wywalone. Za jedynkę nie dało się nie zdać dalej, a do średniej i tak się nie wliczalo. No było naprawdę dziko i sam nie wiem dlaczego to robiliśmy.
No widzisz, a ja miałem w gimnazjum dewotkę, która zasłaniała rolety na oknach, zapalala świece i kazała nam pisać "listy", które głównie opierały się na zadaniu "przekonaj koleżankę, żeby nie robiła aborcji", puszczała nam filmy z tym typem co jest samym korpusem, że ej on żyje to po co robić aborcję, kazała nam rozmawiać z aniołami a przy tym wszystkim, jak ktoś tylko wyłamywał się że schematu to była w chuj agresywna. No ale musiałem chodzić i nie miałem absolutnie pola do dyskusji w domu. Aktualnie jestem szczęśliwym apostatą już od długiego czasu, dzieci nie ochrzciłem i uważam że szkoła to nie miejsce na religię, chyba ze ktoś chce posłać dziecko do szkoły prowadzonej przez osoby z kościoła - co tez uważam za patologie, no ale jest to jakiś kompromis.
@Sauron
rozmawiać z aniołami
Udalo się komuś nawiazac kontakt? To nie jest okultyzm jakis?
Ech, mogłem w ankiecie rozbić opcję "Tak" na jeszcze dwie tj. mam dobre wspomnienia i mam złe wspomnienia, bo po komentarzach widzę, że tylko u mnie te lekcje wyglądały jakoś sensownie. Bo to co piszecie to jest turbo pojebane xD
@evilonep tak, miales sporo szczescia. U mnie w technikum tez byl spoko ksiądz z calkiem niezlym podejsciem do mlodzierzy, chociaz dziwak i troche takie duze dziecko w sutannie. Ale wesoly byl przynajmniej i chetnie dyskutowal. W podstawowce i gimnazjum to byla totalna strata czasu.
@evilonep czego mi najbardziej brakuje w tym przedmiocie to jasno nakreslonego programu nauczania. Katecheci mogą go sobie prowadzic jak chcą i o ile czasem trafi się ktos kto poprowadzi go calkiem sensownie to wiekszosc to jednak zindoktrynowana szuria, ktorej odpierdala od misji nauczania dzieci.
Chodziłem bo musiałem. W zasadzie była to całkowita strata czasu. Nic sensownego nie było na lekcjach i ksiądz omijał kontrowersyjne tematy - typowe zachowanie kościoła.
Nie chodziłem na religię od początku, od zerówki, to było w 1999 roku, byłem z tego powodu koszmarnie prześladowany w klasie, kurwa bili mnie i wyzywali za to że nie byłem katolikiem - jak sobie teraz pomyślę że jako sześciolatek przechodziłem piekło to dziwię się że jeszcze żyje i nawet wyszedłem na ludzi. #feels
Chodziłem bo w tamtych czasach wszyscy chodzili, teraz jak już wiem że to jedna wielka ściema, to swoich dzieci już od początku podstawówki nie zapisuję.
Komentarz usunięty
Jak tu czytam, to niektórzy co prowadzili te "lekcje" religii to niezłe przypadki do psychiatry. A ludzie w większości dalej bezrefleksyjnie zapisują swoje dzieci na te balaniuki i narażają je na kontakt z tymi psycholami. No, ale co mnie obchodzą czyjeś dzieci.
@DKK gadałem o tym z sąsiadem i w sumie go srogo wyśmiałem. Dzieci poszły do komunii, bo rodzina chciała. Chłop 40 lat i rodzina za niego dzieci wychowuje.
Z lekcji religii najbardziej pamiętam to, że zostałem wyrzucony i mieli być wzywani rodzice, ale dyrektorka powiedziała, że mam rację i ksiądz jest niepoważny xd po miesiącu już go z nami nie było ^^
A poszło o dowody na temat boskości Jezusa. Gość próbował nam powiedzieć, że Jezus istniał i był bogiem, bo w piśmie świętym jest wspomniana studnia w Jerozolimie na skrzyżowaniu jakichś dróg i archeolodzy faktycznie ta studnie odkopali. Ja jako wtedy jeszcze wierzący nastolatek stwierdziłem, że ok, ale w mitologii greckiej wspominają o Olimpie i taka góra faktycznie istnieje, wiec Zeus też był bogiem xd niczego nie żałuję xd
@Loginus07 w gimnazjum za porównaniu mitologii greckiej lub nordyckiej do chrześcijańskiej można było wylecieć xD ale to było żałosne i zabawne jednocześnie
@Amhon od razu widać, że to religia z zajebiście silną psychiką i nie boi się żadnych porównań ^^
@evilonep W podstawowce jeszcze jakos to wygladalo. W gimnazjum z kolei to byla czysta patologia. Ksiadz sie na nas potrafil wydzierac, bo patusy skutecznie go podgrzewaly przez cala lekcje. Byly jakies karteczki z pytaniami do ksiedza i oczywiscie patusy robily sobie z niego beke i pytaly o masturbacje, czy ksiadz zmienia skarpetki, o jego rzekomy romans z jedna z parafianek itd. Potem odszedl od Kosciola bo chyba okazalo sie to prawda xD No czeski film.
W Liceum mialo to jakos rece i nogi, ale juz zaczynalo mi byc cos nie halo, mimo ze bylem ultra zindoktrynowany. Teraz mam generalnie niechec mocno do ksiezy i do tej instytucji, bo to manipulanci, ktorzy probuja wzbudzic w Tobie czesto poczucie winy za normalne rzeczy - np ksiadz raz w pociagu na mnie nafukal, bo gralem sobie w gierki xD Albo seks bez slubu - bedziesz sie zmazyl w piekle grzeszniku xD
Straszne to wszystko i traumatyczne.
Pojedynczy przypadek.
Mój ksiądz miał wszystko w dupie, kazał nosić cegły na budowie kościoła, zbierał naklejki z różańców i innych takich i wystawiał jedynki jak ktoś nie chodził (miałem obowiązki domowe oraz mieszkałem w przysiółku 5km od parafii w rodzinie bez samochodu).
Dużo, dużo więcej złego robił i odwalał, aż w końcu go parafianie (nawet ci najbardziej zaślepieni) wywalili.
Tak czy siak nie patrząc w inne komentarze mamy 1:1 co. wywalenia religii.
A i tak księża i katecheci mogą i mają możliwości (w każdej parafii jest choćby kościół jak nie salka) by religii nauczać poza szkołą. Więc nawet jak religii by nie było w szkołach to i tak nie zniknie. Więc w czym problem?
@evilonep To super ale to powinno być w salce kościelnej jak kiedyś a jeśli nie ma to by mogli wynajmować coś. W ostateczności jak nie ma możliwości to by mogli wynajmować pomieszczenie od szkoły jak to jakaś mała wioska i nic nie ma wyjątkowo i kuratorium by musiało za każdym razem wydawać na to zezwolenie. Ale całkowicie osobno od zajęć szkolnych i co najwyżej by mogli się umawiać że tuż po szkole ale tylko dla naprawdę chętnych.
Komentarz usunięty
@HRJvc0Dxobha to był fajny komentarz. Szkoda, że usunąłeś.
Czyli ten z liceum nie czuł pisma nosem?
@evilonep Religie to zło:
• religie stoją w opozycji do nauki
• religie to wiara (w bajki), a nie wiedza
• religie są nieetyczne (łamią kręgosłupy, wprowadzają zamieszanie, krzywdzą)
• to nieuctwo (katolicy sami nie znają ani katechizmu, ani Pisma Świętego, ani naukowych standardów)
• to zakłamanie (wierzą jak dawno temu Grecy w mity i we wzajemnie sobie sprzeczne zasady wiary)
• to wyrachowanie (wyciągają ze wszystkiego osobiste korzyści)
• to hipokryzja (wierzący sami nie żyją według własnych zasad)
• to działania bezwzględnie (jak w każdej sekcie)
• istotą ich jest nietolerancja, segregacja, dyskryminacja
• to ograniczenia dotyczące aborcji i eutanazji, co sprowadza zagrożenie życia i katorgę na cierpiących
• to życie sprzecznie z zasadami, które innym się narzuca
• to wysługiwanie się zbirami do ochrony swoich interesów (jak mafia)
• to wszczynanie konfliktów
• to zachłanność (Jezus nie miał nic, ale oni gromadzą najcenniejsze dobra)
• to prześladowanie inności (osoby LGBT, kobiety...)
• to tuszowanie przestępstw członków swojej grupy
• to manipulowanie nieświadomymi osobami
• to ingerencja w politykę państw świeckich
• to wciskanie nienaukowych przekonań i wartości
• to rekrutowanie do swojej organizacji już najmłodszych (poprzez chrzest, pierwszą komunię... i bez żadnych konsekwencji)
• to usprawiedliwianie złych moralnie czynów tym, że w Piśmie Świętym jest tak nakazane
• to marnowanie czasu i pieniędzy na modlitwy i zajęcia sprzeczne z rzeczywistością
• to przypisywanie sobie niezasłużonych zasług
@976497 No niestety prawde napisales. Jak sie poczyta biblie, w sensie nowy testament, to sa to takie ladne przypowiesci o dobru i samorozwoju.
To troche jak z internetem, z fajnego, niezaleznego narzedzia korpo zrobilo smietnik xD
Kosciol to takie samo korpo nastawione na zysk.
Chodziłem do 2 klasy liceum, trzecia już sobie odpuściłem. Zawsze miałem religie z nawiedzonymi dewotami, u których odpowiedzią na wszystko był pambuk i nie było dyskusji. Żenada, zero meytoryki, tylko beka
W podstawówce dostałem jedynkę za to, że powiedziałem że zwierzęta mają rozum a nie instynkt
@kto3 oczywiscie, ze maja rozum xD Mozna spojrzec, jak kruk rozwiazuje zagadki logiczne, czasem dosc skomplikowane.
@evilonep w liceum się wypisałem, jak pojawiła się możliwość. Godzinę wolną spędzałem z kolegą z klasy, który pochodził z rodziny, która miała RiGCz i byla laicka.
Mieli nam zorganizować lekcje etyki, ale uznali ze to chyba za drogo wyjdzie, więc nas zamietli pod dywan. Mieliśmy we dwójkę godzinę przerwy i spokoju.
Czasami szliśmy na piwko / dwa do pobliskiego pubu, tylko potem wytrzymać walkę z pęcherzem na kolejnych lekcjach było ciężko.
W gimnazjum bywało różnie, jak się spoko ksiądz trafił, to szło pogadać, a jak nawiedzona siorka, to już nie. Na lekcjach zaś bydło, jak to w gimnazjum.
Pamiętam za to jedną sytuację z podstawówki. Z czasów kiedy to nawet w dużych miastach wszyscy jednym pędem do kościółka co niedzielę chodzili i nikt nawet nie myślał, że inaczej się da.
I tak, jako szczyl absolutny, choć nad wyraz ciekawy świata, zadałem siostrze na lekcji pytanie:
A proszem siostry, a jak na przykład w Afryce jest jakieś dziecko, które nigdy nie dowiedziało się o jezusku, to ono pójdzie do nieba po śmierci?"
Siostra odparła wymijająco, że w Afryce to są misje.
Ale ja drążyłem dalej i spytałem, co jeśli nigdy to dziecko nie spotka księdza, który powie o wspaniałości Jezuska, bo wioska, w której żyje jest odcięta od świata i nikt nigdy nie nawiązał z nimi kontaktu?
I pamiętam to puste spojrzenie siostry, z lekkim gniewem w oczach, że jak taki mały gnój może zadawać takie pytania; absolutną ciszę w klasie przez kilka sekund i potem siostra odwraca wzrok i zmienia temat - "a teraz namalujemy krzyżyk, wyjmijcie kredki."
Prosty temat, banalny do zaadresowana zarówno moralnie, jak i w duchu religii chrześcijańskiej; osoba wierząca spokojnie by wytłumaczyła ten aspekt wiary dziecku. Ale siostra bała się wejść w polemikę z małym szczylem i wolała zmienić temat, żeby przypadkiem nie pojawiły się dalsze pytania.
@evilonep z wszystkich których spotkałem ( w sumie chyba 2 albo 3 księży i 2 katechetów), tylko jeden katecheta był spoko, na końcu, w technikum. Wprost powiedziałem na początku że jestem niewierzący, on powiedział że nie ma problemu, jak nie chcę to on mi obecności sprawdzać nie będę. Ale że religia była w środku dnia, no to kimałem sobie gdzieś z tyłu. Gość się okazał takim wporzo typem, że koniec końców gadałem z nim chyba najwięcej z całej klasy
Ale za to ci poprzedni... Ech, no delikatnie mówiąc typy się na pedagogów nie nadawali. Stąd nie mam bierzmowania.
@evilonep ja w gimnazjum miałem księdza co za odzywanie się albo spóźnienie kazał klęczeć pod tablicą i odmawiać koronkę po 15/20 minut. Robił regularne kartkówki z małego katechizmu i za każdą pomyłkę ucinał ocenę o stopień. Sprawdzał zeszyty po weekendzie czy mamy opisane o czym była niedzielna ewangelia. Potrafił też chodząc po kolędzie albo zaczepić rodzica pod kościołem i opowiedzieć wiele złego na temat dziecka aby „zmotywować rodzica” do nauki dziecka modlitw i innych. Regularnie miałem 2 bo uznawał że dysleksja nie tyczy się modlitw i że trzeba pisać poprawnie. Matce była zawsze wstyd jak ją zaczepiał przy innych. Na wsi ksiądz miał wielki autorytet
A ja miałem stare raszple katechetki we wszystkich szkołach, które kazały wykuwać modlitwy, albo rysować jezusków. Przydatne jak straż miejska. No ale to chyba urok religii w dużych miastach. Spodziewam się, że w mniejszych miejscowościach wygląda to jak opisałeś
@evilonep sensowniejsza była by ankieta:
Tak, żałuję
Tak, nie żałuję
Nie, żałuję
Nie, nie żałuję
Bo kiedyś na religię chodzić trzeba było i ja np. żałuję każdej straconej godziny
>religia w szkole okej, bo miałem spoko księdza
Kuloodporna logika.
@Alky kuloodporny to Ty jesteś, bo wybiórczo przejrzałes dyskusje i piszesz komentarz z dupy, bo wszyscy wyzej coś sensownego potrafili napisać, ale Ty nie.
Bezsensownie spędzony czas w budynku szkolnym.
Ale niestety chodziłem.
u mnie to było w skrócie tak, że podstawówka i gimnazjum, to było uczenie się katolickich paciorków na pamięć i odpowiadanie na głos przed całą klasą na ocenę i lasowanie się mózgu, jak próbowano nam wmówić, że niebo ma na górze zawory, przez które pada deszcz, a pod ziemą mieszka szatan.
W liceum był ksiądz 'luzak', który sypał uczniom tabakę i przechwalał się, jak weekendami ściąga koloratkę, zakłada pulloverek i lata po klubach - błazen, który wymyślił sobie, że bycie 'cool' zjedna mu młodzież. Nie przypominam sobie, żeby były poruszane jakieś tematy teologiczne
Ogólnie rzecz biorąc jedna wielka strata czasu, która pomnożona przez ilość uczniów, którzy przez to przeszli i koszt pracy tych 'pedagogów' zakrawa na tragedię.
Religia to mógłby być najlepszy przedmiot gdyby był dobrze poprowadzony i jakoś udałoby się zmotywować dzieci
Chodziłem, bo przeważnie były jaja i dużo śmiechawy.
@evilonep Jak tak sobie odświeżam pamięć, to właściwie ja zaczynałem religie w salce przykościelnej. Jako gówniak 5-6 lat byłem mega uradowany kolorową szóstką w zeszycie za ładnie napisaną modlitwę i prowadzenie zeszytu. Jak sobie teraz o tym pomyślę, to taki 'good dog' trochę.
W podstawówce religia była obowiązkowa, chyba, że ktoś był innego wyznania. Już wtedy pamiętam pierwsze przymiarki o tym jak można było uniknąć religii( dwie bite godziny dla ucznia klasy 2-3 to jest wieczność i 10 lat ). Genialnym trafem miałem akurat babcię, która lubiła naszych starszych braci w wierze i powiedziałem, że jestem żydem i nie będę chodzić na religię.
Oczywiście kłamstwo miało krótkie nogi i musiałem uczęszczać, "bo bozia każe i komunia niedługo".
Komunia to był niezły żart, bo który dzieciak przyzna, że się brandzluje do gołej pani z faktu przed dzadkiem w konfesjonale? No więc na pierwszej spowiedzi powiedziałem, że nie mam grzechów, oczywiście tez musiałem potem coś wymyślać, no bo jakto tak nie masz grzechów.
Gdzieś na przełomie podstawówki i gimnazjum, była katechetka, która klnęła pod nosem gdy ktoś się zachowywał jak małpa ( co w tym wieku jest jakby nie patrzeć, normalne ). Zapytana o to co on tam mówi pod nosem, odpowiadała " że się modli za duszę <imię>, bo ona to już wsadziłaby go do piekła". Miała tez w zwyczaju rzucanie kluczami w uczniów xD
Gdzieś w gimnazjum, to chyba był okres bierzmowania, był ksiądz zamiast katechetki. Ksiądz miał charakter w stylu parcie na szkło/fajnoksiądz z facebookiem. Nie umiał grać w piłkę nożną, ale biegał z ludźmi po boisku. Ja piłkę nożną mogę pooglądać, ale mam do tego dwie lewe nogi, więc zwyczajnie większość tych lekcji religii była spędzana na powietrzu pod gruszą. ( W czasie zimowym grali na korytarzu w pseudo piłkę z papieru i taśmy klejącej).
Do bierzmowania dopuszczał wszystkich jak leci, nawet nie wymagał jakichś zdrowasiek czy innych książeczek typu mały katechizm. Po gimnazjum w liceum zamiast katechetki była siostra zakonna xD
Deal wyglądał tak, że ona się realizuje zawodowo jako dyrygentka chórku, my "chodzimy" na chór i jesteśmy zwalniani z lekcji i jeździmy sobie na konkursy. Co prawda były czasem "lekcje" religii z siostrą zakonną, ale ona się tym zupełnie nie przejmowała. Zadawała jakiś temat na esej, pyk i religia zaliczona, cały semestr.
Czy religia była potrzebna? Nie wiem, wliczała się do średniej. Czy były jakieś rozmowy z katechetami/ksiezmi/siostrami o "hehe siusiak w waginie". Nie, od tego było wychowanie do życia w rodzinie, dużo ciekawsze lekcje ( ͡° ͜ʖ ͡°) . Jak sobie teraz wspominam, to wszyscy na tych lekcjach zachowywali się jak zwierzęta, aż mi się zrobiło teraz szkoda tych nauczycieli od takich przedmiotów.
Niestety chodziłem, pewnie uzbierałoby się z tych wszystkich lekcji zmarnowany tydzień życia. Nie pamiętam żadnego katechety, ani katechetki, bo jedyne do czego służyła religia to odrabianie lekcji na inne przedmioty.
Prawda jest taka, że nawet katolików za bardzo nie ruszają te zmiany w szkole i raczej każdy się zgodzi, że 2h religii w szkole nikomu nie są potrzebne. Jak ktoś jest wierzący i faktycznie potrzebuje jakiejś metafizyki, to już niech lepiej pójdzie sobie na dodatkową mszę w ciągu tygodnia.
Ankieta trochę z doopy. Chodziliśmy na religie bo nas zapisano a pozniej z przyzwyczajenia. Gdybym teraz mial wybor to w zyciu bym sie na nia nie zapisal. Bylo albo granie w karty albo chodzenie do kosciola (w zaleznosci od nauczyciela). Religia powinna byc nauka o religiach, moze uczenia empatii itp. Niestety jest tylko indoktrynacja by bezwiednie dawac kase czarnym bo prawdziwy Polkat to katolik. Jesli chcemy religii to tylko poza godzinami lekcyjnymi i w salkach przy kosciele. Moze byc przed lub po mszy dla dzieci/młodzież. Oczywiscie wprowadzic dobrowolny fundusz koscielny finansowany z PITu przez wiernych. Szkola i panstwo maja byc swieckie bez skrajności czyli religii czy LPG.
Zaloguj się aby komentować