Dzisiaj dokladnie pyknal 28 i ostatni dzien mojego wyzwania "Codzienna 10k", ktore sam sobie postanowilem :D
Dokladnie 30 dni temu, po raz pierwszy przebieglem 10 km za jednym razem. Byla to sobota, pamietam to jakby to bylo zaledwie miesiac temu.
Na nastepny dzien zrodzil mi sie ambitny plan. A co jakbym wlaczyl mojego wewnetrzenego mini-Gogginsa i biegal tak 10 km codziennie?
No i postanowilem, niesmialo, bez oglaszania, podjac sie tego wyzwania! Nie ukrywam, ze brak jakiegokolwiek oglaszania wynikal z watpliwosci, ze mi sie uda. Braku wiary w siebie. Braku wiary, ze moge utrzymac sie w postanowieniu. Sam uwierzylem, ze nie potrafie nic dlugo trwalego stworzyc i utrzymac, szczegolnie po niedawnym rozpadzie mojego malzenstwa (malzenstwo Schrödingera - jest na papierze i go nie ma zarazem, rozwod trwa wieki w Polsce).
Ale od czegos trzeba zaczac. I nie, bieganie to nie byl poczatek, odchudzanie to byl poczatek. I idzie mi to calkiem niezle. Jednak nie wymaga to odemnie wysilku. Przychodzi mi to latwo i nie czuje prawdziwego wyzwania.
Chcialem sprobowac czegos innego, czegos co mnie przerazalo z jednej strony, a z drugiej pomagalo w glownym celu. Bieganie to "byl" tylko sposob, na zrobienie dodatkowych krokow, spalenie dodatkowych kalorii w mojej drodze do odchudzenia sie i stworzenia najlepszej wersji 'meskiej sylwetki' jaka potrafie.
Oj bardzo sie mylilem. Bardzo.
Bieganie co tu duzo mowic, wkrecilo mnie. Bardzo. Nie raz boli, nie raz sie nie chce, a nie raz po prostu idziesz spac z mysla, ze jutro z rana pobiegasz - i mega sie cieszysz. Obudzilo we mnie ambicje, ktorych nie znalem, wytrwalosc i przede wszystkim pierwszy raz od wielu lat osiagnalem cos co nie przyszlo latwo, do konca.
Challange completed.
Podczas challengeu zdarzylem kupic 5 par obowia, naczytac sie o nim wiecej niz powninienem. Zdarzylem przyzwyczaic sie do bolu lewego kolana, ktore bolalo mnie praktycznie nonstop przez wiekszosc challengu.
Zdarzylem zrobic swoj pierwszy, drugi i trzeci Papaton.
Zdarzylem kupic gogle do plywania.
Zdarzylem naczytac sie o rowerach wiecej niz powinienem i przede wszystkim przestalem trabic na rowerzystow na szosowkach, ktorzy jada po ulicy, gdy obok sciezka rowera hehe.
Przez ostatnie 28 dni przebieglem dokladnie 361,88 km.
To jest wiecej niz przez cale moje prawie 37 letnie zycie, jestem tego przekonany. I czuje sie zajebiscie. Czuje spelnienie, dume i moja pewnosc siebie wzrosla.
W tym miejscu chce podziekowac uzytkownikom @Mjelon @scorp ktorzy mega mi w mojej przygodzie z bieganiem pomogli. Rowniez podgladanie wyczynow naszego tagowego boga biegu @enron motywowalo. Dzieki wielkie!
Dzieki rowniez calej spolecznosci #sztafeta - dla mnie mobilizacja byla ogromna.
I tutaj kwestia co dalej. Krotki odpoczynek i kolejny challange. A domyslnie? Jak juz mozecie sie domyslec, mysle o triathlonie, ale najpierw musze sprobowac plywania i jazdy na rowerze. Jednego i drugiego nie robilem od lat. A final boss - ukonczenie Iron Man. A jeszcze miesiac temu planowalem start w meskiej sylwetce, naprawde mi sie zmienilo :))))
No dobra, ale to plan na przyszlosc, a co nastepnie?
Musze wrescie dowiedziec sie jak poprawnie sie trenuje bieganie XD i przygotowac sie na moj pierwszy maraton. Oraz ogarnac ten bol w kolanie, nie moge go wiecznie ignorowac haha. I wiem, ze mi uniemozliwi przebiegniecie maratonu, jak robie polowke, to prawe kolane ma sie swietnie, na lewe zaczynam kulec. Zrobie badania i sie dowiem.
Za pare dni wypad weekendowy i wiecej chillu, czyli zasluzony odpoczynek. Rowniez czas na zaplanowanie kolejnego miesiaca, zobaczymy!
Ten dzien jest tez wyjatkowy, bo rowniez dzisiaj konczy sie 2 etap mojego odchudzania, ktore poszlo sprawnie i elegancko, ale o tym pewnie w srode wraz z pokazaniem formy.
Wiecie jak jest. Jest elegankco! I cisniemy dalej. Jest moc!
#bieganie #refleksjecezara #chlopskadyscyplina
Gratki.
A na kolano polecam kilka dni Meloxicamu (2 x 2 tbl. ).
Oczywiście objawowo, ale z doświadczenia mojego (i nauk fizjoterapety i lekarza) - łatwiej staw ogarnąć, jak nie masz stanu zapalnego.
Plus chłodzenie.
No i na pewno nieodpierdalanie takich akcji, jak 30 dni biegania z bolącym stawem. Nie wiem ile masz lat, ale kolano będzie Ci potrzebne jeszcze długo. Uwierz mi, nie chcesz rozwalić. Bo popsute kolano to potem - staw skokowy, biodro, rotacja miednicy...
Co do kolana to na 100% łąkotka. Bez szycia się nie obejdzie. Odradzam Polski NFZ, jedź za granicę do roboty i poskładają Cię. Polecam Dania albo Holandia.
@grzyp-prawdziwek Mieszkam w Niemczech, wiec idzie ogarnac xd jako nastolatek mialem 'naderwana', ale to kurla bylo ponad 20 lat temu. Idzie serio to naprawic? Czy rok rehabilitacji potem ?
@grzyp-prawdziwek
Kolano może boleć z tylu różnych powodów, dość ryzykowna diagnoza bez kompletu badań.
@e5aar Skoro potrzebny rok rehabilitacji, to znaczy, że tyle potrzeba.. Akurat ogarniesz pływanie, a potem rower
Zrób, rok szybko mija, a będziesz miał ogarnięte.
I załóż jeszcze, że diagnostyka trochę potrwa. Badania, dwóch lekarzy chociaż. Jak chcesz dobrze, to u kogoś, kto sportowców robi.
@Yossarian Ta, wniosek jeden: Jak chce robic fajne rzeczy dalej, musze to kolano ogarnac
@e5aar Brawo ty ! « Dla mnie dłuższy spacer, to sto tysięcy kilometrów. »
Podziwiam Cie, można powiedzieć, że życiowo jestem w tym samym miejscu co Ty. Treningowo jestem daleko za Tobą. Maks 3 marszobiegi tygodniowo plus jakieś ćwiczenia w domu. Ważne, że się ruszam i waga delikatnie idzie w dół
@e5aar pięknie, gratulacje za wytrwałość
@e5aar Wyczyn piękny, ale jak nie chcesz być przedwcześnie inwalidą to ogarnięcie kolana musi być priorytetem i ego oraz ambitne cele trzeba na chwilę schować do szafy
@e5aar Gratki! Piękne wyzwanie, nie dziwię się że Ciebie wciągnęło i chcesz więcej
Powodzenia w przekraczaniu kolejnych kamieni milowych - masz do wyboru, do koloru: dystanse, tempa, wzniesienia, suma tygodniowa, suma miesięczna... zawsze kolejny powód do uśmiechu, nie mówiąc już o przyjemności z każdego przebiegniętego kilometra. Tak, bieganie to uzależnienie - ale zdecydowanie lepsze takie niż jarać fajki xD
P.S. Jaki bóg, jaki bóg? Są tu więksi ode mnie
Gratulacje! Super robota i najważniejsze że czujesz dumę z siebie
@e5aar gratuluję i dziękuję za motywację.
Sam jestem w podobnej sytuacji. Też obudziłem się z letargu, w jakim byłem ostatnie lata. Od końcówki maja jestem -5 kg. Jeszcze 15 przede mną. Niestety mi redukcja idzie bardzo słabo - dużo wysiłku muszę w nią wkładać, nie mam wsparcia bliskich w tej kwestii ani nawet zrozumienia. Tylko córka mnie dopinguje, nawet chodziła ze mna biegać, gdy biegałem poniżej 2 km.
Teraz sam walczę ze sobą o kolejne km. Dorzucam sobie do tego rower stacjonarny lub wycieczki rowerowe z dziećmi i cały czas zbieram się aby zacząć ćwiczyć z kettlami, które bardzo lubię.
Nie poddam się. Nawet nie wiedziałem ile #sztafeta daje motywacji do dalszego działania. Każdy głupi piorun motywuje do dalszego działania. Dołączenie do grupy w Garmin connect to była dla mnie bardzo dobra decyzja bo to kolejne motywowanie się do działania.
Działamy dalej i jak już pisałem gratuluję i dziękuję za motywację.
@Morfi_pl Dzięki! Sam niestety też to znałem, jak otocznie nie sprzyja. Nadal uwazam, ze to bylo w mojej kwestii, powiedziec dosc i cisnac, pomimo braku wsparcia, dlatego uwierz mi, naprawdę mi imponujesz ta walka! Mi moja prawie byla zona mowila krotko 'nie bede gotowac tego co chcesz, bo tego nie lubie' 'nie zrezygnuje z restauracji, jedzenia w maczku itd.'. A ja wtedy nie potrafilem powiedziec 'stop' i sie powstrzymac, wiec szamalem na potege. Winko, piwko i tak się kumulowało.
Jednak nie winie jej, bo to bylaby zwykla glupia wymowka. Nikt mnie zmuszał.
Ciśnij i powolutku dojdziesz do celu! Jak sami o siebie niezadbany to nikt tego za nas nie zrobi
@e5aar dokładnie tak jest. Moja żona nie chce jeść tego, co gotuje. A często jest tak, że mam nieregularne godziny pracy i nie mam czasu na gotowanie. Więc ona zamiast coś zrobić to kupi gotówce, kluski, frytki itd. jej to nie szkodzi, a mnie każda taka porcja się odkłada... Dodatkowo ja lubię ostrzejsze jedzenie, ona lubi mdłe. Zrobi sos - znaczy się nawali przypraw do wody, zawali mąka i dla niej to pyszny sos...
Ja po pół roku szpitali i walki o życie w końcu postanowiłem się ogarnąć. I to robię, mimo, że ona mnie nie wspiera, że ma pretensje że idę biegać, że psa biorę zamiast dzieci... (A pies to też jej pomysł, z tym, że ona nie ma dla niego czasu) itd.
Więc łatwo nie jest. Jednak po tym wszystkim po prostu obiecałem sobie, że nie będę oszukiwał siebie i będę szanował samego siebie. Druga zasadę, która wdrażam w życiu to reguła wzajemności - daje dokładnie tyle, ile otrzymuje od innych. I bardzo mi się to sprawdza. I wkurza moja obecna gwiazdę, że człowiek stał się asertywny i konsekwentny. Że szanuję samego siebie i tego wymagam od innych. I przez szacunek do siebie nie odpuściłem żadnego biegu od 20 maja, czyli od dnia, w którym postanowiłem zacząć biegać. Jedynie co, to przestawialem daty z powodu wyjazdów ale ani jeden trening nie został odpuszczony. I tego się trzeba trzymać.
W każdym razie dziękuję za motywację.
@e5aar gratulacje!
@e5aar O, faktycznie końcówka, gratulacje!
Ja nic mądrego do napisania nie mam, są mądrzejsi ( ͡° ͜ʖ ͡°) może tak źle nie będzie z tym kolanem, chętnie będę dalej czytał o Twoich przygodach
@e5aar gratulacje, dobra robota!
Przez ostatnie 28 dni przebieglem dokladnie 361,88 km.
To jest wiecej niz przez cale moje prawie 37 letnie zycie
Zdarzylem przyzwyczaic sie do bolu lewego kolana, ktore bolalo mnie praktycznie nonstop przez wiekszosc challengu.
kurde, nie chcę wyjść na pana marudę i niszczyciela dobrej zabawy, ale do mnie to brzmi jak szaleństwo i proszenie się o dłuugą przerwe od sportu xD Wydaje mi się, że organizm nie wytrzymuje i daje ci sygnały, że za mocno dowaliłeś do pieca a ty ciśniesz
Pamiętaj, że dużo łatwiej jest odpuścić i wyjść z jakiegoś naderwania czy przeciążenia niż doprowadzić kolana do jakiegoś poważnego stanu i potem leczyć i odczuwać to latami. Gdzieś słuchałem fajnego podcastu o biegaczach, że jednym z największych błędów i rzeczy, którą żałują jest właśnie rumakowanie i lekceważenie delikatnych kontuzji, które potem się przeradzały w coś poważnego i atakowały z zdwojoną siłą wykluczając ich wszystkie plany na kolejne lata
@duk Dzięki! Tak, odpuscilem dokladnie 28 dnia, bo juz zaczalem robic drugie okrazenie, zeby przebiec polmaraton (i bylem przygotowany, mialem wode i wegle ze soba). Ale pomyslalem, ze jest dobrze, nie musze juz tak cisnac i potem kolejne 4 dni cierpiec, bo regeneracja trwala wieki potem. I dlatego bylem zadawolony, ze zrobilem tylko 11 km
@e5aar Wspaniałe jest to co robisz, naprawdę świetna robota! Niesamowite uczucie móc patrzeć jak wyrasta na naszych oczach kolejny harpagan!
No i daj kolanku odpocząć, widzę że jesteś pod wpływem Gogginsa. Ja też na niego choruję. I już raz byłem przez to wyłączony z biegania na miesiąc. XDDDDDD
I na koniec, #stayhard brachu!
@scorp Dzieki wielkie jeszcze raz
Gratulacje! Jak kolano boli, to daj mu odpocząć od hasania (co zresztą jak piszesz zamierzasz zrobić) i leć do fizjo!
Zaloguj się aby komentować