@Wrzoo
W ogóle dość zabawnie ta sprawa wygląda wziąwszy pod uwagę to oświadczenie . Się okazuje, że, jeśli to prawda, to schemat był podobny jak wszędzie indziej: zbudowanie pozycji, a później, dla zysku, przesuwanie granic coraz dalej, aż poza granicę etyki i przyzwoitości.
To jest w ogóle problem abonamentów i dużych graczy na rynku, podobnie jest z muzykami. Pamiętam opis relacji ze Spotify krakowskiego muzyka Limboskiego, gdzie też w jego relacji nie wyglądało to różowo. Tylko muzycy jeszcze jako tako mogą zarobić na koncertach. A autorzy co? Prawa do gier i ekranizacji? To nieliczni tylko. Chociaż, z drugie strony, duże, intratne koncerty grają też tylko nieliczni.
Sam korzystam z Legimi, niesamowicie jest (było?) to dla mnie wygodne. Cóż, zobaczymy jak się sprawa potoczy, być może trzeba będzie gdzieś osiąść na stałe, żeby móc korzystać z dobrodziejstw biblioteki. Albo pisać bezpośrednio do autorów: "Ej, stary, weź mi wyślij tę książkę mailem, a ja Ci za nią pięć dych przeleję."
I jeszcze przyszła mi do głowy taka wizja: ciekawe kto drugi (bo ja wpadłem na to pierwszy) wpadnie na to, żeby nie sprzedawać książek, a licencję na przeczytanie książki. W formie pliku cyfrowego, w którym nie można przewrócić strony w tył i który po zakończeniu czytania staje się niemożliwy do ponownego otwarcia. Można by też wprowadzić limit czasu na przeczytanie jednej strony tak, żeby nie dało się jej przepisać. Pozostaje jednak problem fotografowania. To może zrobić tak, że są osobne pomieszczenia (najlepiej w galeriach handlowych!), coś na wzór kin, tylko dla czytających, i te pliki działają tylko kiedy jest się w zasięgu Wi-Fi tego przybytku. I w nich jest zakaz używania urządzeń rejestrujących (bo można też czytać na głos i nagrywać) i stoi tam taki strażnik, który przestrzegania tego zakazu pilnuje.
Ech, nowoczesność...