Zanim jednak historia, to trochę się z niej wytłumaczę. Coś takiego przyszło mi do głowy, kiedy przypomniałem sobie alfabetyczny spis liczb od jednego do tysiąca, o którym w swojej książce W oparach absurdu pisał pan Antoni Słonimski. Mocną inspiracją była też jedna z tradycyjnych czeskich bajek ludowych opowiadanych dzieciom na dobranoc, a która to miała za zadanie te dzieci uśpić. Zastanawiałem się, czy dodać to opowiadanie, ale w sumie to czemu nie? – tak w końcu pomyślałem. Przecież koleżanka @UmytaPacha wyrwała z kontekstu moje zdanie "Mnie to się marzy, żeby ona była miejscem wszelkich swawoli słownych", a traktuję je trochę jako właśnie taką zabawę. Zapraszam więc do lektury minimalistycznego (dokładnie 900 słów! – bez tytułu) – choć spełniającego wszelkie formalne założenia (bo i mag jest, a więc fantasy, i podróż też jest) – modernistycznego (bądź postmodernistycznego – dla mnie granica jest bardzo płynna) opowiadania, które to zamieszczam poniżej.
Miłej lektury!
***
Długa podróż maga
Mag wyruszył.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
I szedł.
Aż dotarł.
Przecież koleżanka @UmytaPacha wyrwała z kontekstu moje zdanie "Mnie to się marzy, żeby ona była miejscem wszelkich swawoli słownych",
@George_Stark znowu wszystko wina managera, a opłacać faktury to ni ma komu!
piękna opowieść, wzruszyłam się szczególnie przy końcu. Będzie kontynuacja?
@UmytaPacha
Będzie kontynuacja?
Specjalnie dla Ciebie (również 900 słów):
***
Długa podróż maga. Powrót.
Mag zwyciężył. Postanowił wrócić.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
I wracał.
Aż wrócił.
@George_Stark ale co zwyciężył?
@George_Stark uwielbiam szczęśliwe zakończenia
@splash545
Suspens!
To znaczy nie zwyciężył suspensu. To zwycięstwo to jest właśnie suspens.
@George_Stark jakby zwyciężył suspens to byłoby lepsze
@splash545 Pomyślę nad tym. Wielu wielkich pisarzy kradnie pomysły i tylko przerabia je po swojemu.
@UmytaPacha plottwist w środku był wyśmienity...
@George_Stark trzyma w napięciu do ostatniej chwili xd
Wygląda na to że miał spokojną drogę
@George_Stark Ta końcówka! Te emocje!
...czekam na dalsze losy.
@Wrzoo Jest wyżej, w komentarzu. Koleżanka @UmytaPacha zażyczyła sobie kontynuację. No to napisałem.
@George_Stark To dopiero jest zakończenie historii! Spisałeś się lepiej, niż scenarzyści Gry o Tron w ostatnim sezonie
Dodaję streszczenie opowieści @George_Stark :
Mag zrobił 500 kroków zanim dotarł na miejsce.
Moja ocena 21/37 punktów, głównie za kreatywność. Na wyróżnienie zasługuje doskonała symetryka oraz wspaniałe justowanie.
Dziękuję za uwagę.
@Yes_Man Dziękuję za pochwały!
Emocje prawie jak na grzybach
@moll Nie napisał ani gdzie ani po co mag wyruszył.
Zostawił sobie furtkę na sequel. Spryciarz.
Edit: Nie rozwinąłem wpisu, jest kontynuacja xd
Fajne, najbardziej podobało mi się jak mag szedł
@Piechur Czyli większa cześć opowiadania sprawiła Ci przyjemność. Ogromnie się z tego cieszę!
Zaloguj się aby komentować