Jestem za. Oczami wyobraźni widzę te zwroty akcji. 5 minut do decydującego downhillu. Sebastian w e36 316i, którego dumnie nazywa ISem, mimo że to zwykle 105KM, już kręci bączki na szutrowym parkingu obok trasy. Tadeusz chce zagrzać Poloneza żeby nie zmroziło parownika przy starcie, jednak wyrób samochodopodobny strzela gazem w dolot, spod maski unosi się dym niespalonego LPG. Kręci, jednak nie chce załapać zalany gazem. Sebastian widzi zamieszanie i rzuca niewybrednym tekstem o tym że "na sekwencji nigdy by się tak nie stało" - to prawda, ojciec zafundował mu taką nowinkę za kasę ze zbiorów, w końcu dorobił się w czasie przemian ustrojowych i wykupił pobliski PGR. Wszystkie niunie patrzą z podziwem na jego bolid. W tym momencie jednak do trapeza podchodzi Zbyszek, wiecznie zjarany kumpel z mechanika. Zbyszek zna się na LPG, ponoć nawet skuter mamy przerobił na to paliwo. Mówi, że to przez stożek i za małe podciśnienie przed przepustnicą i prosi o śrubokręt. Tadeusz zrezygnowany, jakby nieobecny, podaje mu krzyżaka. Po chwili Zbyszek trzyma już w ręce zwężkę venturiego, mówiąc "dzisiaj zakrzywimy prawa fizyki, pojedziesz bez miksera!". Tadeusz odpala maszynę. Przegazowuje i od razu zdaje się słyszeć wyraźniej stożek zaciągający teraz więcej powietrza. Patrzy na zegarek. Minuta do startu.
Dzięki usunięciu zwężki Polonez zyskał na mocy, co najmniej 3 konie. Ta modyfikacja plus brak odcięcia zapłonu na gazie daje mu przewagę na ostatniej prostej. Natalia rzuca mu się w ramiona. W tle Zbyszek symbolizujący siłę przyjaźni zaciąga się blantem. Sebastian traci ładowanie i musi wracać na lince. Koniec pierwszego sezonu.
BTW wyjebanie zwężki jest oparte na faktach, naście lat temu zrobiliśmy coś takiego w Caro Plusie kumpla i sporadycznie jeździ tak do dzisiaj XD