Mam taki problem, że mój "dar" czasem bywa przekleństwem. Już tłumaczę. Jestem osobą, która bardzo czuje ludzi. W dodatku bardzo łatwo nawiązuje kontakty, jestem generalnie lubiany, łatwo wzbudzam zaufanie. Ludzie uznają mnie za dobrego człowieka. Czasem zdarza się, że ludzie chcą ze mną rozmawiać nawet, kiedy mają problemy itd. Mam dużo pasji, zainteresowań i mogę gadać na X tematów, często gęba mi się nie zamyka. Generalnie rozwinąłem te umiejętności mocno w pracy jako handlowiec b2b, ale czytam też sporo o komunikacji/psychologii, w tym książek. Doszło do tego, że czasem nawet w moim "toksycznie męskim" środowisku koledzy potrafili mi się z czegoś zwierzyć lub ponarzekać, co kiedyś było nie do pomyślenia.
A teraz w czym problem? W relacjach z kobietami. Generalnie u mnie jest tak, że nie potrafię rozczytać intencji. Bo zdarzyło się nawet, że spotykałem się z kimś i nie wyszło, ale laska chciała pozostać moją kumpelą, bo bardzo mnie polubiła (znaliśmy się już wcześniej, ale słabo). Albo inna, kiedy ja nie do końca byłem przekonany do budowania relacji, przerodziła się w koleżeństwo (nie tak bliskie, w dodatku bardziej z mojej inicjatywy).
Na ogół jest tak, że jak randkowanie nie wyjdzie, ludzie często ucinają kontakt. U mnie zbyt często jest tak, że przechodzi on w kumpelską relację. Niby dobrze, ale nie zawsze. Raz nawet ta jedna wyżej wymieniona powiedziała mi "z reguły ja urywam kontakty z kimś z kim randkowałam i były podchody pod związek. Z tobą jest inaczej".
I teraz tak. Pomińmy powyższe. Problem polega na tym, kiedy ja z kimś łapie flow, kogoś poznaje i nie umiem rozczytać, czy ktoś coś ode mnie chce lub często jest tak, że nie chce, ale mnie po prostu lubi i uważa za kumpla lub nawet potencjalnego przyjaciela. No taki wypisz wymaluj "kolega-gej", tyle że gejem nie jestem xD
Mam teraz kontakt z taką dziewczyną, poznaną na weselu u przyjaciela. Spotkaliśmy się raz, potem nie gadaliśmy jakiś czas bo była zlewająca. Kontakt się odnowił i laska zaznaczyła, że jesteśmy tylko kumplami i nic nas nie łączy. Mówię spoko. Problem teraz polega na tym, że mam z nią kontakt codziennie. Wysyła mi co robi, co zrobiła do jedzenia, gadamy na stos tematów, poruszamy te "głębokie", życiowe i tak dalej. Ogólnie laska z gatunku tych, co nie piszą pierwsze, a do mnie jednak tak. Czasem to takie urocze/zabawne, że jak na jednym komunikatorze stanie rozmowa, to np na innym wyśle mi jakiś przepis na żarcie celem wznowienia rozmowy.
Ogólnie problem taki, że mega spoko dziewczyna i czasem czuję, jakbyśmy się znali na wylot, a znamy się kilka miesięcy, spotkaliśmy się kilka razy. Ona czasami też potrafi zapodać jakimś komplementem, albo rzucić tekst typu "o jezu a jak dziś się spotkaliśmy na chwilę to ja byłam niepomalowana" i tak dalej. No przy czym czasem wtrąci, że my się "trzyammy", czy jesteśmy przyjaciółmi blablabla. Ale ostatnio poruszaliśmy wątek kobiecej urody i zapytała mnie jak bym ją ocenił. Albo nie wiem, mówię, że "o musze iśc do tej knajpy, moze kiedys jakas laske zabiore na randke". A ona "dawaj zabierz mnie, pojdziemy se zjeść". No i w sumie normalny chłop uznalby, ze to jakieś sygnały, ale według mnie to typowo babka się czuje mega swobodnie w moim towarzystwie i tak na mnie nie patrzy.
Ogólnie to jestem jednak dość tradycjonalistyczny i wolałbym delikatnie ten kontakt ograniczyć, a gadamy codziennie non stop. No i dobra, mogę to przełknąć. Problem w tym, że boję się, że jak poznam kogoś innego w kim się zadurzę, to problem będzie podobny i się tylko sparzę.
Na koniec dodam, że nie mam problemów z powodzeniem. Problem polega na tym, że z reguły podobam się tym laskom, które mi nie pasują z osobowości (nie wyglądu). A te, które podpasują mi osobowością i można z nimi gadać do nocy, to traktują mnie jak kumpla XD
Jestem spaczony na tle innych mężczyzn, dlatego że dla mnie laska 6/10 wygadana, wesoła, fajna > laska 8/10 dobra sztuka i bajerantka. I autentycznie w ostatnich 3 miesiącach miałem sytuację, że taką dobrą d⁎⁎ę sam poniekąd zepchnąłem na koleżeństwo, a ta nieco mniej ładna z kolei wydaje mi się, że mnie. Dla mnie uroda jest ważna, ale jednak decydujący czynnik jako dla ekstrawertyka i gościa, który dużo czuje i przeżywa, to osobowość. A wydaje mi się, że jak zaczynam z kimś gadać na luzie, to przez brak flirtu i typowo popędu taka szansa na relację ginie na starcie.
Ogólnie to podobno jestem dość przystojny (tak slyszałem), a do tego wysoki, dobrze zbudowany (kilka lat na siłce), na powodzenie nie narzekam np idąc do klubu czy jak sobie dla sportu pobajeruje, ale lipa jest wtedy, że jak mi się już ktoś realnie spodoba, to akurat wtedy musi się wylosować, że druga strona nie jest zainteresowana XD Jesli na 10 lasek 8 będzie chętne, to te 2 niechętne to właśnie będą w moim typie a te 8 nie XDDDDDDDD
#zwiazki #randkujzhejto #psychologia #logikarozowychpaskow #gownowpis #przemyslenia