#urzedy

0
15
Kolejna odmowa przelała czarę goryczy i postanowiłam, że podzielę się z wami historią mojej batalii o dobro mieszkańców mojego miasta z urzędnikami od budżetu obywatelskiego.

Jakoś osiem lat temu pierwszy raz zetknęłam się z czymś takim jak budżet obywatelski, było to po przeprowadzce ze wsi do miasta. Byłam zachwycona pomysłem, no bo mieszkańcy sami mogą wybrać jaka inwestycja ma powstać w ich okolicy. Wzięłam udział w głosowaniu, namówiłam też męża żeby głosował. Jednak po dwóch latach pomyślałam, że może pora również samemu zgłosić jakiś projekt. Sprawa wydawała się banalna. Myślę, co byłoby potrzebne, sprawdzam szacunkowy cennik, wchodzę na specjalnie przygotowaną mapę miasta z zaznaczonymi dzielnicami oraz numerami działek, które do miasta należą (tylko na takich może powstać projekt).

Rok 1 Batalii

Przejrzałam mapkę, kilka działek miejskich w okolicy to były znane mi "kuwety" dla psów i chaszcze pełne śmieci. Chcąc upiększyć dzielnicę napisałam projekty na:
-stworzenie łąki kwietnej na działce przy skrzyżowaniu
- założenie ogrodu sensorycznego na działce z rozdzielnią elektryczną, latarnią i studzienką (skomponowałam wszystko pięknie i było naprawdę świetnie)
- miernik jakości powietrza na skrawku ziemi między domkami, w których ciągle ktoś kopci.

Po pół roku przyszła odpowiedź. Wszystkie wnioski odrzucone. Powód? jedna działka ma w planie zagospodarowania zabudowę jednorodzinną, druga ma być sprzedana (sprawdziłam i nie była jeszcze nigdzie wystawiona), a miernik powietrza bez sensu bo w okolicy już jeden jest (pytanie więc, czemu straż miejska nic nie robi i zielony dym leci codziennie z kominów dwóch -trzech smrodziarzy). No nic. Przełknęłam porażkę i postanowiłam lepiej przygotować się na przyszłość.

Rok 2 cz. 1

W kolejnym roku wybrałam działkę bez planu zagospodarowania i tam zgłosiłam ogród sensoryczny, na innej działce - według planu zagospodarowania przeznaczonej na tereny zielone, upchniętej między dwoma blokami i zaniedbanej, zaplanowałam skwerek. Oba projekty odrzucono. Powód? Działka pod skwerek należy do miasta, ale miasto chce, żeby mieszkańcy bloków ją wykupili, więc nic tam robić nie będą, z kolei działka pod ogród sensoryczny stanowi rezerwę inwestycyjną miasta.

Rok 2 cz. 2

Odwołałam się.
W odwołaniu napisałam, że ogród może powstać na dowolnej innej okolicznej działce należącej do miasta, ale nie będącej rezerwą inwestycyjną. Wniosek ponownie odrzucono już bez podawania przyczyny. Rozeźlona poprosiłam o dostęp do informacji publicznej, czy są w stanie powiedzieć, które działki stanowią rezerwę inwestycyjną, bo gdyby zaznaczyć je na tej ich mapce do budżetu obywatelskiego, to by ludzie po prostu nie brali tych działek pod uwagę. Usłyszałam, że oni nie wiedzą które, bo nie wiedzą kiedy co pójdzie na sprzedaż, więc mam śledzić stronę z aukcjami ich działek. Rezerwy inwestycyjnej nie ma na aukcjach, bo jak nazwa wskazuje są rezerwą, ale nie potrafią zrobić wykazu takich działek. W moim rozumieniu: nie powiemy które, bo sami nie wiemy, w zasadzie każda może nią być, a to tylko pretekst, żeby uwalać projekty.
Na lokalnym portalu informacyjnym przeczytałam artykuł o tym, jak bardzo wiele projektów nie stanęło do głosowania, bo zostało odrzuconych przez urzędników z powodu "działki stanowiącej rezerwę inwestycyjną". Skontaktowałam się z redaktorem, napisał drugi artykuł o moim przypadku i sam prosił miasto, by na mapce gruntów miejskich oznaczyć działki do sprzedaży teraz lub w przyszłości. Nie doczekał się odpowiedzi.

Batalii rok 3

Do projektu w kolejnym roku przygotowałam się jeszcze mocniej. W okolicy mamy kilka niewielkich lasków. Już jakiś czas temu w ramach projektu obywatelskiego laski te nazwano parkiem osiedlowym z gwarancją, że mają pełnić funkcję rekreacyjną. Obok lasku jest pagórek z łączką. Przy początku leśnej ścieżki jest tablica informacyjna, że to jest park osiedlowy, sfinansowany z budżetu obywatelskiego i pod spodem jest zdjęcie satelitarne osiedla z otoczonym zieloną linią parkiem. Jak byk linia obejmuje kilka lasków i tę właśnie łączkę. Zrobiłam foto tablicy, wróciłam do domu, sprawdziłam numery działek na mapce terenów miejskich na stronie BO i stworzyłam projekt. Ogród wyszedł spory, więc miał kosztować więcej. Trzeba zatem było zgłosić go nie jako projekt osiedlowy, a ponadosiedlowy (do tego potrzebna jest pozytywna opinia 3 rad osiedli). Napisałam więc do 4 rad osiedli z prośbą o zgodę. Mimo wielu prób kontaktu jedna z rad nie odpowiedziała. Pozostałe trzy nagabywane mailowo i telefonicznie wykręcały się, że teraz nie mają spotkań, że po wakacjach, że nie wiedzą itp. Od jednej rady otrzymałam odpowiedź negatywną: nie dadzą pozytywnej opinii, bo inny projekt ponadosiedlowy będzie zgłaszany na naszym osiedlu, a to będzie kontynuacja z ubiegłych lat.
Nosz k**, czyli to nie ludzie w głosowaniu decydują czego chcą, tylko za nich decyduje rada osiedla? Powiedziałam to panu, to powiedział, że rada nie decyduje.
- Przecież właśnie zdecydowaliście! - i się rozłączyłam.

Ten wieloetapowy projekt, o którym pan mówił był pomysłem lokalnego stowarzyszenia, którego część członków zasiada gdzie? W radzie tego osiedla właśnie!

Zgłoszony projekt odrzucono z powodu braku uchwały 3 rad osiedla.

Rok 4

Przyjęłam inną strategię. Nie będę się bujać z radami osiedla. Podzieliłam ogród sensoryczny na 3 części. Plan był taki: w tym roku jako projekt osiedlowy (nie wymaga zgody rad osiedli) zgłoszę część 1, jeśli wygra, to za rok 2, potem 3 i mamy to.

Zgłosiłam więc projekt 1 części ogrodu na tej samej działce z łąką co rok wcześniej. Projekt odrzucono, powód: działki z łąką przeznaczone pod cele mieszkaniowe. Myślę jak to, przecież wchodzą w rejon parku. Sprawdzam w miejskim planie zagospodarowania i faktycznie, łączka pod domki, a tylko lasek to teren zielony. Na tej ich tablicy informacyjnej błędnie zaznaczyli granicę parku. Super k** dzięki bulwy, kolejny rok w pizdu.

Rok 5, obecny

Dobra, może ogród sensoryczny był zbyt ambitny. Podeszłam do sprawy inaczej. Przejrzałam wszystkie plany zagospodarowania dla osiedla, znalazłam działki przeznaczone pod tereny zielone i rekreacyjne, następnie sprawdziłam czy należą do miasta. Ostało się niewiele takich, które spełniały oba warunki. Ale jakieś były. Jedna to skupisko drzew/lasek niedaleko mnie. Są w nim ze 2 ławki, 2 śmietniki, wiata ze stołem i drabinki do podciągania oraz plotki do skakania. Wszytko. Przydałoby się miejsce dla dzieci. Myślę sobie, fajnie jakby między drzewami powstał park linowy. Dwie trasy po 12-14 przeszkód, nisko nad ziemią, taki bezasekuracyjny i bezobsługowy, ot tor przeszkód. Napisałam projekt, po wielu miesiącach odpowiedź: odrzucony.
Powód: z doświadczenia w montowaniu takich obiektów (jakiego k** doświadczenia, w mieście nie ma ani jednego takiego obiektu poza prywatnym parkiem linowym, do którego miasto ma dokładnie nic) wiemy, że są one awaryjne, co wymaga ciągłego nadzoru i kosztownych napraw. Poza tym taki obiekt stwarza zagrożenie dla użytkowników pozostawionych bez nadzoru.

Odwołałam się, pisząc, że park ma być 30-40 cm nad ziemią, nie stwarza więc zagrożenia większego niż place zabaw, a jeśli chodzi o awaryjność, to dobrze zaprojektowany i zrealizowany jest tak samo trwały jak place zabaw. Ponowny wniosek odrzucony: park linowy jest z lin i drewna i psuje się częściej niż place zabaw.
Serio? Bo wcale nie mamy kilku placów zabaw w mieście z drewna, no j nie ma tam wcale mostków ruchomych na linach czy łańcuchach. A, no i park linowy nie może być z trwałego kompozytu i takich lin, jakie są na placach zabaw (no przecież to nawet mogły być takie same elementy np. ruchome mostki z desek, ruchome kłody, pieńki do skakania, równoważnia itp., co zresztą było zawarte w projekcie).

Moje przemyślenia:
Wszystkie inwestycje z budżetu obywatelskiego są realizowane blisko nowych osiedli deweloperskich (rekord to przy jednym osiedlu dwa! place zabaw jakieś 50 m od siebie i mini tężnia, deweloper nawet zrobił boczną furtkę w ogrodzeniu, żeby dzieci mogły z bloków na plac zabaw łatwo wyjść) albo są projektami zgłaszanymi przez stowarzyszenia, których członkowie zasiadają w radach osiedla/radzie miasta/ są krewnymi i znajomymi królika.
Kolesiostwo w moim mieście, układy i układziki rządzą od lat (i nie, od wieków nie rządzi tu PiS).
Najzabawniejsze jest to, że ci urzędnicy nie decydują o tym co będzie zrealizowane, ale co w ogóle ma wejść do głosowania. Gdzie ja żyję? I jak w tym kraju ma być dobrze?

PS. Nie poddaję się. W przyszłym roku planuję zgłosić znów taki park linowy pod nazwą "leśny plac zabaw" i opisem, że ma to być plac zabaw ułożony w formę ścieżki/toru przeszkód złożonego z elementów takich jak (i tu przykłady realizacji z innych placów). Zobaczymy co odpowiedzą.

#zalesie #budzetobywatelski #urzedy
3cik

Podziwiam za upór i wytrwałość. Ponad dwadzieścia lat działałem na rzecz różnych społeczności lokalnych i mam dużo przemyśleń na ten temat, ale bardzo jestem ciekawy - jaka jest Twoja motywacja?

976497

@Jaskolka96 Czy nie możesz zgłosić czegoś tymczasowego lub niewymagającego przestrzeni - na przykład dzień usuwania śmieci z ulic i zielonych terenów, zakończony imprezką? To praktycznie uczy dbania o porządek, propaguje właściwe postawy i poprawia otoczenie.

Konto_serwisowe

Podobno w Warszawie jako jeden z projektów z budżetu obywatelskiego, była wycieczka śladami niezrealizowanych projektów z budżetu obywatelskiego...

Zaloguj się aby komentować

Dzwonię do norweskiego urzędu (nav- coś jak ZUS), i bla bla bla dla angielskiego press 1
No to jedziemy, wybieram interesujący mnie dział,
Wklikuję swój norweski pesel 1234567890#
czekam na połączenie z konsultantem:
Przewidywany czas-10 minut.
Melodia.
*Przerywa melodię po kilku sekundach* Jeżeli chcesz abyśmy do ciebie oddzwonili, naciśnij 1, nie stracisz swojego miejsca w kolejce.
(ʘ‿ʘ) Naciskam 1
Jeżeli chcesz abyśmy zadzwonili na numer z którego aktualnie dzwonisz, naciśnij 1.
Naciskam 1.
Jeżeli numer 47454545 to twój poprawny numer naciśnij 1.
Naciskam 1.
*BIP* Połączenie zakończone.
...
....
.....
Mija kilka minut i telefon dzwoni:
Jeżeli jesteś nadal zainteresowany rozmową naciśnij 1.
Naciskam 1.
Jesteś pierwszy w kolejce, zaraz połączysz się z konsultantem.
*BIP*
Hei, Hvordan kan jeg hjelpe deg?

*Tłumaczę sprawę prosząc o przejście na angielski, pan mówi, że opisał co mu powiedziałem i przekaże do odpowiedniego działu.*
-Eee... To nie muszę już wypełniać żadnego formularza?
-Nie, sprawa jest załatwiona, jeżeli będą potrzebować jakieś dokumenty odezwą się do Pana. Miłego dnia.

Jakoś tak po ludzku, bez wybitnej papierologii, urzędnik i urząd dla człowieka a nie człowiek dla urzędu i pieczątka, gdzie jest pieczątka!

#norwegia #urzedy #biurokracja
irbis9

Słowo klucz - pan

Nie - pani

Na wszystkich szczeblach decyzyjnych nad również

bartek555

Identycznie jak w polsce.


Zartowalem

VikingKing

@AdelbertVonBimberstein Pewnie miałeś taką sprawę, aby wszystkie Twoje składki zdefraudowali bo ich nie chcesz. Tak? O to chodziło?

Jak tak, to jest spora możliwość, że w Polsce też by to tak ogarnęli.

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
. #heheszki #deheszki #urzednicy #urzedy
1872aa5b-7866-4589-aaff-e7eba54e4380
szukajek

nigdy nie mialem takich problemów, tylko przy przererejstrowaniu pojazdu z zagranicy na nasz bo zagranica juz miala cyfryzacje i wszystko szło online a u nas papiery i pieczątki to musiałem dwa dni czekac az kierownik ogarnie, ale ogarną

Heheszki

@A_a @deafone @Urzad-miar-i-wag-filia-w-Lowiczu-pok-15-detaliczne polubił Wasz obrazek


https://www.hejto.pl/wpis/heheszki-urzedy-urzednicy-smiesznekotki

209po

@deafone nie przerywaj mi pasjansa!

Zaloguj się aby komentować

TLDR - nie próbujcie złożyć wniosku o dowód rejestracyjny przez PWPW.

Nie chciało mi się stać w kolejce w urzędzie to mam za swoje. Zachciało mi się skorzystać z dobrodziejstw cyfryzacji przy rejestracji samochodu. Wyczytałem że można złożyć wniosek bezpośrednio przez portal PWPW (Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych, po moich doświadczeniach raczej Polska Wytwórnia Portali (bez)Wartościowych).

Przy korzystaniu z elektronicznego wniosku miałem przesłać zdjęcie tablic, w swojej naiwności założyłem że uda mi się uniknąć demontażu tablic i biegania po urzędzie - może co najwyżej krótka wizyta po odbiór nowego dowodu rejestracyjnego.

Okazało się że już mam konto na PWPW więc miałem jedną rzecz z głowy. Loguje się na PWPW i pierwsza niespodzianka, aby dokończyć logowanie konto musi mieć uwierzytelnienie dwuetapowe, przez Microsoft Authenticator. Szlag, no nic, zabezpieczeń nigdy za wiele. I tak używam tego w pracy to mogę mieć jeden portal więcej na apce, trudno.

Po zalogowaniu wypełniłem wniosek, zeskanowałem co trzeba i załączyłem. Teraz tylko podpisać i wysłać. Portal nie pozwala na podpisanie wniosku zanim nie zostanie uiszczona opłata. Próbuje zapłacić przez mBank i kolejna niespodzianka "Twoje konto nie obsługuje tego typu płatności aby je umożliwić bla bla bla...".
Po nieudanej płatności nie można wybrać innej formy, pewnie potrzebny jest kontakt z ichniejszym supportem. Nie dziękuję, no nic, przepiszę wniosek on nowa. Tym razem płatność BLIKiem - na szczęście udało się. Zadowolony czytam komunikat - zaksięgowanie płatności może trwać do 24h. Zastanawiałem się czy 24h a zwykle 5 minut jak w szanujących się portalach czy też faktycznie 24h? Niestety to drugie...

Następnego dnia, ostatnia formalność - podpisać wniosek cyfrowo. Loguje się na PWPW, w opcjach podpisu mam tylko "własny certyfikat / podpis kwalifikowany". Co to u diabła jest? Szybko dokształcam się i dowiaduje się że takie cudo kosztuje kilka stówek, szukam informacji czemu nie mogę użyć tego podpisu przez logowanie do banku i znajduje powód:
"Twoje załączniki przekraczają dozwolony rozmiar 3500KB..." WTF. Serio...? O_o
Skanów w PDF za bardzo zmniejszyć nie mogę, może uda się zdjęcia tablic pomniejszyć. Jedno zdjęcie udało się podmienić, przy próbie podmiany drugiego wystąpił błąd "Nieprawidłowy dostęp" i przekierowało mnie na stronę główną. Przy jakiejkolwiek ponownej próbie otwarcia wniosku pojawia się ten sam błąd. Czyli pora na pisanie do supportu...

Następnego dnia na udało mi się dokończyć wniosek. Kilka dni później moje mocno nadszarpnięte samozadowolenie zostało ostatecznie zrównane z ziemią - dostałem maila od PWPW o treści:

W celu dokończenia procesu rejestracji pojazdu proszę zgłosić się z ORYGINAŁAMI DOKUMENTÓW ORAZ TABLICAMI REJESTRACYJNYMI (tablice należy przedłożyć w celu wymiany znaków legalizacyjnych) w Referacie Rejestracji Pojazdów XXXXXXXX, PIĘTRO 1, Stanowisko nr 1 . W godzinach 7.40-15.00 (Uwaga do stanowiska proszę zgłosić się bez bloczka), lub przesłać pocztą lub kurierem na powyższy adres. (Koszt zwrotnej przesyłki to 35 zł).

I tak musiałem z wszystkimi tymi papierami pojechać do urzędu. I tak musiałem te wszystkie formularze raz jeszcze wypełniać. Przy okienku kobita i tak wklepywała te same dane raz jeszcze do komputera. Sumarycznie straciłem w kij czasu na walkę z durnym portalem którego kod pisał szympans skacząc po klawiaturze.

#polska #urzedy #samochody
powodzenia

@d_kris a mi się dobrze ostatnio rzeczy przez internet załatwia, bardzo sobie chwalę. Może w tych Twoich urzędach nie ogarniają xd

Bojowy_Agrest

@d_kris z tego wszystkie tyle 'dobrego', że jak ktoś faktycznie nie ma czasu w ciągu dnia, to może wysłać tablice do urzędu. Nawet nie wiedziałem, że jest taka opcja.


Choć i tak 100x szybciej byłoby od razu podjechać do okienka xD

Pieszczoszek

Jeśli jesteś profesjonalistą i składasz te wnioski codziennie to ułatwia czas, jeśli składasz coś na ruski rok to lepiej do urzędu bo dłużej zejdzie przepchanie formularza, poprawki, korekty, telefony itp. Już nie raz popełniłem ten błąd myśląc, że online będzie szybciej

Zaloguj się aby komentować

Zainspirowany przez @smierdakow wpisem:
https://www.hejto.pl/wpis/szykuja-sie-zmiany-w-urzedach-pracy-wsrod-nich-program-quot-skuter-plus-quot-pla
robię ten wpis:

Moja pierwsza myśl na tamtą sprawę ?:
"Aha czyli kolejny przekręt robią tak jak z tymi szkoleniami z florystyki i innymi rzeczami kompletnie nieprzydatnymi na rynku".

Tak się niestety składa,że żyjąc na zadupiu mam większe doświadczenie jako bezrobotny niż jako pracownik.

I podzielę się moją wiedzą na temat #urzedypracy #urzedy #praca #pracbaza . I tak:

  1. Podpis - czyli rytuał polegający na tym,że musisz się zgłaszać co jakiś czas. Mieszkasz na terenie podmiejskim albo poza miastem powiatowym - to zapierdalaj do właściwego urzędu powiatowego czy coś. Dlaczego nie można to robić np. we właściwych gminach to nie wiem. W teorii wymyślono ten rytuał "magiczny" po to,by ludzie nie pracowali za granicą będąc bezrobotnymi albo by zapobiec pracy na czarno (taaa... to tak nie działa bo janusz zatrudnionego na czarno puści po prostu mu nie płacąc za te godziny/ten dzień). Raczej za ewentualny dojazd osobie bezrobotnej która uwaga - nie ma pracy więc nie zarabia - nie zwracają. Na pewno nikt mnie o koszty dojazdu do podpisu nie pytał. Kolejną sprawą jest to,że kwestie prawne (które podpisując zobowiązujesz się przestrzegać) możesz sobie te rzeczy przeczytać co najwyżej rejestrując się,bo kolejki. Więc jak złamiesz niechcący procedury wymagane prawnie to może się to źle skończyć,mogą cię oskarżyć o przestępstwo nawet - bo podpisujesz w ciemno tekst drobnym druczkiem którego nie czytasz, bo nie ma jak.
  2. Doradca zawodowy - człowiek widmo do którego możesz pójść się zapytać czy tam masz dobry układ CV albo żeby ci powiedział do którego pokoju się możesz iść zapytać o kursy (jak nie umiesz tabliczek czytać). I to by było chyba na tyle. Szczerze mówiąc nie są zbyt pomocni a odsyłać cię do niego nie odeślą sami nawet jakbyś był już rok bez pracy lub więcej.
  3. Oferty - te musisz szukać sam,bo w urzędzie niczego sensownego ci nie zaproponują. Jak coś jest to totalne odpadki których nikt nie chce, prace najgorsze z najgorszych. Zwykle są to rzeczy nieaktualne zresztą. ALE z tego co słyszałem (może to nieprawda) jak sobie znajdziesz pracę to urzędnik pewnie będzie miał za to premię... Znaczy kiedyś to proponowali pracę i nawet można było zostać skreślonym na jakiś czas. Sam byłem ponad 10 lat temu tak skreślony i nie,nie żałuję - chłopak który poszedł tam gdzie mnie kierowali pojechał podobno 3 tygodnie później karetką na oparzeniówkę z oparzeniami 3 stopnia.
  4. Kursy - ciężko się załapać na cokolwiek sensownego. Oczywiście musisz się sam dopytać,ale prawdziwym problemem nie jest to że musisz się zapytać o kurs: problemem jest to,że musisz się zapytać zanim on będzie realizowany ale po tym gdy urzędnicy wpiszą go w plan na ten rok - na zapis jest bardzo wąskie okienko. W praktyce jak się nie łazi do urzędu non stop to wbiją ci się jakieś ludki na oblegany kurs i cześć. Mam wrażenie,że trafiają na nie "swoi ludzie" No i są gównokursy jak np. florystyka itp Zajebiście,tylko jeśli w danym mieście jest kilka niskomarżowych kwiaciarni które nawet tego nie wymagają (już nie wspomnę,że jestem facetem więc...) to po co ?!
  5. Dofinansowania: jeszcze większy przekręt. Stanowisko pracy czy biznes dofinansują z reguły januszowi biznesu mającemu jakieś znajomości w urzędzie. Dofinansowanie do przeprowadzki ? Do 30tki bodajże i musisz sam o tym wiedzieć. I raczej też dla swoich to jest. W sumie zresztą urzędy pracy oferują ci pracę w powiecie w którym jesteś i cześć. (cześć,giniemy) więc po co ten bon na przeprowadzkę ? Tak samo byłoby ze skuterami. Kasa dla znajomych.
  6. Staże czyli coś co miałem. Te działają też jak poprosisz,ale tu chociaż nie musisz sobie zawsze znaleźć sam przedsiębiorcy który cię przyjmie. Najkrócej można je streścić słowem WYZYSK. JESTEŚ TAŃSZĄ OD UKRAIŃCA SIŁĄ ROBOCZĄ. Tak,oczywiście - staż to w teorii nauka itd itp.W teorii,w praktyce to na stanowiskach które wymagają krótkiego przeszkolenia sprawa wygląda inaczej. Problem w tym,że staż nie tylko nie liczy ci się jako praca,ale i dostajesz w praktyce za normalną pracę 8 godzin jedynie część płacy minimalnej. 120% zasiłku czy coś. W teorii mają cię potem zatrudnić ustawowo powiedzmy 3 miesiące. No ostatnim razem mi się to udało,ale nie zawsze tak jest. I po ustawowych 3 miesiacach to raczej "to by było na tyle". Ocena: mieszana one mogą zostać,ale do jasnej cholery wypadało by chociaż ukrócić "staże" na produkcji,na magazynach i jako sprzedawca. Choć pewnie janusze biznesu po prostu zmienią nazwę stanowiska. Z ostatniego stażu jestem w miarę zadowolony,no ale to wciąż #przegryw . No ale referencje chociaż dostałem.
  7. Targi pracy - w teorii wspaniała idea. W praktyce no działa ale nie tak wspaniała - dobre głównie dla młodzieży szkolnej bo jako bezrobotny to poza ulotką czy jakimś firmowym gadżetem usłyszysz pewnie "wyślij CV na nasz adres". No ale chociaż działa odrobinę to już OGROMNY plus,ale rewelacja to to nie jest.

A teraz odpowiadając na niektóre sugestie:

Wyjazd - no to nie jest takie proste nawet gdy się nie ma własnej rodziny,własnego domu i dzieci (moja sytuacja). Osobiście kilka razy szukałem pracy w innym województwie. No ale: wydaj 50-100 złotych na sam dojazd na rozmowę a potem niech odrzucą twoją kandydaturę bo niby jak będziesz dojeżdżał. Jak nie masz pracy i nie pracujesz w IT to ta stówka to nie są drobne,no sorry. A z kolei wynająć coś najpierw bez gwarancji,że się będzie miało pracę to są koszty. Kwadratura koła można by rzec - nie zatrudnią cię bo nie masz lokum,nie będziesz organizował sobie lokum jak nie masz pracy. Tak,wiem - w teorii można "zainwestować" w wynajem wynająć i szukać. Niby tak.
W praktyce z tyłu głowy jest: "albo to wiadomo,czy nie będzie podobnie jak na twoim zadupiu anon ?"
Dofinansowania z urzędu to są do 30-tki.I jak pisałem wyżej - no nie wygląda na to,żeby każdy ot tak mógł je dostać.

Jeśli ktoś ma powyżej 40-50 lat+ i rodzinę/mieszkanie to już jest zupełny kosmos. Taka osoba nie potrzebuje być przykuta łańcuchem do ściany czy mieć kulę u nogi.

Wystarczyłoby zlikwidować ubezpieczenie dzieki UP a bezrobocie spadnie do absolutnego minimum
@JanPapiez2 : jesteś zapewne urzędnikiem albo politykiem. Bezrobocie dalej będzie,ale poza statystykami.
i odpowiedź:
Praca jest, tylko akurat nie tam gdzie mieszkasz
Może ? A może jednak nie ma jej na lepszych warunkach niż janusz z zadupia zatrudniający za tyle,że wynajęcie pokoiku i przeżycie jest wyzwaniem ? Z perspektywy osoby która nie ma możliwości tanio spróbować gdzie indziej to tak łatwo nie wygląda. Przeprowadzka ma sens jeśli się zwróci. Zatem od biedy zagranica ma sens (jeszcze).
A może kurwa transport publiczny...
Zamiast "darmowych skuterów" ? Ciekawy pomysł. Powiedzmy jednak szczerze poza wielkimi miastami transport publiczny niemal już nie istnieje. Mieszkam w małym miasteczku,bus jest raz na godzinę. To już "z buta" jest szybciej. Okoliczne wsi to jeszcze większa tragedia. O dojeździe do przykładowej fabryki na nockę i powrocie z nocki: zapomnij. I jeszcze: KTO ZA TO ZAPŁACI. Bo przecież nie samorządy,te mają z reguły długi co sprawia,że zbiorkom jest drogi i redukowany.

Całe szczęście,że mam prawo jazdy i samochód (przynajmniej dopóki skurwysyny z WEF nie wywłaszczą podatkami i innym skurwysyństwem i nie zarządają przerzucenia się na rower)
Znacie kogoś kto znalazł pracę przez UP?
a pytam poważnie, słyszę tylko miejskie legendy o wysyłaniu ludzi na stanowiska w ogóle nie związane z ich wykształceniem, ale nic z pierwszej ręki.
@Skawarotka : po stażu to ja na 3 miesiące - a tak... To od dawna już NIE.

A może nie zasugerowana Praca na czarno ? - poza faktem,że to nielegalne i kary od PIP bardziej ciebie niż janusza biznesu zabolą i to "pracodawca" ci może obecnie coś takiego sugerować a nie ty o to pytać to nie (bo oczywiście zawsze możesz być urzędnikiem czy dziennikarzem) tylko nikt się nie ogłasza "przyjmę do pracy na czarno" ale i nie masz żadnej gwarancji,że ci zapłacą. Przy pracy bez umowy nawet jeśli bierzesz tą wypłatę co tydzień to nie masz gwarancji,że ją dostaniesz.A w razie wypadku przy pracy to już kaplica,bo ciebie tam nie ma prawa być.
smierdakow

No nie dziwi mnie to, że w małych miastach tak to wygląda, jak tam nikt nie kontroluje tego


No ale przeprowadzka to już się nie zgadzam, szukasz roboty na jakimś magazynie, wynajmujesz pokój i wyżyjesz, a z czasem już trzeba kombinować jak poprawić swoją sytuację

Zaloguj się aby komentować

Godziny otwarcia urzędów w polandii to jest mem kurwa xD. No nie ma chuja, żeby osoba pracująca na standardowe poranne zmiany mogła coś załatwić bez urlopu/urwania się z pracy #polandia #urzedy #zalesie
48f25efe-6fba-4a42-b8a9-e70f5d3fbcb1
sone

Powiem tak, jakaś kpina. U mnie w mieście urząd codziennie pracuje do 15 ale BOK codziennie pracuje do 17:15. Zostają kobitki jakaś się umawiają potem później przychodzą.

Dzawny

@GucciSlav to coś nie tak. Większość urzędów w Polsce w poniedziałki ma do 17-18:00 czynne. Specjalnie zostaje ktoś żeby ludzie mogli załatwić sprawę do tej godziny.

biskitus

Jezu. Wam się chce do urzędu łazić? Wysyłasz pismo przez ePUAP. Albo dzwonisz.

Zaloguj się aby komentować

Niektórzy urzędnicy są nie do pobicia:

Przypadkowo, ale po mojej stronie, powstała zaległość w opłacie śmieciowej. Mądry urzędnik wysyłał wezwanie do zapłaty na dawno nieaktualny adres, bo taki miał w systemie, mimo że na deklaracji i zameldowaniu jest inny adres. Jak nie dostał oczywiście odpowiedzi, sprawę skierował do Urzędu Skarbowego. Tutaj już problemu by ustalić prawidłowy adres nie było xD

#urzedy #urzednicy #zalesie #prawo
bori userbar
szasznik

U mnie w gminie mają chociaż tyle rozumu że jak masz zaległość to najpierw dzwonią.

Amhon

@bori przypomniałeś mi jak to po przejęciu mojej umowy na gaz z taurona przez PGNiG idioci zaczęli mi przysyłać rachunki na adres, na którym miałem prąd w wynajmowanym mieszkaniu 7 lat temu. Oczywiście od 6 lat już tam nie mieszkałem

Jednocześnie dzwoniąc raz po raz, że mam potężne zaległości i nie rozumiejąc, że ja nawet nie wiem na jakie konto mam przelać pieniądze.

6 miesięcy się tak bawiliśmy, a ja się śmiałem do słuchawki jak mnie straszyli sądem i komornikiem.

GrindFaterAnona

@bori ja tak mam z PGNiG. Rozliczenie po rozwiazaniu umowy usilnie wysylaja na adres z umowy, mimo ze im tłumaczyłem juz 3 razy, ze dlatego rozwiazalem umowe bo tam juz nie mieszkam xD adresu do korespondencji nie mogą zmienic, na maila nie mogą wyslac. Równocześnie na nowej umowie mają moj nowy adres no ale nie mogą tam przeslac. Nie da się niestety u mnie się nie da zaplacic bez zobaczenia rozliczenia

Zaloguj się aby komentować

może jestem jakiś przyjebany, ale da się za pomocą ePUAP po prostu wysłać jakieś pismo bez podawania konkretnej sprawy, tylko puścić pismo na posiadany adres, tak jakbym wysyłał wiadomość e-mail, tylko epuap?
#urzedy #pytanie #prawo #biurwizm #warszawa
ciszej

@Ulic_Qel_Droma jest coś takiego jak pismo ogólne

Ulic_Qel_Droma

@ciszej pismo ogólne znalazłem, ale myślałem, że jak mam adres urzędu np /UMSTWarszawa/SkrytkaESP, to mogę sobie wysłać pismo podając ten adres, a nie wyszukiwać urzędu specjalnie na stronie epuap, bo po co skoro znam adres?

ciszej

@Ulic_Qel_Droma nigdy tego nie próbowałam bo jak już wysyłam to w konkretnym celu z katalogu albo ogólne do organu, ale myślę że Twój sposób to pewnie inna wersja pisma ogólnego i trafi to i tak na tą skrzynkę

Zaloguj się aby komentować

Kupiłem nieruchomość w stanie mocno do remontu. Od lat nikt tam nie mieszkał. Z tego co wiem to do gminy nie było zgłoszonego zawiadomienia o tym że nikt tam nie mieszka i nie była podpisana zadna umowa na odbiór śmieci.
Planuję remont i później mieszkanie tam, więc chce podpisać umowę na odbiór.
Zastanawiam się tylko czy jeżeli poprzedni właściciele nie zgłosili nic do gminy to czy teraz ja zgłaszając chęć podpisania umowy nie zrzucę na nich kary za poprzednie lata (chodzi mi o to że skoro nie było podpisanej umowy na odbiór śmieci i nie było zgłoszenia o tym że nikt tak nie mieszka to czy nie przypieprzą się że niby śmieci lądowały w lesie).
Mógłbym mieć wy****ne ale nie chce im narobić kłopotów.
#smieci #lekaro #urzedy #gmina #nieruchomosci #kiciochpyta
archerr0

@Walerka teraz znalazłem informację że należy zgłosić fakt zamieszkania i ewentualnie niezamieszkania. W sensie takim że jak masz pustostan w którym nikt nie generuje śmieci to zgłaszasz że już nie chcesz płacić, a jak ktoś się tam wprowadzi to zgłaszasz znowu że jednak znowu chcesz żeby odbierali. Może jednak poprzedni właściciele coś zgłosili, ale nie pamiętają

Zaloguj się aby komentować