@gwynebleid Cieszą się, bo rakieta wogóle wystartowała i nie wybuchając na stanowisku startowym, nie zniszczyła go kompletnie - tu głównie chodzi o wieżę, bo jest droga i odbudowa trwałaby bardzo długo. Każdy metr i km/h uzyskany dalej to bonus w postaci tony danych z mnóstwa czujników.
Spacex od początku działa zgodnie z zasadą szybkich iteracji testów i gwałtownych przeskoków projektowo/technologicznych w wyniku podjętych prób. Działa to tak, że dochodzą do momentu, gdy owszem dalej można siedzieć w CADzie i robić symulacje, ale równie dobrze można zbudować, wystrzelić i dostać słabe punkty w projekcie na tacy (dane ze startu zbierane przez czujniki). Następna iteracja rakiety ma już te błedy poprawione i powtarzamy proces, aż do uzyskania działającej maszyny. To da się też uzyskać sprawdzając wszystko na "sucho" w komputerze, ale trwa to zazwyczaj długo i może kosztować więcej niż próbne loty zakończone RUDem. Blue Origin to dobry przykład. Oni jeszcze nigdzie nie polecieli, a Spacex ma za sobą Falcon 1, ostro jedzie z Falcon 9 i Heavy, a Starship nawet oderwał się od ziemii.
Rozwalone stanowisko startowe to wtopa, Musk to przyznał, ale zamiast płakać, to biorą się za naprawę i upgrade.
Coś jeszcze?