#psychologia #relacje #zwiazki #praca #pracbaza
Mogę wywołać gównoburzę tym wpisem ale sram na wszystkie ludzkie śmieci które będą mnie obrażać. Liczą się dla mnie fakty i to o nich chcę was poinformować.
Ludzkim śmieciom które będą mnie obrażać pod tym wpisem pokazuję środkowy palec i mówię "radźcie sobie".
Mamy obecnie dwa podstawowe problemy w kraju: dziewczyny i praca.
Od osoby ściśle związanej z PTP (Polskie Towarzystwo Psychologiczne) dowiedziałem się, że PTP doszło do wniosku i zdaje sobie sprawę z problemu: dziewczyny popierdoliło i nie ma na to rozwiązania poza leczeniem wszystkich psychiatrycznie.
Również drugie PTP (Polskie Towarzystwo Psychiatryczne) zdaje sobie sprawę z powagi problemu.
Otóż mamy w kraju dziewczyny, którym poza zdrowe psychiatrycznie granice wypierdoliło hipergamię. Dziewczyny które nie mają wykształcenia, niczego się nie dorobiły i nie osiągnęły żadnego statusu społecznego liczą na faceta który będzie milionerem, przystojny, napakowany itd. jednocześnie chodzą do łóżka z troglodytami, którzy je tylko wydymają i zostawią, być może zapłodnione.
Chorym jest oczekiwanie że będzie je chciał facet, który włożył ogromny wysiłek w osiągnięcie swojego statusu, a ona żadnego (bo jest przecież kobietą, jej się wszystko należy z założenia).
Chorym jest chodzenie do łóżka z agresorem, innym złodziejem czy bandytą, a olewanie dobrych, normalnych, przyłóż do rany facetów.
Rośnie od tego liczba samotnych matek, świadomie podejmujących decyzję że chcą takie a nie inne geny i nie są to geny normalnego faceta, tylko musi być jakiś samiec alfa, nieważne że wyrokowiec.
Na geny wpływu nie mamy, więc dziewczyny te przechodzą rozczarowanie gdy dzieci rodzą się i nie mają genów tego troglodyty. Wtedy takie dzieci są zostawiane psychicznie same sobie bo nie spełniają genetycznych oczekiwań swojej matki która spodziewała się innych dzieci.
Popierdolenie dzisiejszych dziewczyn osiągnęło niespotykane do tej pory granice. Poza wszelkimi granicami psychicznymi, aż ciekawe że one sobie radzą żeby to podtrzymywać.
Oba PTP widzą problem ale nie mają jak się za niego wziąć. Trzeba byłoby psychiatrycznie leczyć >95% polskich kobiet. Na to nas nie stać a kobiety nie zgodzą się na to żeby je leczyć (bo nie widzą problemu, standard przy byciu neurotycznym).
Mamy już obecnie sytuację, w której >95% kobiet zarywa do 1% najprzystojniejszych facetów (już nie 20% ani 10%, nawet nie 5%), którzy je traktują jak śmieci na jeden raz. Bo mogą. Ale one i tak chcą się z nimi przespać bo liczą na to że ten facet z nimi wejdzie w związek.
99% facetów zostaje sama i bez seksu. Rośnie społeczna frustracja. Simpienie do lasek nie pomaga w rozwiązaniu problemu, tylko go pogłębia, bo te czują się pewniej wobec 1% najprzystojniejszych, skoro chce ich bardzo wiele przeciętnych simpów.
Kolejny problem to brak wykonanej pracy - dziewczyny są zostawiane same sobie i nie wykonują żadnej pracy psychicznej ponad to co wyniosły z domu. To powoduje, że czują się pełne, dokonane i dlatego spodziewają się że chcący je facet będzie na najwyższym społecznie poziomie. Niestety nie widzą ile pracy mają do wykonania ani pracy tej nie wykonują.
Bez wykonania pracy społecznej, którą powinny wykonać, pozostają w szeregowych rolach na poziomie podstaw własnego przetrwania. Ale ich facet ma być milionerem. To się nie dzieje. A one nadal nie myślą o tym żeby wykonać jakąkolwiek pracę ponad obecny stan.
Mamy sytuację w której grube, brzydkie pasztety 4/10 podbijają do facetów 9/10 o zarobkach >20k na rękę. Nie mają szans albo będą tylko wydymane ale proces ma miejsce cały czas.
Dziewczyny które przekroczyły już 30-stkę i już zaczynają się lekko irytować że księcia na białym rumaku nie ma pytają "gdzie się podziali wszyscy dobrzy faceci?".
Otóż nie widzą facetów, którzy toczą normalne, spokojne, dostatnie życie samemu. Bo wyłączyły sobie widzenie takich facetów.
Ci wszyscy faceci siedzą w tych lasek friendzonach albo w ogóle nie zadają się z laskami, bo nie widzą w tym żadnego sensu.
W końcu bycie tamponem emocjonalnym bez zamoczenia jest żadnym rozwiązaniem problemu jednej jak i drugiej strony.
Laski do 30-stki skaczą po kutasach. Co się dzieje w tym czasie: ona traci na wartości, nabiera złych nawyków i zachowań, starzeje się, odpycha coraz bardziej dobrych facetów, nabiera złych wzorców relacji partnerskiej.
Po 30-stce przychodzi czas kiedy trzeba zweryfikować swoje spierdolone życie, niestety za późno. Nie ma już czasu, trzeba ustatkować się z przeciętnym beta-bankomatem. Który ich nie będzie chciał, bo są psychicznym śmietnikiem.
Jeszcze o tyle dobrze, jeżeli wtedy laska zajrzy w swój friendzone i wybierze któregoś faceta stamtąd.
Niestety one nie widzą facetów w swoim friendzone - są nastawione ciągle na nowe i coraz mocniejsze wrażenia.
Życie niestety nie składa się tylko z nowych i coraz mocniejszych wrażeń. Tym bardziej relacja partnerska. A faceci we friendzone czekają...
Rozwiązań problemu neurotyczności dzisiejszych dziewczyn jest kilka:
1. leczenie psychiatryczne, żeby ograniczyć hipergamię lasek - niewykonalne, zresztą nikt by nie uwierzył, że >95% kobiet wymaga leczenia
2. wprowadzenie Prawa Szariatu, żeby mężczyźni mieli narzędzia sprowadzenia lasek na Ziemię zgodnie z prawem, siłą i przemocą
3. zmiana prawa które jawnie faworyzuje kobiety - zarówno podczas randkowania jak i podczas małżeństwa, po założeniu rodziny
W sytuacji kiedy facet jest z gruntu na przegranej pozycji = musi oddać połowę majątku, tego czego się dorobił, płacić alimenty, nie widywać dzieci bo zabrano mu prawa rodzicielskie - nie ma sensu dla faceta zakładać rodziny, ani bawić się w żadne relacje. Mądrzy faceci tedy wycofują się z relacji i zakładania rodziny. Zresztą kto by chciał zakładać rodzinę z grubą laską 4/10 kiedy samemu zarabia się kilka razy więcej niż ona. Facet dobrze myśli, że nie musi zgadzać się na kiepską pannę.
***
Druga sprawa to praca. Obecnie mamy śmieszną sytuację, kiedy młodzi ludzie już na początku rozmowy kwalifikacyjnej pytają jawnie o poziom wynagrodzenia. Czy jest sens zapierdalać 168 godzin w miesiącu, żeby dostać marne kilka tys. zł. Bo wygoda pozostawania bez pracy, bez potrzeby wstawania ciągle rano, mówi jasno, że nie będzie sensu za tę kasę pracować.
I to są bardzo dobre pytania. O ile wykonywać pracę nie ma problemu, bo są to proste prace, o tyle zaczęły się pytania o warunki współpracy. I to nie tylko przy pracach dla młodych ludzi ale ogólnie na rynku.
Pracodawcy = firmy już tak kombinują i manipulują, że pierwsze o co pyta kandydat to warunki współpracy, a nie np. technologie w których ma pracować. Problemem są warunki współpracy i płacy, a nie sama praca.
Mamy sytuację w której technicznie zarówno młodzi jak i doświadczone osoby radzą sobie doskonale. Ale już świadomie wiemy, że problemy są z ustaleniem warunków współpracy i ich dotrzymaniem.
Tedy firmy proponują umowę zlecenie, a nie uop. Już jawnie ludzie pracujący na JDG mówią, że nie otrzymują płatności za faktury w terminie, a nawet powstają artykuły na portalach, że idzie czas opóźnień w płatnościach faktur albo nawet w ogóle problem z otrzymaniem za swoją pracę wynagrodzenia.
Dochodzimy do momentu, w którym zrównują się pensje. O co tu chodzi? Otóż na Zachodzie jest mniejszy rozstrzał pensji za pracę. Nie mówię o skrajnych przypadkach prezesów firm. Ale już taki barman zarobi niewiele mniej niż programista. I to wchodzi teraz do polski ale w trochę innej formie: podnoszą się pensje "gorszych" zawodów. Ogólnie to dobrze, bo biedota będzie chciała pracować. Minus jest taki, że wkurzeni mogą być programiści, że taki pracownik magazynu zarabia niewiele mniej od nich a nie musiał zdobyć szerokiej wiedzy i nie musi się uczyć.
Więcej pytań teraz będzie się pojawiać odnośnie warunków współpracy, na których pracodawcy oszukiwali, niż o same obowiązki w tejże pracy. Liczyć się będzie pewność otrzymania wynagrodzenia w pełnej wysokości.
Obowiązki schodzą na dalszy plan, ponieważ każdy sobie ze wszystkim radzi. Nie radzi sobie natomiast pracodawca z wypłacaniem wynagrodzeń. Bo są przestoje w płatnościach faktur. Część firm nie ma płynności finansowej.
***
Oba tematy mogę rozwinąć jeżeli ktoś ma pytania. Śledzę uważnie co się dzieje od kilku lat.