Parę aktualizacji, bo wygląda na to, że odbudowa ściągniętej z USA Dyny zbliża się ku końcowi (a sportster w tym czasie dalej stoi czekając na malowanie baku xD ). Miesiąc temu uderzyło mnie, że lato w pełni a ściągnięte z USA motorki dalej rozgrzebane i w sumie końca tego nie widać - stąd też w przypływie chęci i korponawyków wyciągnąłem kartkę papieru oraz długopis i postanowiłem zrobić listę tego, co jeszcze mnie czeka. Podzieliłem sobie całość na etapy powiązane ze sobą i takie, które mogę zrobić w dowolnym momencie - i wziąłem się za kompletowanie w dalszym ciągu brakujących drobiazgów. Uszczelki, linki, jakieś śrubki i podobne pierdoły - okazało się, że jest tego jednak dość sporo.
Z większych tematów, czekały mnie dwa. Pierwszy to ogarnięcie zbiornika - miał w jednym miejscu dość głęboką wgiotkę wraz z ubytkiem farby. Drugi - to zajrzenie do silnika i sprawdzenie stanu bebechów - napinaczy łańcucha, wałków rozrządu i ofc słynnego bicia wału.
Na start wziąłem się za zbiornik. Na zdjęciach może tego nie widać, ale wgniotka była dość duża, a moje umiejętności pracy z blachą zerowe - stąd postanowiłem skorzystać z pomocy kogoś bardziej doświadczonego. Oddałem zbiornik do zakładu specjalizującego się w PDR aka naprawach blacharskich bez malowania. Pan był trochę przerażony grubością blachy i powiedział, że nie jest pewny na ile uda się uratować - postanowiłem jednak spróbować. Dwa dni później bak był do odebrania i nie było źle - dalej było widać pewne ślady uszkodzenia, ale było to o wieeeele mniej niż jeszcze przed kilkoma dniami. Kolejnym etapem było zamaskowanie i zamalowanie uszkodzenia. Na początek myślałem, że po prostu zaleję całość lakierem do zaprawek i jakoś to będzie, ale po rozmowie z panem od usuwania wgniotek zaczął mi kiełkować w głowie inny pomysł. Postanowiłem wykorzystać doświadczenie z malowania czołgów xD i naprawę przeprowadzić punktowo, pół-profesjonalnie z użyciem aerografu. Największy jaki znalazłem miał dyszę 1 mm i wydawało się, że powinien wystarczyć do takiej roboty. Zestaw specyfików do malowania baku z kolei miałem już skompletowany na okoliczności robienia sportstera, brakowało tylko bazowej farby w kolorze czarnym, ale dokupiłem ją za całe 20 złotych. Przy okazji uznałem, że będzie to dobra wprawka przed malowaniem calego baku.
Ponownie, mając zerowe doświadczenie w malowaniu postanowiłem skorzystać z porad kogoś bardziej doświadczonego, dobry poradnik znalazłem na stronie:
http://lakiernik.com.pl/naprawa-zbiornika-paliwa-oryginalnym-lakierowaniu-harley-davidson-wersja-limitowana-rocznicowa-110-anniversary-bronze/ i postanowiłem trzymać się opisanych kroków. Na start dałem podkład epoksydowy, a na to poliestrowy jako wypełnienie, musiałem powtórzyć to kilka razu, bo przy szlifowaniu udało mi się przebić do gołej blachy. Okazało się też, że dysza 1 mm (a może to wina jednofunkcyjnego aerografu?) to za mało lub ew. trzeba było użyć rozcieńczalnika, bo trudno było mi uzyskać jednolitą, równą warstwę. Mając na uwadze, że naprawa będzie tak dobra jak przygotowanie powierzchni, sporo czasu poświęciłem na szlifowanie warstw - tym bardziej, że aerograf nie kładł ich idealnie. Po położeniu bazy i bezbarwnego uzyskałem piękną skórkę pomarańczy xD ale byłem na to przygotowany - papier ścierny i polerka pozwoliły ostatecznie uzyskać efekt lustra. Oczywiście, efekt końcowy nie jest idealny, gdzieniegdzie wyszły wtrącenia i zemścił się na mnie fakt niewystarczającego zabezpieczenia powierzchni - ale jak na pierwszą i do tego chałupniczo przeprowadzoną naprawę wydaje mi się, że jest przyzwoicie. Mimo tego, że czarny lakier jest wyjątkowo niewdzięczny, to ryski i drobne swirle widać dopiero przy 10-15 cm od baku. W paru miejscach zastanawiam się jeszcze nad wykonaniem poprawek, ale póki co moim zdaniem i tak jest "good enough":)
Teraz silnik. Dla tych, którym po głowie chodzi kupno harlejka z silnikiem twin cam (taki siedzi w mojej Dynie, tłukli to ze zmianami od końca lat 90 do ok. 2017) i wyobrażają sobie, że dostaną kawał topornego, ciężkiego, pancernego żelastwa - będą mieli rację w dwóch punktach. Będzie ciężko i będzie topornie. Natomiast pancerność tego silnika jest taka sobie. Harley wały korbowe składa z kilku elementów które są ze sobą prasowane. Przy dużych siłach działających na wał może się zdarzyć, że sprasowane elementy zaczną się przesuwać względem siebie, co będzie skutkować coraz to większym biciem wału xD Harley twierdzi, że bicie na poziomie 0,12mm jest gites, natomiast nie zmienia to faktu, że przekłada się to na zwiększone zużycie elementów, w tym pompy oleju. Problem narasta, gdy ktoś decyduje się na przeróbki zwiększające moc lub idzie w kierunku ostrzejrzej jazdy (ostrzejszej oczywiście z uwzględnieniem realiów jazdy 300 kilowym klocem). Wał jest moim zdaniem największą bolączką tego silnika, bo najdroższą w naprawie. Akcesoryjny wał, który jest idealnie wyważony i zespawany co eliminuje raz na zawsze problem bicia to koszt ok. 10 tys PLN. Inne niedomagania silnika wyeliminować jest łatwiej - akcesoryjny napinacz łańcucha napędzającego skrzynię, ślizgi napinaczy czy zużywający się przedwcześnie kompensator - każda z tych rzeczy to maksymalnie 1-1.5k PLN (żeby było śmieszniej, te same w USA części kosztują 1/3 tego co w PL).
No ale dobra, jak to wyglądało u mnie. Po rozkręceniu silnika i zdjęciu dekla od rozrządu (trzeba do tego wcześniej ściągnąć prawy set, wypompować paliwo z baku, wdemontować bak, wydech, górne pokrywy silnika i klawiaturę popychaczy wraz z popychaczami i szklankami) mogłem skontrolować swojego złoma. I tak: bicie wału na poziomie 0.06 mm, czyli not great, not terrible. Wiadomo, fajniej byłoby mieć 0,00 lub 0.02 ale nie ma tragedii, jeździć, obserwować. Ślizgi łańcucha rozrządu - praktycznie nówki, dobra wiadomość, bo komplet nowych w ASO to bodajże 1.5k PLN. Wałki rozrządu - tu lipa, seryjne. Postanowiłem jednak, że wykosztuje się i zamówiłem z USA akcesoryjne Woods TW-555; wg wykresów z hamowni powinny dodać mi jakieś 20% mocy w stosunku do obecnego stanu. Przeliczyłem na szybko, że 100 złotych z VAT za 1 kunia to niezła cena i teraz czekam tylko na przesyłkę.
No i tak to wygląda na ten moment. Za jakieś dwa tygodnie powinna przyjść paczka z US and A; poskładanie silnika, w międzyczasie dopieszczenie baku i ogarnięcie drobnych pierdół - i może w końcu coś pobzikam.
#motocykle #motoryzacja