#matka

0
6
Czy ktoś miał tak za dzieciństwa, że wasza matka wzięła sobie za cel życiowy ciągłe przypierdalanie się o do was o jakieś bzdury, ryjąc wam banie tak, że odczuwacie to psychicznie do dzisiaj? #dziecinstwo #matka #rodzina #psychologia
100mph

@rzodyn Nigdy matka mi dobrego słowa nie powiedziała. Nigdy mnie nie pochwaliła. Nigdy mnie nie wspierała.

Jeśli miałem problem to nie mogłem się z nią nim podzielić bo jedyne na co mogłem liczyć to wbita szpila.

Jeśli ze szkoły przynosiłem coś poniżej 5 to słyszałem, że zawsze mogłem lepiej i ogólnie to słabo.

Jeśli grałem na komputerze to słyszałem, że powinienem się więcej uczyć, a nie ciągle grać.

Jeśli w trakcie studiów przyjeżdżałem do domu i się uczyłem do sesji to słyszałem, że powinienem mniej się uczyć.

Oprócz tego słyszałem, że na studia się nie dostanę, prawa jazdy nie zdam, żony nie znajdę, do roboty się nie nadaję, nie nadaję się do niczego.

...

I tak przez 26 lat, aż pewnego dnia, gdy mnie wk# trzasnąłem drzwiami. Wtedy mi wykrzyczała, że trzaskać to mogę u siebie. Trzasnąłem więc jeszcze raz, sprawdziłem ogłoszenia i poszedłem podpisać umowę przedwstępną kupna mieszkania. Po miesiącu mieszkałem u siebie ... bo od dziecka zbierałem każdy grosz żeby wydostać się z tego domu, dorabiałem i pracowałem od szkoły średniej, na studiach mieściłem się w pierwszej 5 studentów kierunku zamawianego i miałem niezłe stypendium. I żeby nie było ... ja na prawdę zbierałem każdy grosz. Niejednokrotnie zamiast kupić bilet MPK za 1,20zł dymałem z buta kilka kilometrów. Niedojadałem albo jadłem najtańszy syf z marketu, a równocześnie na studiach dzięki stypendium i pracy zarabiałem więcej od rodziców.

Dużo mnie to kosztowało ale i dużo mnie to nauczyło. Wczesnej dorosłości nie miałem bo nie stać mnie na nią było i nie miałem na nią czasu. Szybko stałem się starym dorosłym i na wiele aspektów życia patrzę jak ludzie 20 lat starsi ode mnie, a mam "zaledwie" 36 lat.

rzodyn

W sumie tak mnie wzięło na ten wpis bo dzisiaj zadzwoniła do mnie matka od niepamiętnych czasów (standardowa gadka co tam czemu się nie odzywasz ja w sumie odpowiadam tak, nie, nie wiem XD nie chce mi się z nią gadać za bardzo) i uświadomiłem sobie że dla mnie rodzice tak jakby nie istnieją zwłaszcza mamuśka. Może dlatego że mnie wkurwiala całe życie.

Orzech

Nie, ale współczuję

Zaloguj się aby komentować

#matka #sprawykryminalne

Marianne Bachmeier (3 czerwca 1950 - 17 września 1996) była Niemką Zachodnią , która zastrzeliła Klausa Grabowskiego, mężczyznę oskarżonego o gwałt i morderstwo jej córki Anny (14 listopada 1972 - 5 maja 1980), w akcie samosądu w Sądzie Rejonowym w Lubece w 1981 roku. Sprawa wywołała szerokie zainteresowanie mediów i debatę publiczną. W rezultacie Bachmeier została skazana za zabójstwo i nielegalne posiadanie broni palnej. Została skazana na sześć lat i zwolniona na okres próbny po odbyciu trzech lat. Bachmeier przeprowadziła się za granicę, ale wróciła do Niemiec po zdiagnozowaniu u niej raka trzustki . Zmarła w wieku 46 lat i została pochowana obok swojej siedmioletniej córki Anny na cmentarzu Burgtor w Lubece.

https://streamable.com/zizhqr
0f7090d4-367a-4b55-af43-2aba364f09aa
2e1a42a3-a272-4b85-98ba-88937c07079e
cebulaZrosolu

Klaus Grabowski był bardzo dobrze znany w środowisku i wśród organów ścigania. W 1973 roku otrzymał wyrok w zawieszeniu za uduszenie 6-letniej dziewczynki. Zaledwie kilka lat później podczas drugiego ataku molestował seksualnie dwójkę 9-letnich dzieci. W 1976 r. Grabowski zgodził się na chemiczną kastrację zamiast kary więzienia. W 1978 r., około dwa lata później, Grabowski potajemnie rozpoczął terapię hormonalną, aby odwrócić skutki chemicznej kastracji

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
O tym jak kobiety postrzegają swoich partnerów/mężów w roli ojca.
I o braku szacunku do mężczyzny.
Zacznę od krótkiej prywaty.
W lipcu dzięki metodzie IVF przyjdzie na świat nasze pierwsze dziecko. Mówi się, że na rodzicielstwo nigdy niema dobrego czasu i kiedy chce się samemu do czegoś dojść, żeby później mieć co przekazać dziecku, i nie chodzi tu tylko o kwestę materialną, ale i mentalną, ta droga może być nieco wydłużona.
W naszym wypadku właśnie taka była, ale nie tylko przez problemy natury medycznej, czy "bezrefleksyjne pyknięcie sobie bombelka", "są wygodni", "karierowiczka" lub najlepsze "co ty nie wiesz gdzie włożyć?" (choć w większości te teksty dotyczyły mnie). A to tylko część tego co słyszy para/osoba, gdy się nie mieści w sztywno wyznaczone ramy norm społecznych.
Może dlatego inaczej "świadomiej" podchodzimy z partnerem do kwestii rodzielstwa?
Bo o co w tym wszystkim chodzi czytając te fora, książki, komentarze, artykuły?
Mężczyzną, raczej sie niedowiem, bo tych artykułów, komentarzy czy książek nie piszą - a jak już coś napiszą to zrobią to źle, no bo co on może o tym wiedzieć? Przecież to my kobiety rodzimy dzieci. - samo to na starcie wkur...ia!
Dalej jest tylko gorzej.
W rodzicielstwie jest się razem, przynajmniej tak uważam ja.
Więc dlaczego odbiera się mężczyźnie możliwość bycia ojcem? Negowania, że źle zaklada pampers, źle uspokaja, źle karmi?
A później ma się pretensje, bo chłop nie pomaga, bo on nie umie, bo nie bierze czynnego udziału w opiece? No do chu...a, a kiedy miał się tego nauczyć, kiedy dałaś mu szansę na popełnienie własnych błędów?
Jakiś czas temu przeczytałam na jednej grupie wpis dziewczyny, która zapytała co byłoby fajnym prezentem dla męża po tym jak urodzi się ich wspólne dziecko.
To co przeczytałam w odpowiedziach sprawiło u mnie ciarki, dlatego przytoczę jeden komentarz w obawie o emocje:
"A za co ty mu chcesz dziękować? To ty byłaś w ciąży i znosiłaś ból porodu."
Jak ma się czuć facet czytając takie coś? Bo ja jako kobieta poczułam się bardzo źle czytając tak bezmyślną odpowiedź.
Całe to macierzyństwo w sieci, to matkowanie na grupach, sprawia, że człowiek traci nadzieję. Kobietą się od hormonu HCG w głowach popier...li.
Mężczyzna jest pomijany w obowiązkach "bo ja zrobię to lepiej"?
I tak pewnie zrobię to szybciej, może lepiej bo mam "większą wprawę", ale ten facet ma 50% praw do tego dziecka i też ma prawo decydowania i opiece.
To że ja wracam do pracy, a mój partner zostaje w domu z naszą córka nie świadczy o tym, że jestem zła mamą, a mojemu partnerowi zanikł penis.
To że mam inne podejście do karmienia piersią, nie znaczy że jestem nieczuła, i nie nadaje się na matkę.
Liczę na to, że stereotyp matki polki, delikatnie mówiąc - kwoki, zniknie. A kobiety zaczną szanować swoich partnerów i nie tylko jako ojców, ale jako mężczyzn.
#rodzicielstwo #rodzina #ojciec #matka #ojcostwo #macierzynstwo #niebieskiepaski #rozowepaski #invitro
Yakamoz

@YenneferV Pojebane to wszystko, dzisiejsze mentalne zjebanie kobiet ale i facetow tez ( ͡° ʖ̯ ͡°) Na szczescie mam wspaniala zone, z ktora wlasnie dzielimy sie obowiazkami po rowno. I to doslownie a to ze wzgledu na moja prace. Pracuje na morzu w systemie 3/3 tygodnie. Jak jestem w pracy to ona naturalnie jest mama na 100% lecz gdy wracam, to ja przejmuje malego. Powiedzialbym tak na 95% bo zonka oczywiscie czasami z nim jest ale w 100% kapanie i przewijanie, zabawy. To mi daje szanse stworzenie tej wiezi z synem, nawet jak mnie tyle nie ma a mojej zonce szanse na odpoczynek i zajecie sie soba wiecej.. Wiadomo, spacery i posilki razem.

jarezz

@YenneferV nasza córka to moje pierwsze, a mojej partnerki trzecie dziecko. Mimo tego, że nie jestem na codzień w domu (kiedy mała była mała byłem tylko w weekendy) to jestem wdzięczny mojej partnerce, że nie strofowała mnie przy przewijaniu, kąpaniu, itd. Owszem zwracała uwagę jak popełniałem błąd ale tak chyba ma wyglądać nauka czegokolwiek. Czemu to doceniam? Myślę, że dzięki temu mam z córką coś, co nazwę więzią. Jak jestem w domu to "tatuś" jest #1 chociaż jak córka zrobi coś źle i zacznę ja strofować to nagle o mamusi przypomina sobie.


O co mi chodzi? Cieszę się, że moja kobieta zaangażowała mnie na tyle ile się dało, we wszystko co związane z dzieckiem od samego początku.

Okapi22

Nie no fajnie, ale jak naprawdę zajmuje się gorzej to lepiej żeby krzywdy dziecku nie zrobił. Nie ma co dziecka poświęcać w imię uczenia partnera.

Zaloguj się aby komentować