I o braku szacunku do mężczyzny.
Zacznę od krótkiej prywaty.
W lipcu dzięki metodzie IVF przyjdzie na świat nasze pierwsze dziecko. Mówi się, że na rodzicielstwo nigdy niema dobrego czasu i kiedy chce się samemu do czegoś dojść, żeby później mieć co przekazać dziecku, i nie chodzi tu tylko o kwestę materialną, ale i mentalną, ta droga może być nieco wydłużona.
W naszym wypadku właśnie taka była, ale nie tylko przez problemy natury medycznej, czy "bezrefleksyjne pyknięcie sobie bombelka", "są wygodni", "karierowiczka" lub najlepsze "co ty nie wiesz gdzie włożyć?" (choć w większości te teksty dotyczyły mnie). A to tylko część tego co słyszy para/osoba, gdy się nie mieści w sztywno wyznaczone ramy norm społecznych.
Może dlatego inaczej "świadomiej" podchodzimy z partnerem do kwestii rodzielstwa?
Bo o co w tym wszystkim chodzi czytając te fora, książki, komentarze, artykuły?
Mężczyzną, raczej sie niedowiem, bo tych artykułów, komentarzy czy książek nie piszą - a jak już coś napiszą to zrobią to źle, no bo co on może o tym wiedzieć? Przecież to my kobiety rodzimy dzieci. - samo to na starcie wkur...ia!
Dalej jest tylko gorzej.
W rodzicielstwie jest się razem, przynajmniej tak uważam ja.
Więc dlaczego odbiera się mężczyźnie możliwość bycia ojcem? Negowania, że źle zaklada pampers, źle uspokaja, źle karmi?
A później ma się pretensje, bo chłop nie pomaga, bo on nie umie, bo nie bierze czynnego udziału w opiece? No do chu...a, a kiedy miał się tego nauczyć, kiedy dałaś mu szansę na popełnienie własnych błędów?
Jakiś czas temu przeczytałam na jednej grupie wpis dziewczyny, która zapytała co byłoby fajnym prezentem dla męża po tym jak urodzi się ich wspólne dziecko.
To co przeczytałam w odpowiedziach sprawiło u mnie ciarki, dlatego przytoczę jeden komentarz w obawie o emocje:
"A za co ty mu chcesz dziękować? To ty byłaś w ciąży i znosiłaś ból porodu."
Jak ma się czuć facet czytając takie coś? Bo ja jako kobieta poczułam się bardzo źle czytając tak bezmyślną odpowiedź.
Całe to macierzyństwo w sieci, to matkowanie na grupach, sprawia, że człowiek traci nadzieję. Kobietą się od hormonu HCG w głowach popier...li.
Mężczyzna jest pomijany w obowiązkach "bo ja zrobię to lepiej"?
I tak pewnie zrobię to szybciej, może lepiej bo mam "większą wprawę", ale ten facet ma 50% praw do tego dziecka i też ma prawo decydowania i opiece.
To że ja wracam do pracy, a mój partner zostaje w domu z naszą córka nie świadczy o tym, że jestem zła mamą, a mojemu partnerowi zanikł penis.
To że mam inne podejście do karmienia piersią, nie znaczy że jestem nieczuła, i nie nadaje się na matkę.
Liczę na to, że stereotyp matki polki, delikatnie mówiąc - kwoki, zniknie. A kobiety zaczną szanować swoich partnerów i nie tylko jako ojców, ale jako mężczyzn.
#rodzicielstwo #rodzina #ojciec #matka #ojcostwo #macierzynstwo #niebieskiepaski #rozowepaski #invitro
Szczerze w to wątpię że będzie tak to odbierane jak tu napisałaś szczególnie w Polsce. I zgadzam się z tobą.
@YenneferV to co teraz widzimy też na przykład na tagu przegryw oraz szeroko rozwijający się incelizm jest właśnie skutkiem wychowywania chłopów głównie przez matki z pominięciem roli ojca i uważam że jest to częściowo wina matek że nie dopuszczają ojców do wychowania oraz też systemu gdzie większość nauczycieli w szkołach podstawowych i licealnych jest kobietami. Dużo rodzin funkcjonuje tak że rola ojca sprowadza się do znoszenia pieniędzy do domu a potem siedzi przed telewizorem i jest w tym wina i ojca i matki.
W erze Seksualnej Rewolucji kobiety nie mogą szanować mężczyzn, którzy inwestują swoje życie w nie jako przechodzone towary z nieweryfikowalnym przebiegiem, wszak są oni ekonomicznymi inwalidami, i frajerskimi betabankorogaczami, a one to wiedzą. Kobieta ma największą zdolność do związania się z mężczyzną będąc dziewicą, wszak podczas pierwszego stosunku seksualnego ilość i stężenie oksytocyny i wazopresyny, chemii odpowiedzialnej za zdolność związania się, są w jej mózgu największe. Każdy kolejny partner seksualny podlega prawu malejących przychodów w tej materii, jednocześnie stając się odwrotnie proporcjonalnie obiektem coraz większej pogardy. Do tego, shiny thing syndrome, plus podstawowa wiedza ekonomiczna o wartości dóbr, oraz wnioski płynące wprost z psychologii ewolucyjnej dopełniają obrazu całości. Kryteria i założenia miłości i szacunku w relacji damsko-męskiej opartej na wartościach i zasadach są opisane w Piśmie Świętym. Natomiast jak ktoś jest poganinem, to musi się liczyć, że udział w recyklingu rządzi się swoimi prawami.
@MauveVn usuń już konto XD
@YenneferV to właśnie głównie w Polsce sie dzieje.
kult matki polki, na każdym kroku.
na stałe mieszkan za granica i zdecydowanie wiecej widze ojców nje tylko na żywo z dziećmi ale w reklamach czy filmach.
podobnie po znajomych widze, ale tu ogólnie vibe taki ze duzo gorsze pieluszkowe zapalenie mózgu w Polsce, jakby dziecko bylo celem życia, a nie jego elementem.
mała proba ale generalnie taki vibe odbieram
a w polsce reklama syropki czy innych tabletek z tekstem ze "jestem matka wiec wiem lepiej od lekarza jaki syropek jest najlepszy".
Ja pierdole, wy to chyba w jakimś równoległym wszechświecie żyjecie. Albo w jakiejś bani, informacyjnej. Albo w samonapędzającym się wkręcaniu sobie wała o świecie. Dwoje dzieci mam. I nic z tych bredni co wypisujecie ma się nijak do rzeczywistości. Ale to nic. Bo mam brata, dwóch szwagrów (też mają dzieci), i nikt nie czaruje rzeczywistości, jak wy tutaj. Ja pierdole.
@YenneferV Pojebane to wszystko, dzisiejsze mentalne zjebanie kobiet ale i facetow tez ( ͡° ʖ̯ ͡°) Na szczescie mam wspaniala zone, z ktora wlasnie dzielimy sie obowiazkami po rowno. I to doslownie a to ze wzgledu na moja prace. Pracuje na morzu w systemie 3/3 tygodnie. Jak jestem w pracy to ona naturalnie jest mama na 100% lecz gdy wracam, to ja przejmuje malego. Powiedzialbym tak na 95% bo zonka oczywiscie czasami z nim jest ale w 100% kapanie i przewijanie, zabawy. To mi daje szanse stworzenie tej wiezi z synem, nawet jak mnie tyle nie ma a mojej zonce szanse na odpoczynek i zajecie sie soba wiecej.. Wiadomo, spacery i posilki razem.
@YenneferV nasza córka to moje pierwsze, a mojej partnerki trzecie dziecko. Mimo tego, że nie jestem na codzień w domu (kiedy mała była mała byłem tylko w weekendy) to jestem wdzięczny mojej partnerce, że nie strofowała mnie przy przewijaniu, kąpaniu, itd. Owszem zwracała uwagę jak popełniałem błąd ale tak chyba ma wyglądać nauka czegokolwiek. Czemu to doceniam? Myślę, że dzięki temu mam z córką coś, co nazwę więzią. Jak jestem w domu to "tatuś" jest #1 chociaż jak córka zrobi coś źle i zacznę ja strofować to nagle o mamusi przypomina sobie.
O co mi chodzi? Cieszę się, że moja kobieta zaangażowała mnie na tyle ile się dało, we wszystko co związane z dzieckiem od samego początku.
Nie no fajnie, ale jak naprawdę zajmuje się gorzej to lepiej żeby krzywdy dziecku nie zrobił. Nie ma co dziecka poświęcać w imię uczenia partnera.
Zaloguj się aby komentować