Pewnie już słyszeliście o pomyśle wprowadzenia kredytu na pierwsze mieszkanie przez PiS.
Na szybko przeczytałem o co chodzi. W wielkim skrócie ma to wyglądać w ten sposób, że wnioskodawcy nie płacą wkładu, oprocentowanie kredytu to stałe 2% + marża banku przez 10 lat, a resztę dopłaca państwo (świetny pomysł, średnie oporcentowanie kredytu z czasowo stałym oporcentowaniem przy obecnych stopach to 8%).
Na ten moment będą mogły z niego skorzystać małżeństwa i otrzymać kwotę max. 500tys. analogiczną do zdolności albo max, 600tys. posiadające minimum jedno dziecko. Warunkiem jest nieposiadanie nieruchomości na właśność (ciekawy przypadek jak przed małżeństwem np. facet miał już mieszkanie, jak to będzie działać).
Planowane wprowadzenie programu to trzeci kwartał 2023r. (okres wyborów).
A teraz umieszczę twitta gdzie jedna z osób przewiduje jak może zachować się rynek nieruchomości.
Moja opinia: przypominam, że program jest w fazie rozwoju a jego plan na wprowadzenie to Q323. Osobiście myślę, że może to być chęć przyciągnięcia głosów, młodych, niezdecydowanych osób marzących o własnym kącie.
Rozpatruje 3 przyapdki:
-
program zostanie wdrożony lecz w jeszcze innej formie, z większymi obostrzeniami np. ilościowymi i mało osób z niego skorzysta
-
program nie zostanie wdrożony po wyborach lecz przyciągnie wiele głosów
-
pomysł samego programu pojawił się w PiS bo faktycznie są przekonani, że inflacja będzie pod koniec 2023r. odpuszczała a NBP rozpocznie cykl obniżek stóp procentowych (i to mnie najbardziej martwi gdyby tak faktycznie myśleli...)