Ciąg dalszy losów abp. Kowalskiego i mariawityzmu.
Jak już wspomniałem, po wybuchu II wojny światowej abp Kowalski zwrócił się do samego Hitlera z listem, w którym nawoływał do oddania Polsce zajętych przez Rzeszę ziem i przejścia na mariawityzm. Arcybiskup został aresztowany przez Gestapo 25 stycznia 1940 r. i uwięziony w Płocku. Nie jest do końca jasne, dlaczego abp Kowalski został aresztowany. W wielu źródłach można znaleźć informację, że powodem były krytyczne wypowiedzi nt. Hitlera i III Rzeszy, jak np. w artykule z 1939 r. wymownie zatytułowanym "Lucyfer". Jednak postępowanie toczyło się początkowo w innej sprawie, mianowicie dawnych "czynów lubieżnych". Jak się zdaje, hitlerowcy uważali abp. Kowalskiego za polskiego nacjonalistę, ze względu na talent oratorski dość wpływowego, dlatego chcieli go skompromitować, wywlekając ponownie na światło dzienne związane z nim skandale. Wkrótce doszedł też jednak i element polityczny, gdy Niemcy zapoznali się z antyhitlerowskimi tekstami arcybiskupa.
Na temat okoliczności aresztowania arcybiskupa polecam artykuł:
https://www.ekumenizm.pl/specjalne/mariawityzm/arcybiskup-meczennik-jan-m-michal-kowalski/
Według tego artykułu, również drugie wyznanie mariawickie miało problemy: ktoś doniósł na zwierzchnika Starokatolickiego Kościoła Mariawitów, bp. Marię Filipa Feldmana, że miał on pochodzenie żydowskie. Bp Feldman został ostatecznie oczyszczony z tego "zarzutu", ale pozostaje zagadką, kto złożył takie doniesienie. Podejrzewano o to początkowo siostry z klasztoru w Felicjanowie, a potem samego abp. Kowalskiego, nie dało się jednak tego potwierdzić. W każdym razie Niemcy próbowali wykorzystać jedno z wyznań mariawickich w celu osłabienia pozycji Kościoła Rzymskokatolickiego - co niestety obnażyło głębokość rozłamu w mariawityzmie, ile było "złej krwi" pomiędzy tymi dwoma Kościołami. Były to jednak szczególne czasy i najprawdopodbniej Kościół Rzymskokatolicki i obydwa mariawickie walczyły po prostu o przetrwanie i uchronienie się przed najgorszymi prześladowaniami.
25 kwietnia 1941 r. abp. Kowalskiego wywieziono do obozu koncentracyjnego w Dachau. Wśród obozowych towarzyszy miał wielu księży rzymskokatolickich, często znanych i wpływowych, jak np. bp Michał Kozal, późniejszy błogosławiony. Bp Kozal starał się przekonać abp. Kowalskiego do powrotu na łono Kościoła Rzymskokatolickiego, jednak bezskutecznie. Z zachowanych relacji wynika, że z racji swojej otyłości abp Kowalski doświadczał w obozie szczególnych szyderstw i cierpień, które znosił z godnością i w pokorze. Do końca pozostał wierny mariawityzmowi, a więc nie potwierdziły się stawiane mu wcześniej zarzuty, że wcale nie wierzył w to, co głosił.
Podobnie jak inni więźniowie niezdolni do pracy, abp Kowalski został wywieziony do obozu śmierci na zamku Hartheim. Trafił tam 18 maja 1942 r. i najprawdopobniej jeszcze tego samego dnia zginął w komorze gazowej.
Po męczeńskiej śmierci abp. Kowalskiego, zwierzchniczką Kościoła Katolickiego Mariawitów została jego żona - Antonina Maria Izabela Wiłucka-Kowalska, która przyjęła tytuł arcykapłanki. Po jej śmierci w 1946 r. następnym zwierzchnikiem został abp Józef Maria Rafael Wojciechowski, który dożył sędziwego wieku i pełnił swój urząd aż do swojej śmierci w 2005 r. Jego zaś następczynią została biskupka Damiana Maria Beatrycze Szulgowicz, która zrezygnowała z tytułu arcykapłanki. Stoi ona na czele Kościoła Katolickiego Mariawitów do dziś.
Po śmierci abp. Kowalskiego Kościół Katolicki Mariawitów stał się małą, cichą i wręcz niezauważalną grupą wyznaniową. Zaprzestano "małżeństw mistycznych" księży z zakonnicami, tłumacząc, że jeszcze na to nie czas. Ale kapłaństwo kobiet i kapłaństwo ludowe rozwinęły się w najlepsze - większość duchownych w tym odłamie to kobiety. Ostatecznie zaprzestano wyświęcać nowych księży i Kościół Katolicki Mariawitów ma być w przyszłości Kościołem "świeckim", kierowanym przez kapłanów i kapłanki ludowe. Mariawici felicjanowscy uważali siebie za wspólnotę zupełnie wyjątkową i nie uczestniczyli do niedawna w ruchu ekumenicznym. Ze względu na zmienioną naukę o Trójcy Świętej, Kościół Rzymskokatolicki ma wątpliwości co do ważności chrztu udzielanego w K.K.Mariawitów, dlatego osoby przechodzące z tego wyznania do rzymskokatolickiego muszą się ochrzcić "warunkowo".
Ostatnio wzrasta zainteresowanie felicjanowskim odłamem mariawityzmu, zwłaszcza pod wpływem ruchu feministycznego. Pojawiają się osoby, które nie wstępują do tego wyznania formalnie, ale odprawiają Mszę ludową w swoich domach - kolejną falę zainteresowania wywołałą pandemia koronawirusa. W Amerykach, Afryce i niektóych krajach europejskich pojawiają się wspólnoty określające siebie jako "mariawickie" - zainspirowane nauczaniem albo tylko Mateczki, albo też i Kowalskiego. Czasem są dość dziwaczne, np. łączą katolicyzm z okultyzmem i tradycyjnymi wierzeniami czy tolerancją wobec LGBT.
Na zdjęciu arcykapłanka Wiłucka-Kowalska w stroju pontyfikalnym.