#farmacja

5
148
Tadeusz Pankiewicz: polski aptekarz w getcie krakowskim (u. 1908)
W latach 1941–1943 za zgodą władz niemieckich prowadził działalność we własnej aptece Pod Orłem w getcie krakowskim. Bezpośrednio po utworzeniu getta, 3 marca 1941, urzędnicy niemieccy zaproponowali Pankiewiczowi w zamian za pozostawioną aptekę w getcie zarząd nad apteką pożydowską w centrum Krakowa. Pankiewicz nie przyjął propozycji i zaczął starania o prowadzenie własnej apteki w getcie. Kierownik niemieckiej Izby Aptekarskiej w Krakowie (Pharmazierat Stahl), w obawie przed wybuchem epidemii, pozytywnie zaopiniował prośbę Pankiewicza.
Po spełnieniu warunków narzuconych przez urzędników niemieckich, tzn. musiał udowodnić swoje „aryjskie” pochodzenie, zobowiązać się, że zatrudni wyłącznie „aryjski” personel i złożyć na piśmie oświadczenie, że pracownicy apteki nie będą prowadzili rozmów z Żydami na inne tematy niż ściśle medyczne, wydano Pankiewiczowi zgodę na funkcjonowanie apteki w getcie. Zgoda była udzielona z ograniczonym terminem, po upływie którego ponownie musiał zabiegać o przedłużenie ważności dokumentów. Dyżur nocny w aptece pełnił wyłącznie Pankiewicz, więc właściwie zamieszkał w pokoju dyżurnym przy aptece. Stał się jedynym gojem przebywającym na stałe w getcie, co było wyjątkową sytuacją w historii II wojny światowej.
Kontynuuj czytanie na stronie Pharmacopola https://pharmacopola.pl/chronologia-tadeusz-pankiewicz-1908/
Autorka tekstu: Natalia Modzelewska
#gulosus #ciekawostkihistoryczne #iiwojnaswiatowa #farmacja
fc8f449b-e88a-4c7d-9e08-576a01255def

Zaloguj się aby komentować

Co na zmiany wywołane dżumą polecał wrocławski alchemik Daniel Sennert (1623)?
Nierzadko klarety, powidełka i proszki aromatyczne, ale także mazidło o następującym składzie:
Olejek eteryczny ruciany 1 cz.
Olejek eteryczny cytrynowy (1 cz.)
Olejek eteryczny arcydzięglowy (0,5 cz.)
Olejek eteryczny lawendowy (6 kropli)
Olejek eteryczny goździkowy (6 kropli)
Olejek eteryczny z szyszkojagody jałowca (0,5 cz.)
Piżmo (0,2 cz.)
Ambra (0,2 cz.)
Cywet (0,2 cz.)
Masło z gałki muszkatołowej (wytłaczane) (quantum satis)
W oryginale były podane masy dawnoaptekarskie, pozwoliłem sobie podać w formie proporcji.
#gulosus
#ziola #ziololecznictwo #historiamedycyny #medycyna #farmacja #aromaterapia
0c0716b2-2775-4fed-b4d8-7c6c3d2dbbd6

Zaloguj się aby komentować

Alprazolam jest stosowany w lecznictwie już ponad 40 lat. To jeden z najczęściej przepisywanych leków psychotropowych w Polsce i USA (w 2013 r. nr 1). Alprazolam często można także spotkać w filmach i serialach. 
Lek ten należy do grupy pochodnych benzodiazepiny. Alprazolam wykazuje przede wszystkim działanie przeciwlękowe ale również uspokajające, nasenne, przeciwdrgawkowe i miorelaksacyjne. 
Wskazaniem do stosowania jest krótkotrwałe objawowe leczenie stanów lękowych. Alprazolam powinno się stosować w jak najmniejszej skutecznej dawce przez jak najkrótszy czas, max 4 tygodnie. Po tym czasie powinno się ocenić stan pacjenta. Całkowity czas leczenia nie powinien by dłuższy niż 8-12 tygodni, a odstawianie leku powinno odbywać się stopniowo. 
Przez wiele osób alprazolam uważany jest za lek na całe zło. Powoduje uczucie rozluźnienia, przez co jest chętnie stosowany w celach pozamedycznych. To jeden z najbardziej chodliwych towarów na czarnym rynku, z kolei mnogość receptomatów tylko pomaga w legalnym zdobywaniu leków. Jest przyczyną ponad 30% zatruć benzodiazepinami. 
Uzależnienie fizyczne i psychiczne od alprazolamu może rozwinąć się bardzo szybko. Im większa dawka i dłuższy czas leczenia, tym większe ryzyko uzależnienia. A u osób nadużywających alkohol lub inne leki ryzyko to jest jeszcze większe. 
Nagłe odstawienie leku przez osobę uzależnioną powoduje wystąpienie objawów odstawiennych. Występują wtedy bóle głowy i mięśni, zdenerwowanie, niepokój, wzmożony lęk. W cięższych przypadkach może wystąpić drętwienie kończyn, nadwrażliwość na światło i dźwięki, depersonalizacja, a nawet omamy i drgawki. 
Niebezpieczne jest łączenie alprazolamu z alkoholem, a połączenie z innymi lekami wpływającymi na ośrodkowy układ nerwowy może spowodować wystąpienie interakcji lekowych. Stosowanie tego leku u osób starszych wymaga zachowania szczególnej ostrożności, ponieważ może doprowadzić do nadmiernej sedacji i upadków. 
Spotkaliście się kiedyś z uzależnieniem od tego leku?
Więcej ciekawostek na naszym profilu: www.instagram.com/dwa__fartuchy
#medycyna #ciekawostki #zdrowie #apteka #farmacja #psychiatria
ca666f58-085d-46bb-b2d6-1607a3fd5f0b

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Kwestia refundacji leków budzi wiele emocji u lekarzy, farmaceutów i pacjentów. Oto garstka najważniejszych informacji dla każdego: ⁣

Największy mit związany z refundacją, w który wierzą nawet niektórzy lekarze - "Trzeba mieć podpisaną umowę z NFZ, żeby móc wystawiać recepty na leki refundowane" KAŻDY lekarz mający PWZ może wystawiać takie recepty (w tym również dentyści, ale to się baaardzo rzadko spotyka) Bez znaczenia czy jest to wizyta prywatna, czy na NFZ. ⁣
Recepty pro familiae i pro auctore również mogą być ze zniżką. ⁣

Ceny leków i innych preparatów refundowanych są takie same we wszystkich aptekach. Nawet jeśli dany produkt jest przepisany z odpłatnością 100%, a znajduje się w wykazie, to i tak jego cena jest ustalona odgórnie i nie zależy od apteki. ⁣

Listy leków refundowanych zmieniają się co 2 miesiące. To znaczy, że lek z wykazu kupowany w styczniu może mieć inną cenę w marcu lub w ogóle nie być refundowany. Niektóre produkty są skreślane z list, a inne dodawane. ⁣

Ceny produktów z wykazu są publicznie znane. Każdy może sprawdzić, ile kosztuje jego lek ze zniżką lub bez. ⁣

To, że lek znajduje się w wykazie leków refundowanych, nie oznacza, że pacjent zawsze będzie miał go przepisanego ze zniżką. Trzeba jeszcze spełnić określone warunki, czyli np. mieć zdiagnozowane schorzenia, którym przysługuje refundacja. Oczywiście trzeba też mieć prawo do świadczeń opieki zdrowotnej, a recepta musi być poprawnie wystawiona. ⁣

Odpłatność ustala osoba wystawiająca receptę. Farmaceuta wydaje leki za odpłatnością wynikającą z recepty. Nie może sam dopisać pacjentowi zniżki. ⁣

Zdarza się tak, że jedna wielkość opakowania będzie refundowana, a druga nie. Czyli np. tabletki w opakowaniu po 28 szt. mogą być przepisane ze zniżką, a po 30 szt. zawsze będą pełnopłatne. Dochodzi później do takich sytuacji, gdzie np. 9 saszetek (zawsze pełnopłatne) kosztuje więcej niż 30 przepisanych na 100% (są w wykazie leków ref.)

Na koniec ciekawostka, w którą ciężko uwierzyć widząc 3-cyfrowe kwoty na paragonach z apteki - w porównaniu z innymi państwami UE, w Polsce leki są tanie. ⁣
Więcej ciekawostek na: www.instagram.com/dwa__fartuchy
#medycyna #farmacja #apteka #prawo #ciekawostki #zdrowie
8e498097-f0be-4ecc-9669-d628a493157a

Zaloguj się aby komentować

Niesteroidowe leki przeciwzapalne to jedne z najczęściej stosowanych i nadużywanych leków na całym świecie Wiele z nich jest łatwo dostępnych, bo nie trzeba mieć recepty. Jednak nie jest powszechnie wiadome, że mogą one wpływać na płodność u kobiet 

NLPZ wykazują działanie przeciwbólowe, przeciwgorączkowe i oczywiście przeciwzapalne. Do tej grupy leków należą m.in.: ibuprofen, ketoprofen, kwas acetylosalicylowy, diklofenak, naproksen, meloksykam, nimesulid, indometacyna. ⁣

Mechanizm ich działania polega na hamowaniu cyklooksygenaz (COX) - enzymów biorących udział w reakcjach powstawania prostaglandyn, prostacyklin i tromboksanów. W leczeniu bólu i stanu zapalnego najbardziej pożądane jest hamowanie prozapalnych prostaglandyn (których syntezę stymuluje COX-2), ale spora część NLPZ-ów nie działa wybiórczo i hamuje też COX-1, która uczestniczy w syntezie przydatnych naszemu organizmowi prostaglandyn. I to właśnie przede wszystkim stąd biorą się działania niepożądane powodowane przez te leki  

Zaglądając do charakterystyki produktu leczniczego leku z grupy NLPZ możemy znaleźć informację, że stosowanie tego leku może niekorzystnie wpływać na płodność kobiet i nie zaleca się stosowania w czasie starań o dziecko 

Cyklooksygenazy odgrywają istotną rolę w owulacji, zapłodnieniu, implantacji i kształtowaniu łożyska. Prostaglandyny indukują mobilizację komórek ziarnistych i osłonki wewnętrznej w jajnikach. Uważa się również, że prowadzą do wytwarzania enzymów proteolitycznych, które rozrywają pęcherzyki. W związku z tym hamowanie COX-1 i COX-2 może doprowadzić do odwracalnej niepłodności. Po odstawieniu leków wszystko wraca do normy.⁣

Takie działanie ma też swoje zalety. W jednym z badań potwierdzono zapobieganie pęknięciu pęcherzyków oraz zmniejszenie przedwczesnych owulacji na skutek stosowania indometacyny, co było pożądane u kobiet chcących poddać się procedurze zapłodnienia in vitro, które musiały mieć pobrane oocyty w określonych dniach.⁣

Tylko żeby czasem ktoś nie wpadł na pomysł stosowania NLPZ zamiast antykoncepcji - tak nie robimy!⁣
#ciekawostki #medycyna #farmacja #apteka #nauka #zdrowie
fd7592a1-6799-457e-ab08-c5652b4c6a74

Zaloguj się aby komentować

Czy wiecie w jakim celu dodaje się kofeinę do leków przeciwbólowych?  
Kofeina jest dodawana jako adiuwant, czyli substancja, która nie wykazuje własnego działania przeciwbólowego, ale wzmacnia działanie leku, do którego została dodana. Najczęściej można ją spotkać w połączeniu z paracetamolem lub kwasem acetylosalicylowym, rzadziej z metamizolem. Badania wykazują też wzmocnienie działania przeciwbólowego ibuprofenu, ale takiego połączenia w postaci jednej tabletki jeszcze nie widziałam (a jest zarejestrowany taki lek) 
W pojedynczej dawce zazwyczaj znajduje się zazwyczaj 30-65 mg kofeiny, czyli około połowę mniej niż zawarte jest w 1 szklance kawy (zależy oczywiście od rodzaju kawy i sposobu przygotowania) i troszkę więcej niż w 1 szklance herbaty czarnej. 
Kofeina jest antagonistą receptorów adenozynowych. Mechanizm potęgowania działania przeciwbólowego leków nie został dokładnie poznany. Uważa się, że kofeina zwiększa absorpcję leku na skutek obniżenia pH żołądka i nasilenia przepływu krwi oraz osłabia klirens metaboliczny leków (czyli ich pozbywanie się) w wyniku zmniejszonego przepływu krwi przez wątrobę. Ponadto poprawia nastrój i oddziałuje na stan emocjonalny, co może wpływać na odczuwanie bólu. 
Czasami pacjenci sami tworzą połączenie leku przeciwbólowego z kofeiną popijając lek kawą. Trzeba jednak mieć na uwadze to, że kawa może działać drażniąco na żołądek. Podobnie jak leki z grupy NLPZ, a szczególnie zażywane na pusty żołądekPrzede wszystkim powinny się tego wystrzegać osoby mające problemy z wrzodami czy zgagą.
Więcej ciekawostek na: https://www.instagram.com/dwa__fartuchy/
#medycyna #zdrowie #ciekawostki #farmacja #lekarz
170d4e2d-f082-49c9-ad3d-43d1005ad2e0
SarahCrimson

@Doktor_Rododendron Żeby coś robić z nadciśnieniem musisz najpierw wrócić do stanu w którym możesz myśleć, jak ja mam migreny z aurą i światło wstrętem to żeby wrócić do rzeczywistości muszę najpierw zażyć leki przeciwmigrenowe a nie zażycie ich często kończy się 8h-6h ciągłym bólem.

Yansen

No i teraz takie pytanie - to tylko dwa przypadki więc statystyka niska - stąd moje pytanie. Szwagier i znajmy uzależnili (tak to rozumiem) się od leków przeciwbólowych zawierających kofeinę w taki sposób, że po długich mękach okazało się , że powodem natarczywych bólów głowy są ... właśnie leki przeciwbólowe zawierające kofeinę. Ostatecznie problem szwagra rozwiązał jakiś prof z Warszawy - specjalista od leczenia bólu (niestety nazwiska nie pamiętam...). Głównym motywem kuracji było ... odstawienie leków przeciwbólowych zawierających kofeinę. Pomogło. Jak to powiedziałem znajomemu, który również narzekał na natarczywe bóle głowy nieznanego pochodzenia (tomografia i rezonans głowy nic nie wykazały, kręgosłup zdrowy) to postanowił leczyć się sam - odstawiając leki przeciwbólowe zawierające kofeinę. Pomogło... I stąd moje pytanie czy to przypadek czy jednak coś jest na rzeczy. Ten prof. powiedział mimochodem szwagrowi, że on już by wolał czasem dać komuś morfinę niż przeciwbólowy + kofeina.

dwa__fartuchy

@D1_MIRAS kofeina z każdego źródła będzie miała takie działanie. Natomiast w przypadku energetyków musisz wziąć pod uwagę wszystkie inne dodatki, które zawierają

Zaloguj się aby komentować

W komentarzach do poprzedniego wpisu pojawił się, poniekąd słuszny, zarzut, że suplementy nie muszą być gorsze od leków, a co więcej często są nawet lepiej przebadane. Tu zacytuję merytoryczny wpis @jegertilbake :
>jeśli na suplement wydasz tyle pieniędzy co na lek, to prawie zawsze będzie on lepszej jakości, ponieważ robią je prywatne firmy, które muszą konkurować cenowo ze swoimi rywalami na rynku i nie mogą sobie pozwolić na wpadki i psuć marki. Do takich firm należą Nordic Naturals, Life Extension, Pure Encapsulations.
Chciałbym tutaj odnieść się niezależnie do dwóch kwestii.
Pierwsza to cena. Na rynku funkcjonuje wiele klinik "leczenia naturalnego", jacyś naturopaci, ogólnie masa miejsc medycznych i paramedycznych (aż do znachorskich praktyk typu badanie żywej kropli krwi, czy też biorezonans). Wiele z nich oferuje wcale niedrogie konsultacje i kusi jakimś "leczeniem bez chemii" lub ogólnie wyjątkowym i indywidualnym podejściem do pacjenta.
I tutaj pojawia się haczyk właśnie w postaci suplementów. Napiszę tu też z własnego doświadczenia, bo żona kiedyś skusiła się na zaprowadzenie dziecka do -niepozornej, ale wyglądającej porządnie- kliniki natury, czy jakoś tak. Po wizycie wychodzimy z jakąś diagnozą: obojętnie czy będą to pasożyty, czy alergia, czy niewłaściwa flora bakteryjna (najczęściej rzeczy trudne do zweryfikowania). Klinika wychodzi naprzeciw potrzebom klienta i oferuje możliwość zakupu odpowiednich "leków" na miejscu, np. w recepcji kliniki. Często są to właśnie probiotyki, ze starannie wyselekcjonowanym i opatentowanym (!) szczepem bakterii, produkowane gdzieś na zachodzie, żeby było och-ach (Francja, Włochy). Na marginesie wspomnę, że "własny" szczep bakterii to żadne wielkie osiągnięcie i to też da się załatwić szybko i bezproblemowo, a brzmi bardzo fachowo i mądrze.
Tknięty przeczuciem, poszedłem "po nitce do kłębka", sprawdzając producenta probiotyku (suplementu oczywiście), jego dystrybutora i ogólnie kanał dystrybucji, dochodząc do niezbyt zaskakującego wniosku, że za całą maszyną stoi ta sama osoba, co właściciel kliniki (nawet adres rejestracji suplementu był ten sam).
Takie "naturalne" specyfiki po pierwsze kosztują dużo więcej niż "zwykłe" probiotyki z apteki, a po drugie poprzez obcobrzmiące nazwy i zagraniczną produkcję, pozują na lepsze niż są w rzeczywistości. Tutaj ważna uwaga: nie mam kompetencji do oceny jakości tych supli. Może faktycznie było z nimi wszystko OK. Po prostu sam fakt, że klinika przepisuje własne suplementy jako remedium na postawioną przez siebie diagnozę, zapala czerwoną lampkę. Bo leczenie oczywiście nigdy nie ogranicza się do jednorazowego zakupu jednego opakowania.
Stąd też wniosek: każdy musi sobie informacje zweryfikować sam dla wybranej przez siebie marki. Na pewno są firmy, które sprzedają boskie suplementy, a i takie, które sprzedają kijowe leki. Ważne, by w wyborze nie kierować się wyłącznie chwytliwą nazwą, wysoką ceną lub miejscem produkcji. Co do zasady, w kategorii probiotyki, obstaję jednak nad przewagą leków, o czym niżej.
Druga kwestia to same badania.
Nie neguję faktu, że suplementy (szczególnie witaminowe, z określonymi dawkami poszczególnych substancji) w badaniu najczęściej mają skład zgodny z deklaracją. O samym składzie i na co zwracać uwagę napiszę kiedy indziej. Ważne są tutaj wymagania prawne, które są jednak inne dla leków, a probiotyków w szczególności. Jako, że wspomniany wpis mówił o probiotykach właśnie, to ich najważniejszą cechą jest przecież ilość tych nieszczęsnych żyjątek (i tego jak szybko ich ubywa). Bo magnez lub witamina C sobie w tabletce tak łatwo nie umrze i nie zmieni jej w zwykły cukierek.
Jak dotąd nie linkowałem żadnych badań, więc, żeby tym razem nie być gołosłownym, zarzucę linkiem i cytatem z tegoż:
>Na 56 badanych próbek – stabilności liczby żywych bakterii nie miało aż 50 próbek (89 proc.). Wraz z upływem czasu, jeszcze w okresie przydatności do spożycia, następował dynamiczny spadek liczby żywych komórek bakterii. Zdarzało się, że liczba żywych, korzystnych dla zdrowia bakterii w części próbek spadła miliardkrotnie.
https://www.medexpress.pl/nie-wszystko-zloto-co-probiotyk/73620
#ciekawostki #farmacja #probiotyki
Bukimi

@zboinek

Kurwa już się prawie nosiłem z zamiarem pójścia a ty mi mówisz, że to znachorskie metody


Teraz nie wiem, czy trollujesz, czy na serio Badanie żywej kropli krwi jest na tym samym poziomie "medycyny", co biorezonans, więc w zasadzie wróżenie z magicznej maszyny.

Ba, ojciec się kiedyś wybrał na biorezonans właśnie (na szczęście darmowy, bo liczyli na sprzedaż supli właśnie), gdzie "na oko" patrząc na płeć i wiek przypisali mu w wyniku problemy z prostatą. Akurat był jakoś 2 dni po oficjalnym badaniu tejże, więc niestety nie trafili...

Zaloguj się aby komentować

Zanim napiszę dalej o różnicach w lekach i nie-lekach, jeszcze jedna ciekawostka.
Czemu leki nie mają ulotki w alfabecie Braille? Na pudełku często mamy te wypustki, które pozwalają osobie niewidomej na ustalenie jaki specyfik biorą do ręki z półki lub szafki. A co z litanią skutków ubocznych, interakcje, przeciwwskazania? Jest to oczywiście oszczędność, bo długa ulotka po tłumaczeniu na Braille miałaby rozmiar małej książeczki. Jednocześnie, jest to też skutek pewnych wymogów prawnych, o czym niżej.
Otóż od 2009 roku funkcjonuje takie coś jak audioulotki. Osoba niewidoma dzwoni na specjalny numer telefonu i "wystukuje" nazwę leku lub łączy się z konsultantem, który w tym pomoże.
Po połączeniu, otrzymujemy ulotkę leku w formie "audiobooka", czyli w całości czytaną przez lektora.
A co jeśli ulotka jest długa jak papier toaletowy, a nie chcemy czekać pół godziny, aż lektor dotoczy się do interesującego nas fragmentu? Lub, co gorsza, lektor przeczytał coś istotnego, a akurat zaszczekał pies i nic nie usłyszeliśmy?
Na szczęście ktoś o tym pomyślał (szok) i dał opcję przewijania nagrania podczas odsłuchu.
Jako dodatkową ciekawostkę należy dodać fakt, że koszty nagrania ponosi producent, który musi też dokładać się ogólnie do funkcjonowania całej linii telefonicznej. Nie są to małe pieniądze, i osobiście podejrzewam, że "odpowiednie osoby" żyją sobie z tego na poziomie.
#ciekawostki #farmacja #niewidomi #niepelnosprawni
tentego

Kto by się spodziewał, że ciekawostki z farmacji mogą być tak ciekawe

Zaloguj się aby komentować

Kontynuując moje wywody o #farmacja , chciałem wyklarować wątpliwości o podziale na leki i suplementy.
W ramach przypomnienia: aby wypuścić na rynek lek, nawet jeśli to pięćdziesiąta wersja paracetamolu, trzeba przejść długą biurokratyczną drogę i ponieść znaczne koszty (m.in. badania, opracowanie ulotki). Obejściem problemu jest zakup gotowych badań od kogoś, kto przeszedł procedurę, a swojego leku nie wydał (mamy większy koszt, ale dużą oszczędność czasu). Tymczasem suplement można wypuścić przez zwykle poinformowanie Sanepidu o tym fakcie.
Po co więc się w to bawić i czy lek to aż taka różnica? Czy cała zabawa jest tylko po to, by w reklamie powiedzieć "lek, nie suplement"?
Otóż warto dopłacić do leku, gdy mamy taki wybór. Pomijam fakt, że spora część substancji nie może być suplementem (choćby paracetamol właśnie). Weźmy pod lupę probiotyki. Czy kupujesz jakieś, gdy bierzesz antybiotyk? Masz wtedy wrażenie, że jesz cukierki i nic to nie daje? Być może masz rację.
Na opakowaniu masz deklarowaną ilość "żywych kultur bakterii". I tak np. w suplemencie jest to ilość jaka opuszcza fabrykę. W produkcie, który dojedzie do hurtowni, potem do apteki, potem poleży w szafce pacjenta... może tych bakterii już w ogóle nie być. Z deklaracją zgadzać się ma stan z produkcji.
Tymczasem lek ma mieć deklarowane właściwości w OSTATNIM DNIU DATY WAŻNOŚCI. Innymi słowy, jak na pudełku pisze 6 mln bakterii, to jak ktoś weźmie produkt (jeszcze ważny) i go zbada, to musi znaleźć CO NAJMNIEJ tyle. Producent musi więc albo dać ich dużo więcej, albo solidnie zadbać, aby ich forma leku ułatwiała im przetrwanie. Stąd najczęściej są to leki, które zaleca się przechowywać w lodówce (cóż za przypadek, że suplementy mogą leżeć gdzie chcą).
Jak ktoś chce poczuć różnicę, niech choć raz zainwestuje w probiotyk-lek. Ostrzegam, że zwykle to nie są tanie rzeczy. Nazwy to np. Lakcid Forte, Vivomixx, Lacidofil.
Mogę napisać też czemu ma to też znaczenie przy witaminach, ale nie wiem czy kogoś to w ogóle interesuje...
#ciekawostki #farmacja #leczenie #probiotyki
Bukimi

@jegertilbake Kurcze, jak tu się kogoś cytuje? Zaznaczenie komentarza i odpowiedź daje tylko nick


Wpis miał się skupić na probiotykach. Faktycznie zdanie "warto brać leki" brzmi tu jak niepotrzebny ogólnik i zasada. Będę jednak bronić tego zdania w kontekście probiotyków. Co do całego rynku farmaceutycznego, wiadomo że bywa różnie. Jest po prostu za dużo firm-krzak, by bezwiednie wierzyć w suplementy.


Czy pacjenci biorą leki z lodówki do nagrzanego auta? Być może (nie pracuję w aptece, niespodzianka), ale każdy powinien mieć chociaż torbę termoizolacyjną (ja noszę w torbie na wypadek zakupu czegoś z lodówki, szczególnie szczepionki).

fiszu

@Bukimi Daj o witaminach, bo ciekawe!

Nenciak

@Bukimi jestem bardzo ciekawa co z witaminami, bo chciałabym suplementowac, ale nie wiem, co warto. Kiedyś jem tran mam lepszą odporność, jak biorę biotynę i A, to moja skora lepiej wyglada, ale może mogę kupić coś, co jeszcze bardziej poprawi mój stan.

Zaloguj się aby komentować

Historia transfuzji krwi od starożytności po XX wiek
Serdecznie zapraszam na nowy film na moim kanale!
https://www.youtube.com/watch?v=V8hmvj8Icv0
Układ grupowy AB0, Rh, Kell, Lewis, MNS… to tylko niektóre z 39 układów grup krwi człowieka. Współcześnie jest dla nas oczywiste, że krew przygotowaną do przetoczenia bada się pod względem mikrobiologicznym, antygenowym etc. Jednak, co znowu nie powinno być zaskoczeniem, przez prawie 400 lat dokonywano prób transfuzji bez powyższej wiedzy. Z jakim skutkiem? Łatwo się domyślić.
Do XVII w. najczęściej krew była używana w medycynie doustnie, jako składnik leków lub jako simplicium. Najprawdopodobniej pierwszym medykiem, który szczegółowo opisał proces transfuzji był Andreas Libavius (1546–1616). W XVIII w., mimo niechęci do transfuzji dokonano odkryć, które dały podwaliny pod współczesną transfuzjologię.
Dzięki badanym Lavoisiera i Prestleya zrozumiano, że powietrze składa się z życiodajnego tlenu. Następnie anatom Antonio Scarpa wraz z Michele Rosa przeprowadził eksperymenty dotyczące transfuzji. Próbował on leczyć transfuzją zwierzęta, które utraciły dużo krwi. Co istotne podzielił on grupę kliniczną na dwie podgrupy: jednej przetaczał krew pełną, drugiej osocze. Udowodnili dzięki temu, że w krwi znajduje się substancja transportująca krew. Kolejnym krokiem ku współczesności były badania nad substancjami o właściwościach antykoagulacyjncych. Dokonał tego brytyjski anatom — William Hewson. Zauważył, że od lat ludzie przetwarzający krew zwierzęcą na żywność potrafią zahamować koagulację. Po licznych testach opracował metodę przechowywania krwi „na słońcu” bez koagulacji, dzięki siarczanowi sodu.
Landsteiner na początku XX wieku dokonał ważnego odkrycia. Udowodnił, że krew przetoczona pomiędzy ludźmi może powodować wstrząs czy żółtaczkę, podobnie jak to bywało przy transfuzjach pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem. To skłoniło go do dalszych poszukiwań przyczyn tego zjawiska. W 1909 roku ustanowił klasyfikację ludzkiej krwi według grup A, B, 0 i AB oraz wykazał, że powikłania po transfuzji pojawiają się tylko wtedy, gdy przetacza się krew między osobami o różnych jej grupach. Za całokształt pracy nad serologią i hematologią został on nagrodzony w 1930 roku Nagrodą Nobla w dziedzinie fizjologii i medycyny Dzisiaj chciałbym Państwu przedstawić ten trzeci element. Jak w XVIII w. hamowano koagulację krwi? Czy wino i piwo mogą być preparatem krwiozastępczym? Krew jakich zwierząt próbowano umieszczać w krwiobiegu ludzi? To tylko niektóre z tematów, które dziś poruszę.
#gulosus #farmacja #medycyna #krew #ciekawostki
Bezpłatne czasopismo Pharmacopola: https://pharmacopola.pl/numery
https://www.facebook.com/pharmacopolawydawnictwo/
https://www.instagram.com/alexander_gulosus/
https://www.instagram.com/pharmacopolawydawnictwo/
https://www.youtube.com/channel/UCM91OjwQwiXZ7tLS4-UVHyg/
https://www.tiktok.com/@pharmacopola.wydawnictwo
Patronite: https://patronite.pl/pharmacopola
Buycoffee: https://buycoffee.to/pharmacopola/
Moje książki: https://pharmacopola.pl/sklep/
49f9a01d-0c3c-4ba6-9b09-c426c312631e

Zaloguj się aby komentować

Dziś przy okazji innego tematu w pracy, dowiedziałem się jak bezsensowne potrafią być normy prawne, dotyczące maksymalnej ilości dodatków (np. barwniki, słodziki) w żywności.
Otóż niektóre suplementy diety, czy też inne specyfiki z apteki, mogą być rejestrowane jako żywność lub wyrób medyczny. A normy są stałe i są definiowane jako "maksymalnie X miligramów w kilogramie gotowego produktu". Pozornie wydaje się to sensowne, ale teraz weź sobie do ręki taką tabletkę, która waży 2 g, a w niej jest 50 mg słodzika. Daje to około 0,24% udziału dodatku, czyli ok. 24390 mg/kg.
Teraz przypuśćmy, że norma (limit) to 20000mg/kg.
Rozwiązaniem wcale nie jest zmniejszenie ilości dodatku - przecież producent nie chce np. żeby tabletka straciła jakiś aromat, czy zaczęła się rozklejać. Można też... zwiększyć wagę tabletki. Dodajmy 500 mg dowolnego wypełniacza, którego albo można dodawać bez limitu albo mamy jeszcze zapas do limitu. Teraz tabletka waży 2,5 g, więc "niepożądany" słodzik to 19607 mg/kg.
Z perspektywy norm wszystko jest już w porządku. Z perspektywy pacjenta, oprócz tej samej dawki 50 mg słodzika/konserwantu/barwnika/aromatu, zażyłeś 500 mg innej zbędnej substancji, a i tak bierzesz dziennie np. 3 tabletki. Większej tabletki.
Następnym razem nie zdziw się więc, że tabletka dziadka jest taka duża. Po prostu Sanepid ma się odczepić...
#farmacja #ciekawostki #prawo
moll

@Bukimi kurna, myślałam, że jak już coś jest raz sprawdzone, opatentowane i patent wygasa to potem korzystanie z niego jest mniej restrykcyjne

Bukimi

@moll Tutaj jest jeszcze inny myk. Można kupić gotowe badania i wejść na rynek szybciej

Wyobraź sobie, że inwestujesz czas i pieniądze, żeby "zbadać" kolejne pigułki przeciwbólowe z typowym na rynku składem. Na koniec się "rozmyślasz" i zostajesz z gotową dokumentacją i ulotką.

Teraz możesz iść do producenta i zaoferować swój produkt. Odstępujesz nazwę i dokumentację za profit. Jest to taka jakby szara strefa farmacji, w której właściwie nie ma nic złego, bo formalnie wszystko jest ok, a produkt przecież jest przebadany.

To trochę jak stacze kolejkowi

moll

@Bukimi na to bym nie wpadła xD

Zaloguj się aby komentować

Znacie charakterystyczny smak aspiryny?
Na długo przed wytworzeniem kwasu acetylosalicylowego (ASA) jako środek przeciwbólowy, przeciwgorączkowy i przeciwzapalny stosowana była kora wierzby, która zawiera salicynę (prekursor ASA). Kwas acetylosalicylowy wprowadzono na rynek w 1899 roku, a 50 lat później zaobserwowano, że u pacjentów stosujących ten lek nie występują zawały serca. Potocznie nazywany jest aspiryną, tak jak pierwszy lek z tą substancją czynną.
Kwas acetylosalicylowy należy do grupy niesteroidowych leków przeciwzapalnych. Jego mechanizm polega na hamowaniu enzymu cyklooksygenazy. ASA wykazuje działanie przeciwbólowe, przeciwgorączkowe, przeciwzapalne i antyagregacyjne.
Wskazania do stosowania to bóle o małym i umiarkowanym nasileniu, gorączka, stany zapalne (np. reumatoidalne zapalenie stawów), zawał mięśnia sercowego, profilaktyka zawału i udaru niedokrwiennego, zapobieganie powikłaniom zakrzepowo-zatorowym, choroba Kawasakiego.
Młodym wskazaniem (jak na lata stosowania ASA), którego nie znajdziemy w ChPL jest zmniejszanie ryzyka wystąpienia stanu przedrzucawkowego (nie jest to postępowanie rutynowe).
Dawkę dostosowuje się w zależności od wskazania. Na ból, gorączkę i stany zapalne zazwyczaj stosuje się jednorazowo 300-1000 mg ASA u dorosłych, do 4 g na dobę. Dawki sercowe i ciążowe to 75-150 mg, w świeżym zawale podaje się 300 mg (najlepiej pogryzione lub rozpuszczalne tabletki).
ASA nie stosuje się u dzieci bez konsultacji z lekarzem, ze względu na ryzyko wystąpienia zespołu Reye’a. Mimo, że jest to baardzo rzadkie powikłanie i istnieją różne hipotezy na temat jego występowania, to jednak mamy na rynku leki o wiele bezpieczniejsze dla dzieci, więc nie warto ryzykować.
Badania wykazują, że stosowanie profilaktyczne ASA wieczorem daje więcej korzyści. Ma to pozytywny wpływ na obniżenie ciśnienia krwi i jego działanie antyagregacyjne. Ciężarnym również zaleca się stosowanie na wieczór.
Kwasu acetylosalicylowego nie powinno stosować się u pacjentów z nadwrażliwością na salicylany, z czynną chorobą wrzodową, napadami astmy po NLPZ, w ostatnim trymestrze ciąży (dawki większe niż zapobiegające stanowi przedrzucawkowemu), zaburzeniami krzepnięcia krwi, ciężką niewydolnością serca, nerek lub wątroby.
Stosowanie tego leku może powodować zaburzenia żołądkowo-jelitowe, krwawienia m.in. z nosa, reakcje alergiczne, niedokrwistość, przejściowe zaburzenia płodności, polekowe bóle głowy.
Uważajcie na preparaty wieloskładnikowe, które zawierają kwas acetylosalicylowy. Łatwo wtedy przekroczy maksymalną dawkę dobową. Nawet niektóre leki na receptę zawierają ASA – bisoprolol i klopidogrel. Dawki sercowe często występują w postaci tabletek dojelitowych, czyli takich, które po połknięciu rozpuszczają się dopiero w jelicie.
Więcej ciekawostek na: https://www.instagram.com/dwa__fartuchy/
#ciekawostki #farmacja
#medycyna #zdrowie #lekarz
33f60990-d37a-47a9-bc4b-225488fbb606
Dolan

@dwa__fartuchy ostatnio szukałem dużych opakowań aspiryny, znalazłem tylko sprowadzane z niemiec opakowania 50 tabletek. Zastanawiam się czy nie kupić po prostu takiej aspiryny w proszku, czystość 99,5% to raczej powinno być ok? Mam wagę jubilerską więc z dawkowaniem nie powinno być kłopotu. No i cena zdecydowanie na plus xD

4fdd7b65-d809-45da-9b96-94e95b03ec9a
polutt

@dwa__fartuchy zgadza się, chyba ze Stargardu (wtedy jeszcze Szczecińskiego)

Weathervax

ASA nie stosuje się u dzieci bez konsultacji z lekarzem, ze względu na ryzyko wystąpienia zespołu Reye’a. Mimo, że jest to baardzo rzadkie powikłanie i istnieją różne hipotezy na temat jego występowania, to jednak mamy na rynku leki o wiele bezpieczniejsze dla dzieci, więc nie warto ryzykować.


Warto pamiętać, że jak rzadkie by nie były to występują. W rodzinie mojej żony był jeden przypadek.

Zaloguj się aby komentować

Najnowszy numer czasopisma Pharmacopola!
Zapraszam do lektury:
https://pharmacopola.pl/pharmacopola-numer-6-2022/
Spis treści:
1. Cynamonowiec cejloński — Cinnamomum verum J. S. Presl, mgr farm. Aleksander K. Smakosz
2. Brytyjska moneta pełna roślinnych symboli, Franciszek Kędzierski
3. Gdzie głogi kwitną zimą, czyli relacja z podróży do bram celtyckiego raju i poszukiwań zapachu głogu, mgr Marta K. Grochowalska
4. Czy 1 rok farmacji to najłatwiejszy rok na studiach farmaceutycznych?, Natalia Modzelewska
5. Uniwersytet Padewski jako Alma Mater włoskich studentów. Biogramy wybranych medyków XVI i XVII wieku, mgr Agnieszka Banaś
6. Zarys historii nauk kryminalistycznych na ziemiach polskich, mgr prawa Weronika Bryła
#gulosus
https://www.facebook.com/pharmacopolawydawnictwo/
https://www.instagram.com/alexander_gulosus/
https://www.instagram.com/pharmacopolawydawnictwo/
https://www.youtube.com/channel/UCM91OjwQwiXZ7tLS4-UVHyg/
https://www.tiktok.com/@pharmacopola.wydawnictwo
Patronite: https://patronite.pl/pharmacopola
Buycoffee: https://buycoffee.to/pharmacopola/
Moje książki: https://pharmacopola.pl/sklep/
78956864-9374-4c52-93c7-d5bf7fdccc4b
inskpektor

@Gulosus Przeczytałem ten o historii kryminalistyki. Pamiętam jak w gimnazjum kolega dzwonił 'na bombę' :). Byłem zaskoczony jak celny był profil dzwoniącego przedstawiony przez policję

Zaloguj się aby komentować

Mimo tego, że izolacja morfiny z opium została opracowana w pierwszej dekadzie XIX w. przez Friedricha Sertürnera, dopiero w latach 30. XIX w. firma Merck opracowała metodę izolacji morfiny na szeroką skalę. Opium ekstrahowano zimną wodą, a otrzymany wyciąg zagęszczano do konsystencji syropu. W kolejnym kroku do gorącej mieszaniny dodawano węglan sodu i nadal ogrzewano. Po ochłodzeniu i odczekaniu 24 h, osad był odfiltrowywany i przepłukiwany przy pomocy zimnej wody.
Surową mieszaninę alkaloidów rozpuszczano w alkoholu w 85°C. Po odparowaniu alkoholu, proszek ekstrahowano rozcieńczonym kwasem octowym. Po przepuszczeniu przez węgiel aktywny i przefiltrowaniu do ekstraktu dodawano roztwór amoniaku. Osad płukano i rekrystalizowano morfinę.
Powyższa metoda nie wydaje się zbyt dobra, już sama pierwotna ekstrakcja opioidów przy pomocy zimnej wody wykazuje niską wydajność. Dodatkowo pewnym mankamentem wydaje się wykorzystanie dużej ilości alkoholu i sam proces oczyszczania.
Butelka z mojej kolekcji, II poł. XIX w., najprawdopodobniej tereny niemieckie, z kompletu wojskowego.
Więcej ciekawostek o apotekariach na moim instagramie: https://www.instagram.com/alexander_gulosus/
Oraz na stronie mojego wydawnictwa: https://www.pharmacopola.pl
43a40ef3-8969-4f97-b805-06fba9944eb6
Gulosus

@sullaf Jeszcze mam dwie po morfinie, więc na pewno

Zaloguj się aby komentować

Serdecznie zapraszam do zapoznania się z naszym nowym projektem: Podcastami Pharmacopola.
Dostępny jest już pierwszy odcinek, dotyczy on dawnego stosowania alkoholu i ekstraktów alkoholowych jako leku na dżumę, cholerę i inne choroby zakaźne. Omówiono w nim również znaczenie alkoholu jako leku w dziełach kultury. Zapraszam!
Czyta jeden z moich autorów — Łukasz Martowski
Spotify: https://open.spotify.com/show/5WvHA7CWTwGHlhGO2odrSV
ITunes: https://podcasts.apple.com/pl/podcast/pharmacopola-podcast/id1654717978
Anchor: https://anchor.fm/pharmacopola
Podcast Google: https://podcasts.google.com/feed/aHR0cHM6Ly9hbmNob3IuZm0vcy9jYzQzODZkYy9wb2RjYXN0L3Jzcw
157d5818-39f7-4e77-8b4c-a45378c6809e
XIX wiek to okres w historii ludzkości, który możemy uznać za początek współczesnej epidemiologii. Głównym celem działania epidemiologów było znalezienie i unieszkodliwienie źródła epidemii. Przykładem może być praca lekarza Johna Snowa, który obserwował kilka epidemii cholery w Londynie. Pierwszą z epidemii jakie widział, w stolicy Wielkiej Brytanii, była epidemia w 1831 roku. Wówczas Snow był jeszcze stażystą, został jednak oddelegowany do leczenia górników. Co istotne zauważył wtedy pewne nieścisłości pomiędzy obserwowanymi faktami, a dominującą ówcześnie teorią miazmatyczną chorób.
Działania podjęte przez Johna Snowa były nieskuteczne ze względu na brak leków, które mogłyby pomóc chorym na cholerę w ówczesnym czasie. Epidemia zakończyła się niespodziewanie w roku 1832, tak samo jak niespodziewanie zaczęła się rok wcześniej. Od roku 1849 Snow badał kolejne przypadki cholery. Jego badania utwierdziły go w przekonaniu, iż jest to choroba przenosząca się z osób chorych na zdrowe, dodatkowo podejrzewał, że przenosi się ona za pośrednictwem wody. Snow przychylał się do teorii zakładającej, iż drobnoustroje patogenne wywołują choroby, pogląd ten był jednak niepopularny. Dlatego by nie zniechęcać innych lekarzy pisał i mówił o truciźnie, by nie wywoływać zbędnego sprzeciwu, ale zmienić podejście innych medyków. Jego działania nie okazały się jednak skuteczne.
Podczas kolejnej epidemii w 1854 roku John Snow zauważył, że ilość osób zmarłych z powodu cholery jest większa w domach, które korzystały z usług dwóch firm wodociągowych pobierających wodę poniżej miejsca spustu ścieków do Tamizy, niż w przypadku trzeciej, która ujęcie wody przeniosła powyżej miejsca zrzutu nieczystości. W roku 1853 niedaleko miejsca zamieszkania Snowa wybuchła epidemia cholery, którą ten skojarzył z zanieczyszczeniem pompy wodnej. Pomimo braku akceptacji dla przypuszczeń Snowa władze lokalne zgodziły się na zablokowanie pompy wodnej, co spowodowało wygaśnięcie epidemii.
Dalsze starania i nowe informacje jakie John Snow uzyskał w roku następnym potwierdziły, iż źródłem epidemii była skażona pompa wodna na jednej z ulic Londynu. W przypadku przedsiębiorstw wodociągowych, jak i zanieczyszczonej pompy Snow posługiwał się metodami statystycznymi razem z wywiadami by potwierdzić swoje przypuszczenia. Jego praca była na tyle przełomowa, że nie zyskała uznania ówczesnych autorytetów pomimo dużej ilości dowodów i dobrej korelacji przyczyn ze skutkami, jak na dzisiejsze standardy. Jeszcze wówczas dominowała w Europie miazmatyczna teoria chorób.
John Snow zmarł w 1858 roku nie dowiedziawszy się o zaobserwowaniu i opisaniu Vibrio cholerae przez Fillipo Pacini, który nie skojarzył tegoż patogenu z cholerą. Współczesne dla Snowa środowisko medyczne i naukowe zapamiętało go jako świetnego anestezjologa, który dopracował metody użycia eteru i chloroformu, dowodem jego świetnych zdolności było dokonanie anestezji na królowej Wiktorii podczas porodu 6. kwietnia 1853 roku.
Cały artykuł: https://pharmacopola.pl/kiedy-moja-kolej-o-wspolczesnych-modelach-epidemiologicznych/
e41da3bc-6887-4af2-b370-3ea114b787a0
GazelkaFarelka

@sullaf to G. R. R. Martin

sullaf

@GazelkaFarelka John Snow to Martin, jak najbardziej. Ale motyw mądrali, który odgaduje przyczyny zarazy analizując statystyki i źródła wody pitnej - to już Ziemiański i jego "Achaja".

GazelkaFarelka

@sullaf WIem, żartuję sobie.

Zaloguj się aby komentować

Epidemie w relacjach z podróży XVIII-wiecznych podróżników
„Urbanizacja, wojna, handel i imperializm” oraz klimat to czynniki sprzyjającymi szybkiemu rozprzestrzenianiu się epidemii w XVIII wieku. W ówczesnych miastach panował brud i nieporządek, a dbałość o higienę mieszkańców plasowała się na bardzo niskim poziomie, co czyniło ich ciała siedliskiem licznych patogenów. Przemieszczanie się armii w czasie wojny prowadziło do łączenia się często odległych od siebie miast w jedno, a także scalania się chorób ludności w nich zamieszkałej.
Skutkiem ubocznym wymiany handlowej, jak również podbojów wielkich imperiów było przenoszenie się chorób między państwami a nawet kontynentami. Co do klimatu, im cieplejszy tym dogodniejsze warunki do inkubacji i rozprzestrzeniania się zarazy. Najczęściej występujące epidemie w Europie XVIII wieku to, m.in.: ospa prawdziwa, gruźlica, gorączki jelitowe, a wśród nich dur rzekomy, dyzenteria, dur plamisty, dur brzuszny, grypa oraz żółta febra.
***
Co pisali o chorobach zakaźnych XVIII-wieczni podróżnicy z Polski? Jakie metody terapeutyczne stosowali?
To wszystko w poniższym artykule: https://pharmacopola.pl/epidemie-w-wybranych-relacjach-z-podrozy-polskich-podroznikow-xviii-wieku/
https://www.facebook.com/pharmacopolawydawnictwo/
https://www.instagram.com/alexander_gulosus/
https://www.instagram.com/pharmacopolawydawnictwo/
https://www.youtube.com/@pharmacopola_redakcja
https://www.tiktok.com/@pharmacopola.wydawnictwo
Patronite: https://patronite.pl/pharmacopola
Moje książki: https://pharmacopola.pl/sklep/
b1b61922-44e6-4737-a8ce-d62412113623

Zaloguj się aby komentować