Fajny wpis mi wyskoczył na fb o rynku wydawniczym fantastyki w Polsce:
Autor Marek Kolenda
Żyjemy w naprawdę ciekawych czasach dla miłośników fantastyki w Polsce. A mianowicie w czasach dwóch imponujących serii przybliżających nam klasykę i wielkie dzieła literatury fantastycznej (w zasadzie poza Zamiatinem wyłącznie anglojęzycznej) - Artefaktów wydawnictwa MAG oraz Wehikułu Czasu wydawnictwa REBIS. Obie idą niemal łeb w łeb i chociaż pierwsza powstała w 2015 roku a druga dopiero w 2019, obie mają do tej pory na koncie około 35 pozycji (przy okazji warto wspomnieć jeszcze o drugiej serii MAG-a, czyli Uczcie Wyobraźni, w której także pojawiają się od czasu do czasu klasyczne pozycje fantastyczne).
Jak zapewne zdążyliście się już zorientować, MAG stawia raczej na ambitne rzeczy i nie boi się sięgać po pisarzy dotąd niepublikowanych w Polsce lub znanych wcześniej z nielicznych utworów. A także po jeszcze nieznane u nas powieści znanych autorów. To Artefaktom zawdzięczamy m.in. słynne „Stojąc na Zanzibarze” Johna Brunnera (i inne jego dzieła), powieści Tevisa, Priesta, Tepper oraz wspaniałe zbiory opowiadań Swanwicka, Mathensona, Smitha czy Lafferty'ego. Książki z serii MAG-a to często omnibusy, wydania zbiorcze, zbiory opowiadań lub powieści uzupełnione opowiadaniami oraz pozycje bardziej współczesne, a co za Tym idzie większe objętościowo od klasyki sprzed lat kilkudziesięciu.
Z kolei REBIS szuka najczęściej naprawdę bardzo klasycznych tytułów (dokopując się aż do Orwella czy Zamiatina), wznawiając m.in. sztandarowe dzieła Clarke'a (cykle Odyseja i Rama) czy Asimova.
Ktoś inny mógłby narzekać, że to wydawnicze odgrzewanie kotletów, ale warto zauważyć, że to właśnie Wehikuł Czasu może się pochwalić całą plejadą autorów z fantastycznego kanonu, zebranych w jednej kolekcji, takich jak Bester, Aldiss, Zelazny, Silverberg, Heinlein, Blish, Simak, Haldeman, Anderson i wielu innych. A od czasu do czasu potrafi również zaskoczyć klasycznymi tytułami dotąd u nas niepublikowanymi, jak np. „Ziemia trwa” George R. Stewarta, „Osa” Franka Russella lub niedawno wydana „Biada Babilonowi” Pata Franka. Klasyka z ubiegłego wieku to często powieści objętościowo znacznie krótsze od tych, do jakich przyzwyczailiśmy się w ostatnich dwóch dekadach. Tę różnicę w grubości woluminów serii MAG-a i REBIS-u widać dobrze na zdjęciu poniżej.
Czy można powiedzieć, że obie serie ze sobą rywalizują? Moim zdaniem raczej się uzupełniają. Z pewnością Artefakty wygrywają pojedynek na okładki, ale przez ogólne marudzenie na okładki Wehikułu Czasu, wyraźnie przebija się marudzenie na numerki na grzbietach Artefaktów, więc mamy prawie remis.
Radując się jako czytelnik, zastanawiam się jednocześnie, czy któraś z powyższych serii zasłuży sobie z czasem na miano polskiego odpowiednika SF Masterworks brytyjskiego wydawnictwa Orion (osobno pod szyldem Masterworks ukazuje się jeszcze seria fantasy), która jest niewątpliwie wzorem dla wydawców z całego świata. Zapewne przekonamy się o tym najwcześniej za kilka lat jeśli tylko serie MAG-a i REBIS-u przetrwają. Masterworks to obecnie kilkaset tytułów wydanych na przestrzeni ćwierć wieku w kilku odmianach i odnogach, zarówno w miękkich jak i twardych okładkach. Seria SF Masterworks powstała w 1999 roku, następnie została zrestartowana w roku 2010 (w 2013 doszło do reboot-a Masterworks Fantasy) i naprawdę trudno przywołać jakiś ważny dla fantastyki tytuł, który nie ukazał się z charakterystycznym logiem na okładce. Mam nawet wrażenie, że często wybierając tytuły do swoich serii, zarówno MAG, jak i REBIS czerpią inspirację właśnie z listy tytułów SF Masterworks.
Zastanawiam się również, czy któraś ze wspomnianych na wstępie rodzimych serii zdobędzie serca czytelników na równi z klasycznymi seriami krajowymi, na których wychowały się całe pokolenia polskich fantastów. Starsi z Was na pewno pamiętają (i przechowują w biblioteczkach) serię „Fantastyka- Przygoda” (1966 - 94) wydawnictwa ISKRY oraz serię „Z kosmonautą” Czytelnika (1978 - 91), które przyniosły nam pierwsze polskie wydania słynnych dzieł m.in. Asimova, Clarke'a, Dicka, Kuttnera, Aldissa, Pohla, Strugackich, Bradbury'ego, Zelaznego czy Herberta. W pierwszej z nich ukazały się ogółem aż 122 tytuły (wliczając 13 wznowień)!
Tymczasem MAG nie zwalnia tempa i zapowiada kolejne smakowite kąski, m.in. zbiór opowiadań Simmonsa, powieści Octavii Butler, cykl Gateway Frederika Pohla czy klasyczną powieść Roberta A. Heinleina „Luna to surowa Pani” oraz kontynuacje „Trawy” Sheri Tepper i „Ognia nad otchłanią” Vernona Vinge. Jakie są plany REBIS-u trudno na tę chwilę powiedzieć (na pewno niedługo ukaże się „Czarna chmura” Freda Hoyle), ale co ciekawe i warte pochwalenia, na swoim profilu wydawca często podpytuje czytelników, jakie tytuły chcieliby w Wehikule zobaczyć w przyszłości. A ja w odpowiedzi niezmiennie powtarzam: „Wędrowiec” Fritza Leibera, „Człowiek Plus” Frederika Pohla, „Nieśmiertelni” Henry'ego Kuttnera, trylogia „Gwiezdny taniec” Robinsonów, trylogia „Helikonia” Briana Alddisa, „Kurs na zderzenie” B.J. Bayleya, „Misja międzyplanetarna” i „Wyprawa do gwiazd” A.E. van Vogta, „Słuchacze” Jamesa Gunna, „Miasto i gwiazdy” Clarke'a, „Nie masz wroga prócz czasu" Michaela Bishopa, „Kantyczka dla Leibowitza” Waltera M. Millera (prawa ma jednak podobno inny wydawca), „Babel 17” i „Nova” Samuela Delany'ego, „Miasto” Clifforda D. Simaka, „Misja grawitacyjna” Hala Clementa. „Timescape” Gregory'ego Benforda itd. (wiem, wiele z tych pozycji ukazało się przed laty w seriach ISKIER i Czytelnika, a kilka wznowił swego czasu Solaris). Niestety na nigdy nie wydaną w Polsce „Tau Zero” Poula Andersona już nie liczę, bo wydawca odpisał swego czasu, że powieść brzydko się zestarzała… Kto wie, może w takim razie sięgnie po nią konkurencja? I nie mam tutaj na myśli wyłącznie Artefaktów, bo w czasie gdy Dom Wydawniczy REBIS oraz Wydawnictwo Mag zapełniają nasze półki fantastycznymi skarbami, nieśmiało rozkręca się kolejna fantastyczna seria. Całkiem niedawno Wydawnictwo Vesper ruszyło bowiem z podobnymi w założeniach Wymiarami. Na pierwszy ogień poszedł pierwszy tom Trylogii Ryfterów Petera Wattsa, niedługo ukaże się klasyczna „Inwazja porywaczy ciał” Jacka Finneya oraz długo wyczekiwany pierwszy tom trylogii marsjańskiej Kima S. Robinsona (wydanie Prószyńskiego sprzed lat krążyło po horrendalnych cenach. To zresztą kolejny po trylogii Wattsa udany psikus VESPER-a sprawiony książkowym spekulantom). Jak wynika z zapowiedzi, w dalszych planach wydawniczych będzie (powiedzmy szczerze) różnie - od słynnego cyklu o Umierającej Ziemi Jacka Vance'a i kilku powieści Roberta Silverberga (m.in. „Człowiek w labiryncie” oraz świetne „W dół do ziemi”) przez „Pyłek w oku boga” Larry'ego Nivena i J.E. Pournelle'a, dzieła Adriana Tschaikovskiego aż po cykl o Stalowym Szczurze Harry’ego Harrisona. Kto wie, może wydawca sięgnie również po zdecydowanie lepszy cykl tego autora, czyli Planetę śmierci (mam na myśli szczególnie świetny tom pierwszy)? Jedno o Wymiarach można powiedzieć już teraz - będą miały ciekawe okładki, konkurujące z Artefaktami, ale pozbawione wkurzających numerków…
https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=pfbid02FicSCnDdVaUwDwdn5FVCbzcgm2vxAVPFvhcbcfo4E2xvT1MYySnBxgPjiM18yvcnl&id=100091906216690
#sciencefiction #fantastykanaukowa #fantastyka #ksiazki #czytajzhejto #scifi