Mazowiecki przejął władzę na pięć minut przed bankructwem socjalistycznej gospodarki; to już nie był kryzys, to był krach. Gdyby nie nowe wybory i zrodzona przez nie społeczna nadzieja, komuniści jesieni by nie przetrzymali. Zmiotłaby ich fala strajków, gospodarka doszła do stanu, w którym problemem stało się wyżywienie społeczeństwa.
Nadal były kartki na żywność, ale w sklepach nie było już żadnych towarów. Ogromna ilość inflacyjnego pieniądza wymiatała ze sklepów wszystko. Rząd Rakowskiego próbował ratować sytuację. Rzutem na taśmę, już po przegranych wyborach, 1 sierpnia uwolnił ceny żywności; wcześniej ceny ustalało państwo. Ceny poszybowały kilkukrotnie do góry, jednak chwilę potem zakłady pracy podniosły płace. W sierpniu zarobki wzrosły o 90 procent, w następnych miesiącach było podobnie. Aby wypłacać kwoty mające kolejne zera, wprowadzono do obiegu banknoty 50- i 200-tysięczne. W sklepach brakowało nawet chleba, a gdy się pojawiał, ustawiały się po niego wielogodzinne kolejki. Tej jesieni Polacy używali mydła oszczędnie, a papierosa zapalali od wiecznie włączonej kuchenki gazowej, bo zapałek też już nie było.
Powszechnie doszukiwano się u Rakowskiego złej woli, sądzono, że świadomie podłożył bombę solidarnościowym następcom. Było jednak odwrotnie. On chciał pokazać, że pezetpeerowska ekipa potrafi rządzić, że uleczy socjalizm rynkiem. Rakowski nie był w swojej kuracji zbyt brutalny, ale za mało. Wierzył, że można reformować gospodarkę stopniowo. Porażka Rakowskiego była porażką tego myślenia; gospodarka była już zbyt słaba, zbyt rozstrojona, by ją naprawić. Potrzebna jej była terapia szokowa, skupiająca się na budowie tego, co nowe.
Leszek Balcerowicz został wicepremierem przez przypadek. Mazowiecki odrzucał cztery kolejne kandydatury. Znalezienie kandydata zlecił w końcu swojemu doradcy. I ten sprowadził mało znanego Balcerowicza.
Kim był wtedy Balcerowicz? 42-latkiem, naukowcem z warszawskiej SGH, zdolnym, choć w tej generacji zdolnych ekonomistów było kilkunastu. Balcerowicz spędził w USA dwa lata, wiele miesięcy w Niemczech; gospodarka zachodnia nie była dla niego systemem wyzysku, ale czymś naturalnym. Komunizmu nie cenił, w 1969 roku zapisał się do PZPR, ale z konformizmu; po stanie wojennym legitymację złożył.
Ciekawa była jego umysłowa konstrukcja. Powiedzieć, że był racjonalny, to mało – on był nadracjonalny. Ślepy na emocje, wręcz autystyczny, błyskawicznie przyswajał i przetwarzał informacje. Trenował zresztą uparcie swój umysł. Mówił biegle w pięciu językach, przeszedł kurs szybkiego czytania miał fenomenalną pamięć. W zachowaniach społecznych był automatem, który działał metodycznie, kierując się chłodną logiką i efektywnością.
Ledwo Balcerowicz przyjął ofertę Mazowieckiego, natychmiast zaczął pracować wedle swoich standardów. Przeanalizował sytuację. Uważał, że reforma socjalizmu nie ma sensu, trzeba od razu budować kapitalizm, operacja wywoła opór i chęć odwrotu, a zatem trzeba to zrobić jednym skokiem i na nikogo nie można liczyć, trzeba operację przeprowadzić własną armią.
Balcerowicz zbudował niespełna dziesięcioosobowy zespół, który w 111 dni przygotował i przepchnął przez Sejm pakiet ustaw zwany planem Balcerowicza. W historii III RP nigdy już nie będzie tak sprawnie przeprowadzonej operacji. Wszystko przebiegło jak w podręcznikach zarządzania - każdy wiedział, za co odpowiada, wszystkie ruchy zostały rozpisane na daty, dyskusje ograniczono do lakonicznych raportów, decyzje zapadały natychmiast, pracowano 18 godzin dziennie. Twardość, z jaką wymuszał swoją wolę, była imponująca.
Sam Balcerowicz pracował jak maszyna. Jedynym jego ludzkim odruchem była irytacja, ale irytowała go właśnie ludzka natura: jej wahania, lęki, błędy, spóźnienia. Po latach z rzadką dla siebie szczerością wyznał, że nielogiczność innych ludzi sprawia mu fizyczny ból.
Balcerowicz wielokrotnie spotykał się z przedstawicielami Miedzynarodowego Funduszu Walutowego, jego plan zyskał pełne poparcie. Nic dziwnego, był typową procedurą stosowaną wobec walących się gospodarek Trzeciego Świata. Procedurą tyleż bezpieczną dla finansjery, co okrutną dla miejscowej ludności.
Po drodze pojawił się tylko jeden kłopot: charakter wicepremiera. Balcerowicz uważał, że władzą nad gospodarką z nikim się dzielić nie będzie, nawet z premierem. Kiedy w grudniu Ministerstwo Finansów przygotowało ustawy składające się na plan Balcerowicza, wicepremier przyszedł z nimi do Mazowieckiego i zażądał, aby rząd przyjął je na najbliższym posiedzeniu. Mazowiecki był mocno zirytowany pomieszaniem ról, potrzebował czasu na zapoznanie się z dokumentami, ale dla dobra sprawy uległ. Kilka dni potem doszło do kryzysu, znowu z winy Balcerowicza. Wicepremier wynegocjował z MFW kształt listu intencyjnego. Przyniósł na posiedzenie rządu jego częściowe tłumaczenie, bez żadnych liczb, i domagał się od premiera zgody na jego parafowanie. Premier odmówił akceptacji w ciemno, poprosił o pełne tłumaczenie, na co Balcerowicz oznajmił, że nie ma na to czasu. I odmówił. Oburzony Mazowiecki wezwał wieczorem Balcerowicza na dywanik. Balcerowicz sprawę potraktował ambicjonalnie i znowu premierowi odmówił. Dyskusja szybko przeszła w ostrą kłótnię. Nagle Balcerowicz oznajmił, że Mazowiecki musi się zgodzić, bo inaczej reforma nie ruszy 1 stycznia. Mazowiecki zastygł z gniewu i odparł: „No to nie ruszy!”.
Mazowiecki postawił na swoim, dostał pełną treść listu intencyjnego, którą zaakceptował, i reformy ruszyły o czasie. Balcerowicz zaś się uspokoił. Bo, o czym wiedzieli tylko najbliżsi, ów twardy Balcerowicz był człowiekiem o silnie poszarpanych nerwach, od lat fatalnie znosił stres.
Kryzys został zażegnany, ale współpraca premiera z jego zastępcą nie układała się najlepiej. Mazowiecki chciał, aby wicepremier przychodził do niego i wspólnie omawiał decyzje. Balcerowicz długie rozmowy z premierem uznawał za stratę czasu, zamiast tego wysyłał szefowi krótkie notki służbowe.
Bardziej od temperamentu współpracę utrudniała miłość własna Balcerowicza, miał ego w rozmiarze, dla którego brakuje pojęć. Nikt w polskiej polityce nie gardził tak ostentacyjnie cudzymi opiniami, nikt inny nie traktował otoczenia tak protekcjonalnie. Balcerowicz prywatnie był skromnym człowiekiem. Kariera nie zawróciła mu w głowie, do połowy lat dziewięćdziesiątych mieszkał w mieszkaniu w bloku na Tarchominie. Natomiast w życiu publicznym poczuł się nadczłowiekiem.
Pracę nad ustawami składającymi się na plan Balcerowicza zakończono w połowie grudnia. 17 grudnia w Sejmie Balcerowicz wygłosił przemówienie. Powiedział, że nowa gospodarka oparta będzie na rynku i prywatnej własności. „Trzeba skończyć z fałszywą grą, w której ludzie udają, że pracują, a państwo udaje, że płaci” – mówił Balcerowicz z tą liberalną twardością, której w Polsce jeszcze nie znano. Przez 11 dni posłowie pracowali w komisjach niemal non stop. Na mycie się i kilka godzin snu szli wedle rozpiski, która gwarantowała, że nie zabraknie kworum. Balcerowicz osiągnął efekt, którego pragnął. Po świętach cały pakiet ustaw został przyjęty przez Sejm, trafił do Belwederu, a Jaruzelski natychmiast go podpisał.
1 stycznia wszedł w życie plan Balcerowicza. Po latach jego zapisy brzmią bezbarwnie, ale wtedy była to proklamacja nowego świata. Bank centralny dostał zakaz finansowania deficytu poprzez drukowanie pieniędzy, a firmy państwowe straciły przywilej niskooprocentowanych kredytów, które były darowiznami zwalniającymi z troski o zysk. Pieniądz miał być odtąd realny, a nie wirtualny.
Społeczeństwo dowiadywało się o tym w przykry dla siebie sposób. Państwo brutalnie ograniczało wszelkie podwyżki, w przemyśle wprowadzony został podatek zwany popiwkiem, każda znaczniejsza podwyżka obłożona była podatkiem 500 procent. Nazwanie tego „podatkiem” było eufemizmem. To nie był podatek, to była kara, w dodatku drakońska – za złotówkę podwyżki zakład płacił budżetowi 5 złotych.
Plan Balcerowicza zrównał gospodarkę prywatną i państwową. Zakłady państwowe dowiedziały się, że straciły gwarancję istnienia. Miały być odtąd rentowne, w przeciwnym razie będą zamykane. Kończyła się epoka obowiązku pracy, jak też gwarancji jej posiadania – plan Balcerowicza legalizował bezrobocie.
Poza autorami planu mało kto rozumiał, o co w nim chodzi. Dopiero pierwsze bankructwa sprawiły, że przepisy ustaw stały się znanymi regułami. Politycy Solidarności wiedzieli, że tłumienie hiperinflacji musi być bolesne, ale nie mieli wyobrażenia na temat skali tego bólu. Dopiero po kilku miesiącach zrozumieli, że dla społeczeństwa jest to przeżycie wielokrotnie silniejsze niż stan wojenny.
Styczeń 1990 roku okazał się fatalny. Firmy brutalnie korzystały z prawa do dyktowania cen. Chleb podrożał o 40 procent, szynka o 55, benzyna o 100, prąd o 400, a węgiel o 600 procent. Średni wzrost cen wyniósł nie 45 procent, jak zakładał Balcerowicz, ale 80 procent. To był dla Balcerowicza fatalny sygnał, w jego prognozach inflacja za cały rok miała wynieść 95 procent. Ruszyła lawina bankructw i zwolnień z pracy.
W ekipie Balcerowicza napięcie rosło. Wśród reformatorów pojawił się lęk, że sytuacja wymknęła się spod kontroli. Reformę ratował handel uliczny – wyniesione na ulice łóżka polowe, a potem metalowe szczęki, stały się głównym obiegiem dla wielu towarów.
Nastroje społeczne były coraz gorsze. Polacy słuchali w telewizji cotygodniowych pogadanek Kuronia, który uspokajał nastroje, tłumacząc, że niedługo wyjdziemy na prostą (sam Kuroń w tym czasie zwątpił i domagał się poluzowania rygorów antyinflacyjnych, grożąc Mazowieckiemu wybuchem społecznego protestu), ale po kilku miesiącach cierpliwość społeczna się skończyła. Wybuchły pierwsze strajki.
W lutym Balcerowicz spotkał się ze związkowcami z „Solidarności”. Balcerowicz dowodził, że jest coraz lepiej, bo półki się zapełniają. Związkowcy odpowiadali z wściekłością, że co ich to obchodzi, skoro nie mają pieniędzy na zakupy. Balcerowicz był zdumiony ich perspektywą. Potem przyznał, że dopiero wtedy zrozumiał, iż ludzie patrzą na gospodarkę inaczej niż ekonomista – nie interesuje ich ogólny stan gospodarki, lecz własny interes.
W połowie roku wybuchły strajki rolników, ekonomiści zaczęli wytykać Balcerowiczowi liczne błędy, z czasem krytyka stawała się ostrzejsza. Pojawiły się głosy, że cały projekt zmian jest pomyłką, że gospodarka zmierza ku katastrofie. I w elitach, i w masach rodziła się wielka skarga na Balcerowicza, poczucie, że robi coś barbarzyńskiego. Nawet Milton Friedman, papież monetarystów, uważany za guru polskiego wicepremiera, po przyjeździe do Warszawy ostro skrytykował Balcerowicza. Nie podobały mu się ani popiwek, ani sztywny kurs waluty, ani brak prywatyzacji.
Balcerowicz nie był całkowicie impregnowany na świat. Powoli dochodziło do niego, że jeśli popełnił błąd, to zrujnował 40 milionów ludzi. Rosło w nim napięcie. Wieczorami, gdy wracał do domu, widział na murach hasło „Balcerowicz – Mengele polskiej ekonomii”. W drugiej połowie roku Balcerowicz nie wytrzymał presji. Ugiął się i poluzował politykę pieniężną, złagodził popiwek. W proteście do dymisji podał się pierwszy zastępca Balcerowicza i jego bliski kolega – Marek Dąbrowski. Okazało się, że miał rację – na jesieni inflacja skoczyła do góry i znowu Balcerowicz musiał zacisnąć antyinflacyjny kaganiec.
Końcówka roku wyglądała fatalnie. Hiperinflacja została zatrzymana, ale krajobraz po bitwie przypominał pogorzelisko. Przez gospodarkę przeszła fala bankructw i zwolnień. Balcerowicz nie wydawał się tak wiarygodnym prorokiem jak rok wcześniej. Przecież dramatycznie się pomylił: inflacja roczna miała wynieść 95 procent, tymczasem wyniosła 349 procent, gospodarka, która zmniejszyła się o 24 procent, miała się skurczyć jedynie o 3. Jedynym optymistycznym sygnałem były entuzjastyczne recenzje – eksperci MFW i zachodnie media zgodnie stawiali Polskę za wzór dla wszystkich państw regionu.
Jednak z roku na rok, im bardziej wiadomo było, że operacja się powiodła, tym krótsza była lista pretensji do Balcerowicza. Głęboka recesja, którą spowodował, okazała się losem wszystkich gospodarek regionu. Polacy pierwsi skoczyli w przepaść i pierwsi z niej wyszli. W Polsce w najgorszym momencie gospodarka posypała się o 41 procent, na Węgrzech o 40 procent, w Czechach o 46 procent, w innych krajach o jeszcze więcej. Pierwszą dekadę wolności Polska zakończyła najlepszym wynikiem w regionie – gospodarka wzrosła o 20 procent.
Balcerowicz z 1990 roku to trudna do oceny postać. Nie było tak sprawnego i odważnego reformatora w całej postkomunistycznej transformacji. Zarazem popełnił on fatalny błąd – nie wykonał choćby jednego ruchu osładzającego ludziom szokowe zmiany.
W 1990 roku Balcerowicz był politykiem naiwnym; udawał realistę, a w istocie wierzył, że ludzie są racjonalni, że docenią działania dla nich pożyteczne. Zarazem ta naiwność sprawiła, że Balcerowicz poszybował wyżej niż jakikolwiek inny polityk w całym dwudziestoleciu. Skali jego politycznej ambicji nie ograniczały humory elektoratu. Balcerowicz chciał od razu zbudować Zachód w Polsce, chciał szybkim biegiem nadrobić cywilizacyjną przepaść. Gardził tym, co zastał; marzył o tym, co naprawdę było warte marzeń. Nie był psem idącym z nosem przy ziemi, lecz dumnym Polakiem z oczami na wysokości Alp. Zostawił po sobie prawdziwie nowoczesną ambicję.
Z książki Po południu. Upadek elit solidarnościowych
#historia #historiapolski #czytajzhejto
Poznałem go kiedyś w budynku GPW. Niewysoki gaduła, ale można go słuchać godzinami.
Główny skutek reform, jaki wspominali np. moi rodzice, to było przeżarcie przez inflację wszystkich oszczędności - co przecież i tak by się stało. Mimo tego, że za kasę z książeczki mieszkaniowej mogli po wszystkim kupić mi rower, to popierali oni z perspektywy czasu tą akcję.
Polacy musieli niestety zapłacić rachunek za lata "czy się stoi, czy się leży". Ale dali sobie radę, końcówka PRL-u wcale lepsza nie była.
@m-q właśnie to to, obwinia się go jak dentystę za to że ząb boli po zatruciu. A wina leży po stronie pacjenta l, który zaniedbał się.
dziękuję za kolejny wartościowy wrzut
@smierdakow
Leszek Balcerowicz został wicepremierem przez przypadek. Mazowiecki odrzucał cztery kolejne kandydatury. Znalezienie kandydata zlecił w końcu swojemu doradcy. I ten sprowadził mało znanego Balcerowicza.
Ciekawe, bo Dudek twierdzi coś odwrotnego, że to wszyscy odmawiali Mazowieckiemu, bo sytuacja gospodarki była tak słaba, że nikt nie chciał wziąć ciężaru trudnych reform na siebie... Kto ma rację?
@Halo_krabie trochę ja zakłamałem, dokładnie Krasowski pisze tak:
W ogóle Balcerowicz został wicepremierem przez przypadek. Naturalnym kandydatem był Ryszard Bugaj, główny ekspert ekonomiczny „Solidarności”, jednak Mazowiecki tę kandydaturę odrzucił, bo Bugaj pochodził z innego kręgu towarzyskiego. Propozycję wzięcia pionu gospodarczego dostali więc dwaj inni doradcy opozycji – Witold Trzeciakowski i Cezary Józefiak – ale odmówili. Następny w kolejności był Janusz Beksiak albo ktoś z jego zespołu ekspertów skupionych przy OKP, jednak Mazowiecki obawiał się, że ta ekipa będzie lojalna wobec Geremka. Znalezienie kandydata zlecił w końcu swojemu doradcy Waldemarowi Kuczyńskiemu. I ten sprowadził mało znanego Balcerowicza.
@smierdakow Dzięki za doprecyzowanie!
@smierdakow jedyne do czego się mogę czepiać, to bandycka prywatyzacja. Szajki cwaniaków o przeszłości w służbach PRL przejmowały tereny, budynki, infrastrukturę za psi chuj.
@MiernyMirek A i tak ta prywatyzacja byla mocno okrojona i dzieki temu nie narodziły sie u nas sektorowe oligarchie jak w Rosji czy UA. Coś sprzedać trzeba było, a resztę powolutku…
@MiernyMirek @Aquiller
@jajkosadzone
jedyne do czego się mogę czepiać, to bandycka prywatyzacja. Szajki cwaniaków o przeszłości w służbach PRL przejmowały tereny, budynki, infrastrukturę za psi chuj.
Oczywiście nie maczała w tym palców rzymska finansjera?
Ze też ludzie są dalej tacy naiwni, nawet jeśli te reformy były konieczne to pewnie zostały przeprowadzone tak aby wzbogacił się ten kto miał się wzbogacić, a nie dla dobra "polskiego społeczeństwa"
A teraz wielki bohater xD
To nieprawda, że przez niego ludzie stracili oszczędności życia. On tylko pokazał, że ich oszczędności były gówno warte.
Tak, to czemu teraz oszczędności stają się gówno warte, skoro nie ma już PRLu? Widać nadal można pierdolić sprawę. Miała być świetlana utopia, a jest gówno. Aktualnie następuje celowe ograniczanie, w imię np. "walki z globalnym ociepleniem" xD A złoża węgla brunatnego w ogromnych ilościach pod Legnicą i Gubinem nie ruszone, a byłby z nich bardzo tani prąd (szczególnie przy anulowaniu "limitów CO2"), co chyba jest istotne dla gospodarki, co nie?. Dałoby to też czas na prawdziwą modernizację sieci, rozbudowę OZE i przede wszystkim magazynów i atomu. Oj, robaczki p0laczki nie wiedzą jak są jebani w dupę i demograficznie zdychają co ja jako antynatalista mam w piździe.
@MiernyMirek prywatyzacja to robota Lewandowskiego (Janusza, nie Roberta)
@MiernyMirek prywatyzacja zawsze się tak kończy, nie ma cudów. I wcale wtedy nie była przesadzona. Zaś trzeba zachęcić zagraniczny kapitał do inwestycji w kraj i powiązanie kraju z zagranicznymi rynkami żeby gospodarka nie była odizolowana.
Świat finansjery jest bandycki z definicji ale taka jest rzeczywistość, nie można się kopać z całym światem.
Południowa Korea to też ciekawy przykład, prywatyzacja była podobna ale tam był silniejszy protekcjonizm gospodarczy. Przez to powstały czebole - spółki od wszystkiego opierające się na współpracy z państwem przez przejęcie przemysłu ciężkiego, te same formy robiły sprzęt wojskowy i pralki później. Zaś same czebole to też bandyterka ostra.
Prywatyzacja u nas stopniowo przebiegała, później ją dopiero skopano.
prywatyzacja zawsze się tak kończy, nie ma cudów. I wcale wtedy nie była przesadzona.
@DiscoKhan no nie, nie zawsze sprzedaje się panstwowe spolki po mocno zanizonych cenach oficerom służb i swoim kolegom.
@GrindFaterAnona a znasz przykłady gdzie tak się nie robiło? Bo ja nie. Czechy, Polska, w Azji na ile się orientowałem też były podobne klimaty.
Nie znajdziesz kozaka który głowę nadstawi pod topór za sprawę.
Polecam wszystkim.
Reforma po prostu pokazala jakim realnie prl byl trupem.
Bezrobocie nie wzielo sie znikad- po prostu tyle bylo zbednych gospodsrce etatow w państwowych kolchozach, do ktorych ciagle doplacano.
Zmiany byly bolesne, ale inaczej sie nie dalo- teraz bylibysmy na poziomie Ukrainy albo innej Bialorusi- czyli bida i garsta oligarchów.
@jajkosadzone To jest niesamowite jak nasz naród się odkuł w ciągu niecałych 40 lat, poziom życia nie do porównania. Ciągle mamy kompleksy, ale patrząc na to, skąd startowaliśmy lipy nie ma
Pamiętam, jak już w latach dwutysięcznych po SGH śmigał ze świtą swoich asystentów, każdy się zatrzymywał żeby go tylko zobaczyć. Wśród studentów i absolwentów uczelni ekonomicznych którzy rozumieli skalę reform to chyba absolutny autorytet. Do tego dobry wykładowca.
Warto wspomniec jego pozniejsze zaangażowanie w kształtowanie postaw obywatelskich przez FOR.
@kleiner_trottel on chyba dalej ma wykłady na SGH ale podobno rzadko przychodzi a jak już jest to zamiast wykładu gownoburzy z lewakami xD
@smierdakow
Świetne są te twoje wrzutki z książki. Dzięki za to
Trochę obok tematu, co by się stało gdybyśmy zbankrutowali? Czy byłoby dużo ciężej?
@L4RU55O żadnych kredytów zagranicznych, żadnego wsparcia, brak inwestycji zagranicznych w trupa, waluta stałaby się całkowicie niewymienialna
gdyby państwo zbankrutowało, to przedsiębiorstwa państwowe w większości też by zbankrutowały, a inflacja byłaby koło 1000 %
Pamiętam 89-90, gdy w mieście zmiotło kilka dużych zakładów, naraz pojawili się bezrobotni. To było szokiem i przez dziesięciolecie kształtowało obraz Polski.
Ale też pamiętam, że po raz ostatni pod koniec '89 stałem po mięso w kilkugodzinnej kolejce.
Było *ujowo, ale wiedzieliśmy, że jutro będzie lepiej.
@L4RU55O polska była bankrutem, tylko że dogadała sie z wierzycielam, którzy zgodzili się na umorzenie części długu.
@lexico To wiem, z jednej strony nikt u nas nie zainwestuje i nic nam nie pożyczy ale z drugiej wszystkie długi jakie mamy idą w zapomnienie bo "nie mamy pańskiego płaszcza i co nam Pan zrobisz". Argentyna zbankrutuje co chwilę i jakoś żyją, biednie i z inflacją ale życie się toczy.
Kraj byłby izolowany finansowo od reszty ale czy nie dałoby się tego wyprowadzić? Czysto teoretycznie przemysł i zakłady produkcyjne wciąż były, problemem było zacofanie ale wciąż można by coś produkować i sprzedawać. Finansjera na początku się obrazi ale za kilka lat w końcu coś pożyczą i można prowadzić inwestycje. Ogarnąć tylko żywność, zreformować PGRy żeby nie zapewniały miejsc pracy tylko produkował żywność i skupować ją na rynku wewnętrznym z rozdawanien najbiedniejszy żeby nie umarli z głodu.
Eksportować cokolwiek i za walutę kupować najpotrzebniejsze towary dla funkcjonowania państwa a rynek krajowy niech leci na złotówkach ze sztywnym kursem. Przeczekać, pokazać że jakoś działamy i otworzyć się na zagranicznych inwestorów, odsprzedawać udziały w SSP ale zachować pakiety więlszościowe albo nawet mniejsze ale wciąż większe niż 40%. Jeżeli by to zagrało to produkcja ruszyłaby ale kraj miałby duży udział w zyskach, reformowanych przez zachód. Wszystko na zasadzie macie tanią siłę roboczą, grunty i zamiast kupować udziały za gotówkę to inwestujecie w sprzęt a w zamian państwo razem z wami zarabia bo ma np. 40%.
Może mam zaćmienie ale czy to hipotetycznie miało szanse się udać?
@L4RU55O zakłady produkcyjne funkcjonują na surowcach/maszynach zagranicznych, więc musiałyby handlować w walucie obcej i przy dużej inflacji wewnętrznej, w takim środowisku nie ma inwestycji długoterminowych.
Eksport byłby możliwy, ale to nie byłyby towary wysokoprzetworzone, a więc niskie marże.
Finansjera przyszłaby, ale pożyczki byłyby co najmniej 2x większe niż rynkowe.
Wewnętrzne usztywnienie waluty bez zakazania obrotu, to szybki odpływ waluty obcej.
Inwestorzy nie są głupi, inwestowanie w firmy w upadłym kraju to ruletka. A do tego Polska nie była krajem anglosaskim, gdzie gwarantowana jest własność.
Rozdawanie żywności to koszty, na które upadłego państwa nie stać.
To co częściowo proponujesz udało się w Chinach, ale tylko z powodu wielkiego rynku wewnętrznego. Polska była wtedy biedna (i to naprawdę biedna) i była tylko jednym z krajów postsowieckich.
@lexico Wiem że sprzedawalibyśmy nieprzetworzone towary i ciężko byłoby kupić maszyny a pożyczki byłyby na wysoki procent ale widzę że nie mówisz nie.
Gdybyśmy mieli trochę ropy albo coś co dałoby ograniczony ale pewny dopływ gotówki to myślę że mogłoby się to udać ale wiem jak jest. Gdyby babcia miała wąsy to by była dziadkiem.
@L4RU55O i właśnie zawsze ten temat: gdybyśmy mieli ...
Ale nie mieliśmy. Mieliśmy węgiel i to nie najwyższej jakości, trochę rolnictwa i to wszystko.
Reszta to tania i nierentowna produkcja i słaba jakość.
Balcerowicz też by inaczej przeprowadził reformy gdyby miał więcej czasu, ale czasu nie miał i ludzi też nie.
Za kilkadziesiąt lat historycy będą zupełnie inaczej oceniać tamte czasy. Już teraz, zaledwie 30 lat później widać owoce jego działań i jest inaczej oceniany niż "Balcerowicz musi odejść".
@lexico Ja tylko sobie gdybam bo nie słyszałem o takiej transformacji ale uświadomiłeś mnie z Chinami. Muszę doczytać jak im poszło.
@lexico Ja stałem 4,5 godziny w kolejce po chleb. Jakaś babka nie wytrzymała nerwowo i zaczęła wrzeszczeć, że nawet za 100 lat to się nie zmieni, będzie taka nędza jak teraz. Straszne to było.
Rok później kupowałem na pobliskim rynku banany, jakieś niemieckie paczkowane ciasta i sklepy zaczęły się powoli zapełniać. Ale tamtej sceny nigdy nie zapomnę, szkoda że ludzie nie zdają sobie sprawy co to znaczy zupełnie puste półki w sklepach. Nie możesz po prostu kupić jedzenia, musisz czekać kilka godzin aż je przywiozą.
@smierdakow o tym mógłbym się uczyć w liceum na historii jak bylem na profilu mat-inf, a nie o całej reszcie (nie umiejszam wartosci średniowiecza i wszystkiego co wcześniej ale to jest ciekawsze)
@Marcowy_Kot przyjdzie czas że i średniowiecze docenisz
Malo kto pamieta, ze PRL w 1988 roku oglosilo bankructwo.
https://www.rp.pl/historia/art16313681-trzecie-bankructwo-prl
Po prostu Balcerowicz otrzymal jedna wielka chujnie i wbrew pozorom kryzys byl duzo mniejszy niz powinienen byc.
PRL to bylo gorsze gowno od zaborow.
Przeczytam potem, taktyczny komentarz
@smierdakow Gloryfikacja Balcerowicza w ciemno a tymczasem fakty są takie:
https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/931358,leszek-balcerowicz.html
Samo otwarcie granic huj wie po co i prywatyzowanie wszystkiego za cenę złomu było zdradą. Przecież sprawa udupienia Kluski i "afera" która go dotyczyła to skutek tego,że rząd (głównie za sprawą takiego Balcerowicza) sprawił,że podatki były przez lata niższe na produkty sprowadzone z zagranicy jak na produkty krajowe. No absurd.
Balcerowicz był szkodnikiem który w dużej mierze stłamsił rozwijającą się gospodarkę rynkową w Polsce. Prawdziwym wolnorynkowym reformatorem był Wilczek.
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Ustawa-Wilczka-niedoscigniony-wzor-sprzed-25-lat-3009722.html
PS:
@dsol17 Balcerowicz zawsze będzie wygranym w tych dyskusjach, bo on to robił, a inni są tylko mądrzy po wszystkim, pewnie każda postać w historii świata, która zrobiła coś dobrego mogła zrobić to lepiej, teraźniejszość jest trudniejsza niż przeszłość
@smierdakow Zawsze będzie jebany w tych dyskusjach.
bo on to robił, a inni są tylko mądrzy po wszystkim
To,że PiS rządził przez ostatnie 8 lat czy to,że Obajtek zarządzał Orlenem nie oznacza z automatu,że PiS i Obajtek mają większe kompetencje niż ci którzy krytykują PiS i Obajtka. I tak samo jest z Balcerowiczem.
To,że dostał się do rządzenia gospodarką i że nią zarządzał nie znaczy z automatu,że był przy tym kompetentny !
@dsol17 mówimy o rzeczach, które były bezprecedensowe i potrzeba było kogoś bardzo odważnego, kto ma podejmować bardzo trudne decyzje
Balcerowicz był w bardzo trudnej sytuacji, to z resztą wynika z mojego wpisu, oczywiście można analizować co można było zrobić inaczej, lepiej, ale nie można ostro atakować, bo mimo wszystko efekt końcowy był udany, a nawet lepszy niż w pozostałych krajach regionu
Jeszcze dodam na podstawie książki, teraz jestem na etapie dojścia do władzy SLD i PSL, autor pisze, że oni mocno zatrzymali rozwój Polski, Wałęsa czy Balcerowicz byli odważni, nie liczyli się z chwilowymi emocjami, ważniejszy był efekt końcowy, postkomuniści wprowadzili to z czym męczymy się teraz - ważniejsze są sondaże i poparcie wyborców
@smierdakow Wiesz co odróżnia odwagę od głupoty ? To,że ryzyko jest przemyślane i że się udaje.
Oni tam nie przemyśleli tego co robią tak do końca - i nie udało im się do końca.
bo mimo wszystko efekt końcowy był udany, a nawet lepszy niż w pozostałych krajach regionu
Pod jakim niby względem ? Wyników na papierze ? I jaką populację mają inne kraje regionu ?
postkomuniści wprowadzili to z czym męczymy się teraz - ważniejsze są sondaże i poparcie wyborców
Podstawowym problemem rządu w demokracji od wieków jest to,że może zostać wywieziony na taczkach z gnojem lub nabity na widły przez tłum. Wiesz dlaczego postkomuniści to wprowadzili ? Ze względu na niestabilność kolejnych rządów po 1989. Było blisko, właściwie z tamtych czasów pochodzi idea taczek z gnojem.Była stosowana !
Właściwie gdyby w początkach transformacji było coś takiego jak "partia razem" lub coś bardziej na lewo to w wyniku "terapii szokowej" w Polsce niewątpliwie zostałby przywrócony komunizm ! Ty jesteś młodszy ode mnie i z czasów szkolnych nie pamiętasz tej fali strajków itd - prawda ?
Ile ty masz lat @smierdakow ? Bo ja niedługo będę miał 37 i choć nie pamiętam samej transformacji to jako dzieciak zapamiętałem już pierwsze lata po niej. Nostalgia pokolenia emerytów za komuną itd, PiS itd - to w dużej mierze efekt planu Balcerowicza.
@dsol17 Wilczek to ten co wprowadził paroweczkowy kapitalizm w kraju bez normalnych banków ale za to z nomenklaturą z dolarami w poduszkach? xd
@dsol17 x kurwa D. Dajesz gówno artykuł Szumlewicza na poparcie swoich tez? Lol. Daj jeszcze film Nocna zmiana Kurskiego lol
@loginnahejto.pl tak, można zobaczyć jak działa paróweczkowy kapitalizm w Kambodży. Jest tam tanio
@dsol17 prywatyzowanie wszystkiego za cenę złomu było zdradą.
Problem w tym, że to było złomem. Źle zarządzane, nieremontowane, przestarzałe, z przerośniętą załogą. PF 125p produkowali jeszcze w 1991, gdy był przestarzały już pod koniec lat 70. Produkowali na starych maszynach, wytłoczki były tak słabe, że spasowanie blach a co za tym idzie jakość całego auta coraz gorsza. To pierwszy przykład z brzegu, dla każdego z prywatyzowanych zakładów można by taki przykład znaleźć.
@tosiu większość tutaj to liberalne lewaki,a tak poza tym wklejam na szybko bo nie będę spędzał całego dnia na tłumaczeniu rzeczy ludziom którzy i tak generalnie oleją to ciepłym moczem. Źródło się mniej więcej zgadza z tym co chce przekazać - to pal go sześć. I tak mnie oleją.
Problem w tym, że to było złomem
@pat85 : a teraz łaskawie przeczytaj wywiad z prof. Kieżunem,bo jednak NIE BYŁO:
@loginnahejto.pl I przy tym "paróweczkowym kapitalizmie" jak przyszło co do czego było tak dobrze,że jak przyszedł wasz balcerowicz to rolnicy się wieszali. Wiesz dlaczego się wieszali ? Bo uwaga: dostali kredyty a dzięki balcerowiczowi z dnia na dzień odsetki wyjebały w kosmos. Tak się narodziła Lepperowa samoobrona.
@dsol17 ale te oprocentowanie i tak by wywaliło w powietrze, a nostalgia emerytów za komuną i jej rozdawnictwem to nieodrobiona lekcja tychże a nie błąd Balcerowicza. Plus normalne rozpamiętywanie młodości.
I oczywiście że takie FSO ma przykład było złomem.
Zresztą - plan Balcerowicza obowiązywał od 01.01.1990 podczas gdy już za rok 1989 inflacja wywaliła do 350% co łatwo sprawdzić chociażby tutaj https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/ceny-handel/wskazniki-cen/wskazniki-cen-towarow-i-uslug-konsumpcyjnych-pot-inflacja-/roczne-wskazniki-cen-towarow-i-uslug-konsumpcyjnych/
Rewelacjyjny wpis!
Pamiętam jeszcze denominację i jak za czasopisma za dzieciaka się płaciło w tysiącach. Nie wyobrażam sobie, co Matka czuła, wielu ludzi straciło całe oszczędności życia, wielu się też dorobiło, z perspektywy zbliżającej się 4ki z przodu jeśli chodzi o wiek, to Leszek Balcerowicz zrobił Tytaniczną robotę, ale nie było szans, by się obeszło bez ofiar.
To nieprawda, że przez niego ludzie stracili oszczędności życia. On tylko pokazał, że ich oszczędności były gówno warte.
Moi dziadkowie całe życie ciułali i za cenę życia jak karaluchy odkladali za komuny po kilka, a później po kilkanaście, czy kilkadziesiąt dolarów (bo wszystko wymieniali na waluty obce). Tym sposobem przez całe życie uciułali może ze 160k zł oszczędności, co jest kwotą śmieszną za 50 lat wyrzeczeń. To uświadomiło mi, że trzeba we wszystkim zachować umiar i oszczędność nie jest wyjątkiem.
@Topia ostatnio na głównej był wywiad z prof. Wojciechem Morawskim. https://dzieje.pl/wiadomosci/105-lat-temu-w-polsce-w-obiegu-bylo-osiem-walut
Powiedział w nim:
"Trzeba jednak pamiętać, że ci, którzy wyprowadzają swoje kraje z inflacji, nie są ulubieńcami opinii publicznej, bo jest to działanie nieprzyjemne dla społeczeństwa. Tak też był traktowany Grabski. Gdy odchodził z rządu w 1925 roku, wypisywano o nim okropne rzeczy. +Grabszczyzna+ to było najgorsze, co mogło być" – wyjaśniał prof. Morawski. "Docenienie jego reformy przyszło dopiero po latach, kiedy stały się odczuwalne jej trwałe skutki i sukcesy" – dodał.
I to samo komentuje reformę Balcerowicza. Która to przez ekonomistów z zachodu była oceniana jako wzorcowe wyjście z głębokiej inflacji. A zakłady padały nie przez niego, ale przez to, że socjalizm sztucznie utrzymywał przy życiu zakłady, a jednocześnie utrudniał im przystosowanie się i zaspokojenie potrzeb rynku. Gdy nagle socjalizm znikł (bo od 1985 zbankrutował Polskę), żadnego rządu nie było by stać na dalsze finansowanie prawie całej gospodarki, która nie utrzymywała się sama. Zaczęło się naciąganie za krótkiej kołdry i tak rządy Jaruzelskiego / Messnera / Rakowskiego rozpędziły inflację. Gdy grunt zaczął osuwać sie spod nóg, oddali władzę.
A teraz ludzie chcą strzelać do lekarza, bo usunął nogę zajętą gangreną.
@dsol17
Ustawa Wilczka xD
Wiesz o czym ona byla?
To tez byla dobra chujnia, bo pozwolono roznym cwaniaczkom dzialac bez jakiejkolwiek kontroli czy koncesji xD
I tak, prywatyzacja taka zla, w koncu PRL produkowala tylko nowoczesne technologie i byla swiatowym topem.
No jednak kurwa nie.
To tez byla dobra chujnia, bo pozwolono roznym cwaniaczkom dzialac bez jakiejkolwiek kontroli czy koncesji xD
@jajkosadzone Gdzie wady ? Kontrola i koncesje to przymiot socjalistycznego "gospodarowania"
Ludzie sluzb i duze korpo lubia to
Nie mam kompetencji by oceniać jakości reform ale tempo prac robi wrażenie.
No i pytanie skoro był wprowadzany wolny rynek to po co był też sztywny kurs wymiany walut?
@Madius wprowadzili sztywny kurs wymiany i obligacje skarbowe z oprocentowaniem z kosmosu...
Nic dziwnego, że żydowska finansjera z wall street najpierw wagonami przywoziła do PL pieniądze, a potem chciała przyznać Balcerowiczowi Nobla xD
@Madius a jaki miałby być inny? Jeden podmiot skupywał walutę, skarb państwa. Zaś wskaźnik był arbitralny, bo arbitralna była wartość poprzedniej waluty.
@smierdakow przeczytać później, dobra wrzuta jak zawsze. (Reminder dla mnie:P)
Bardzo fajnie widać nasz postęp, transformację gdy zestawi się nas z Czechami. Gdy wszystko się zaczęło byliśmy niczym ubogi krewny, bez pieniędzy i z niepewnymi perspektywami. Dzisiaj już niemal nie ma tej różnicy, czy też może raczej jest niewielka.
@Konto_serwisowe Dzisiaj.Ale to nie jest zasługą Balcerowicza.
I jeśli chodzi o Czechy to ich potencjał ludnościowy jest jaki jest. 10 mln ludzi vs 35 u nas (było 38 w okolicach transformacji ale ludzie uciekają z tego "raju")
@dsol17 To, co jest dzisiaj wynika z tego, co działo się "wczoraj", także w jakiejś mierze jest zasługą i jego.
Dlatego mówiłem o danych per capita, zwłaszcza jeśli zechcesz porównywać dane od 45 roku.
@smierdakow tyktak komentarz
Ten wpis powinien się pojawiać na głównej raz na pół roku - tak dla przypomnienia.
Zaloguj się aby komentować