#elektryka
Uwaga! Nastąpiła usterka, liczba ciekawych historii zwiększa się.
W znanej już z wpisów piekarni pojawiła się jakiś czas temu nowa maszyna do mieszania ciasta na wypieki.
Wszyscy zadowoleni, bo robota idzie dużo szybciej i wygodniej, więcej ciasta, lepiej urobione. No prawie same plusy, a zwłaszcza na koncie producenta, bo to 150 tysięcy plus.
Wszystko fajnie, robota idzie jak zła.
Do czasu, bo na nocnej zmianie (w piekarni tylko taka jest) maszyna potrafiła się wyłączyć, przez zadziałanie jednego z bezpieczników.
Ale po załączeniu dalej pracowała. Serwis nie miał pomysłu co się może dziać, bo wszystko działa.
Po kolejnej sytuacji z zadziałaniem zabezpieczenia to ja zostałem wezwany.
Po podjechaniu na miejsce, i szybkiej wizji lokalnej chciałem załączyć zabezpieczenie, ale nie dawało się, więc usterka wciąż była. Przeprowadzilem trochę pomiarów, różnymi miernikami, różnymi sposobami, nie było widać wyników wskazujących na usterkę. Przy próbie załączenia bezpiecznika wszystko zaczęło działać. Czyli mamy doczynienia z najgorszym typem usterki, tzw duszkiem. Raz jest, raz nie ma, nie wiadomo gdzie szukać problemu. Najlepiej to pracować, obserwować. Ale serwis i tak został wezwany, bo jednak coś jest nie tak skoro losowo wyzwala zabezpieczenie 4A. Wizyta nic nie dała, nic nie stwierdzili, maszyna działa. Do czasu aż ruszy produkcja. Bo wtedy potrafi wywalić i maszyna staje. No to znów wezwano mnie, takie zawody z serwisem, kto znajdzie usterkę, ale to oni mają przewagę, bo mają więcej doświadczenia z tymi maszynami.
Znów mierzyłem wszystko co mogłem, nawet mierzyłem Riso obwodów, zasilacza, i czegokolwiek co było podejrzane. No i nie było przesłanek że gdzieś jest problem. Nawet napięcie probiercze 1kV było za małe, widocznie przerwa L-PE była za duża do przeskoczenia dla tak małego napięcia. A znów podać 2,5kV to strach w takiej maszynie, w końcu sporo wrażliwej elektroniki jest w środku.
Nie mając punktu zaczepienia, stwierdziłem to co serwis, pracować, obserwować. Jak się coś wydarzy to nie ruszać maszyny, i dzwonić po mnie. Wtedy znajdziemy usterkę. Bo tak to jest zabawa w ciuciubabkę.
Pozbierałem swoje graty, szykuje się do wyjścia, właściciel to samo, tylko mówi że jeszcze wyłączy maszynę.
Przestawił panel sterujący, i w tym momencie krzyknął: Ooo k⁎⁎wa, prąd mnie kopnął.
I jednocześnie wywaliło zabezpieczenie w maszynie i RCD na zasilaniu.
Dobra, nie ruszaj nic, teraz będzie łatwiej szukać.
No i nie trzeba było dzwonić, byłem na miejscu.
Pierwszy pomiar po tej akcji to test zwarcia na zabezpieczeniu, no jest zwarcie do PE. Dlatego zadziałało RCD a prąd był na tyle duży że zadziałało też zabezpieczenie nadprądowe.
Skoro stało się to po poruszeniu panelem to od niego zacząłem poszukiwania, ale żadnego zwarcia do obudowy nie znalazłem. Za to trochę innych baboli, czyli brak podpiętego PE w elemencie który jest izolowany plastikową przekładką. Dlatego kopnęło właściciela prądem.
Skoro jest zwarcie lini 230V do PE to trzeba znaleźć tą linię. Niestety dostępnych schemat jest jednym z najgorzej narysowanych jakie widziałem. Numeracja przewodów się nie zgadza, części przewodów w ogóle nie ma na schemacie. Normalnie dramat.
Dlatego trzeba szukać problemu niczym Tezeusz w labiryncie, czyli po kabelku do celu.
Metodą małych kroczków, punkt po punkcie odpinałem zaciski linii ze zwarciem i patrzyłem czy jest dalej. Kilka styczników, przekaźników, gdzieś na listwie zaciskowej zasilanie do wentylatorów, których nie ma na schemacie i zacisków tej listwy też nie ma na schemacie.
No i kręcąc się po tym labiryncie, w końcu natrafiłem na winowajcę. Wiązka przewodów tak ułożona że w czasie poruszania panelem sterującym sukcesywnie przecierało izolacje jednej żyły. Konkretnie tej z zasilaniem 230V. A wystarczyłoby żeby wiązka była upięta 5mm nizej, albo żeby miała założoną tzw sprężynkę. To nieeee, po co.
Tylko tu pojawia się pytanie zagadka. Dlaczego wywaliło RCD i nadprądówke, skoro żyła została zwarta z metalowym elementem który jest izolowany przez plastikową podkładkę?
Odpowiedz może być prostsza niż się wydaje. Test przejścia był robiony próbnikiem gdzie napięcie probiercze jest 3V. Nie jest to idealne narzędzie do testów połączeń wyrównawczych powinno się wziąć miernik który wymusi przepływ prądu 200mA i dopiero oceniać, ale skoro 3V nie przechodzi to i tak jest coś nie tak. Nie wiadomo jak wygląda ten ruchomy przegub wewnątrz, może metalowe elementy niemal się stykają, tak że jak dostały pełną fazę na obudowę to doszło do przebicia i metalicznego kontaktu.
Usterka znaleziona, poprawki wykonane. Odpowiednie ułożenie żył, żeby się nie ocierały o ruchomy element. Żyły PE podpięte, panel uziemiony. Maszyna wróciła do żywych, i co ważne, zawitała w gronie maszyn bezpiecznych, a przynajmniej zabezpieczonych przed porażeniem. Pamiętajcie, wszystko inne może nie działać, ale ochrona musi być. Może zwarciami nakurwiać jak na Heathrow ostatnio, ale ma być bezpiecznie dla ludzi. Dlatego jak jest żyła PEN to najpierw ma być ochrona a potem przewodzenie prądu toru neutralnego. Najwyżej się spali trochę sprzętu jak nie będzie N, ale jak nie będzie PE to może kogoś ubić.
https://youtu.be/F_7dmQAMn3A
Co się stanie jak wyjmiesz za późno?
Albo zostaniesz beneficjentem 800+ albo będziesz miał pół kilo węgla aktywnego na przeziębienie. Chlebek murzynek, ukrył się gdzieś w czeluściach pieca chlebowego i przeszedł proces odwrotny do Jacksona, z białego ciasta stał się czarny. Kilka godzin w temperaturze ok 200°C doprowadziło do pirolizy. Zakalcem to na pewno nie jest.

