Historia zaczyna się klasycznie – za dużo przekąsek, mniej ruchu po ukończeniu studiów, praca biurowa i człowiek będący jak dotąd zawsze szczupły wchodzi na wagę i zauważa że złapał prawie 100kg
Zupełnie przypadkiem, trafiłem w tamtym czasie na podcast Joe Rogana z Davidem Gogginsem i coś w mojej głowie dosłownie się przestawiło. Z dnia na dzień rzuciłem palenie papierosów i stwierdziłem, że muszę coś ze sobą zrobić. No i zaczęła się praca nad samym sobą.
I poniżej lista rzeczy, które umożliwiły mi osiągnięcie celu. Oczywiście wszystko o czym piszę ma charakter subiektywny. Nie mam wykształcenia dietetyka i nie byłem przez nikogo prowadzony. Do wszystkiego dochodziłem sam na własną rękę, więc jeśli się w czymś mylę – to z góry przepraszam i proszę o naprostowanie.
-
Absolutna podstawa – zakup wagi kuchennej. Ważenie wszystkiego i liczenie kalorii w aplikacji – ja liczyłem w Fitatu. Założyłem sobie nieprzekraczalny deficyt 1000kcal dziennie – zależało mi na tym żeby nie spalić razem z tkanką tłuszczową większości mięśni. Wraz z postępami, jak już byłem w okolicach 80kg to zmniejszyłem deficyt na około 500 kcal. (Im mniejszy body fat, tym ciało chętniej sięga po mięśnie w celu dostarczenia energii na deficycie – stąd mniejszy deficyt w późniejszym etapie).
-
Ważenie się codziennie, za każdym razem w tych samych warunkach, czyli rano, już po porannej toalecie. Chwilę zajęło mi dojście do tego, że waga dynamicznie się zmienia i jednego ranka możesz ważyć mniej, a drugiego więcej i żeby się tym nie przejmować. Jeśli utrzymujesz deficyt to chudniesz, zmienia się tylko zawartość wody w organizmie, ewentualnie nosisz więcej w jelitach danego dnia więc waga wskaże większą wartość. Codzienne ważenie pokazywało mi jasny trend, w jakim kierunku idzie waga. Do „dzienniczka” trafiała mediana ze wszystkich z 7 pomiarów w przeciągu tygodnia.
-
Nie przyjmowałem kalorii w formie płynnej – całkowite odstawienie soków, alkoholu, napojów słodzonych, cukru.
-
W każdym posiłku jadłem jakieś warzywa lub owoce (z uwagi na obecność sycącego błonnika) + 25g białka. To mi zostało do tej pory i to jest podstawa tego jak konstruuję swoje posiłki.
-
Zwiększenie podaży białka do 1,8g na kilogram masy ciała – w celu zachowania jak największej ilości mięśni.
-
Regularne pory przyjmowania posiłków.
-
Regularny, zdrowy sen – czyli chodzenie spać o tej samej porze codziennie i spanie co najmniej 8h.
-
Kroki! Nabijanie jak największej ilości kroków w ciągu dnia. Prosty przelicznik – 1000 kroków = 30 kcal spalonych. Mało, ale jak przy każdej możliwej okazji się chodzi to tych kroków się nazbiera w ciągu dnia. Do tej pory jak na coś czekam, to nigdy nie stoję w miejscu. Zawsze jestem w ruchu
-
Oprócz codziennych sesji kardio w postaci skakanki, codziennie ćwiczyłem oporowo. Nigdy nie wykonywałem ćwiczeń na dużych obciążeniach – zbudowałem sobie małą siłownię w garażu przy domu i nie chciałem wydawać dużej ilości pieniędzy na zbędne mi wyposażenie. Tłukłem dużo powtórzeń w każdym ćwiczeniu. Bardzo polubiłem metodę ćwiczenia w supersetach, z małymi przerwami pomiędzy nimi.
2x Hantla 15kg
1x sztanga, razem z obciążeniem waga 50kg
Drążek do podciągania
Taśmy oporowe
Kettlebell 16kg domowej roboty, później doszedł zakup cięższego – o wadze 24kg
Stojak do robienia dipów własnej roboty
Jak widać biednie, ale coś tam mogłem się poruszać. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
I odnośnie samej diety:
-
Jedyną rzeczą jaką kontrolowałem był podaż kalorii i białka.
-
Tłuszczami i węglami żonglowałem, w zależności od tego na co miałem ochotę danego dnia. Jednak częściej jadłem więcej węgli z uwagi na to że bardzo lubię owoce, tłuszcze ograniczałem do minimum (moim źródłem tłuszczu był tylko łosoś, orzechy, awokado).
-
4-5 posiłków dziennie. Zawsze o tych samych porach dnia.
-
Jadłem wszystko, czasem na obiad był kebab czy pizza. Nie odmawiałem sobie niczego – byle tylko było to wliczone w zapotrzebowanie kaloryczne.
-
Jako że od zawsze miałem ciągutki do słodkich smaków to cukier zastąpiłem słodzikami.
-
Bardzo pomagała mi kofeina. Przyjmowana w postaci kawy lub napojów energetycznych (bez cukru). Przyjmowanie kofeiny z zasadą, aby nie przekraczać dziennej rekomendacji max 400mg kofeiny dziennie. Jedna kawa z dwóch łyżeczek to szacunkowo 200mg kofeiny. Jeden energetyk (500ml) to szacunkowo 200mg kofeiny.
W komentarzu podrzucę jeszcze moje pomiary wagi z aplikacji Fitatu – jak widać pierwszy pomiar jest z 9 maja 2021, a ostatni z 19 grudnia 2021. Od 19 grudnia do marca 2022 wchodziłem na pułap 75kg i do tej pory go już trzymam. Plan jest utrzymać tę wagę jak najdłużej!
Trochę się rozpisałem, ale mam nadzieję że komuś to pomoże w swojej wędrówce. A może i nawet będzie tą iskrą, którą ja także otrzymałem od kogoś innego. Jeśli dotarłeś do samego końca z czytaniem – dziękuję Ci za swój poświęcony czas.
Na fotkach z lewej - okolica 100kg i z prawej 72kg. Mam jakieś fotki z pułapu 69kg, ale ta zdjęcia żylastych rąk na pompie - ta waga to już była przesada. Znajomi zaczynali mi mówić, że wyglądam jakbym był na coś chory... Więc pokazuję foto jak wyglądam jak człowiek rozumny. I sory za trochę uwalone lusterko ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
#odchudzanie #dieta #chudnijzhejto #zdrowie
I moje pomiary wagi z Fitatu.
@scorp gratulacje! kilka pytań: w jakim jesteś wieku? pracowałeś normalnie w tym czasie? zmotywował Cię tylko stan Twojej formy (a raczej jej braku)? jak z życiem towarzyskim czy zwykłym odpoczynkiem w takim trybie?
@scorp Gratulacje! Świetna robota!
@Tino @Mr.Mars Dziękuję, Panowie!
Odpowiadając na pytania:
-
Mam 28 lat, lada moment stuknie 29 wiosen.
-
W życiu zawodowym przez ten czas nic się nie zmieniło - mam pracę biurową i w pracy klikam w kąkuter, więc jedyny wpływ redukcji na pracę był taki, że klikałem w niego odrobinę mniej energicznie.
-
Główną motywacją był brak formy. Na szczęście nie miałem żadnych problemów zdrowotnych, które by mnie zmusiły do odchudzania. W miarę postępów motywacją coraz bardziej stawała się chęć osiągnięcia jak najlepszych wyników w tym co robiłem - miałem już podstawy dobrej kondycji więc szlifowałem skakankę. Skakanie szybciej, dłużej, nowymi sposobami itp. Przez to, że znalazłem formę kardio, którą uwielbiałem - było mi o wiele łatwiej redukować.
-
Przez pierwsze dwa miesiące z życiem towarzyskim było najgorzej - byłem w trochę dziwnym miejscu mentalnie. Mocno ograniczyłem wyjścia ze znajomymi na miasto - bo nie miałem wtedy pełnej kontroli nad tym co jem. Na szczęście zaczęło się to zmieniać po krótkim czasie i mój jedyny wpływ na życie towarzyskie był taki, że na spotkaniach nie piłem alkoholu.
-
Odpoczynek był dla mnie zawsze bardzo ważny - nauczony tego, że stajemy się silniejsi nie podczas wysiłku fizycznego, tylko podczas regeneracji po nim, starałem się zawsze priorytetyzować sen.
Edit. Od treningu oporowego odpoczywałem zazwyczaj jeden dzień na około dwa tygodnie treningu. Nie ćwiczyłem na dużych obciążeniach, więc fatyga powoli mi się kumulowała.
Od samego odchudzania nie odpoczywałem i nie robiłem żadnych przerw. Wyszedłem z założenia, że trzeba odwalić robotę raz i jak najszybciej. Czasami było ciężko, no ale po prostu - nie poddawałem się i parłem cały czas do przodu.
Z minusów redukcji, mógłbym wyszczególnić:
-
częste rozdrażnienie, starałem się z tym walczyć ale nie zawsze wychodziło,
-
czasem czułem się jak zombie. NEAT tak mi spadł, że podświadomie nie wykonywałem żadnych zbędnych ruchów.
@scorp biegałeś jeszcze szybciej przy tych 69 kg? Jaki wzrost?
Pamiętaj, żelki to nie słodycze a suplement wzmacniający stawy, trzeba je szamać 💪😁
@Mjelon Haha, zapamiętam!
Co do biegania z 69kg - nie byłem jeszcze dobrze wytrenowany pod tym kątem, miałem za mały staż biegowy. Wtedy jeszcze nie miałem nawet 20 minut na 5k złamanych
@scorp "nawet 20 minut na 5km" no tak, każdy ma inną perspektywę 😅 ponawiam pytanie o wzrost, o ile nie pominąłeś go celowo. Pytam bo tez chciałbym kiedyś tak zasuwać. Wiadomo, że waga jest ważnym czynnikiem, ale twoja masa wygląda dla mnie na nieosiągalną bez popadania w jakieś zaburzania odżywiania.
@Mjelon O sorki, gdzieś mi umknęło. Mam 180 cm wzrostu.
@scorp no to jeszcze 4 kg żeby Cię dogonić w BMI (bo w bieganiu to już raczej nie mam szans 😅)
@Mjelon Eee tam, gadanie! Ciężką pracą można osiągnąć wszystko!
@scorp o to ja jestem na początku podobnej drogi. Tylko szlugi jeszcze jaram. W zeszłym roku wybiła stówka na wadze. Dzielnie lecę w dół, nie licząc kalorii, ale staram się pilnować michy na oko. Treningi też doszły tyle że siłowe plus rower. Nie liczę na żaden efekt prócz poprawy kondycji ( co już się zauważalnie poprawiło). Resztę czyli utratę wagi traktuje jako skutek uboczny. 29 lat chłop a zapuściłem się strasznie..
@Creepsinho Trzymam kciuki za powodzenie operacji!
@scorp Ogromny szacun, widać włożoną pracę i mnóstwo samozaparcia. Wychodzi na to że Goggins skutecznie przestawia ludziom w głowach.
Gratulacje i dzięki za zebranie wszystkiego!
@Aya Dzięki! Do Gogginsa w późniejszym czasie dołączył Cameron Hanes, Jocko Willink, a także Courtney Dauwalter
@scorp o dzięki, reszty nie znam to muszę obczaic
@scorp gratulacje! Rewelacja i dobre rady!
@scorp Super efekty, gratulacje. Pilnuj żeby nie dopało cię jojo.
@ZBOWiD patrząc ile ten chłop biega to nie ma szans
@e5aar @ZBOWiD Dziękuję! Co do jojo to jestem dobrej myśli - bardzo dużo nawyków po diecie mi zostało. W zasadzie to zachowania mam dokładnie takie same jak na redukcji, oprócz tego że po prostu jem więcej - w okolicach swojego zera kalorycznego.
Jak mówię ludziom żeby liczyli kalorie, to patrzą na mnie jakbym czarna magię uprawial xD
@zjem_Ci_chleb No niestety często teraz tematy związane z dietą zastępują u ludzi religię. A prawda jest taka, że nie ma idealnej diety. Każdy musi poznać swoje ciało jak najlepiej żeby wiedzieć co dla niego będzie najlepsze
Jakoś niedawno musiałeś mieć dobrą formę, bo nawet jak na tak kontrolowaną redukcję sporo zostało po deficycie 1000kcal
@Amperol Lata temu ćwiczyłem trochę na siłowni, ale też na stosunkowo małych obciążeniach i chodziłem bardzo mocno w kratkę. 1000 kcal przycinałem na początku, wraz ze zmniejszającym się bodyfatem trochę zmniejszałem deficyt.
@scorp Paradoksalnie to głównie dieta proszę pana XD
@scorp I rece tez zaczales golic.
@SlavedWizard oj nie tylko ręce ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Bardzo ciekawy wpis
Dodam od siebie kilka wskazówek/przemyśleń
-
Waga kuchenna i liczenie kalorii to cheat code i nie rozumiem, czemu tak wiele osób na redukcji się przed tym broni.
-
Tak samo ważenie się.. tego ludzie też czemuś się często boją i dopiero po długim okresie wchodzą na wagę z ciekawości i jest "o kur.."
-
Wiele osób nadal myśli, że podczas diety redukcyjnej trzeba z jakichś produktów zrezygnować bo "tuczą". Tuczy nadmiar a nie same dania/produkty..
-
Na redukcji ja również nie potrafię sobie wyobrazić działania bez kofeiny, tak samo zresztą przed treningami. Co prawda dobry sen to najlepszy sposób na regenerację i zastrzyk energii na drugi dzień, ale w drugiej kolejności energii/pobudzenia jest kofeina w najróżniejszej formie.
Ah.. no i redukcja nawet jeżeli staramy się ją sobie urozmaicić i "upiększyć" to nadal nie jest czymś przyjemnym. Złe samopoczucie, rozdrażnienie, często gorsza odporność i zmniejszone libido a głowę zajmuje głównie temat jedzenia
Za to trzymanie zera to już przyjemność, bo faktycznie tu już nie trzeba liczyć kalorii, jedynie warto regularnie się ważyć i mieścić się w jakichś przez siebie założonych widełkach.
Pewnie trochę naciągane, ale mi się podoba powiedzenie, że:
"nie ma złych dni, są tylko dni które budują charakter"
@nobodys Bardzo ładnie napisane! I celne uwagi odnośnie samego odchudzania!
@scorp przez dodanie tagu #sztafeta i nie podanie działania matematycznego wyzerowałeś wynik nikczemniku !
Nie czyń więcej tego proszę.
@scorp fajny wpis i git przemiana, w celu uzupełnienia info mogłeś też podać jak wyglądala podaż kcal
@bro_ Przysiądę dzisiaj wieczorem do tematu i podrzucę Ci w komentarzu jakieś przykładowe screeny z fitatu z różnych okresów.
@bro_ @Maciek
Oki, udało się w końcu przysiąść do obiecanej odpowiedzi.
Nawet tego nie pamiętałem, ale pierwsze dokładne wprowadzenie tego co jem było prawie miesiąc od rozpoczęcia odchudzania (12 czerwca).
Po prześledzeniu danych z fitatu, podaż kalorii wyglądała następująco:
W okresie od 12 czerwca do 31 sierpnia – tutaj jedynym założeniem były kalorie, trzymane w okolicy 1800 kcal dziennie. Trochę kroczyłem w ciemności, uczyłem się dopiero i nie wiedziałem jeszcze za bardzo co i jak z tym odchudzaniem
Wraz z upływem czasu kształtowały się pewne podstawowe założenia:
-
zwiększenie podaży białka do poziomu około 1,3 g/kg masy ciała
-
ograniczanie tłuszczy do minimum
-
pozostałe zapotrzebowanie kaloryczne przeznaczone na węgle
W okresie od 1 września do 1 listopada:
-
Kalorie – zmniejszenie deficytu i wejście na poziom ok. 2000 kcal dziennie
-
białka – zwiększenie podaży do poziomu około 1,8g/kg masy ciała (około 150g dziennie)
-
ograniczanie tłuszczy do minimum (około 50g dziennie)
-
pozostałe zapotrzebowanie kaloryczne przeznaczone na węgle (około 250 g dziennie)
W okresie od 1 listopada do 19 grudnia:
-
Kalorie – zmniejszenie deficytu i wejście na poziom ok. 2300 kcal dziennie
-
białka – podaż białka: 1,8g/kg masy ciała (około 150g dziennie)
-
ograniczanie tłuszczy do minimum (około 50g dziennie)
-
pozostałe zapotrzebowanie kaloryczne przeznaczone na węgle (około 250 g dziennie)
Tak jak pisałem wyżej, zdarzały się dni gdzie jadłem trochę więcej tłuszczy i mniej węgli. Zdarzały się także dni gdzie jadłem około 3000 kcal w sumie, ale to były zazwyczaj dni bardzo ciężkie treningowo (bardzo dużo kardio).
PS. Nie patrzcie na dane dotyczące picia wody. Wody piłem bardzo dużo – 4-5 litrów dziennie. Rzadko wprowadzałem tą daną do fitatu poprawni
PS2. Nie podchodziłem do tematu podaży kalorii mega dokładnie – jak miałem założone na przykład 2000 kcal i zjadłem 2080 to nie przejmowałem się tym. I tak ilość ruchu w ciągu dnia zapewniała mi potężny deficyt.
Pod linkiem do dysku google wrzuciłem pdf’a, gdzie jest rozpiska tego co jadłem. Wybrałem jakieś losowe dni, w których trzymałem się mocno założeń. Na górze w nagłówku, pod logiem fitatu, jest data.
https://drive.google.com/file/d/16klcxZTdDd65fMq8xCglLroeZ--F5HMV/view?usp=sharing
@scorp super przemiana, ale patrz coś z wynikiem narobił xD
Zazdro, ewidentnie umiesz trzymać rygor. U mnie waga stoi w miejscu lub baaardzo powoli spada, no ale niestety kocham żreć
@Zly_Tonari @enron O kurde panowie, nie podumałem tego! Sorki! Ale widzę, że już chyba naprawione
@scorp dodaję wpis do ulubionych, świetny motywator!
@scorp ładny wyczyn, trzymanie michy najgorsze, w przeciagu ostatnich dwóch lat spaliłem koło 50kg, tak myślę, ale mimo to moja waga oscyluje w okolicy X +- 5kg xD
@Zielczan To jest największy paradoks - im człowiek aktywniejszy, tym gorzej utrzymać michę. Apetyt mega rośnie i ciężko jest nie jeść ;s
@scorp no niestety + dochodzi swiadomosc, ze ja to wszystko i tak spale. No niby jest to prawda, ale zaczynam przesadzac w zla strone wtedy, bo wszystko mozna spalic xD Niemniej potrzebuje zgubic z 8kg i byloby ideolo
@Zielczan zapraszam na sztafete ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@scorp nah, teraz tylko rower co najmniej do pazdziernika, nie mam takiego funu z biegania jak z roweru
Nie wiem czy też tak macie ale na mnie bardzo pozytywnie i motywująco działa ranking w sztafecie. Na Was zawodowców to nawet nie patrzę ale być w top10 w poprzednich miesiącach chciałem i kilka razy zmusiłem się tym do wyjścia na trening. W czerwcu będzie ciężko.
@czomik Dzięki! Ja mam bardzo podobnie. Bardzo się cieszę, że mamy swoją społeczność biegową i możemy się nawzajem nakręcać
Ile masz wzrostu bo to podstawa przy podawaniu wagi?
Ja zacząłem odchudzać się wraz z rozpoczęciem mundialu. Zaczynałem od 108kg przy 180cm. Wcześniej przygotowałem sobie siłownię - bieżnię i ławeczkę z obciązeniem. Wraz z mundialem odstawiłem cukier, pieczywo i alkohol. Z czasem zacząłem ograniczać kalorie na podstawie analizy etykiet. Tylko tyle i aż tyle. Nie chciałem liczyć i analizować. W styczniu dokupiłem obciążenia bo 100kg na klatę pękło przy 103kg wagi, a zaczynałem od 80kg max. Maksa wyciągnąłem pod koniec stycznia 110kg na klatę przy 100kg. W chwili obecnej dalej ćwiczę choć już nie 5 czy 6x w tygodniu ale 2x. Ważę 94kg i dalej dygam 110kg na klatę. W pasie zrzuciłem 18cm, sylwetka mocno poszla do przodu. Wyniki silowe to taki trochę mój wyznacznik aby utrzymywać wynik i jednocześnie wagę. Przez te kilka miesiecy poznalem swoj organizm na tyle, ze wiem co i ile jesc aby nie spadac zbyt szybko z waga bo poleca mi tez wyniki takze mocno sie ograniczam z redukcja. Poza obiadami rodzinnymi jem same produkty oparte na białku i nie posiadajace cukru lub posiadające go jak najmniej - jajka, serki wiejskie, mieso. No i oczywiście kawa, duzo kawy - 2 do 4 dziennie. Sa wakacje, jest duzo ruchu wiec i drinka i piwka nie odmowie. Jestesmy tylko ludzmi a zazynajac sie tylko sie zniechece. Do celu brakuje mi 2kg i 20kg na plaskiej. Na przyszla jesien wjezdzam z suplementacja ;)
@100mph Mam 180 cm wzrostu.
Gratuluję wyników! Dla mnie są to kosmiczne ciężary - nigdy takich nie podnosiłem. Cienias jestem w treningu oporowym
@scorp Jak dla mnie godne podziwu są nie tyle wyniki dietetyczne (które co prawda wymagają samozaparcia ale osobiście potrafię spokojnie samą dietą i lekkim treningiem zejść do podobnej wagi/BMI) co Twoje wyniki biegowe. Sam od kilku lat biegam sobie amatorsko i jest raz lepiej raz gorzej ale w swoim historycznie dobrym momencie kiedy biegałem prawie codziennie przez kilka miesięcy nie miałem nawet wyników bliskich Twoich a jestem osobą w miarę wysportowaną i uprawiam różne sporty całe życie. Niedawno zrobiłem pierwszy półmaraton z wynikiem poniżej 2h i jestem mega zadowolony.
Pytanko mam bo widzę że biegasz na garminie, ostatnio dostałem taki zegarek w prezencie i zacząłem biegać treningi które zegarek podpowiada, jakiś progres jest ale zegarek głównie proponuje robienie bazy na niskim tętnie (140) i nie są to jakieś wymagające treningi, wydaje mi się że mógłbym robić sporo więcej. Myślisz że coś takiego ma sens czy lepiej po prostu wyszukać w necie jakiś plan treningowy i się go trzymać? Masz coś do polecenia?
@mati3654 Nie napisałeś jakie masz czasy na 5/10k obecnie, ale ogólnie powiedziałbym żeby robić jak najwięcej treningów bazowych. Robiąc easy runy dostajesz takie same benefity biegowe jak przy szybszych biegach - a nie obciążasz przy tym tak bardzo organizmu.
Jeśli chodzi o mnie, to nigdy nie biegałem do żadnych planów treningowych i jestem w nich zupełnie zielony dlatego nie chcę się za bardzo na ten temat wypowiadać
Ale mogę opisać co w moim przypadku zadziałało:
Robotę zrobiło tylko i wyłącznie zwiększenie tygodniowego przebiegu z około 40km do 80-90km. Oczywiście przy zwiększaniu kilometrażu biegałem w większości wolniejsze biegi, w tętnie około 155-160. Mogłem wtedy klepać praktycznie codziennie 10-15km.
Przy przebiegu 40km tygodniowo robiłem 5k w czasie 19:40. Po podkręceniu stopniowo kilometrów tygodniowych do 80-90, w 4 miesiące zszedłem z tych 19:40 do 18:02 na 5k. Potem wprowadziłem interwały raz w tygodniu i w przeciągu miesiąca zrobiłem 17:35 na 5k. Nie wiem czy takie podejście do biegania ma przełożenie na wszystkich biegaczy, pewnie nie. No ale u mnie to działa - klepanie kilometrów, zdrowe żarcie, zadbany sen i ogólnie duża aktywność fizyczna. Nie tylko biegowa.
Jestem amator totalny i się nie znam, ale osobiście uważam że samą dużą objętością treningów można mieć super wyniki.
@scorp moje czasy to 5k 20min, 10k 48min, półmaraton 2h.
ja do tej pory wychodziłem z założenia że lepiej przebiec mniej ale szybciej (też z ciągłego braku czasu) ale może to był mój błąd. W ostatnim tygodniu mam zrobione 40km ale tylko i wyłącznie dlatego że był półmaraton, z reguły robię tylko jakieś 15-20km, wychodzę rano na krótkie przebieżki 25 minut i to nie codziennie tylko tak 2-4 razy w tyg.
Spróbuję wejść na dłuższe trasy i dam znać za jakiś czas czy jest jakiś progres. A interwały jakie robiłeś na start w stylu 1km szybko 1km wolno czy bardziej krótkie po kilkaset metrów?
@mati3654 No to ładne czasy są! Ale przy takiej pięknej piątce to 10 i 21 aż się prosi o poprawę. Dasz radę spokojnie szybciej tylko trochę podkręć tygodniowy przebieg
Zaloguj się aby komentować