Sytuacja w skrócie: po kilku latach odważyłam się powiedzieć rodzinie, że w moim życiu jest problem. Oczywiście bez łez się nie obyło. Reakcje: '"oj tam przesadzasz", "a już przestań", "no ale przecież (tu tłumaczenie, czemu mój problem nie ma sensu), po czym po kilku zdaniach temat skończony, powrót do własnych spraw. Zostałam sama, usiadłam na podłodze, trzęsąc się z emocji. Podszedł do mnie pies i po prostu położył się obok mnie. I tego właśnie potrzebowałam. Po prostu żeby ktoś ze mną pobył, i nawet jeśli nie uważa moich problemów i z nimi związanych emocji za logiczne, zaakceptował istnienie moich uczuć i po prostu mnie przytulił. Nic więcej.
Różne zwierzęta całe życie to dla mnie robiły. Nie były w stanie zrozumieć, o co mi chodzi, ale czuły emocje i po prostu dla mnie były. Ludzie, których spotykałam (za wyjątkiem terapeutów), starali się te emocje jak najszybciej unieważnić. To samo zresztą robią z swoimi własnymi, a potem topią wszystko w alkoholu.
Chciałabym, żeby chociaż najbliżsi akceptowali mnie w całości, nie tylko kiedy jestem wesoła i zadowolona z biegu wydarzeń. Jestem tak bardzo zmęczona udawaniem, że u mnie wszystko w porządku.
Nie wiem, po co to piszę. Chyba potrzebuję się wygadać. Siedzi obok mnie pies i zero ludzi.
#zalesie #depresja
@WhiteBelle rodzinie się nie mówi o problemach, zawsze tak reagują
@evilonep z tego powodu nie mówiłam wiele lat, ale, jak napisałam, udawanie przez tak długi czas, że wszystko jest w porządku, ciągłe życie w kłamstwie, szukanie wymówek na różne rzeczy jest dla mnie straszliwie męczace. No cóż, nie opłacało się uzewnętrznić, trzeba znowu przywdziać skorupę.
@WhiteBelle wiesz....z mojego doświadczenia wychodzi, że czasem lepiej jest się odciąć od takich ludzi, nieważne czy to rodzina czy znajomi. Musisz przed nimi udawać, że jest wszystko fajnie i pięknie, przywdziać Holywood Smile, podczas gdy tak naprawdę jest zupełnie inaczej. I jest MAŁO osób, które po tym jak im powiesz, że nie wszystko jest super, zaczną Cie wspierać i nie odwrócą się do Ciebie plecami. Bo ludzie nie chcą wokół siebie "negatywnych" emocji, za dużo się nalgladali filmów i jak widza ze ktos ma problem i że życie nie zawsze jest kolorowe to maja dysonans ;). Moja rada, może trochę kontrowersyjna...idź na dlugi spacer, przeanalizuj jak ludzie w Twoim otoczeniu Cię postrzegają, czy są kiedy ich potrzebujesz. Kilka dni później zeob to samo, ale z flaszka wódki, albo czymkolwiek innym. Jak za kazdym razem dojdziesz do tych samych wniosków to....No cóż. Może warto zmienić otoczenie?
Tu nie ma lekarzy, tu są sami pacjenci.
@Curumo mam swojego terapeutę, rozmawiałam z nim przez telefon przed tym wpisem
@WhiteBelle jak bardzo cię rozumiem, trzymaj się! (づ•﹏•)づ
@UmytaPacha dziękuję. Twój komentarz dużo dla mnie znaczy.
@WhiteBelle
@WhiteBelle polecam subreddit /r/emotionalneglect
@WhiteBelle obok mnie też leży pies i robi to samo
@WhiteBelle ja mając 38 lat na karku i będąc facetem, nie raz gadałem z psem, bo właśnie rodzina powie "eeeeeee, pierdolisz"...czasem te milczące i wymowne spojrzenie daje do zrozumienia.
@WhiteBelle taka samotność w tłumie chyba.
Psy są cudowne i faktycznie są niezwykle skupione na odczytywaniu emocji, gestów. Czasem dumam czy one są takie głupie czy może takie mądre. Na pewno nie jest przypadkiem, że są z nami od wieków, bo ta więź potrafi być szczególna.
Tuli, tuli (o´・_・)っ
tak dziala dobor naturalny na psy ze sa empatyczne
z depresja najlepiej od razu isc do psychiatry zeby farmakologicznie wyregulował hormony
@WhiteBelle To działa w obie strony. Jeśli Twoje emocje powodują, że inni czują się przez Ciebie odrzuceni, to sama dajesz komunikat, że chcesz, aby ich przy Tobie nie było - tak to działa. To tak jakbyś liczyła, że inni postąpią inaczej, niż sama byś postąpiła. Przecież jeśli ktoś na Ciebie nakrzyczy z powodu swoich emocji, to też nie zechcesz go przytulić i z nim być, a sama się z nim pokłócisz, że Ciebie o coś obwinia - to jest właśnie taki komunikat.
Z tego co piszesz wynika, że skupiasz się na emocjach, a nie na problemie, co jest niezrozumiałe, bo nieskuteczne. Jeśli w życiu pojawia się problem i powoduje on emocje, to prawidłowo działający ludzie likwidują przyczynę tych emocji (czyli problem), a nie skupiają się na swoich emocjach i je uzewnętrzniają, negując problem, który te emocje wywołuje i dalej zostaje wywołując niekończący się ciąg emocji.
Sama też byś nie chciała, by na przykład lekarz/urzędnik/sprzedawca zaczął płakać lub liczył na przytulenie, bo ma swoje problemy, tylko wyłączył emocje i zajął się tym problemem, z którym Ty do niego przyszłaś.
To dzieci reagują emocjonalnie, a dojrzałym staje się człowiek wtedy, gdy umie panować nad emocjami i włączyć rozum, by likwidować problemy i już nie karmić, ale wyeliminować złe emocje. Po tym zostają dobre emocje, jak luz, zadowolenie i żaden alkohol nie jest wtedy potrzebny.
@976497
To działa w obie strony. Jeśli Twoje emocje powodują, że inni czują się przez Ciebie odrzuceni, to sama dajesz komunikat, że chcesz, aby ich przy Tobie nie było - tak to działa. To tak jakbyś liczyła, że inni postąpią inaczej, niż sama byś postąpiła.
Co to za bełkot? Co to znaczy, że ktoś się czuje odrzucony? Nie można się czuć odrzuconym, bo nie ma takiego uczucia. Podstawowe uczucia (wg. Ekmana) to: radość, smutek, wstręt, zaskoczenie i złość. Reszta uczuć to często mieszanka z tych podstawowych. "Czucie się odrzuconym" to nie uczucie, to interpretacja czyjegoś zachowania. To po pierwsze. Po drugie każdy człowiek odpowiada za swoje uczucia, czyli nie można kogoś rozzłościć, to ja odpowiadam za swoje uczucia i za swoje zachowanie. A to co opisuje OPka to się w pełni zgadzam - ludzie nie umieją słuchać, nie umieją być razem ze sobą, tylko zamiast słuchać od razu dają tysiące nieproszonych rad albo próbują rozwiązać problem (z którym osoba zwierzająca sobie poradzi sama, ale teraz potrzebuje wysłuchania i wsparcia). Z tymi radami jest kolejny problem - osoby, które słuchają znają jedynie wycinek rzeczywistości i wycinek tego, co się stało, często nie znają relacji zachodzących między osobami uczestniczącymi w sytuacji. Zawsze dziwią mnie osoby, które "wiedzą". One tylko myślą, że wiedzą, ale tak naprawdę nic nie wiedzą.
to prawidłowo działający ludzie likwidują przyczynę tych emocji (czyli problem)
@976497 Jakbym zaczął likwidować niektóre moje problemy to bym dostał dożywocie. Wolę je omijać, ignorować.
@koniecswiata Tak, odrzucenie to nie uczucie, ale interpretacja zachowania, a uczucie, to smutek lub złość z tego powodu. Wyraziłem się jednak potocznie i coś takiego istnieje w języku, co możesz sobie sam sprawdzić wrzucając frazę "uczucie odrzucenia".
Jeśli chodzi o drugi punkt, to z czego utrzymaliby się komicy, jeśli nie potrafiliby wywoływać u innych pożądanych reakcji emocjonalnych?
Jak może też odpowiadać za swoje zachowanie ktoś na przykład w zwalającym z nóg bólu? Przecież nie ma nad tym żadnej władzy i nie może sprawić, by przestało go boleć. Zupełnie inaczej będzie się zachowywał, niż w stanie bez bólu.
@ZygoteNeverborn
Jakbym zaczął likwidować niektóre moje problemy to bym dostał dożywocie.
Dożywocie dostaje się za likwidowanie ludzi, a nie problemów, ale to nie ludzie są problemami, tylko czyny, które oni robią. Jeśli ktoś nie robi nic złego, to problemu też nie ma.
@976497 A jeśli robi coś złego to problem jest. Problemem są ręce, nogi, tułów i przede wszystkim głowa takiego indywiduum.
@ZygoteNeverborn Nie. Jeśli robi się coś złego, to problemem wciąż jest to, co robi, czyn, a nie ręce, nogi, tułów i głowa. To są byty, które można zastąpić innymi, a będą robiły to samo (lub coś innego).
@976497
Jak może też odpowiadać za swoje zachowanie ktoś na przykład w zwalającym z nóg bólu? Przecież nie ma nad tym żadnej władzy i nie może sprawić, by przestało go boleć. Zupełnie inaczej będzie się zachowywał, niż w stanie bez bólu.
Ale to też nie jest uczucie! Ból to pewna reakcja ciała, jak złamiesz nogę, to ten ból jest fizyczny, za to odpowiadają receptory bólowe w ciele i one nie mają nic wspólnego z emocjami! Za emocje jest odpowiedzialny układ nerwowy i mózg. To są dwie różne rzeczy.
@976497
Dożywocie dostaje się za likwidowanie ludzi, a nie problemów, ale to nie ludzie są problemami, tylko czyny, które oni robią. Jeśli ktoś nie robi nic złego, to problemu też nie ma.
Problemem nie są ludzie ani ich czyny, problematyczna dla Ciebie może być Twoja interpretacja ich zachowania. Podam przykład - ktoś przywalił w zderzak. Nie wyhamował. Nie ważne z jakiego powodu, może jechał za szybko, może źle ocenił odległość, albo po prostu popełnił błąd. Zdarza się. W każdym razie to od Ciebie zależy jak na to zareagujesz - czy dostaniesz ataku furii i będziesz przeklinał na czym świat stoi. Wyzwoli to w Tobie nieprzyjemne stany. Możesz zareagować inaczej, uznać, że takie ryzyko jest wpisane w taką czynność jaką jest prowadzenie samochodu. Możesz że spokojem podejść do tego człowieka, zapytać czy mu się nic nie stało. Jak ze spokojem i akceptacją przyjmiesz to wydarzenie, to możliwe, że nie pojawią się nieprzyjemne dla Ciebie stany emocjonalne i że łatwiej Ci będzie dogadać się z tym człowiekiem w sprawie ubezpieczenia. W przypadku tych dwóch różnych reakcji wydarzenie jest to samo - ktoś uderzył w zderzak. Różnią się Twoją reakcją, na którą masz 100% wpływu.
@koniecswiata
Ale to też nie jest uczucie!
"według definicji Międzynarodowego Towarzystwa Badania Bólu subiektywnie przykre i negatywne wrażenie zmysłowe i emocjonalne"
Możesz że spokojem podejść do tego człowieka, zapytać czy mu się nic nie stało.
To najpierw trzeba w sobie wyrobić, wyuczyć i też nie da się tego zrobić na 100%. Dziecko (lub niedojrzała osoba) najpierw zapłacze, bo nie ma 100% wpływu na swoje emocje i czynności.
Może to też zostać zaburzone przez choroby lub czynniki zewnętrzne (alkohol, inne środki chemiczne, urazy mechaniczne...) - wtedy traci się panowanie nad sobą i władzę przejmują inne, pierwotne, zwierzęce, instynktowne obszary mózgu.
@976497 Nie. Złe czyny to objaw zepsutego mózgu. Trzeba leczyć przyczynę nie objaw. Leczenie objawowe nie zwalcza takich chorób.
@ZygoteNeverborn Nie. Złe czyny dzieją się też przy prawidłowo działającym mózgu.
Interpretacja wydarzeń może być nieprawidłowa - stąd pojawić się mogą czyny odbierane jako złe i to wciąż czyny są złe, a nie ktoś lub mózg. Ktoś lub mózg (nawet zepsuty) bez czynu nie robi nic złego.
https://dl0.creation.com/articles/p136/c13682/different-views.jpg
@976497 Mówimy o "problemach", ludziach którzy w sposób powtarzalny powodują cierpienie u innych, nie o jakich przypadkowych złych ocenach sytuacji.
@ZygoteNeverborn Wciąż złem nie są oni, ale to, co robią, nawet stale. Gdy nie czynią złego, to nie robią nic złego, bo nie robią, a to czyny są złe.
@976497 No nie do końca. Dorośli mają takie samo prawo do emocji, tyle że nie uzewnętrzniają ich zawsze i wszędzie. Tu mnie było mowy o tym, że autorka uzewnętrznia się obcym, a najbliższej rodzinie- jest to jak najbardziej odpowiednie miejsce i ma prawo oczekiwać od nich wsparcia. Jesteśmy istotami społecznymi i tworzymy swoje kręgi zaufania. Najbliższa rodzina jest takim kręgiem i frustrujące jest, gdy nie można na nich liczyć, nie można się przed nimi otworzyć.
@Jaskolka96 To odwróćmy sytuację. Czy jakiś rodzic powinien wyzwalać swoje negatywne emocje przy dzieciach, zamiast podejść rozsądnie do rozwiązania problemu?
@976497 Nie dogadamy się...
@976497 do dorosłych dzieci? Jak najbardziej może
@WhiteBelle chyba mało kiedy trafiaja się rodzice którzy rozumieją i umieją nie dawać rad. Myślę, że to kwestia pokoleniowa. Ich rodzice byli jeszcze bardziej chłodni i skupieni na robocie, to przeszło na nich. Kiedyś depresja to był temat tabu, leczony bieganiem i spacerami albo słowami "nie przesadzaj". Sam miałem w życiu dużo ciężkich sytuacji, które mnie łamały. Jaki że pracuje sam z domu potrafiłem, nagle po prostu zacząć płakać jak sobie to przypomniałem. Nie będę ukrywał, że pomógł psychiatra który przepisał mi antydepresanty. One chyba też coś przestawiły, że przestałem przejmować się rzeczami zbędnymi na które nie mam wpływu. Depresja to ciężka choroba, i jak każda inna nie leczona może mieć poważne skutki
@SwiatlaMiasta Kiedyś depresja była leczona wódą. Podejrzewam też że w wielu przypadkach ukrywano fakt samobójstwa, bo co ludzie powiedzą, bo jeszcze ksiądz nie da pogrzebu... No ale dowodów na to nie mam żadnych.
Myślę, że masz świetne predyspozycje żeby zostać kociarą
@WhiteBelle ty nie masz wsparcia od ludzi, a zwierzęta realnie nie pomogą tobie
szukaj innych ludzi, gdzie będziesz akceptowana
@WhiteBelle dobrze Cię rozumiem. Miewałem podobnie jak Ty, z drugiej strony nie lubiłem rozmawiać o tym z rodzicami, bo nie rozumieli problemu, ale źle go rozumieli. Poza tym nie ufałem, że byliby w stanie pomóc.
Chodziłem kiedyś na psychoterapię, która nic nie pomagała z jednym wyjątkiem. U terapeutki był kot - byłem jej pierwszym i jedynym pacjentem który go obłaskawił - dawał się głaskać nawet po brzuchu, po prostu 100% zaufania. Tak jakby potrafił odczytywać emocje i nastrój.
Raz też zajmowałem się kotami ciotki przez tydzień jak musisz jechać w delegację - od pierwszego dnia wyskakiwały i spały ze mną w łóżku. Poza ciotką nikomu wcześniej się to nie udało. Nie były też tak ufne. Nie rozumiem tego, ale domyślam się że to tak samo jak z psem u Ciebie - po prostu wyczuwa że coś nie tak i pragnie pocieszyć, jakby nawiązać więź.
Tymczasem dużo zdrówka, nie jesteś sama. Zawsze nam tu możesz się wygadać. a tak czasem robiłem na zakazanym rogoalowym portalu i pozwalało wylać najgorsze emocje. Myślę, że nawet taka forma pomaga wyrzucić z siebie to co najgorsze
taktyczny przysiad
@WhiteBelle przykro, to brzmi jakbyś nie mogła trafić na dobrych ludzi
@WhiteBelle nie jest lekko w życiu. Jestem pewien że źle na to wszystko patrzymy, i stąd tyle problemów.
@WhiteBelle Jak ja Cię rozumiem. Moja rodzina jest podobna. Sami skrywają swoje emocje za alkoholem lub kamienną zbroją i nie tolerują okazywania uczuć, co dla mnie jako osoby wysoko wrażliwej od dziecka było niezwykle trudne. Do dziś czuję się nieakceptowana. Rozumie mnie siostra, która sama ma podobny problem. Dobrze, że ją mam. Jakbyś chciała pogadać, to dawaj znać. Nie zastąpię rodziny, ale zrobię co w mojej mocy
@WhiteBelle u Muminków było spoko podejście do inności. Pozytywne milczenie. To duża sztuka, bo uważam że mozna przemilczeć wiele spraw które powinny być głośno przedyskutowane. Jak np ryjka który kradnie żarcie
A czekaj czekaj przecież to były zwierzęta, jakby.
Zaloguj się aby komentować