W programowaniu masz przewidzieć i zaprojektować system, który wykona konkretne instrukcje w określonej kolejności osiągając założony cel. Żeby rozmawiać o teorii wykonania instrukcji wymyśliliśmy takie koncepcje jak Maszyna Turinga. Piszę pomnóż 21 przez 37, wstaw memika z papajem, gotowe, poscik na hejto wleciał.
W polityce natomiast, nie da się przewidzieć przyszłości. Wynika to z tego, że rzeczywistość nie jest (albo na nasze potrzeby - conajmniej nie może zostać odczytana jako) deterministyczna. Gdybym chciał użyć niezbyt skomplikowanej analogii, to przyrównałbym ją raczej do Łańcucha Markova. Chodzi o to, że mamy nieskończenie wiele przyszłości, do których możemy się dostać z "tu i teraz" w czasie. I przejścia do różnych przyszłości mogą się wydarzyć z różnym prawdopodobieństwem. 0.0000037% że w przyszłości za 5 minut będziemy w stanie rzeczywistości w którym mam obsrane gacie. Prawdopodobieństwo może być niskie, ale (w ramach możliwości fizyki) nigdy zerowe.
Z tego powodu twierdzę, że w przestrzeni wszystkich możliwych stanów dużo łatwiej jest odrzucić stany bardzo mało prawdopodobne niż znaleźć stan do którego faktycznie trafimy.
Na chuj mi cały ten mechanizm matematyczny?
Otóż słuchałem sobie https://youtu.be/HrgmwtpAsWc?si=CtxK2WyA8xiPywgX i przeraża mnie, jak bardzo JD Vance tego nie rozumie albo udaje że nie rozumie.
Otóż nie jesteśmy w stanie przewidzieć tego, jaka umowa pokojowa zostanie podpisana. Jesteśmy natomiast w stanie zwiększyć lub zmniejszyć prawdopodobieństwo pewnych "klastrów przyszłości" - różnych "stanów końcowych" które grupujemy według jakichś kryteriów.
Na przykład: nie możemy zapewnić Ukrainie zwycięstwa, ale możemy dostarczać im narzędzia wojny elektronicznej do skutecznego działania w głębi Rosji która może ją zmotywować (zwiększyć prawdopodobieństwo) do ustępstw.
Na przykład: nie możemy zapewnić Europie surowców, ale możemy wspólnie działać nad uniezależnieniem się od surowców Rosyjskich (zmniejszyć prawdopodobieństwo szantażu ekonomicznego)
Na przykład: chcemy żeby Ukraina miała tyle sprzętu ile zechce, dlatego podzielimy się z Europą know-how jak produkować tak efektywnie jak my i zwiększyć ich udział w dostawach oporządzenia. (zwiększyć prawdopodobieństwo większej kontrybucji)
Co natomiast robi ziomek Trumpa?
Ze wszystkich możliwych przyszłości pokazuje jeden wymiar jednej przyszłości i mówi, jak zwiększyć prawdopodobieństwo tego, że do niej dojdzie.
Na przykład: chcemy aby wojna zakończyła się jak najszybciej. Ponieważ Ukraina nie posiada kinetycznych możliwości wypchnięcia wojska, możemy ją zmusić do zgody na warunki Rosji. Ponieważ Rosja nie będzie chciała odbudowywać Ukrainy, muszą to zrobić Niemcy. Ponieważ nie chcemy żeby ginęli Amerykanie, musimy przestać angażować się w chronienie i promowanie demokracji na świecie.
Nie widzi jednak, że jego "determinizm" ma sens tylko jeśli oni dojdą do władzy. Każda ich decyzja, zwiększy prawdopodobieństwo tej LUB PODOBNEJ przyszłości.
Bo jeśli założenie "chcemy żeby wojna skończyła się dzisiaj" nie jest naszym jedynym oczekiwaniem, to w rzeczy samej istnieje nieskończenie wiele sytuacji których "nie sprawimy prawie niemożliwymi" a których nie chcemy bardziej, niż chcemy końca wojny dzisiaj.
Czego prawdopodobieństwo wizja Vance'a zmniejsza? Zapewnienia bezpieczeństwa małym państwom pokoju. W efekcie w tych przyszłościach kraje te mają większą motywację do rozwoju broni jądrowej, czy nawet chemicznej lub biologicznej. W końcu jak Luksemburg ma się bronić przed Niemcami?
To może spowodować zatrzymanie brain-drain do Stanów z krajów coraz bardziej zdesperowanych, aby mieć know-how do obrony i marginalizację pozycji USA na arenie międzynarodowej. W szczególności destabilizację świata i utratę pozycji hegemona. Jak odbije się to na populacji USA? Nie wiem, choć się domyślam.
Jako ćwiczenie dla słuchacza pozostawię udowodnienie twierdzenia, że argumenty które przedstawia JD Vance charakteryzują nie tylko Trumpa, ale również dowolną osobę z definicji niepoczytalną.
A poza tym analizujcie krytycznie co słyszycie, obserwujcie rzeczywistość i myślcie. Zapraszam do dyskusji
#matematyka #filozofia #usa
Można by snuć koncepcje przewidywalnej polityki - takiej wyciągniętej z powieści Asimova. Takiej, gdzie polityka nie jest przewidywalna w szczegółach, ale jest deterministyczna jako całość rozwoju i upadku tworów politycznych.
W programowaniu masz przewidzieć i zaprojektować system, który wykona konkretne instrukcje w określonej kolejności osiągając założony cel. Żeby rozmawiać o teorii wykonania instrukcji wymyśliliśmy takie koncepcje jak Maszyna Turinga.
@wombatDaiquiri A potem wymyślono obliczenia wielowątkowe i szlak trafił cały twój wywód
@wombatDaiquiri Moim zdaniem popełniasz błąd w założeniu, że w IT jesteś w stanie przewidzieć wszystko. Z mojego doświadczenia to mniejsza część projektów ma to szczęście. Zmieniają się wymagania, właściciele, rynki, technologie, zwyczaje użytkowników, wyjdzie jakiś konkurencyjny produkt, skończy się finansowanie, ktoś odejdzie, ktoś przyjdzie z nowym pomysłem.
Takie coś możesz zaplanować tylko z jakimś komponentem, nigdy z całym systemem
Zaloguj się aby komentować