@hujto chlałem od 17 roku życia, do 28, jakoś od 22 co weekend na umór 2 razy a od 3 lat codziennie pół litra szło na hejnał przed snem, to jest do 204 dni temu, kiedy to podjąłem 1 próbę rzucenia. Od tamtego czasu ani łyka, ale początkowy zjazd był ogromny Depresja (wywołana alkoholem) się na jakiś czas znacznie pogłębiła, przywrócenie snu do normalnego zajęło kilka miesięcy, waga latała góra-dół (choroby, okresy 'lepsze' co mnie brało na ćwiczenia czy pływanie, okresy gorsze co wpierdalałem po 1 kilo żelek dziennie bo miałem głód cukrowy po odstawieniu)
dzisiaj śpię świetnie, mimo czytania książek przed snem na fonie w łóżku, ćwiczę sobie 3x w tyg po 45min siłowo, zmęczenie mięśni to przeszłość, wcześniej miałem nawet problemy w pracy powoli bo fizyczna. Nie ciągnie mnie już do cukru, chociaż zjem sobie tam paczkę czy dwie żelek na tydzień, w międzyczasie poleciały napoje z cukrem, teraz już tylko woda mineralna gazowana wchodzi, czasem jakaś smakowa ale patrzę żeby nie było pustych kalorii, stolec z kompletnie płynnego po paru tygodniach zrobił się już normalny - wcześniej mnie bolał trochę brzuch po chlaniu niemal cały dzień, przeszłość. Apetyt od razu nie wrócił, ale teraz jem 2x tyle co wcześniej, i większość tego to już nie śmieciowe żarcie, obecnie nawet już jakiś czas udaje mi się trzymać dietę białkową i są tego efekty (mięśnie rosną, waga powoli w górę, obwody brzucha stoją)
szkoda tylko prawie połowy życia, ale zawsze mogło być gorzej
nie szedłem na żadne terapie, obudziłem się raz z 170/125 i 135 pulsem w pikawie i stwierdziłem że trochę za dużo i sio do lekarza xD teraz już w normie 110/75, 80~, ale ile uszkodzeń to chlanie wyrządziło to dopiero pokażą lata
robiłem sobie także skany i badania krwi, jakimś cudem nie ma uszkodzeń wątroby i prócz podwyższonego cukru (wtedy, robiłem to chwilę temu na okresie żelkowym) jest względnie w normie, jak by teraz rzucić jeszcze tak z 10kg (mam 100 przy 194 więc trochę dużo), to byłbym w pełni normalnym zdrowym człowiekiem