Dziś jest ten wieczór w roku, na który czekam najbardziej.
23 grudnia.
Dzień w którym mam moją małą tradycję pakowania prezentów, wywodzącą się z tego, że jak miałem 14 lat to postanowiłem że nie będę dawał prezentów w torebkach, jak to było w zwyczaju u mnie w domu, tylko zrobię takie ładne pakunki jak w amerykańskich filmach świątecznych. Obejrzałem kilka tutoriali na jakichś spryciarzach.pl, czy innym joemonster.org i ludzie uznali, że w sumie ładnie i w kolejnym roku zacząłem pakować wszystkim.
I tak, przez kolejne ponad 20 lat, co roku biorę wszystkie fanty, zamykam sie gdzieś z papierami, nożyczkami, taśmami, wstążkami i sobie pakuję. Mój ulubiony moment świąt. Lubię myśleć dla kogo jaki papier, komu jaka wstążka, jakim pismem napisać etykietę. Mam takie moje 2-3 godziny dla siebie, a na koniec wiem że zrobiłem coś dobrze i że ktoś będzie miał z tego radochę.
Lubię następnego dnia patrzeć na ten uśmiech gdy ci co jeszcze wierzą w świętego Mikołaja, ci co już dumnie obwieszczają że nie wierzą, ci co dawno temu wierzyli w gwiazdora, czy dziadka mroza, który nie był grubasem z butelką coli, tylko biskupem z laską, widzą te paczki i je odpakowują. Mam takie wrażenie że nawet jeśli wiedzą dobrze co jest w środku, to ta forma zapakowania dodaje jakiegoś takiego czegoś do tego całego wydarzenia.
Te już opakowane. Wstążki zostawiam sobie na koniec, bo lubię wymyślać jakieś fikuśne kokardki.
Spokojnych i zdrowych, hejtomki
#swieta #hejtoswieta #bozenarodzenie #zyciejestdobre




















