Zdjęcie w tle
Bipalium_kewense

Bipalium_kewense

Mocarz
  • 120wpisy
  • 627komentarzy

Wirek trójjelitowy. Pogromca dżdżownic.

Caudovirales ("wirusy ogoniaste", od łac. cauda - "ogon") to rząd wirusów infekujących bakterie i archeany. Wirusy bakteryjne nazywane są też bakteriofagami czyli "pożeraczami bakterii" (bo początkowo nie znano zasady ich działania i jedynie dostrzegano, że sieją spustoszenie w kulturach bakterii). Do Caudovirales zalicza się większość znanych bakteriofagów. Wyróżniają się złożoną budową (z "główki" i "ogonka" - stąd nazwa) oraz sposobem działania (jak miniaturowe strzykawki).
Do rzędu Caudovirales należą trzy główne rodziny:
  • Podoviridae (podowirusy, z bardzo krótkimi ogonkami),
  • Siphoviridae (syfowirusy, z długimi, elastycznymi i niekurczliwymi ogonkami),
  • Myoviridae (miowirusy, z długimi, sztywnymi i kurczliwymi ogonkami).
Każda z tych rodzin wyróżnia się nieco odmiennym sposobem infekcji, a więc innym sposobem działania maszyny molekularnej - bo w ten sposób można określić cząstkę wirusa. Niemniej jednak wszystkie Caudovirales działają na zasadzie strzykawki.
Wirusy nie poruszają się samodzielnie i nie posiadają żadnej "woli". Aby więc nastąpiła infekcja, muszą przypadkowo zderzyć się z komórką - w tym przypadku z bakterią lub archeanem. Na początku wirus musi się przyczepić do komórki, co następuje w wyniku oddziaływań międzycząsteczkowych. Każda cząstka wirusa jest wyposażona w służące do tego wypustki, dopasowane do swoich ofiar. Np. koronawirus ma takie "gwoździki" na swojej powierzchni. Za to Caudovirales mają długie wypustki wyglądające trochę jak pajęcze odnóża, najczęściej w liczbie 4-8, choć może być ich też więcej lub mniej. Kiedy więc taka nóżka dotknie przypadkowo bakterii, zostaje "zakleszczona" i wzrasta prawdopodobieństwo, że za chwilę przyczepi się kolejna, a potem znowu kolejna itd. Dopiero kiedy wszystkie nóżki się przyczepią, następuje penetracja ściany komórkowej bakterii i jej miejscowe rozłożenie, a następnie "zwolnienie blokady" i wstrzyknięcie DNA z główki wirusa przez ogonek do wnętrza bakterii. Niektóre Caudovirales są w tym bardzo wyspecjalizowane i posiadają np. tylko jedną długą wypustkę, którą owijają wokół wici bakterii (przykład na załączonym obrazku). Uważa się, że spośród wymienionych rodzin to miowirusy mają najskuteczniejszą maszynerię i stopniowo wypierają pozostałe rodziny (ale to jeszcze nie nastąpiło - obecnie najliczniejsze są wciąż syfowirusy).
Zainfekowana komórka przeistacza się w fabrykę nowych cząstek wirusa (wirionów) - czasem od razu (tzw. cykl lityczny). Kiedy wiriony są gotowe, bakteria ulega rozkładowi i wiriony się uwalniają. Jednak niektóre bakteriofagi wchodzą w cykl lizogeniczny, który polega na tym, że genom wirusa zostaje właczony do genomu bakterii i wraz z nim może przez pewien czas się rozmnażać (gdy następuje podział bakterii) i dopiero po pewnym czasie następuje przejście do cyklu litycznego. Właściwości bakterii zainfekowanych wirusem w cyklu lizogenicznym zmieniają się, np. maczugowiec błonicy produkuje szkodliwe toksyny tylko po infekcji przez bakteriofaga.
Kiedy dwa lub więcej wirusów zainfekuje jednocześnie jedną komórkę, mogą się wymieniać genami - jest to ich odpowiednik seksu. Bakterie bronią się zaś przed wirusami w ten sposób, że gdy zostanie zidentyfikowana infekcja, komórka ulega samounicestwieniu, zanim wirusy się namnożą. A więc jedna bakteria poświęca się dla całej kolonii.
Uważa się, że rzędem wirusów najbliżej spokrewnionym z Caudovirales są Herpesvirales, do których zaliczają się m.in. wirusy opryszczki.
Na obrazku piękne, realistyczne rysunki Caudovirales wykonane przez Bena Darby'ego (www.darbyarts.com):
  • dwa po lewej na górze - miowirusy,
  • dwa po prawej na górze - podowirusy,
  • na dole - syfowirusy.
c0672072-880d-4ef7-89ef-9634c6e706c6
Bipalium_kewense

@chusteczka_haftowana Owszem, ich nazwa pochodzi od stopy. To ze względu na bardzo krótki ogonek, jakby nie miały "nogi" i stały od razu na stopie. Z kolei syfowirusy to od greckiego "sipho" czyli rura - nawiązanie do długich, rurkowatych ogonków. Zaś miowirusy to od greckiego "myo" czyli mięsień - nawiązanie do kurczliwych ogonków.

Rozkmin

Też ciekawe jest jak je odkryto, pewien naukowiec zauważył że hindusi kąpiący się w brudnym Gangesie są bardziej odporni na malarie (czy jakoś tak w tej historii było), przyczyną tego były oczywiście bakteriofagi

Zaloguj się aby komentować

Oświadczam, że robaczek w moim awatarze to wcale nie jest Bipalium kewense tylko inny z rodzaju Bipalium (nie udało mi się jeszcze ustalić, jaki). Ale bardzo lubię to zdjęcie, dlatego przynajmniej na razie nie zamierzam zmieniać awatara.
Źródło zdjęcia:
https://www.deviantart.com/melvynyeo/art/Bipalium-361679146
PS
To tak naprawdę ja, Bipalium kewense, tylko w przebraniu.
adrian-wieczorek

@Bipalium_kewense w słoiku je hołdowałem, a potem robiłem testy jak reagują na patalni

Bipalium_kewense

@adrian-wieczorek A zjadałeś je? Bo my Bipalia jadamy ślimaki, ale wolimy na surowo.

adrian-wieczorek

@Bipalium_kewense ja nie ale mrówki z innego słoika juz tak

Zaloguj się aby komentować

Na dzisiaj ode mnie coś innego - połączenie dwóch chińskich propagandowych pieśni komunistycznych.
Pierwsza część to uwspółcześniona wersja pieśni "Czerwone Słońce na niebie". Druga część to "Pieśń ludu Yanbianu" (Yanbian to autonomiczna prefektura w chińskiej prowincji Jilin, której dużą część ludności stanowią Koreańczycy). Trzecia część to ponownie "Czerwone Słońce na niebie".
I chociaż daleko mi do poglądów komunistycznych, to muszę przyznać, że muzyka komunistyczna - szczególnie z Dalekiego Wschodu (Chiny, KRLD) - wyjątkowo mi podchodzi, zwłaszcza w nowoczesnych aranżacjach.
Tłumaczenie:
(część pierwsza)
Słońce na niebie jest czerwone.
W naszych sercach Słońcem jest Mao Zedong.
On prowadzi nas ku wyzwoleniu.
Masy powstają, by stać się panami.
Yīyā yī zhī yōu wèi!
Ya ér ya zhī yōu a!
Masy powstają, by stać się panami.
Słońce na niebie jest czerwone.
W naszych sercach Słońcem jest Mao Zedong.
On prowadzi nas śmiało naprzód.
Rewolucyjny kraj jest skrawkiem czerwieni.
Yīyā yī zhī yōu wèi!
Ya ér ya zhī yōu a!
Rewolucyjny kraj jest skrawkiem czerwieni.
(przerwa instrumentalna)
(część druga)
Czerwone Słońce w naszych sercach
wysyła promień czerwieni ku granicom ojczyzny.
Sto tysięcy mil śpiewa głośno i czysto.
Stopy kroczą po czerwonej fladze łopoczącej w górach.
Tysiąc rzek wpływa do morza.
Dziesięć tysięcy słoneczników otwiera się ku słońcu.
Lud Yanbianu radośnie śpiewa
czerwonemu Słońcu naszych serc.
Och! Przewodniczący Mao!
Kochamy Cię bezgranicznie.
Zachowujemy Twoje nauki w naszych sercach.
Lud Yanbianu życzy Ci
długowieczności bez końca, długich lat życia bez końca.
(przerwa instrumentalna)
(część trzecia)
Słońce na niebie jest czerwone.
W naszych sercach Słońcem jest Mao Zedong.
On prowadzi nas ku wyzwoleniu.
Masy powstają, by stać się panami.
Yīyā yī zhī yōu wèi!
Ya ér ya zhī yōu a!
Masy powstają, by stać się panami.
Słońce na niebie jest czerwone.
W naszych sercach Słońcem jest Mao Zedong.
On prowadzi nas śmiało naprzód.
Rewolucyjny kraj jest skrawkiem czerwieni.
Yīyā yī zhī yōu wèi!
Ya ér ya zhī yōu a!
Rewolucyjny kraj jest skrawkiem czerwieni.
Słońce na niebie jest czerwone.
W naszych sercach Słońcem jest Mao Zedong.
On prowadzi nas śmiało naprzód.
Rewolucyjny kraj jest skrawkiem czerwieni.
Solala zi! Solala zi!
Yīyā! Jednym skrawkiem czerwieni.
https://www.youtube.com/watch?v=OjNpRbNdR7E
piwowar

@Bipalium_kewense Kurde, gdzieś już słyszałem tą piosenkę- tylko nwm gdzie... może jakiś kanał o ChRLD ew. w jednej grze dającej możliwość wcielenia się w przywódcę państwa środka w latach 80ch... Teraz to pytanie będzie mi świdrować umysł przez 2 dni. Ale fajnie się tego słucha- co do muzyki z tego regionu to podobały mi się marsze pogrzebowe Kim ir Sena.

pomidor

@piwowar To może ja podpowiem. Kanał "Ciekawe Historie", odcinek o Chinach - od 23:40 minuty.

https://www.youtube.com/watch?v=DvEU_D6fwNg

piwowar

@pomidor Dokłaaadnie... Dzięki, sam bym na to nie wpadł za Chiny Ludowe.

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
W 2014 r. środowisko biologów obiegła sensacyjna wiadomość: u wybrzeży Tasmanii odkryto nowy organizm zwierzęcy, zupełnie odmienny od innych współcześnie żyjących i nie dający się zaklasyfikować do żadnego znanego nauce typu zwierząt. W dodatku był on bardzo podobny do wymarłych przedstawicieli tzw. fauny ediakarańskiej - żyjątek sprzed ok. 600 milionów lat, jednych z najstarszych znanych zwierząt wielokomórkowych. Fauna ediakarańska jest o tyle ciekawa, że były to jakby "modele eksperymentalne" lub "prototypy" w stosunku do organizmów, które pojawiły się później i żyją do dzisiaj. Gdyby okazało się, że któryś z jej przedstawicieli przetrwał aż do naszych czasów, można byłoby dokładniej prześledzić szczególnie zagmatwane na tym etapie ścieżki ewolucji.
Tu pojawił się jednak pewien problem. Zebrane w 1986 r. okazy zakonserwowano w formalinie, co zniszczyło DNA i uniemożliwiło badania genetyczne. Odkrywcy długo zwlekali z opublikowaniem opisów nowych gatunków, ponieważ chcieli ustrzec się pomyłek, jak np. w przypadku wymarłego organizmu o nazwie Anomalocaris (poszczególne jego części początkowo zinterpretowano jako odrębne gatunki z różnych typów). A jeśli idzie o grupę zwierząt zupełnie nieznaną wcześniej nauce, należy wystrzegać się przesadnego optymizmu i zachować wręcz podwójną ostrożność. Jednak ostatecznie w 2014 r. (po 28 latach) grupa naukowców z Uniwersytetu Kopenhaskiego zdecydowała się ogłosić odkrycie nowego rodzaju Dendrogramma z dwoma gatunkami: D. enigmatica i D. discoides. Rodzaju nie przyporządkowano do żadnej wyższej jednostki systematycznej, ponieważ, zdaniem naukowców, organizmy trzeba było najpierw dokładniej zbadać, najlepiej pod względem genetycznym, o ile tylko byłoby to możliwe.
Dendrogramma ma kształt jakby grzybka: płaskiego dysku z trzonkiem. U przedstawicieli gatunku D. enigmatica dysk ma wcięcie u nasady trzonka, natomiast u D. discoides nie ma wcięcia. Na szczycie trzonka znajduje się otwór prowadzący do wewnętrznego kanału, który dalej - w obrębie dysku - rozgałezia się, tworząc siatkę cienkich kanalików. Oprócz tych kanalików nie zidentyfikowano żadnych narządów wewnętrznych, brak nawet układu nerwowego. Nie było wiadomo, jak Dendrogramma porusza się i zdobywa pożywienie.
W 2015 r. ekipa badawcza wyruszyła statkiem w okolice, gdzie znaleziono okazy Dendrogramma w 1986 r. Misja zakończyła się powodzeniem, bo niezwykłe organizmy znaleziono ponownie. Teraz można było je dokładanie zbadać...
Co się okazało? Że ostrożność odkrywców była uzasadniona. To wcale nie był żaden nowy typ zwierząt, lecz fragmenty kolonii rurkopławów - dobrze znanej nauce grupy parzydełkowców, do której należy np. dotkliwie parząca i niebezpieczna dla ludzi bąbelnica (zwana też żeglarzem portugalskim). Badania DNA pozwoliły nawet zidentyfikować rodzinę, do której należy Dendrogramma: Rhodaliidae. Ustalono też, że D. enigmatica i D. discoides nie są wcale odrębnymi gatunkami. Jako obowiązującą nazwę gatunkową zachowano więc tylko Dendrogramma enigmatica. Kompletnej kolonii nie znaleziono jednak do dzisiaj.
Załączam link do polskiej wersji artykułu prof. Jerry'ego A. Coyne'a na ten temat:
http://www.listyznaszegosadu.pl/nauka/fascynujacy-nowy-typ-dendrogramma-okazuje-sie-byc-starym-typem
Na zdjęciu okazy Dendrogramma odkryte w 1986 r. (gwiazdką zaznaczono D. discoides, pozostałe: D. enigmatica).
ebf9fcd9-6ff7-4728-877c-2ba326f28dee
piwowar

@Bipalium_kewense Trochę rozczarowanko na końcu... Ale fajny artykuł. Leci piorunek!

Zaloguj się aby komentować

Chciałbym dzisiaj zaprezentować kolejny ciekawy hymn narodowy - tym razem Mjanmy (tak Komisja Standardyzacji Nazw Geograficznych każe nazywać kraj powszechnie znany jako Birma).
Zarówno muzykę jak i słowa napisał Saya Tin. Rząd birmański odznaczył go tytułem Wunna Kyawthin ("Piękny Sławny").
Hymn składa się z dwóch części. Pierwsza z nich to tradycyjna melodia birmańska, a druga jest bardziej podobna do muzyki europejskiej. W niektórych sytuacjach wykonywana jest tylko druga część, ja zamieszczam jednak pełną wersję, bo właśnie ta pierwsza, "tradycyjna" część jest najbardziej interesująca. Dla ucha Europejczyka brzmi co najmniej dziwnie (jakieś skrzypienie, piski, w dodatku wokalista brzmi, jakby przekomarzał się sam ze sobą).
Oprócz tego warto zwrócić na pismo birmańskie - jest moim zdaniem naprawdę piękne. Litery są zaokrąglone, ponieważ pierwotnie pisano je na delikatnych liściach palmowych, które mogłyby zostać uszkodzone kreśleniem ostrych kątów.
Tekst jest również dość nietypowy jak na hymn, mi przypomina raczej jakiś manifest polityczny. Podaję moje własne tłumaczenie według zamieszczonego na Wikipedii tłumaczenia dosłownego na angielski (nie znalazłem polskiego tłumaczenia całej pieśni):
(część pierwsza)
Gdzie zwycięża sprawiedliwość i niepodległość,
to nasz kraj... nasza ziemia...
Gdzie zwyciężają równe prawa i właściwa polityka,
aby ludzie prowadzili spokojne życie,
to nasz kraj... nasza ziemia...
Uroczyście przysięgamy utrzymać
Związek* i dziedzictwo na wieczność.
(część druga)
Dopóki świat się nie skończy, niech żyje Mjanma!
Kochamy naszą ziemię, bo jest ona naszym prawdziwym dziedzictwem.
Dopóki świat się nie skończy, niech żyje Mjanma!
Kochamy naszą ziemię, bo jest ona naszym prawdziwym dziedzictwem.
Poświęcimy życie w obronie naszego kraju,
to jest nasz naród, to jest nasza ziemia i ona należy do nas.
Dla jej dobra podejmijmy się odpowiedzialnie zadania,
stojąc jak jeden mąż w służbie naszej drogocennej ziemi.
*) Chodzi o Związek Birmański, dla podkreślenia, że jest to państwo wieloetniczne i federacyjne.
https://www.youtube.com/watch?v=5YbpzAw-8DU
lubieplackijohn

@Bipalium_kewense Jasna sprawa! Temat na później w takim razie

Bipalium_kewense

@piwowar Tak, był tam niedawno pucz. Szkoda, bo kraj się ostatnio demokratyzował i otwierał na świat. Nie licząc kwestii Rohindżów, słyszano stamtąd raczej dobre wieści. Teraz niestety może być powrót do wojskowej dyktatury.

piwowar

@Bipalium_kewense Ciekawe jak długo junta będzie rządzić krajem- ich ostatni epizod z taką formą rządów był dosyć długotrwały. Także nie widzę przyszłości ich kraju w jasnych kolorach. Także zgadzam się, szkoda Birmańczyków.

Zaloguj się aby komentować

Jedna z magicznych piosenek Julii Marcell.
W refrenie padają słowa: "I’m too light and you’re too soon". Ale jak mam tę melodię w głowie, to sobie czasem nucę: "Oddałabym ja cię psu", sam nie wiem dlaczego.
https://www.youtube.com/watch?v=7jVk9csScOA
Bipalium_kewense

@arcy Ja zaznajomiłem się z Julią dzięki mojemu koledze z pracy, z którym dużo jeździłem samochodem w teren. Miał właśnie płytę "June", z której pochodzi ten utwór i często puszczaliśmy ją podczas jazdy. A potem zobaczyłem teledysk i też mnie zainteresował.

Zaloguj się aby komentować

Podsumowanie o mariawitach.
Obiecałem, że na koniec cyklu o mariawitach zbiorę linki na ten temat. Oczywiście nie wyczerpują one tematu, bo co jakiś czas pojawiają się nowe informacje na ten temat (jak już wspomniałem, reformy abp. Kowalskiego takie jak kapłaństwo kobiet czy Msza ludowa przeżywają renesans popularności w związku z ruchem feministycznym i pandemią koronawirusa). Dlatego też nie będę podawał linków do każdego miejsca w Sieci na ten temat, lecz jedynie garść podstawowych.
Oficjalna strona Starokatolickiego Kościoła Mariawitów:
mariawita.pl/
Strona parafii Starokatolickiego Kościoła Mariawitów w Lipce (a tam w zakładce po lewej więcej ciekawych linków):
mariawita-lipka.pl
Aperiodyk mariawicki "Praca nad sobą" - bardzo ciekawe pismo, redagowane przez nieżyjącego już Konrada Marię Pawła Rudnickiego (astronoma i mariawickiego księdza) - niestety po jego śmierci wyszedł tylko jeden numer specjalny poświęcony jego Osobie i na tym koniec. Ale i tak warto poczytać, bo to bardzo ciekawe spojrzenie na chrześcijaństwo i katolicyzm, w wielu miejscach odmienne od rzymskokatolickiego. Także informacje na temat historii mariawityzmu, liturgii i duchowości mariawickiej itp.:
pracanadsoba.mariawita.pl/
A teraz odłam uznający reformy abp. Kowalskiego (ten z kobietami-kapłankami i Mszą ludową). Jak się zdaje, ich semi-oficjalną stroną jest profil na Facebooku. A tam mnóstwo filmów (dość ciekawych, np. Msza "trydencka" odprawiana przez kobiety i to czasem świeckie), fragmenty Dzieła Wielkiego Miłosierdzia, wypowiedzi Mateczki i abp. Kowalskiego, fragmenty Biblii w przekładzie mariawickim itp.:
facebook.com/pg/KosciolKatolickiMariawitow/photos/?ref=page_internal
Oraz profil jednej z parafii tego Kościoła, z podobną zawartością, nawet jeszcze bardziej "szczegółowo" prowadzony:
facebook.com/pages/category/Religious-Organization/Parafia-Ko%C5%9Bcio%C5%82a-Katolickiego-Mariawit%C3%B3w-w-D%C5%82ugiej-Ko%C5%9Bcielnej-765519756925070/
Zamieszczam też link do filmu o Kościele Katolickim Mariawitów (jak ktoś chce się zapoznać z działającymi w Polsce wyznaniami, polecam całą serię z tego kanału, jest też np. o tym drugim Kościele mariawickim):
youtube.com/watch?v=af0EhKsoW1Q
A teraz moja własna opinia.
Otóż jakiś czas temu, gdy byłem jeszcze praktykującym katolikiem i czułem się zawiedziony nauczaniem i sposobem działania Kościoła Rzymskokatolickiego, rozważałem zmianę wyznania. Jako że byłem już od dawna dość liberalny pod względem obyczajowym i popierałem np. kapłaństwo kobiet, rozważałem Kościół Katolicki Mariawitów. Kiedy jednak dowiedziałem się, w jak autorytarny często sposób działał abp Kowalski, mój entuzjazm opadł. Stał się on dla mnie jak dr Jekyll i pan Hyde - jednocześnie pociągał i odpychał. Niewątpliwie zaimponował mi wiernością swoim przekonaniom, aż do męczeńskiej śmierci. Ale to jednak nie znaczyło, że miał rację, bo przecież ludzie byli gotowi umrzeć za różne idee - niekoniecznie racjonalne i często sprzeczne między sobą. A rewizja dogmatu o Trójcy Świętej - choć ciekawa (dostrzeżenie pierwiastka żeńskiego w Bóstwie) - to jednak naciągana i niekonsekwentna (Maryja i Mateczka pomimo uznania za Osoby Boskie wciąż były proszone raczej o wstawiennictwo u Chrystusa, co było w świetle nowej doktryny dość dziwne). W dodatku były w tekstach abp. Kowalskiego różne nielogiczności (np. że Mateczka była bezgrzeszna, ale i tak posłusznie chodziła do spowiedzi - tylko z czego się wtedy spowiadała? Jako wcielony Duch Święty przecież ani nie kłamała, ani nie mogła o swojej bezgrzeszności nie wiedzieć).
Ostatecznie zrezygnowałem z zorganizowanych form relgijności. Dla mnie życie duchowe to podróż, przygoda. A umysł ludzi jest zbyt ograniczony, by móc zdefiniować Istotę Boga i zamknąć w szytywnych ramach dogmatów. Dlatego ja duchowości staram się raczej doświadczać w codziennym życiu i obserwacji natury, a nie w obrzędach.
piwowar

@Bipalium_kewense Dzięki za cykl, miło się czytało. Dowiedziałem się wielu nowych informacji dotyczących Mariawitów. Z niecierpliwością czekam na nowe posty poruszające inne tematy- szczególnie na nietypowe hymny.

Testowy

@Bipalium_kewense Bardzo fajnie się czytało twoje wpisy o Mariawitach. Doceniam i pozdrawiam

Bipalium_kewense

@piwowar @Testowy Dziękuję, że się podobało. Tym bardziej, że to był spontan. Pisałem bez jakiegoś konkretnego planu i nie wiedziałem, że zajmie to aż tyle postów. Ale podjąłem się tematu, bo jakiś czas temu interesowałem się mariawitami i sporo czytałem na ich temat.

Zaloguj się aby komentować

W książce Ericha von Dänikena pt. "Antyczni kosmonauci" pojawiła się pewna zaskakująca ilustracja. Została ona podpisana jako "Niezwykły rysunek naskalny z Fergany w Uzbekistanie". Przedstawia ona na pierwszym planie uskrzydloną postać w aureoli - jakby anioła - z czymś, co wygląda jak współczesny aparat oddechowy, trzymającą w dłoni krążek z rowkami (krążek z Bajan Kara Uła, również opisywany w tej książce, będący ponoć starodawną pamiątką po przybyszach z kosmosu).
Jeszcze ciekawsze jest to, co znajduje się na drugim planie: lądowanie klasycznego "latającego spodka" i ufoludek z antenkami w skafandrze. Wszystko rzekomo narysowane na skale w zamierzchłej Starożytności. Dla Dänikena było to kolejne potwierdzenie, że Obcy już dawno temu odwiedzali Ziemię.
Przeczytałem tę książkę za dzieciaka i zaraz zacząłem sobie myśleć: w czasach, kiedy Däniken to pisał, istniał jeszcze Związek Radziecki i były trudności z podróżowaniem do Uzbekistanu. Ale przecież obecnie taki rysunek z pewnością stałby się atrakcją turystyczną, co najmniej na miarę geoglifów z Nazca (również opisywanych zresztą przez Dänikena). Internet był jednak wtedy w powijakach i nie mogłem znaleźć żadnych informacji poza innymi książkami na temat dawnych lądowań UFO, które tylko powtarzały lub rozwijały teorie Dänikena.
Przełom nastąpił wraz z upowszechnieniem Internetu. Przypomniałem sobie ten dziwny rysunek z Fergany i poszukałem w Google. Co się okazało? Otóż taki rysunek naskalny po prostu nie istnieje!
Źródłem błędnej informacji jest radziecki magazyn popularnonaukowy "Sputnik" z 1967 r. Tematem numeru były właśnie rozważania na temat kontaktów z istotami pozaziemskimi w Starożytności. Pewien artysta został poproszony o wykonanie grafiki ilustrującej ten temat - jak człowiek z zamierzchłych czasów widziałby lądowanie statku kosmicznego. Jednak w opisie rysunku wkradł się błąd. Został błędnie podpisany jako "rysunek naskalny z Fergany", podczas gdy rzeczywisty rysunek z Fergany został przedtawiony na innej stronie (i nie był już tak szokujący - zwykły szamanistyczny symbol). W następnym numerze "Sputnika" zamieszczono erratę ze sprostowaniem tej pomyłki, ale Däniken o tym nie wiedział (lub nie chciał wiedzieć).
Podaję link do artykułu na ten temat, gdzie pokazano oryginalny rysunek artysty ze "Sputnika" i prawdziwy rysunek naskalny z Fergany, a także wersję rysunku zamieszczoną przez Dänikena w książce (przerobioną, aby wyglądała bardziej starożytnie):
http://www.jasoncolavito.com/faking-ancient-art-in-uzbekistan.html
Poniżej zamieszczam ten przerobiony rysunek znany z książki "Antyczni kosmonauci".
244364b7-b3b0-4160-a9fb-9f53c7f179a7
lubieplackijohn

@Antydepresant apropo Goritego, to przydałby się tutaj taki Gorti. Nic nie sugeruję, ale...

PeBe

intrygujące, bardzo intrygujace

Zaloguj się aby komentować

Wśród moich zainteresowań muzycznych są hymny narodowe i regionalne, więc będę czasem zamieszczał wpis na ten temat. Postaram się jednak wynajdywać utwory nietypowe, zaskakujące pod względem melodii czy tekstu i mało znane. "Marsylianki" więc tutaj nie będzie.
Dzisiaj hymn Abchazji - republiki o spornym statusie. Była ona częścią Gruzińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, ale na początku lat 90. ogłosiła niepodległość, co zapoczątkowało wojnę. Większość państw świata - w tym Polska - uznaje Abchazję za część Gruzji, natomiast Rosja i kilka innych państw uznało jej niepodległość. W rzeczywistości Abchazja jest obecnie całkowicie uzależniona od Rosji i traktowana przez nią jako de facto część własnego terytorium.
Nie zazdroszczę Abchazom ich położenia geopolitycznego.
Przedstawiona tu pieśń jest hymnem tej "niepodległej", nieuznawanej przez większość państw Abchazji. Co jest w niej ciekawego? Dla mnie muzyka i język.
Muzyka jest jakaś taka... dziwna, magiczna, wprowadzająca w szczególny nastrój. I w dodatku bardzo podniosła, zwłaszcza na końcu. Według mnie, hymn Abchazji mógłby wręcz być częścią ścieżki dźwiękowej w jakimś filmie fantasy. Być może to po prostu cecha muzyki z tej części świata, bo muzyka gruzińska też często tak na mnie działa.
Druga sprawa to język - abchaski jest tak odmienny od języków europejskich czy nawet bardziej znanych języków azjatyckich, że brzmi dla moich uszu jak klingoński. Według językoznawców są w nim tylko 2 samogłoski (rekord świata). Co prawda, w piśmie jest ich więcej i też więcej ich słychać, ale są to tylko allofony - ich odmienna wymowa i zapis wynika jedynie z tego, w sąsiedztwie których spółgłosek się znajdują. A spółgłosek z kolei jest w abchaskim istne mrowie (aż 58) - dlatego też abchaska wersja cyrylicy zawiera wiele dziwnych liter z haczykami, zawijasami itp. Są zbitki spółgłoskowe, spółgłoski z przydechem i inne takie "atrakcje". Jaka szkoda, że abchaski jest obecnie coraz częściej wypierany przez rosyjski.
Na filmie pod linkiem podane jest tłumaczenie po angielsku, zaś oryginalne słowa abchaskie znajdują się w opisie na YouTube poniżej. Ja proponuję jednak bardziej skupić się na muzyce hymnu i zaskakującym brzmieniu języka.
https://www.youtube.com/watch?v=Gav9puV4rsQ
piwowar

@Bipalium_kewense Super, fajna melodia. Mnie jakoś wyjątkowo dobrze w podniosły nastrój wrzuca hymn Czarnogóry- to normalnie majstersztyk.

Bipalium_kewense

@piwowar Pamiętam go z rozgrywanego w 2017 r. w Podgoricy meczu Czarnogóra - Polska, jak tamtejsi kibice śpiewali (eliminacje do MŚ 2018).

JustMe

@Bipalium_kewense o kurcze, żeś mnie zaskoczył tym wpisem

Zaloguj się aby komentować

Ciąg dalszy losów abp. Kowalskiego i mariawityzmu.
Jak już wspomniałem, po wybuchu II wojny światowej abp Kowalski zwrócił się do samego Hitlera z listem, w którym nawoływał do oddania Polsce zajętych przez Rzeszę ziem i przejścia na mariawityzm. Arcybiskup został aresztowany przez Gestapo 25 stycznia 1940 r. i uwięziony w Płocku. Nie jest do końca jasne, dlaczego abp Kowalski został aresztowany. W wielu źródłach można znaleźć informację, że powodem były krytyczne wypowiedzi nt. Hitlera i III Rzeszy, jak np. w artykule z 1939 r. wymownie zatytułowanym "Lucyfer". Jednak postępowanie toczyło się początkowo w innej sprawie, mianowicie dawnych "czynów lubieżnych". Jak się zdaje, hitlerowcy uważali abp. Kowalskiego za polskiego nacjonalistę, ze względu na talent oratorski dość wpływowego, dlatego chcieli go skompromitować, wywlekając ponownie na światło dzienne związane z nim skandale. Wkrótce doszedł też jednak i element polityczny, gdy Niemcy zapoznali się z antyhitlerowskimi tekstami arcybiskupa.
Na temat okoliczności aresztowania arcybiskupa polecam artykuł:
https://www.ekumenizm.pl/specjalne/mariawityzm/arcybiskup-meczennik-jan-m-michal-kowalski/
Według tego artykułu, również drugie wyznanie mariawickie miało problemy: ktoś doniósł na zwierzchnika Starokatolickiego Kościoła Mariawitów, bp. Marię Filipa Feldmana, że miał on pochodzenie żydowskie. Bp Feldman został ostatecznie oczyszczony z tego "zarzutu", ale pozostaje zagadką, kto złożył takie doniesienie. Podejrzewano o to początkowo siostry z klasztoru w Felicjanowie, a potem samego abp. Kowalskiego, nie dało się jednak tego potwierdzić. W każdym razie Niemcy próbowali wykorzystać jedno z wyznań mariawickich w celu osłabienia pozycji Kościoła Rzymskokatolickiego - co niestety obnażyło głębokość rozłamu w mariawityzmie, ile było "złej krwi" pomiędzy tymi dwoma Kościołami. Były to jednak szczególne czasy i najprawdopodbniej Kościół Rzymskokatolicki i obydwa mariawickie walczyły po prostu o przetrwanie i uchronienie się przed najgorszymi prześladowaniami.
25 kwietnia 1941 r. abp. Kowalskiego wywieziono do obozu koncentracyjnego w Dachau. Wśród obozowych towarzyszy miał wielu księży rzymskokatolickich, często znanych i wpływowych, jak np. bp Michał Kozal, późniejszy błogosławiony. Bp Kozal starał się przekonać abp. Kowalskiego do powrotu na łono Kościoła Rzymskokatolickiego, jednak bezskutecznie. Z zachowanych relacji wynika, że z racji swojej otyłości abp Kowalski doświadczał w obozie szczególnych szyderstw i cierpień, które znosił z godnością i w pokorze. Do końca pozostał wierny mariawityzmowi, a więc nie potwierdziły się stawiane mu wcześniej zarzuty, że wcale nie wierzył w to, co głosił.
Podobnie jak inni więźniowie niezdolni do pracy, abp Kowalski został wywieziony do obozu śmierci na zamku Hartheim. Trafił tam 18 maja 1942 r. i najprawdopobniej jeszcze tego samego dnia zginął w komorze gazowej.
Po męczeńskiej śmierci abp. Kowalskiego, zwierzchniczką Kościoła Katolickiego Mariawitów została jego żona - Antonina Maria Izabela Wiłucka-Kowalska, która przyjęła tytuł arcykapłanki. Po jej śmierci w 1946 r. następnym zwierzchnikiem został abp Józef Maria Rafael Wojciechowski, który dożył sędziwego wieku i pełnił swój urząd aż do swojej śmierci w 2005 r. Jego zaś następczynią została biskupka Damiana Maria Beatrycze Szulgowicz, która zrezygnowała z tytułu arcykapłanki. Stoi ona na czele Kościoła Katolickiego Mariawitów do dziś.
Po śmierci abp. Kowalskiego Kościół Katolicki Mariawitów stał się małą, cichą i wręcz niezauważalną grupą wyznaniową. Zaprzestano "małżeństw mistycznych" księży z zakonnicami, tłumacząc, że jeszcze na to nie czas. Ale kapłaństwo kobiet i kapłaństwo ludowe rozwinęły się w najlepsze - większość duchownych w tym odłamie to kobiety. Ostatecznie zaprzestano wyświęcać nowych księży i Kościół Katolicki Mariawitów ma być w przyszłości Kościołem "świeckim", kierowanym przez kapłanów i kapłanki ludowe. Mariawici felicjanowscy uważali siebie za wspólnotę zupełnie wyjątkową i nie uczestniczyli do niedawna w ruchu ekumenicznym. Ze względu na zmienioną naukę o Trójcy Świętej, Kościół Rzymskokatolicki ma wątpliwości co do ważności chrztu udzielanego w K.K.Mariawitów, dlatego osoby przechodzące z tego wyznania do rzymskokatolickiego muszą się ochrzcić "warunkowo".
Ostatnio wzrasta zainteresowanie felicjanowskim odłamem mariawityzmu, zwłaszcza pod wpływem ruchu feministycznego. Pojawiają się osoby, które nie wstępują do tego wyznania formalnie, ale odprawiają Mszę ludową w swoich domach - kolejną falę zainteresowania wywołałą pandemia koronawirusa. W Amerykach, Afryce i niektóych krajach europejskich pojawiają się wspólnoty określające siebie jako "mariawickie" - zainspirowane nauczaniem albo tylko Mateczki, albo też i Kowalskiego. Czasem są dość dziwaczne, np. łączą katolicyzm z okultyzmem i tradycyjnymi wierzeniami czy tolerancją wobec LGBT.
Na zdjęciu arcykapłanka Wiłucka-Kowalska w stroju pontyfikalnym.
052245f5-d984-4962-9c00-ee3f7f8e67b5
piwowar

@Bipalium_kewense Nawet nie wiedziałem specjalnie o podobieństwach pomiędzy jedną a drugą siostrą. W każdym razie, dzięki za serię wpisów bo przyjemnie się to czyta. Są już jakieś plany na to co teraz?

Bipalium_kewense

@piwowar Na koniec zbiorę linki na temat mariawityzmu i podam swój własny punkt widzenia na ten temat. Potem, jeśli chodzi o tematy religijne, nie będzie już tak długich wpisów, ale podam linki do pięknej muzyki i kilka ciekawostek. Będzie trochę o mormonach, będzie też o prawosławiu na całym świecie, zwłaszcza w krajach najmniej się z tym wyznaniem kojarzących (Afryka, Daleki Wschód). Będzie muzyka cerkiewna w różnych językach, np. po angielsku i w językach afrykańskich i azjatyckich.


Z innych tematów będą ciekawostki dotyczące zoologii, zwłaszcza bezkręgowców. A więc o robalach i takich tam różnych. Z muzyki - hymny narodowe, ale takie nietypowe, wyróżniające się melodycznie. No i oczywiście o kreskówkach - zwłaszcza tych z mojego dzieciństwa, często już zapomnianych.

piwowar

@Bipalium_kewense Nietypowe hymny takie jak hymn Tuwy są świetnym pomysłem na posty, będę czytał z pewnością

Zaloguj się aby komentować

Czas na kolejne spotkanie z ekscentrycznym arcybiskupem Janem Marią Michałem Kowalskim.
Jak napisałem poprzednio, uchwałą kapituły generalnej z dnia 29 stycznia 1935 r. abp. Kowalski został pozbawiony zwierzchnictwa nad Starokatolickim Kościołem Mariawitów. On sam wraz z grupą swoich zwolenników nie zgadzał się z tą uchwałą i utworzył odrębny związek wyznaniowy działający pod nazwą Kościół Katolicki Mariawitów (była to pierwotna nazwa Kościoła mariawickiego, używana przed wstąpieniem do Unii Utrechckiej). Siedzibą tego Kościoła stał się klasztor w miejscowości Felicjanów. Arcybiskup od razu zaczął działać ostro ze swoimi reformami - na początku wcielił w życie zapowiedziane jeszcze przed rozłamem kapłaństwo ludowe (a więc możliwość sprawowania sakramentów, w tym Eucharystii, przez osoby świeckie).
Teraz cofnę się trochę w przeszłość, bo od momentu uniezależnienia się mariawitów od Kościoła Rzymskokatolickiego, abp Kowalski wielokrotnie stawał przed sądem - za bluźnierstwa, znieważanie papieża, nielegalne wydanie tłumaczenia Biblii z własnymi komentarzami, a także "czyny lubieżne" i stręczycielstwo, jakich miał się dopuszczać wobec zakonnic. Ostatecznie, w 1931 r., po prowadzonym w skandaliczny i nieuczciwy sposób procesie (kwestionowano wiarygodność świadków) , arcybiskup został skazany na dwa lata więzienia. Krótko po zakończeniu procesu dwie główne oskarżycielki odwołały swoje zeznania, ale mimo to wyrok jeszcze w tym samym roku zatwierdzono. Wykonanie wyroku zostało jednak wstrzymane przez ówczesnego ministra sprawiedliwości.
W 1936 r., już po rozłamie, doszło do zmiany na stanowisku ministra i abp. Kowalski trafił do więzienia w Rawiczu, skąd wyszedł w 1938 r. Podczas pobytu w więzieniu arcybiskup miał doznać objawień, które doprowadziły do kolejnych bardzo kontrowersyjnych, wręcz godzących w istotę chrześcijaństwa, reform.
Otóż w 1938 r. abp. Kowalski ogłosił nową naukę o Trójcy Świętej: nie tylko Syn Boży wcielił się w Jezusa Chrystusa, lecz również Bóg Ojciec w Maryję, a Duch Święty w Mateczkę Kozłowską. Tym samym Maryja i Mateczka zostały podniesione do rangi Osób Boskich i razem z Chrystusem zaczęto oddawać im cześć jako Trójcy Świętej Wcielonej. Sam zaś abp. Kowalski został uznany za archanioła Michała. Zresztą, żeby tylko archanioła... Kiedy arcybiskup, jeszcze przed rozłamem, ogłosił przeniesienie Stolicy Apostolskiej z Rzymu do Płocka, w prasie mariawickiej zaczęto pisać, że jest on "słowiańskim papieżem" przepowiadanym przez Słowackiego oraz "mężem o imieniu Czterdzieści i Cztery" wieszczonym przez Mickiewicza. W ogóle, według dostępnych mi źródeł, znajdowano przepowiednie dotyczące mariawityzmu także u innych poetów epoki Romantyzmu, a nawet w "Boskiej Komedii" Dantego - nie wiem niestety, gdzie dokładnie, ale abp Kowalski bardzo interesował się tym dziełem i dokonał jego tłumaczenia. Arcybiskup przełożył na polski także Biblię (tzw. przekład mariawicki), w której w odniesieniu do Ducha Świętego zastosował w niektórych miejscach zaimki żeńskie, co współgrało z nauczaniem o Mateczce jako wcielonym Duchu Świętym.
W ślad za zmianą nauczania o Trójcy Świętej, zmieniono też teksty wielu modlitw, by uwznioślić rolę Mateczki w dziele zbawienia. Została ona uznana za Współodkupicielkę, która swoimi cierpieniami na łożu śmierci (puchlina wodna) dopełniła cierpień Chrystusa. Zdjęcie umierającej Mateczki z rozdętym brzuchem zaczęto umieszczać nad tabernakulum, by ukazać ten związek. Zmodyfikowano treść Pozdrowienia Anielskiego: zamiast "Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi", mariawici felicjanowscy mówią: "Święta Maryjo Matko Boża i Małżonko Chrystusowa, módlcie się za nami grzesznymi". Tą Małżonką Chrystusową jest oczywiście Mateczka. Wprowadzono też pozdrowienie "Niech będzie pochwalone Niepokalane Poczęcie Najświętszej Maryi Panny i naszej Najświętszej Mateczki".
W prasie rzymskokatolickiej regularnie nabijano się i wyszydzano z abp. Kowalskiego. Pisano, że on tak naprawdę nie wierzył w to, co sam głosił i że cynicznie wykorzystywał Mateczkę dla własnych zysków. Jako przykład podaję tekst bp. Józefa Sebastiana Pelczara (gdzie mariawityzm występuje pod nazwą "kozłowityzm" - od nazwiska założycielki):
http://www.ultramontes.pl/zboczenia_pseudomistycyzmu.htm
Jednak już wkrótce nadarzyła się okazja do zrewidowania tak postawionej tezy. Mianowicie, krótko po wybuchu II wojny światowej abp. Kowalski wystosował do Hitlera list, w którym sprzeciwił się zajęciu Gdańska i zaproponował Wodzowi Rzeszy przejście na mariawityzm. Nie uszło mu to na sucho i w 1940 r. został aresztowany przez Gestapo i uwięziony w Płocku.
Ciąg dalszy nastąpi. Na filmie różaniec ze zmienioną treścią Pozdrowienia Anielskiego z Kościoła Katolickiego Mariawitów:
https://www.youtube.com/watch?v=o-lu1tRB824&list=PL48711EAB169975D3&index=1
piwowar

@Bipalium_kewense Piękny cykl z tego wyszedł, nie spodziewałem się tego

Testowy

Świetnie opisujesz ten temat. Mój dziadek był Mariawitą, ale niewiele o tym odłamie wiedziałem. W rodzinnej wsi moich dziadków wnuki ich sąsiadów przechodzą spowrotem na Mariawicką wiarę, bo mają bliżej kościół... od taka sytuacja

Bipalium_kewense

@Testowy To ciekawe. Czasem zastanawiałem się, czy na Hejto jest jakiś mariawita. Oczywiście, jeśli napisałem jakieś bzdury, to proszę sprostować. Ja sam nigdy nie spotkałem żadnego mariawity, trochę tylko dyskutowałem z jednym na nieistniejącym już forum internetowym. Przez pewien czas chciałem przejść na mariawityzm i najbardziej interseował mnie właśnie odłam felicjanowski (czyli zwolenników abp. Kowalskiego), chociaż w moim regionie parafii mariawickich nie ma w ogóle.

Zaloguj się aby komentować

Ciąg dalszy o mariawitach.
Zacznę od podsumowania reform abp. Kowalskiego:
  • wprowadzenie komunii pod dwiema postaciami (chleba i wina);
  • zniesienie obowiązkowego celibatu;
  • wprowadzenie "małżeństw mistycznych" księży z zakonnicami;
  • nauczanie o "niepokalanym poczęciu" dzieci z takich związków;
  • wprowadzenie kapłaństwa kobiet;
  • wprowadzenie kapłaństwa ludowego (świeccy mogą odprawiać Mszę);
  • wprowadzenie komunii niemowląt pod postacią wina;
  • zniesienie spowiedzi usznej;
  • zniesienie bierzmowania jako obrzędu (abp Kowalski nauczał, że tego sakramentu udziela sam Duch Św. w sposób mistyczny);
  • zniesienie święcenia wody, olejów i pokarmów;
  • zniesienie obrzędów Wielkiego Tygodnia;
  • wzmacnianie kultu Mateczki Kozłowskiej;
  • zakaz picia wódki i palenia tytoniu oraz propagacja diety wegetariańskiej.
Nie wszystkim mariawitom podobały się te reformy i autorytarny styl zarządzania Kościołem przez abp. Kowalskiego. W 1934 r. zwołano kapitułę, na której biskupi i kapłani domagali się zawrócenia z dotychczasowego kursu i powrotu do bardziej tradycyjnego nauczania. Arcybiskup nie zamierzał jednak w niczym ustępować. Dlatego 29 stycznia 1935 r. odbyła się kolejna kapituła, na której pozbawiono abp. Kowalskiego urzędu, a na nowego zwierzchnika Kościoła - z tytułem biskupa naczelnego - wybrano Klemensa Marię Filipa Feldmana. Dotychczasowy arcybiskup został zmuszony do przeniesienia się do klasztoru w Felicjanowie i zrzeczenia się wszystkich godności kościelnych. Jednak stosunkowo niewielka grupa zwolenników abp. Kowalskiego twierdziła, że wyrok kapituły został wydany bezprawnie. Ostatecznie mariawityzm rozpadł się na dwa wyznania. Większa część, na czele z bp. Feldmanem i siedzibą w Płocku pozostała przy nazwie używnej od momentu wstąpienia do Unii Utrechckiej: Starokatolicki Kościół Mariawitów. Z kolei zwolennicy abp. Kowalskiego z siedzibą w Felicjanowie przyjęli nazwę używaną wcześniej: Kościół Katolicki Mariawitów. Obydwa Kościoły przez długi czas nie utrzymywały ze sobą bliższych kontaktów i dopiero niedawno zaczęło się to zmieniać.
Starokatolicki Kościół Mariawitów odrzucił większość reform abp. Kowalskiego z wyjątkiem komunii pod dwiema postaciami i zniesienia celibatu. Jest doktrynalnie zbliżony do Kościołów starokatolickich (jak np. polskokatolicki), ale nie stał się ponownie członkiem Unii Utrechckiej. Angażuje się aktywnie w ruch ekumeniczny. Księdzem w Starokatolickim Kościele Mariawitów był znany astronom Konrad Rudnicki (jako kapłan używał imion zakonnych Maria Paweł, zmarł w 2013 r.).
Ciekawostka: jako że mariawici oddzielili się od Kościoła Rzymskokatolickiego w 1907 r. i szli dalej swoją drogą, ominęły ich reformy liturgiczne z lat 50. i po II Soborze Watykańskim. Dlatego też Msza mariawicka jest przetłumaczoną na polski tzw. Mszą trydencką z kilkoma niewielkimi zmianami (np. wezwania do Mateczki jako świętej czy śpiewanie na głos Kanonu Eucharystycznego). Msza jest niemal zawsze odprawiana przed wystawionym Najświętszym Sakramentem. Natomiast ewenementem w Starokatolickim Kościele Mariawitów są obrzędy Wielkiego Tygodnia. To chyba jedyne wyznanie w Polsce, gdzie są one w wersji sprzed reformy z 1955 r. (czyli np. są odprawiane rano, w Wielki Piątek tylko kapłan przyjmuje komunię, od poświęconego ognia zapala się trójramienny świecznik, a dopiero od niego paschał). Nawet lefebvryści stosują zreformowany obrządek.
Link do opisów i zdjęć mariawickich obrzędów wielkotygodniowych:
http://www.mariawita-lipka.pl/2008wt.php
Ciąg dalszy nastąpi - będzie o tym drugim odłamie i dalszych reformach abp. Kowalskiego.
Załączam fragment uroczystości Starokatolickiego Kościoła Mariawitów w Płocku:
https://www.youtube.com/watch?v=FZQdUnxhPNk
Bipalium_kewense

@Lebiediew Tak, w następnej części będzie o odłamie kierowanym przez abp. Kowalskiego, który kontynuował i pogłębiał swoje reformy. A na sam koniec dam linki do tekstów źródłowych, zarówno przychylnych jak i krytycznych wobec mariawityzmu.

Lebiediew

@Bipalium_kewense Super! I pomyśl może nad jakimś spisem treści dla łatwiejszej nawigacji po poprzednich wpisach. Nie sądziłem, że się taka saga z tego zrobi :P.

Bipalium_kewense

@Lebiediew Ja też nie. Przyznaję, że popełniłem błąd, bo mogłem dać od razu odnośniki do stron źródłowych, a we wpisie wyłuskać tylko ciekawostki. Było dużo dat i innych takich suchych faktów, ale chciałem też dać jakieś tło historyczne, no i się rozpisałem, w dodatku z literówkami, których już nie mogłem potem poprawić. Ale teraz będzie już o tym, o co mi od początku chodziło: fenomen abp. Kowalskiego i jego dziwaczne reformy. Bo to postać, którą można różnie oceniać, jeszcze napiszę potem, jak sam go widzę. Chciałem zaprezetować jego sylwetkę i trochę spopularyzować, bo mało się o nim obecnie mówi, a był on prekursorem wielu trendów w chrześcijaństwie, jakie są obecnie popularne, zwłaszcza w USA i Europie Zachodniej.

Zaloguj się aby komentować

Taki tam odcinek Johnny'ego Bravo, gdzie występuje Scooby Doo ze swoją ekipą. Coś dla @lubieplackijohn , ale nie tylko.
https://www.megacartoons.net/bravo-dooby-doo/
Bipalium_kewense

@lubieplackijohn Zawsze mi się przypominało, jak widziałem Twój awatar. A zdjęli ten odcinek z YT i dość ciężko było mi go znaleźć w całości w wersji angielskiej (lub polskiej).

Zaloguj się aby komentować

Korpiklaani ("Leśny Klan") to fiński zespół folkmetalowy, nawiązujący swoją stylistyką do lapońskiego szamanizmu.
Piosenka poniżej (częściowo po angielsku, częściowo po fińsku) jest pierwszą tej grupy, jaką kiedyś przez przypadek usłyszałem i która zachęciła mnie do zapoznania się z ich twórczością.
https://www.youtube.com/watch?v=fZbucSufNm4
lubieplackijohn

@Bipalium_kewense Chodziło mi o pierwszą zasłyszaną Generalnie "Voodka" często wpada podczas imprez, przynajmniej w pewnych kręgach kulturowych ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Bipalium_kewense

@lubieplackijohn Czyli chodziło nam o to samo.A tak poza tym przypomniało mi się:

55b5633c-b5ac-437f-ae92-547c26789d02
lubieplackijohn

@Bipalium_kewense Dokładnie tak! Damn, dawno już nie byłem na porządnej imprezie, gdzie alkohol mierzy się w metrach a z głośników napierdala "Rasputin". Szlag. Gdzie te czasy sprzed pandemii?!...

Zaloguj się aby komentować

O mariawitach ciąg dalszy.
W USA powstali mormoni, chrześcijańska nauka czy scjentologia. Rosjanie mają swoich mołokan, chłystów czy skopców. Okazuje się jednak, że w kwestii religijnych dziwactw również i my Polacy mamy się czym pochwalić - i wcale nie mam tu na myśli ks. Natanka.
Jest rok 1921. W wyniku choroby nowotworowej, cierpiąc na puchlinę wodną, zmarła w Płocku założycielka mariawityzmu Feliksa Maria Franciszka Kozłowska, nazywana Mateczką. Na czele wyznania stanął jej wieloletni współpracownik i najbardziej zaufany powiernik, bp Jan Maria Michał Kowalski, który zaczął tytułować się arcybiskupem. Mariawici odebrali to jako naturalną kontynuację powierzonego Mateczce Wielkiego Dzieła Miłosierdzia.
Dokładnie rok po śmierci Mateczki, 23 sierpnia 1923 r., abp Kowalski wprowadził pierwszą reformę: komunię pod dwiema postaciami (chleba i wina). Nie było w tym nic kontrowersyjnego, bo wiele Kościołów uniezależnionych od Rzymu (tzw. starokatolickich) wracało do tej starożytnej praktyki. Przy klasztorze w Płocku otwarto drukarnię, dzięki czemu mariawici mogli wydać Dzieło Wielkiego Miłosierdzia, traktaty duchowe Mateczki i inne swoje publikacje. W miejsce Mateczki, nową przełożoną generalną Zgromadzenia Sióstr Mariawitek została Antonina Maria Izabela Wiłucka (ważna postać, będzie jeszcze o niej).
W 1924 r. abp Kowalski ogłosił kolejną reformę: zniesienie obowiązkowego celibatu. To znowu nie było samo w sobie nic kontrowersyjnego. Jednak abp Kowalski dorzucił pewien bonus: tzw. "małżeństwa mistyczne" księży z zakonnicami! Co więcej, okazało się, że arcybiskup sam już dwa lata wcześniej zawarł związek małżeński ze wspomnianą już A. M. Izabelą Wiłucką. Wybuchł skandal, w wyniku którego część księży i wiernych odeszła od mariawityzmu. Zareagował również Unia Untrechcka, zawieszając mariawitów w prawach członkowskich.
Nie tylko nie powstrzymało to abp. Kowalskiego, lecz poszedł on dalej. Ogłosił, że dzieci zrodzone ze związków księży z zakonnicami są... niepokalanie poczęte! Ze źródeł wrogich mariawitom (więc radzę podchodzić do nich ostrożnie), można się dowiedzieć, że wśród kapłanów mariawickich kwitła bigamia - wszystko, żeby poczęło się jak najwięcej "niepokalanych" dzieci i przez to mogło się rozwijać "Królestwo Boże na Ziemi". Te źródła podają, że także i Mateczka za swojego życia sypiała z Kowalskim (który zresztą wpychał jej do łóżka też innych księży). Niezależnie od tego, czy te informacje są prawdziwe, czy nie, to "małżeństwa mistyczne" stanowiły wodę na młyn dla oszczerczej wobec mariawitów prasy rzymskokatolickiej i wpisywały się we wcześniejszą narrację o klasztorach-burdelach.
W 1926 r. delegacja mariawicka odbyła tournée po siedzibach prawosławnych patriarchatów z nadzieją na nawiązanie bliższych kontaktów, co się nie powiodło (chyba zrozumiałe, dlaczego). Lepiej poszło z Polskim Narodowym Kościołem Katolickim, który nie był na terenie Polski oficjalnie zarejestrowany (wyznanie to powstało w USA) i otrzymał zgodę od mariawitów na korzystanie z ich kościołów, ksiąg i szat liturgicznych oraz na udzielanie w ich imieniu ślubów kościelnych.
Kolejna wielka reforma nastała w 1929 r.: wprowadzono kapłaństwo kobiet i to od razu na wszystkich jego stopniach. Pierwszą mariawicką biskupką została - jak łatwo się domyślić - żona arcybiskupa, Maria Izabela Wiłucka-Kowalska. To był kolejny wstrząs, który doprowadził do odejścia częsci wiernych. Ale abp Kowalski kontynuował swoje reformy i tym razem zniesiono spowiedź "na ucho" (zastępując ją cichym wyznaniem grzechów Chrystusowi i spowiedzią powszechną). Zaprzestano też organizowania Pierwszych Komunii i zaczęto udzielać Eucharystii niemowlętom od razu po chrzcie (pod postacią wina, podobnie jak np. u prawosławnych). Zniesiono też tytuły duchownych takie jak np. "Ojcze" czy "Ekscelencjo" (zostawiając tylko "bracie i siostro"), zakazano wiernym picia wódki i palenia tytoniu oraz zaczęto propagować wegetarianizm. W kolejnym kroku wprowadzono tzw. kapłaństwo ludowe - odtąd każdy mariawita, mężczyzna czy kobieta, mógł odprawiać Mszę w domu według uproszczonego obrządku (słowa konsekracji i kilka modlitw). W parafiach odprawiano też pełną Mszę (tzw. liturgiczną), jednak również i ona mogła być odprawiona przez specjalnie przygotowanych świeckich. Kapłaństwo hierarchiczne miało odtąd pełnić rolę pomocniczą w stosunku do kapłaństwa ludowego. Następną reformą było zniesienie święcenia wody, olejów i pokarmów. Zniesiono też wszystkie obrzędy Wielkiego Tygodnia, a w Wielki Piątek zaczęto odprawiać normalną Mszę. Oprócz tego zaprzestano praktykowania postów na zasadzie "niejedzenia mięsa" - abp Kowalski wręcz wyśmiewał ten rodzaj postu, przypominając o bogaczach, którzy "pościli", zajadając się wymyślnymi i tłustymi potrawami rybnymi, natomiast grzechem było, gdy biedny człowiek zjadł w piątek kilka skwarek. Post miał być więc ćwiczeniem duchowym, odwróceniem się od światowych pokus i wzniesieniem myśli ku Bogu.
Ciąg dalszy nastąpi. Na zdjęciu abp Kowalski.
e1bae9ce-57d1-466c-b236-770a02c56094
piwowar

@Bipalium_kewense Ciekawe jak wierni, którzy pozostali przy Mariawityzmie postrzegali nadchodzące co kilka lat wielkie reformy.

Inspektor_RODO

dość odważne reformy 0.o

Bipalium_kewense

@Inspektor_RODO To jeszcze nie koniec, arcybiszkopt dopiero się rozkręcał.

Zaloguj się aby komentować

Mało kto u nas wie, że w latach 1960. i na początku lat 70. w dalekiej Kambodży dynamicznie rozwijała się muzyka pop i rock. Ten dynamiczny rozwój został gwałtownie przerwany wojną domową i ostatecznym objęciem władzy przez komunistyczne bojówki Czerwonych Khmerów w kwietniu 1975 r.
W czasach rządów Czerwonych Khmerów życie straciło ok. 1/4 ludności kraju, część w wyniku głodu, katorżniczej pracy i ciężkich warunków sanitarnych. Część jednak była przez komunistycznych oprawców zabijana po okrutnych torturach. Taki los spotykał ludzi wykształconych, miejskie elity, duchownych różnych wyznań, mniejszości narodowe, osoby zamożne i wpływowe w kręgach poprzedniej władzy. Podejrzane były nawet osoby noszące okulary (jako "zbyt wykształcone"). Mieszkańców miast zapędzono w odległe obszary wiejskie i zmuszono do ciężkiej pracy na polach ryżowych. Taki los spotkał też muzyków, którzy w większości represji Czerwonych Khmerów nie przeżyli.
Zamieszczam piosenkę Ros Serey Sothei, którą nazwano królową kambodżańskiego rocka. Nie wiadomo, jak potoczyły się jej losy, bo zaginęła w 1975 r., po ewakuacji miast przez Czerwonych Khmerów. Według niepotwierdzonych źródeł została stracona w 1977 r. Oczywiście wykonawców tego rodzaju muzyki było w Kambodży dużo więcej, podaję link do artykułu w angielskiej Wikipedii na ten temat:
https://en.wikipedia.org/wiki/Cambodian_rock_(1960s%E2%80%931970s)
https://www.youtube.com/watch?v=lkpOZNTtvSU
piwowar

@Bipalium_kewense Szkoda Kambodży

Bipalium_kewense

@piwowar Żebyś wiedział... Po ledwie 4 latach rządów Czerwonych Khmerów kraj się cofnął w rozwoju tak dalece, że np. do stolicy Phnom Penh dopiero kilka lat temu powróciła regularna komunikacja miejska (a była przed 1975 r.). Widziałem zdjęcia Kambodży z lat 60. i wczesnych 70. - stolica wyglądała na czyste i uporządkowane miasto, wybudowano wiele nowoczesnych budynków, wszędzie widać było rozwój. Ale skoro Czerwoni Khmerzy pociągnęli rzesze ludzi za sobą, to z pewnością na prowincji nie było tak różowo.

piwowar

@Bipalium_kewense Ciekawe jak w podobnym zestawieniu wypadłyby inne tego regionu państwa gdzie doszło do rewolucji. Ile czasu zajęło lokalnym społeczeństwom załatanie dziur powstałych po rewolucji i jej następstwach. Interesuje mnie też jak mógłby wyglądać Wietnam w którym wygrało południe lub wciąż istnieją dwa państwa wietnamskie. Do dziś mamy dwa państwa koreańskie i de facto dwa państwa chińskie- można sobie prześledzić różne ścieżki rozwoju- z chyba najbardziej osobliwym w tej materii posunięciem rządu ChRL a mianowicie zmianą alfabetu i reformą języka.

Zaloguj się aby komentować

Zgodnie z obietnicą dzisiaj ciąg dalszy o mariawitach. Znów nie wiem, czy zmieszczę się w jednym poście, ale teraz będzie mniej suchych faktów, a więcej ciekawostek.
Bo oto mamy rok 1906. Jak już pisałem, 5 kwietnia tego roku papież Pius X podpisał encyklikę potępiającą mariawityzm. Mateczka i jej zwolennicy z o. Marią Michałem Kowalskim działali jednak dalej i nie zamierzali ustępować. W takiej sytuacji Mateczka i M. M. Kowalski zostali 5 grudnia tego samego roku obłożeni przez Rzym klątwą imienną (tzw. eksomuniką większą). Należy zaznaczyć, że Mateczka jest jedną z zaledwie kilku kobiet w dziejach Kościoła, którą spotkał taki "zaszczyt".
Mateczka była jednak przekonywana w objawieniach, że pełni wolę Bożą i że "zgoda z papiestwem jest niemożliwa". Na znak zerwania z Rzymem w kościołach mariawickich zaczęto umieszczać symbol tiary i kluczy Piotrowych nad tabernakulum - co znaczyło, że Głową Kościoła dla mariawitów jest sam tylko Chrystus, a nie papież. Ogólnie kościoły mariawickie mają prostszy wystrój od rzymskokatolickich. Mało jest w nich obrazów i rzeźb - najczęściej tylko krucyfiks, obraz NMP Nieustającej Pomocy, portret Mateczki i stacje Drogi Krzyżowej. Całą uwagę ma przykuwać ołtarz z wystawionym Najświętszym Sakramentem - to on jest sercem kościoła i jako taki powinien być tylko jeden (czyli brak ołtarzy bocznych). Ze względu na brak dostępu do relikwii, zaniechano wmurowywania ich w ołtarz. Pozostawiono tylko dwa kolory liturgiczne: biały i fioletowy, po pewnym czasie zrezygnowano z manipularzy. Kapłani i zakonnice mają na habitach wyszyty na piersi symbol monstrancji - znak kultu eucharystycznego. Msza mariawicka to w istocie tzw. Msza trydencka (ołtarz jest przy ścianie, a ksiądz stoi tyłem do ludzi) przetłumaczona na język polski (pierwszą Mszę po polsku odprawiono na pasterkę w 1907 r.). Mariawici odprawiają Mszę niemal zawsze przed wystawionym Najświętszym Sakramentem, dlatego pewne obrzędy zostały tak zmodyfikowane, żeby nie odwracać wzroku od monstrancji (np. rezygnacja z kadzenia i asysty liturgicznej przy czytaniu Ewangelii). Należy też zaznaczyć, że obrzędy Wielkiego Tygodnia są według rytuałów sprzed reformy w Kościele Rzymskokatolickim z 1955 r. (np. Wigilia Paschalna jest odprawiana rano, a od ognia nie odpala się bezpośrednio paschału, lecz trójramienny świecznik i dopiero od niego paschał). Tak jest przynajmniej w największym z wyznań mariawickich, bo istnieje też drugie, gdzie obrzędy zmodyfikowano jeszcze bardziej (do tego dojdę). Należy też zaznaczyć, że w mariawityzmie jest surowo zabronione odprawiać Mszę za pieniądze - do tego stopnia, że jest ona uznawana za nieważną!
Po tej dygresji na tematy liturgiczne wracam do historii. Począwszy od 1906 r. mariawici zaczęli tworzyć własną strukturę kościelną. Nie mieli jednak żadnego biskupa, dlatego zwrócili się o pomoc do Unii Utrechckiej Kościołów Starokatolickich, do której zostali przyjęci 7 września 1909 r. Jeszcze w tym samym roku, 5 października, o. Maria Michał Kowalski otrzymał w Utrechcie święcenia biskupie. On sam udzielił w 1910 r. sakry biskupiej dwóm kapłanom. W ten sposób mariawici zbudowali własną, niezależną od Rzymu, hierarchię duchowną.
W latach 1911-1914 zbudowano w Płocku mariawicki klasztor i katedrę nazwaną Świątynią Miłosierdzia i Miłości. Obrys budynków układa się w litery E (jak Eucharystia) i F (jak Franciszka, imię zakonne Mateczki). Jest to dzisiaj miejsce mariawickich pielgrzymek, zwłaszcza 15 sierpnia (w święto Wniebowzięcia NMP). Przy mariawickich klasztorach i parafiach znajdowało się też dużo instytucji takich jak ochronki, szkoły, przedszkola, przytułki, piekarnie, jadłodajnie, warsztaty itp. Mariawici przykładali wielką wagę do wykształcenia i opieki nad ubogimi i chorymi. Odznaczali się też patriotyzmem, a w czasie I wojny światowej Mateczka oddawała się surowym postom i modlitwom za Ojczyznę i pokój na świecie. Doprowadziło to do pogorszenia jej stanu zdrowia, tak że w 1920 r. zachorowała na nowotwór wątroby i ostatecznie zmarła 23 sierpnia 1921 r. W ostatnich miesiącach życia bardzo cierpiała na puchlinę wodną, jej brzuch rozdął się do ogromnych rozmiarów, uciskając narządy wewnętrzne. Ofiarowała swoje cierpienie za "za siostry mariawitki, za miasto Płock i cały kraj".
Kiedy zmarła Mateczka, z jej cienia wyszedł bp Kowalski. A właściwie już nie biskup, bo krótko po tym ogłosił się arcybiskupem. I właśnie tu zaczyna się naprawdę ciekawie, bo abp Kowalski zaczął wprowadzać bardzo drastyczne i niekiedy dziwaczne reformy - i to nie tylko w dziedzinie liturgi, ale nawet w najbardziej fundamentalnej teologii (jak np. dogmat o Trójcy Świętej). Reformy te sprawiły, że mariawityzm został wręcz wyrzucony poza ramy tradycyjnie pojmowanego chrześcijaństwa.
Reformy abp Kowalskiego i ich skutki to temat-rzeka (i jazda bez trzymanki), dlatego będzie o tym następny wpis (limit znaków). Na zdjęciu Świątynia Miłosierdzia i Miłości w Płocku.
f83df653-a3d8-440c-b764-8492b2e6f3ee
Bipalium_kewense

@gacek A jesteś z Płocka lub okolic? Ja pracowałem kiedyś w pobliżu i poszedłem zobaczyć Świątynię mariawicką. Wydała mi się być w złym stanie, z zaniedbanym ogrodem. Ale podobno trwa tam teraz remont, jednak z uwagi na ograniczone środki jest on bardzo rozciągnięty w czasie.

piwowar

@Bipalium_kewense Zaczynamy wchodzić w coraz bardziej ciekawe etapy ewolucji Mariawityzmu. Ciekawe jak historia tego wyznania potoczyła by się gdyby siostra Kozłowska pożyła dłużej.

Bipalium_kewense

@piwowar Sam jestem ciekaw... Chyba raczej nie zaaprobowałaby rewolucji abp. Kowalskiego, o których napiszę w szczegółach jutro. Zaznaczam jednak, że abp Kowalski to bardzo skomplikowana i ciekawa postać. Na koniec cyklu o mariawitach napiszę, co sam o tym myślę.

Zaloguj się aby komentować