Zdjęcie w tle
Bipalium_kewense

Bipalium_kewense

Mocarz
  • 120wpisy
  • 627komentarzy

Wirek trójjelitowy. Pogromca dżdżownic.

Czy jest możliwe, że nowotwór zacznie żyć własnym życiem i stanie się odrębnym organizmem żywym, genetycznie podobnym, ale funkcjonalnie odmiennym od tego, z którego pochodzi? Okazuje się, że prawodpodobnie był taki przypadek.
Myksosporidiowce (Myxozoa) to frapująca grupa organizmów żywych, która przez wiele lat była nierozwiązaną dla nauki zagadką. A te mikroskopijne żyjątka są ważne dla ludzi, ponieważ wiele z nich to pasożyty ryb siejące spustoszenie w gospodarstwach hodowlanych. Dlatego też zajmowano się nimi od czasu odkrycia w XIX w. I przez wiele lat nie wiedziano, czym naprawdę są. Jako że w ich rozwoju występują formy jednokomórkowe, początkowo zalicznano je do pierwotniaków jako "sporowce pełzakowate". Dość szybko stało się jednak jasne, że niezbyt tam pasują, bo nie udało się ustalić pokrewieństwa z żadnymi innymi pierwotniakami. Co więcej, w poszczególnych stadiach rozwoju występowały w formach dwu- do kilkunastokomórkowych, co jeszcze bardziej komplikowało sytuację: pierwotniaki - nie, ale prawdziwe wielokomórkowce - też raczej nie.
Już w latach 30. XX w. pewien naukowiec o nazwisku Weill zauważył, że jeden z elementów budowy wielokomórkowych form myksosporidiowców - tzw. komórki biegunowe - jest funkcjonalnie bardzo podobny do parzydełek, jakie występują u meduz czy koralowców. W szczególności zbadał podobieństwa z pewnym podobnym do meduzy stułbiopławem (będącym również pasożytem ryb) o nazwie Polypodium hydriforme. I wysunął hipotezę, że myksosporidiowce są w rzeczywistości radykalnie uproszczonymi parzydełkowcami.
Była to śmiała hipoteza, bo myksosporidiowce, nie licząc komórek biegunowych, w niczym nie przypominały ich rzekomych krewniaków. Te mikroskopijne organizmy liczą w zależności od stadium rozwoju od jednej do kilkunastu komórek. Nie mają żadnych tkanek ani układów, nawet nerwów ani mięśni. Komórki biegunowe nie są wykorzystywane do parzenia (jak parzydełka meduz), lecz do zakotwiczenia pasożyta wewnątrz ciała żywiciela. Myksosporidiowce mają złożone cykle rozwojowe, do przejścia których potrzebują zwykle dwóch żywicieli. Żywicielami pośrednimi są kręgowce (najczęściej ryby), a ostatecznymi pierścienice (robaki takie jak np. dżdżownice) lub mszywioły (mikroskopijne morskie żyjątka).
Przez wiele lat myksosporidiowce wciąż zaliczano do pierwotniaków. Jednak im dokładniej je badano, zauważano tym więcej podobieństw ze zwierzętami wielokomórkowymi, a w szczególności parzydełkowcami. Hipoteza Weilla stawała się coraz bardziej prawdopodobna...
Cofnijmy się w przeszłość. W 1850 r. odkryto pewien tajemniczy organizm. Bardzo prosto zbudowanego robaka, bez układu pokarmowego i jedynie szczątkowym nerwowym, ale z czterema pasmami mięśni. Nazwano go Buddenbrockia plumatellae, ponieważ był pasożytem mszywiołów z rodzaju Plumatella. Przez wiele lat nie udało się ustalić jego pokrewieństwa w świecie istot żywych i był obok opisywanych już przeze mnie płaskowców i jednowarstwowców jedną z nierozwiązanych zagadek zoologicznych. Z wyglądu przypominał nicienia (jak np. glista czy owsik) i panowało przekonanie, że może ze względu na pasożytniczy tryb życia doszło u niego do uproszczenia budowy i utraty niektórych organów. Jednak poza tym, że było to bez wątpienia zwierzę wielokomórkowe, nie dało się go przyporządkować do żadnego z istniejących typów, był zbyt odmienny. Pozostawał więc sam, jak sierota bez żadnych krewnych.
Jednak pod koniec XX w. zagadka powoli zaczęła się rozwiązywać, niczym puzzle - do gry weszły bowiem badania genetyczne. Są one jednak też obarczone pewnymi błędami, ponieważ poszczególne organizmy żywe mogą przechwytywać geny od innych, np. pasożyty od swoich żywicieli. Dlatego do niektórych rewelacyjnych wyników podchodzono bardzo ostrożnie. Taką rewelacją było właśnie odkrycie, że tajemniczy robak Buddenbrockia jest tak naprawdę... myksosporidiowcem - chociaż powierzchownie nie ma między nimi żadnego podobieństwa! Okazało się też jednak, że Buddenbrockia to tylko jedno ze stadiów rozwojowych pasożyta. Inne stadia zostały już wcześniej opisane jako myksosporidiowce, jako zupełnie inne gatunki i dotąd nie dostrzegano związków między nimi a robakowatą postacią Buddenbrockii. I należy tu nadmienić, że Buddenbrockia nie zawsze wytwarza "robaka". W pewnych warunkach tworzy zamiast niego typowy dla myksosporidiowców i nie przypominający organizmów wielokomórkowych mikroskopijny "woreczek" ze sporami.
Robaki są organizmami dwubocznie symetrycznymi, więc tak też myślano na początku o Buddenbrockii. Ale myksosporidiowce - do których w końcu Buddenbrockię zaliczono - miały w swojej budowie elementy podobne do parzydełkowców. A parzydełkowce to zwierzęta o symetrii promienistej, w przypadku meduz najczęściej czteropromiennej. Np. jak popatrzycie od góry na wyrzuconą na brzeg morza meduzę (chociażby pospolitą w Bałtyku chełbię modrą), to zobaczycie taką jakby "czterolistną koniczynkę" utworzoną przez jej narządy wewnętrzne. Czyżby więc jednak podobieństwo komórek biegunowych i parzydełek meduz było tylko zbiegem okoliczności a krewniaków myksosporidiowców należałoby raczej szukać wśród nicieni czy płazińców?
Postanowiono przyjrzeć się Buddenbrockii dokładniej. I odkryto, że nie ma ona tak naprawdę symetrii dwubocznej, lecz czteropromienistą - to nie był wcale robak, lecz raczej tak jakby bardzo wydłużona meduza! Teraz było już jasne - tajemnicze pasożyty ryb, przez dziesiątki lat zaliczane do jednokomórkowych pierwotniaków, okazały się być bliskimi krewnymi meduz i korali.
Ale jak doszło do aż tak drastycznego uproszczenia, aż do nawet pojedynczych komórek? U niektórych myksosporidiowców - to ewenement - zanikło nawet oddychanie tlenowe! I dlaczego przy tym całym uproszczeniu zachowały akurat zmodyfikowane parzydełka? Wrócę do badań Weilla z lat 1930. Otóż porównywał on myksposporidiowce z pewnym szczególnym gatunkiem parzydełkowca, mianowicie Polypodium hydriforme, najczęściej zaliczanym do stułbiopławów (jak np. znana ze szkolnych lekcji biologii stułbia). Polypodium tym się wyróżnia, że pasożytuje w ikrze ryb jesiotrowatych (ważne: nie NA ikrze, lecz W ikrze, to jedno z zaledwie kilku znanych zwierząt pasożytujących wewnątrz komórek). Postacie wolnożyjące (trochę podobne do swobodnie pływających kawałków stułbi) wychodzą z rybich jajeczek wypełnione wewnątrz żółtkiem, którym przez pewien czas się żywią. Z badań genetycznych wynika, że to właśnie Polypodium jest spokrewnione najbliżej z myksosporidiowcami.
Istnieje hipoteza, że myksosporidiowce to tak naprawdę nowotwór, który wykształcił się w organizmie podobnym do Polypodium i uzyskał zdolność do przenoszenia się na inne organizmy. Czasem zdarza się (np. w przypadku występujących też u ludzi potworniaków), że w nowotworach wykształcają się najbardziej nieoczekiwane elementy budowy ciała, pokracznie zdeformowane (włosy, zęby, tarczyca...). Ale takie Polypodium też choruje na raka. I możliwe, że rozwinął się w nim nowotwór zawierający zniekształcone parzydełka, który to właśnie element umożliwił mu zainfekowanie i przeniesienie się na inny organizm. Należy zaznaczyć, że chociaż to bardzo rzadkie przypadki, wykryto już zaraźliwe formy nowotworów. Tak więc choć hipoteza o pochodzeniu myksosporidiowców z komórek rakowych nie jest potwierdzona, to jednak wydaje się być całkiem prawodpodobna.
Link do artykułu po angielsku na ten temat:
https://www.quantamagazine.org/can-new-species-evolve-from-cancers-maybe-heres-how-20190819/
Na obrazku diagram przedstawiający cykl rozwojowy myksosporidiowców (od góry, zgodnie z ruchem wskazówek zegara): żywiciel pośredni (ryby, płazy, ptaki i ssaki), myksospory, żywiciel ostateczny (pierścienice i mszywioły), aktinospory.
23410d7a-bd35-4426-9f4f-0ebb022ff3b1
Bipalium_kewense

Taka mała poprawka: napisałem, że mszywioły to "morskie" żyjątka, a miałem na myśli "wodne". Wspomniana w tekście Plumatella jest mszywiołem słodkowodnym.

Zaloguj się aby komentować

Dzisiaj zamiast hymnu coś innego: pieśń o Dumie Rycerskiej śpiewana przez Jacka Kowalskiego. Uwielbiam to wykonanie (w linku więcej informacji na temat tej pieśni):
https://www.youtube.com/watch?v=yrI04TqfujM
piwowar

@grapedia No i pięknie, no i cudownie. Jacek Kowalski ze staropolskim repertuarem to coś, czego z pewnością posłucham z przyjemnością. Chociaż muszę się przyznać, że jako fanatyk Kowalskiego umiem z pamięci wyśpiewać większość zwrotek... ale i tak fanie czasami sobie posłuchać. Mnie przypadła do gustu też Oda do rycerstwa polskiego, z tekstem z epoki a muzyką Kowalskiego.

piwowar

@hejto Już kolejny raz widzę coś podobnego, tym razem po przeglądnięciu wpisu grapedia, próbowałem odpowiedzieć na wpis Bipalium_kewense i nieopatrznie wywołałem biednych ciekawostkarzy od gier.

Bipalium_kewense

@piwowar @hejto Mi też się to zdarzało. Klikałem na "Odpowiedz" pod wpisem i wywoływałem zupełnie innego użytkownika nie będącego autorem tego wpisu. Musiałem wprowadzić nazwę użytkownika ręcznie.

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
W podróży po hymnach z całego świata zabieram Was dzisiaj ponownie do Rosji i myślę, że będę do tego kraju często powracał, bo wiele tu pięknych hymnów.
Dzisiaj chciałbym zaprezentować hymn Republiki Komi położonej daleko na północnym wschodzie Europy. Ludność autochtoniczna tej republiki (Komiacy) posługuje się językiem z rodziny ugrofińskiej (jak fiński, estoński, węgierski czy omawiane już przeze mnie języki mordwińskie). I tak jak większość narodów ugrofińskich jest bardzo przywiązana do dawnych wierzeń i życia w zgodzie z naturą. Stolicą republiki jest Syktywkar. W latach 30.-50. na terenie Komi funkcjonowały przymusowe obozy pracy i kolonie karne, dlatego wielu starszych Polaków (i nie tylko) może wiązać z tym regionem niemiłe skojarzenia.
Ale hymn jest spokojny, nastrojowy. Wyraża miłość do ojczystej ziemi i jej naturalnego piękna. Muzykę i słowa napisał w 1923 r. Wiktor Sawin.
Tłumaczenie:
(w języku komi)
Daleko, daleko na północy
stoi wysoka tajga.
W sercu tajgi jest gniazdo sokoła
z radosnym kwileniem piskląt.
Lećcie, nieustraszone sokoły!
Uderzajcie swoimi silnymi skrzydłami!
2x:
I prowadźcie kraj Komi do szczęśliwego życia
najkrótszą drogą!
(po rosyjsku)
Północy, nasz ojczysty kraju,
głębokie twoje śniegi,
chłodne twoje wiatry,
wysoka twoja tajga.
Nas niosą poprzez wieki
sokole skrzydła.
2x:
Kraju Komi, twoje przeznaczenie
jest łaskawe i jasne.
https://www.youtube.com/watch?v=Nd0yND3EmNY
piwowar

@Bipalium_kewense Też nie rozumiem prawnego obwarowania korzystania z symboliki gminnej czy powiatowej. Mogłoby to moim zdaniem w jakimś skromnym zakresie pomóc w kształtowaniu się lokalnego patriotyzmu.

Samorządy potrafią na tym robić biznes. Chyba w Zakopanem można sobie wykupić pozwolenie na używanie herbu i miasto sobie na tym zarabia. O ile jeszcze byłbym w stanie zrozumieć ograniczenia w używaniu tego nieszczęsnego herbu (szczególnie w jakichś akcjach reklamowych itd.) to uwięzienie flag to moim zdaniem absurd.


A co do brzydoty lokalnych herbów to tego nie da się przebić:

dbc4700d-c88c-419a-859a-17ca11788744
Bipalium_kewense

@piwowar Nie wiem jak w Polsce, ale np. w USA jest wiele brzydkich lokalnych flag. Link do kolekcji:

https://gizmodo.com/are-these-the-ugliest-city-flags-on-earth-1728268005

Provo i Pocatello wymiatają, ale niedawno zostały zmienione.

piwowar

@Bipalium_kewense Symbole lokalne i regionalne USA to czysty rak w większości przypadków. Ale co się dziwić, nie mają wgl tradycji heraldycznej. Nawet flagi stanów mają jakieś napisy, pieczęcie stanowe i masę dziwnych rozwiązań. Dla porównania pozwolę sobie wrzucić flagę mojego miasta czerpiącą garściami z wielowiekowego dziedzictwa.

092008ce-2a44-4793-80fe-a5efae8bdc51

Zaloguj się aby komentować

Jednowarstwowce (Monoblastozoa) to jedne z najprostszych zwierząt wielokomórkowych, a także jedna z niewyjaśnionych do dziś tajemnic nauki. Zostały odkryte w 1892 r. w solniskach niedaleko miasta Córdoba w Argentynie przez niemieckiego uczonego Johannesa Frenzla i... nigdy ponownie ich nie znaleziono.
Odkrywca nazwał opisany przez siebie gatunek Salinella salve. Jest to bardzo prosto zbudowany organizm: ma formę jakby rury złożonej z tylko jednej warstwy komórek wokół przewodu pomarkowego wyposażonego w otwór gębowy i odbyt. Komórki mają rzęski po obu stronach. Te zewnętrzne umożliwiają pływanie lub pełzanie, te wewnętrzne natomiast przesuwają cząstki pokarmu wzdłuż układu pokarmowego, a następnie umożliwiają wydalenie niestrawionych resztek przez odbyt. I tyle. Nic więcej tam nie ma. Odkrywca zaobserwował jedynie rozmnażanie bezpłciowe przez podział.
W 2012 Michael Schrödl z Bawarskiej Państwowej Kolekcji Zoologicznej wybrał się do Argentyny w poszukiwaniu jednowarstwowców, ale nic nie znalazł - ani zwierzątek, ani nawet słonych bajorek, w których je rzekomo znaleziono. Ale Johannes Frenzel nie pobrał próbki osobiście, więc lokalizacja w oryginalnym opisie mogła być źle podana, co dodatkowo utrudnia poszukiwania.
Istnieją podejrzenia, że odkrywca jednowarstwowców sfałszował swoje obserwacje, chcąc zasłynąć jako odkrywca "brakującego ogniwa" między organizmami jedno- i wielokomórkowymi. Ale Michael Schrödl nie zgadza się z tym i twierdzi, że Johannes Frenzel był rzetelnym i szanowanym w swoim środowisku naukowcem o ugruntowanej pozycji. Takie oczywiste i prymitywne oszustwo wydaje się więc mało prawdopodobne. Jest też inna ewentualność: miejsce, w którym pobrano próbkę z jednowarstwowcami już nie istnieje, np. w wyniku zmian geologicznych czy antropogenicznych. Dlatego jest możliwe, że jednowarstowce po prostu w międzyczasie... wymarły.
Tajemnica pozostaje więc po dziś dzień nierozwiązana, a jednowarstwowce - jako że zostały opisane zgodnie z "zasadami sztuki" - wciąż pojawiają się czasem w podręcznikach zoologicznych.
Źródło (po niemiecku):
https://www.spektrum.de/news/jaeger-der-verborgenen-art/1171793
I artykuł po polsku:
https://profesorskiegadanie.blogspot.com/2018/09/z-podrecznika-do-mitu-niezwyky-organizm.html
W załączniku oryginalna rycina Johannesa Frenzla z 1892 r. przedstawiająca jednowarstwowca Salinella salve.
8c2c2f31-09c6-49b3-83ef-d986faf29ef2
Bipalium_kewense

@piwowar Mi osobiście najbardziej prawdopodobne wydaje się, że próbka wcale nie pochodziła z miejsca, które wskazano. Frenzel nie pobrał jej osobiście, tylko dostał zaschniętą grudkę, o której powiedziano mu, że pochodzi z solniska koło Córdoby, ale nie mógł tego w żaden sposób potwierdzić. A historia z Dendrogrammą uczy, że być może to wcale nie był żaden nowy organizm tylko np. kolonia jednokomórkowców czy jakieś stadium larwalne. W najbliższym czasie napiszę o rozwiązanych zagadkach zoologicznych, ale tym razem bez rozczarowań jak w przypadku Dendrogrammy.

Zaloguj się aby komentować

I znowu coś z fascynującego świata wirusów i jednocześnie też ze świata kulinariów.
W Stanach Zjednoczonych i niektórych innych krajach jest popularna taka przekąska typu fast food o nazwie "corn dog". Jest to parówka w cieście na patyku.
Istnieje też rodzaj wirusa Corndogvirus, nazwany tak, bo jego wirion (cząstka) przypomina kształtem corndoga ze względu na wydłużony kapsyd (główkę) i długi, cienki ogonek:
https://viralzone.expasy.org/6277
Ten wirus nie jest szkodliwy dla ludzi. Atakuje bakterie.
Przy okazji osobom interesującym się wirusami polecam stronę ViralZone, gdzie dokładnie i z ilustracjami opisane są różne rodzaje i gatunki wirusów.
ec83f9b8-6226-4487-9f80-a5af9b8ddb35
Admiral

@Bipalium_kewense jakiś naukowiec musiał być głodny w pracy...

adrian-wieczorek

@Admiral prawdopodobieństwo jest duze

Zaloguj się aby komentować

Na dzisiaj mam znowu hymn dość dobrze znanego państwa - Nowej Zelandii. Słowa angielskie napisał Thomas Bracken w 1870 r., natomiast maoryskie w 1878 r. Thomas Henry Smith. Muzykę skomponował w 1876 r. John Joseph Woods. Istnieje pełna wersja hymnu zarówno w języku angielskim jak i maoryskim. Najczęściej jednak śpiewa się pierwszą zwortkę po maorysku, a pozostałe po angielsku.
Załączam tu NIEZWYKLE piękną i emocjonalną wersję tego hymnu wykonaną przez Cindy Ruakere. Do tego przepiękne zdjęcia Nowej Zelandii. Polecam wczuć się w melodię, słowa i pokazywane obrazy - razem daje to niesamowity efekt.
Także taka moja refleksja: jestem zwolennikiem świeckiego państwa i zasadniczo przeciwko elementom religijnym w symbolice państwowej. Ten zaś hymn jest napisany w formie modlitwy. Ale jaka to modlitwa... Jak dla mnie to jedna z najpiękniejszych i najdoskonalszych modlitw, jakie kiedykolwiek usłyszałem. To wszystko sprawia, że właśnie do tego hymnu mam szczególny, bardzo osobisty stosunek, mimo że nie jestem Nowozelandczykiem. On wyraża moje własne wierzenia i pogląd na świat, może kiedyś o tym napiszę dokładniej.
Najpierw jest śpiewana pierwsza zwrotka wersji maoryskiej, a następnie cały hymn po angielsku. Tekstu angielskiego chyba nie muszę tłumaczyć (wyświetla się u dołu filmu), podaję więc jedynie tłumaczenie zwrotki po maorysku:
Panie, Boże
wszystkich ludzi,
wysłuchaj nas,
wspomnij na nas.
Niech dobro rozkwita,
niech Twoje błogosławieństwa płyną.
Broń Nowej Zelandii!
https://www.youtube.com/watch?v=j6qmdqvItkM
adrian-wieczorek

@Bipalium_kewense jakie rozkminy na temat hymnow

PeBe

@piwowar @Bipalium_kewense

Loool, hymn który można zagrać przy ognisku. Niesamowite.

piwowar

@PeBe Nasz też można, widziałem gdzieś w internecie nagranie jak Polacy brazylijscy, tak właśnie go używają.

Zaloguj się aby komentować

Na dobranoc taka pozytywna - jak myślę - informacja: z raportu Komisji Europejskiej wynika, że punktualność pociągów w Polsce jest powyżej średniej UE, zarówno w przypadku pociągów intercity jak i regionalnych.
Mieszkam teraz w Niemczech i mogę z włąsnego doświadczenia powiedzieć, że nigdy w Polsce nie widziałem tylu pociągów opóźnionych lub w ogóle odwołanych jak tu. Polacy często narzekają na swoją kolei, ale w rzeczywistości - choć oczywiście jest wiele do poprawienia - w porównaniu z innymi państwami europejskimi nie jest wcale tak tragiczne.
Tym zaś, co lubię w kolejach niemieckich, jest ich wysoka częstotliwość kursowania, ze stałym taktem i gęsta siatka połączeń.
Zaskoczony jestem natomiast Włochami. Słyszałem same dobre informacje o tamtejszych kolejach, chociaż sam nigdy nie korzystałem i nie mogę z pierwszej ręki potwierdzić.
Link do Reddita z mapkami i dyskusją (na tych mapach według legendy zielony oznacza źle, a różowy dobrze):
https://www.reddit.com/r/europe/comments/lpogb7/train_punctuality_across_the_eu_uk_and_norway/
adrian-wieczorek

@Bipalium_kewense zależy w którym województwie tutaj mieszkasz no ale mogło by bać znacznie lepiej

piwowar

@Bipalium_kewense Jestem fanatykiem szynobusów, pomiędzy moim miastem a Rzeszowem jeździ codziennie chyba coś koło 7 szynobusów- jak tam ładnie, czysto, kolorowo. Bilety tanie, zniżki duże a fotele wygodne. Przy tym podróż koleją nie zajmuje dłużej niż autobusem. Na tej samej trasie autobusy jeżdżą znaczne częściej to chyba jedyny powód, dla którego ktokolwiek racjonalnie może wybrać drogi, ciasny i brudny busik dostawczy przerobiony na pojazd do przewozu ludzi. Żeby kolej rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatniej!

arcy

Japonia - średni czas opóźnienia to 90 sekund, zgodnie z wewnętrznym rozporządzeniem Kolei Japońskich, wyłącznie w przypadku trzęsienia ziemi o sile przekraczającej 6 stopni w skali Richtera, dopuszczalne jest 5-minutowe opóźnienie. We wszystkich innych przypadkach, pasażerom zwracane są koszty biletów, otrzymują oni zaświadczenie usprawiedliwiające nieobecność lub spóźnienie do pracy oraz list z przeprosinami.

Źródło: https://www.oyakata.com.pl/ksiega-mistrza-oyakata/podroze-po-japonii/szybkie-pociagi-w-japonii-czyli-kolej-shinkansen


A u nas po spóźnieniu - weź spierdalaj

Zaloguj się aby komentować

Zbliża się miesięcznica Hejto, podzielę się więc z tej okazji taką refleksją.
Kiedy założyłem tu konto, nie wiedziałem, czego oczekiwać. Nie udzielam się aktywnie w mediach społecznościowych i nie miałem konta na Wykopie, chociaż czytywałem często ten portal. Ostatnio wchodziłem na niego, żeby sprawdzić, co tam piszczy na #albicla i w ten sposób przypadkowo dowiedziałem się o projekcie Hejto.
I myślałem, że to wszystko dla jaj i że 90% zawartości to będzie anime i memy z papieżem. Ostatecznie okazało się, że to dużo bardziej na poważnie i w dodatku szybko się rozwinęło. Zaskoczyło mnie to, oczywiście pozytywnie.
pukpuk

@Bipalium_kewense no i takie podsumowania lubimy widzieć, z resztą mamy podobnie!

gacek

@Bipalium_kewense wiadomo kwestia techniczna jest mega za co dzięki wielkie, ale to dzięki nam użytkownikom - możemy czytać tak ciekawe wpisy i rozwijać się razem z Hejto. Ciekawe co będzie działo się dalej

Havelock_Vetinari

@Bipalium_kewense Chylę czoła, każdy z nas coś od siebie daje.

Zaloguj się aby komentować

Kolega @piwowar zastanawiał się, czy trzy języki w jednym hymnie to rekord. Otóż nie. Istnieje hymn, którego tekst zawiera jeszcze więcej języków: aż pięć. Co więcej jest to hymn powszechnie znanego państwa i często można go usłyszeć na rozpoczęcie meczów czy podczas dekoracji sportowców. Mowa o Republice Południowej Afryki. Samego państwa - choć jest bardzo ciekawe - nie trzeba chyba przedstawiać, bo wieści stamtąd dociera całkiem sporo. Skoncentruję się więc na hymnie.
Jest on o tyle ciekawy, że składa się z dwóch niespójnych części. I to zupełnie niespójnych, bo hymn Birmy był przynajmniej od początku pomyślany jako jedna całość. Tu mamy zaś do czynienia z dwoma zupełnie odrębnymi pieśniami o różnych tonacjach, które zostały połączone ze względu na uwarunkowania historyczne.
Pierwsza część hymnu RPA to pieśń "Nkosi Sikelel' iAfrika" ("Boże, błogosław Afrykę"). Pieśń ta była śpiewana przez czarnych mieszkańców kraju jako sprzeciw wobec polityki apartheidu. Jej publiczne wykonywanie poza terenami tzw. bantustanów było zabronione i surowo karane. Jednak wewnątrz bantustanów nie tylko można było ją wykonywać, lecz była również hymnem dwóch z nich: Transkei i Ciskei. Zarówno tekst jak i muzykę stworzył w 1987 r. Enoch Sontonga.
Druga część to hymn RPA z czasów apartheidu, używany przez białych: "Die Stem van Suid-Afrika" ("Zew Południowej Afryki"). Słowa napisał w 1918 r. Cornelis Jacobus Langenhoven, natomiast muzykę do nich skomponował w 1921 r. Marthinus Lourens de Villiers.
Po przemianach politycznych, od 1995 r. hymnami były obie pieśni, wykonywane jedna po drugiej. Było to jednak dość kłopotliwe rozwiązanie, dlatego ostatecznie skrócone wersje tych dwóch pieśni połączono w jeden hymn, obowiązujący od 1997 r.
Podobnie sprawa ma się też z flagą RPA: jest ona połączeniem barw białych mieszkańców, zaczerpniętych z flagi z czasów apartheidu (czerwień, biel, niebieski) z barwami ludności czarnoskórej (czarny, żółty, zielony). W dodatku odcień koloru czerwonego jest kompromisem pomiędzy używanym przez Afrykanerów pomarańczowym i preferowanym przez osoby pochodzenia brytyjskiego bardziej "krwistym" odcieniem. Jest to jedna z zaledwie dwóch flag niepodległego państwa (obok Sudanu Południowego), która zawiera aż sześć głównych barw (głównych, czyli nie licząc widniejących na niektóych flagach herbów).
Tłumaczenie (wg polskiej Wikipedii):
(część pierwsza)
(w języku xhosa):
Boże, błogosław Afrykę
Niech jej sława zostanie ukazana,
(w języku zulu):
Wysłuchaj próśb naszych
Boże, błogosław nas, dzieci Twoje.
(w języku sotho):
Boże, prosimy Cię, broń nasz naród
Interweniuj i zakończ wszystkie konflikty
Chroń nas, chroń nasz naród
Chroń Afrykę Południową, Afrykę Południową.
(część druga)
(w języku afrikaans):
Z błękitu naszego nieba,
Z głębin naszych mórz,
Ponad nasze odwieczne góry,
Gdzie echem odpowiadają klify,
(po angielsku):
Brzmi zew, by się zjednoczyć,
I w jedności winniśmy trwać,
Daj nam żyć i dążyć do wolności,
W naszym kraju, Afryce Południowej.
https://www.youtube.com/watch?v=UlWcsjVC3n8
piwowar

@Bipalium_kewense Oczywiście, do nawiązania do Austro-Węgier i ich hymnu nakłonił mnie komentarz o tym jak mógłby wyglądać kanadyjski hymn według schematu z RPA. Mówię o tym dlatego, bo tam pierwsza zwrotka hymnu królewskiego została przetłumaczona na język francuski będący językiem dominującym w Quebecu.

adrian-wieczorek

@Bipalium_kewense daj więcej!

Bipalium_kewense

@adrian-wieczorek Będzie więcej, ale tylko po jednym na dobę.

Zaloguj się aby komentować

Hymn na dziś to hymn kolejnej republiki w składzie Federacji Rosyjskiej - tym razem Mordowii (nazywanej też Mordwą). Mordowia zasłynęła z tego, że aktorowi Gerardowi Depardieu zaproponowano tam stanowisko ministra kultury - ale odmówił. Zbudował natomiast centrum kulturalne swojego imienia w stolicy republiki, Sarańsku.
Mordowia leży europejskiej części Rosji na Nizinie Wschodnioeuropejskiej. Jej autochtoniczni mieszkańcy (Mordwińcy) posługują się dwoma spokrewnionymi, lecz odrębnymi językami: erzjańskim i mokszańskim. Należą one do rodziny ugrofińskiej (tak jak fiński, estoński czy węgierski) i zapisuje się je obecnie cyrylicą. Wśród Mordwińców wciąż żywe są dawne pogańskie tradycje i kult sił przyrody.
Przyznam, że melodia tego hymnu i brzmienie języków erzjańskiego i mokszańskiego zaskoczyły mnie - zupełnie nie spodziewałem się tego, co usłyszałem.
Tłumaczenie hymnu:
1 zwrotka (po mokszańsku):
Tyś światłem moim, Mordowio, w ciemnych nocach.
Tyś światłem moim, Mordowio, które świeci w oczach.
Gwiazda Moksza na licu Rosji błyszczy,
a Erzja promieniami świt nasz rosyjski zalewa.
Refren (po mokszańsku i erzjańsku):
Niech żyje, niech żyje Mordowia!
Rozbrzmiewaj, rozbrzmiewaj, Mordowio!
Ukochany kraju - niczym kwitnący maju!
Kraju ojczysty Mokszan i Erzjan!
Niech żyje, niech żyje Mordowia!
Śpiewaj, śpiewaj, Mordowio!
Niech szczęście wszędzie oświeca nasz dom!
Rozkwitaj, rozkwitaj,
bądź jasna jak słońce, rozkwitaj!
2 zwrotka (po erzjańsku):
Szłaś, Mordowio, trudną drogą.
Szłaś, Mordowio, prosto z głową dumnie uniesioną.
Szeroka Moksza* i wartka Sura* dawały Ci siłę,
dlatego Twe serce i dusza są wciąż jak czyste źródło.
Refren (jak poprzednio)
3 zwrotka (po rosyjsku):
Trudną drogą, Mordowio, szłaś.
Rosji trzymałaś się i głowę dumnie niosłaś.
Dawały siłę wolne Moksza*, Sura*.
Ty duchem byłaś i pozostałaś silna i dobra.
Refren (jak poprzednio)
*) Moksza i Sura - rzeki na terenie Mordowii
https://www.youtube.com/watch?v=FfXnFcajMM0
Redrum

Zaskakujące jak człowiek mało wie o naszym bądź co bądź sąsiedzie

piwowar

@Bipalium_kewense Ostatnio pod hymnem Birmy dziwiła mnie niejednorodność muzyki w utworze, tutaj też jest nie mniej ciekawie- 3 języki w jednym hymnie... Ciekawe czy to rekord.

Bipalium_kewense

@piwowar Nie. W samej tylko Rosji jest przynajmniej jeszcze jeden znany mi taki przypadek. I w dodatku zainspirowałeś mnie, żeby w następnym odcinku był hymn zarówno niejednorodny muzycznie, jak też i z jeszcze większą ilością języków (ale już nie z Rosji). Nie idę dzisiaj do pracy, dlatego do wieczora zapodam coś w tym temacie.

Zaloguj się aby komentować

Płaskowce (Placozoa) to jeden z najprostszych typów zwierząt. Z wyglądu przypominają ameby i w podobny sposób się poruszają, ale są to organizmy wielokomórkowe. Odkrył je w 1883 r. niemiecki zoolog Franz Eilhard Schulze w akwarium morskim. I chociaż znajdowano później płaskowce w wielu morzach całego świata, to wciąż pozostawały one słabo zbadane i mało o nich pisano. Co więcej, panowało przekonanie, że jest to nietypowa larwa parzydełkowców (takich jak koralowce czy meduzy), dlatego najczęściej ignorowano je w literaturze zoologicznej.
Obecnie się to zmieniło i nastąpił wzrost zaintersowania tymi prostymi żyjątkami. Z badań genetycznych wynika, że choć nie są larwami parzydełkowców, to jednak pochodzą od organizmów do nich podobnych, które przystosowały się do życia na dnie. Wcześniej sugerowano jednak, by umieszczać je bliżej gąbek, ponieważ mają z nimi pewną wspólną cechę: brak prawdziwych tkanek i narządów wewnętrznych. To jednak niekoniecznie musi być cecha pierwotna, może to być też przystosowanie do określonego trybu życia i sposobu zdobywania pożywienia.
A płaskowce świetnie sobie radzą bez tkanek i narządów. Składają się z trzech warstw komórek, ułożonych jedna nad drugą. Komórki z zewnętrznych warstw wyposażone są w rzęski umożliwiające pełzanie po dnie (a młodym osobnikom także pływanie). Warstwa środkowa pełni częściowo funkcję tkanki łącznej (nadającej ciału elastyczność), ale też częściowo układu nerwowego, ponieważ bierze udział w transmisji bodźców i umożliwia w ten sposób reakcję na warunki środowiskowe. Oprócz tego część komórek na dolnej stronie ciała nie ma rzęsek, a ich zadaniem jest wytwarzanie enzymów trawiennych. Płaskowce nie mają bowiem układu pokarmowego - jak natrafią na cząstkę pożywienia, wytwarzają wokół tej cząstki jamkę, do której wypuszczane są enzymy trawienne. Strawiony pokarm (cząstki detrytusu - materii organicznej pozostałej z rozkładu komórek) jest następnie wchłaniany.
Płaskowce mogą rozmnażać się bezpłciowo przez pączkowanie i podział. Do rozmnażania płciowego dochodzi, gdy w jednym miejscu jest już nagromadzonych wiele osobników i zaczyna robić się ciasno. Płaskowce wtedy pęcznieją i odrywają się od dna, unosząc swobodnie w toni wodnej. Jeden osobnik wytwarza najczęściej jedną komórkę jajową, po czym uwalnia ją, samemu obumierając. W tym samym czasie tworzą się też drobne komórki bez wici. Nie wiadomo, jaka jest ich rola, ale podejrzewa się, że to sperma. Nie zaobserwowano jednak samego aktu zapłodnienia oraz pełnego rozwoju zarodków.
Przez długi czas myślano, że istnieje tylko jeden gatunek płaskowców nazwany Trichoplax adhaerens (dosłownie "włochata przylegająca płytka"). Obecnie wiadomo, że jest tak naprawdę wiele gatunków i rodzajów, jednak wyróżnić je można jedynie poprzez analizę genomu, gdyż wszystkie wyglądają tak samo. Z jednym wyjątkiem: w 2019 r. opisano zupełnie odmienny gatunek płaskowca o nazwie Polyplacotoma mediterranea. Nie ma on kształtu płytki, lecz raczej siateczki nitkowatych wypustek.
Ciekawostka: płaskowce wyróżniają się bardzo małym genomem w porównaniu z innymi organizmami wielokomórkowymi.
Podaję link do krótkiego filmu na temat badań tych niezwykłych morskich stworzeń. Można na nim zobaczyć, jak wyglądają, poruszają się i zmieniają kształt:
https://www.youtube.com/watch?v=pnKXuVV5C18

Zaloguj się aby komentować

Na rozruszanie taka oto pioseneczka - to chyba już klasyk? Gdy była na szczytach list przebojów, Britney wciąż uważała się za pobożną chrześcijankę i twierdziła, że jest dziewicą.
Teraz pasuje szczególnie, bo teledysk nawiązuje do lądowania na Marsie.
https://www.youtube.com/watch?v=CduA0TULnow
lubieplackijohn

@pescyn Dlatego najlepiej nie wychodzić z piwnicy i wszystko będzie tak jak dawniej. O, Britney! To ona już pełnoletnia, tak? ;>

pescyn

@lubieplackijohn już dawno pełnoletnia - chyba nawet dwa razy

lubieplackijohn

@pescyn shieeet. Niedobrze, to znaczy, że ja też xD

Zaloguj się aby komentować

Zuriaake to chiński zespół blackmetalowy, który w swojej twórczości nawiązuje do tradycyjnej chińskiej poezji i filozofii. W 2019 r. odbyli trasę koncertową po Europie. Ogólnie nie przepadam za tak ciężkimi brzmieniami, ale ten kawałek jest nieco lżejszy od większości ich utworów.
Tłumaczenie:
"Samotna gęś"
Niebo ciemnieje.
Wieje wiatr ponury i zgorzkniały.
Samotna gęś leci na południe.
Umierające słońce tonie na zachodzie.
Chwasty obrastają namiot.
Białe chmury wracają na pastwisko.
Na przedzie wiele niebezpiecznych kierunków.
W chmurach nieliczne ścieżki.
Kawka cierpliwie wyczekuje.
Delikatna poświata migocze.
Trzepoczące skrzydła nigdy nie są przyjaciółmi.
Zmęczone, wciąż bez odpoczynku.
Wyniosłe szczyty piją świeżą rosę.
Pościg za księżycem, choć jest tak odległy.
Samotny taniec w powietrzu.
https://www.youtube.com/watch?v=DQcLg5m9TF8
lubieplackijohn

@Bipalium_kewense O kurde, nie znałem. Brzmi dobrze. Za bardzo się w mongolskie klimaty wciągnąłem, a tutaj proszę!

Zaloguj się aby komentować

Było już dzisiaj trochę o nasheedach czyli muzułmańskich pieśniach religijnych. A więc hymn narodowy, który zaprezentuję dzisiaj, będzie ocierał się o tę kategorię.
Dlaczego ocierał? Bo nie wiem, czy jest to naprawdę nasheed, czy nie. Nie znam się na tym, by to ocenić, ale słowo "nasheed" jest w tytule. I chyba istnieje ku temu konkretny powód. Otóż w islamie muzyka - zwłaszcza instrumentalna - jest uważana przez wielu konserwatywnych przywódców duchowych za grzech. Niektórzy (powtarzam: niektórzy) robią wyjątek dla pieśni religijnych, czyli nasheedów. Zazwyczaj tylko dla śpiewanych a capella, chociaż nieliczni dopuszczają w tej sytuacji także instrumenty. Z tego powodu hymny narodowe niektórych krajów muzułmańskich (a także np. marsze wojskowe) są podciągane pod nasheedy, by klerycy nie oburzali się zbytnio na ich publiczne wykonywanie.
Oczywiście kraje muzułmańskie są różne, niektóre dość liberalne, jak np. Turcja czy Indonezja - tam niemal nikogo nie oburza muzyka instrumentalna i tańce. Ale kraj, którego hymn teraz przedstawię, jest najbardziej konserwatywny ze wszystkich - jest to bowiem Arabia Saudyjska i tam z muzyką, nawet hymnem, są czasem problemy.
Oryginalny tytuł utworu to Āsh al-Malīk ("Niech żyje Król"), a tytuł oficjalny to an-Našīd al-Waṭanī as-Saʿūdī ("Pieśń Narodu Saudyjskiego") - i tu właśnie siedzi ten nasheed. Sami zaś Saudowie nazywają swój hymn Sārʿī ("Spiesz się"), od jego pierwszego słowa. Natomiast wersja tylko instrumentalna nosi nazwę as-Salām al-Malakī ("Salut królewski"). Jednak publiczne używanie instrumentów muzycznych jest w Arabii Saudysjkiej sprawą kontrowersyjną i o ile uchodzi na ceremoniach królewskich (to w końcu monarchia absolutna i nikt tam królowi nie podskoczy), o tyle w bardziej zwyczajnych sytuacjach nie jest chyba dobrze widziana. Widziałem kiedyś na YouTube nagranie początku meczu rozgrywanego w Arabii Saudyjskiej. Hymn drużyny gospodarzy był wykonany a capella i tylko ktoś wystukiwał rytm jakimś drewienkiem czy czymś takim. Nie wiem jednak, czy to jest norma, tym bardziej że kraj się ostatnio liberalizuje (pozwolili "nawet" prowadzić samochody kobietom). W każdym razie w telewizji hymn jest puszczany z akompaniamentem muzycznym, nie są więc to chyba żadne sztywne reguły. Osobną sprawą jest niski poziom edukacji muzycznej w Arabii Saudyjskiej, w związku z którym nawet narodowa Orkiestra Królewska dosłownie masakruje hymny podczas wizyt oficjalnych delegacji (można sobie wyszukać w Google "Saudi Arabia orchestra fail", są przykłady z hymnami Rosji i USA). Podobną przypadłość mają też inne orkiestry z regionu: syryjskie, egipskie czy palestyńskie.
Ja zaś przedstawiam hymn Arabii Saudyjskiej. Muzykę skomponował w 1947 r. Abdul-Raḥman al-Khaṭīb, natomiast oryginalne słowa pochodzą z 1958 r., jednak w 1984 r. Ibrāhīm Khafājī napisał na prośbę króla Fahda nowy tekst, któy obowiązuje do dzisiaj.
Tłumaczenie (według polskiej WIkipedii):
Spiesz się do chwały i supremacji!
Wysławiaj stwórcę niebios
I unieś zielony, łopoczący sztandar,
Noszący znak Światła!
Powtarzaj - Bóg jest największy!
O, mój kraju,
Mój kraju, żyj wiecznie,
Chwało wszystkich muzułmanów!
Niech żyje król,
Dla flagi i dla kraju!
https://www.youtube.com/watch?v=deST8TcjKN8
lubieplackijohn

@Bipalium_kewense Super! Konkret jak zwykle. Łap pioruna!

adrian-wieczorek

@Bipalium_kewense dawaj następie cos o hare krishna

Bipalium_kewense

@adrian-wieczorek Są w moich planach także ciekawostki o religiach, więc może i Hare Krishna się pojawi.


Na razie coś od naszych DJ-ów:

https://www.youtube.com/watch?v=zJxxcYxaVqY

Zaloguj się aby komentować