Przychodzę z połączeniem pasty i opinii na temat farby do włosów Sayos numer 12_59. Na wakacje uznałam, że pierwszy raz zmienię kolor włosów. Czytałam o niej wcześniej opinie. Najwięcej ich było na stronie wizaz do której odsyłam:
https://wizaz.pl/kosmetyki/produkt,241096,syoss-cool-blonds-farba-do-wlosow.html. Było dużo niepocieszonych osób, które chciały otrzymać platynowy blond, a dostały różowofioletowe włosy. Nie miałabym nic przeciwko jakbym ów kolor dostała. Wszystko było zrobione zgodnie z instrukcją, jednak efekt był zupełnie inny od zamierzonego. Niestety kolor pod żadnym kątem ani pod jakąkolwiek perspektywą nie przypomina efektu pokazanego na górze opakowania. Farba po prostu wyjątkowo nieudolnie rozjaśniła włosy. Zamiast platyny albo po prostu fioletowego zabarwienia dostałam lekko rude.
Tak więc zanim pofarbujesz sobie włosy tą farbą musisz wiedzieć, że nie jesteś w stanie przewidzieć jaki będzie efekt. To czy dostaniesz na włosach żółtko, idealną platynę jak ta piękna kobita z opakowania czy skończysz z niechcianym lub chcianym różem. Pewnie to po prostu zależy tylko od typu włosów no i oczywiście od tego czy akurat latający potwór spaghetti wylosował odpowiedną ilość oczek na kostce, które stwierdzą czy kolor się przyjmie czy nie. Jeśli oczekujesz konkretnego koloru to albo się zaskoczysz, albo zawiedziesz na całej linii.
Mam dodatkowo kilka uwag, o których chciałabym jeszcze wspomnieć:
1. Zapach farby jest wyjątkowo duszący, okno musi być otwarte, a pomieszczenie cały czas wietrzone.
2. Dołączone do zestawu rękawiczki się nie przydały przez to jak zostały zrobione i wycięte z folii. Jednej z nich nie udało mi się założyć bez jej rozerwania. Polecam posiadać swoje. Farba (jak to farby mają w naturze) brudzi, ale całe szczęście dość szybko się zmywa z ciała, jeśli jest jej mało.
3. Opcja mieszania od razu w aplikatorze jest poręczna. Nie trzeba się męczyć z mieszaniem w miseczce albo używać jakichkolwiek innych narzędzi do farbowania.
4. Rozprowadzała się dobrze i jest bardzo wydajna. Zużyłam połowę, a nie oszczędzałam ilości preparatu przy włosach za łopatki (koloryzowana tylko grzywka oraz końcówki od barków w dół).
5. W moim przypadku nie uczulała, nie robiła się ciepła podczas trzymania na głowie.
6. Nie spaliła włosów. Pomocna w odbudowie była odżywka załączona do opakowania.
7. Instrukcja dołączona do opakowania rozwiała moje wątpliwości i jest czytelna.
Na zdjęciu widoczny efekt. Ciemniejsze są naturalne. Całe szczęście rozjaśnienie (bo kolorem nie można tego nazwać) jest podobne do naturalnych, o ile nikt nie spojrzy na odcięcie grzywki. W torbie na głowie chodzić nie trzeba ;).
#wlosy