#marihuana
Zostań Patronem Hejto i tylko dla Patronów
- Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
- Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
- Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
- Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Jak wspominałem ostatnio optymalny przegląd siebie składa się z dwóch etapów: porannego i wieczornego. Ja jednak będąc osobą uzależnioną nie mogłem robić tego w ten sposób z jednej prostej przyczyny - każdego wieczoru musiałem być zjarany i upity. Trudno, jak trzeba to trzeba, lecz nie mogło to stać się wymówką, żeby zaprzestać pracy nad sobą. Trzeba było tylko znaleźć jakieś rozwiązanie, a było nim robienie przeglądu siebie raz dziennie. Najczęściej rano, czasem jakoś do południa.
Ta trochę awaryjna wersja przeglądu siebie jest połączeniem wariantów porannego i wieczornego w całość. Czasami i do tej pory zdarzy mi się zrobić to ćwiczenie w ten sposób np. gdy robię go mocno zmęczony leżąc już w łóżku i po prostu zasnę w trakcie.
Tego typu przegląd zaczynamy od części wieczornej czyli rozliczamy się z dnia poprzedniego, a następnie planujemy dzień bieżący. Skuteczność takiego przeglądu może być trochę gorsza. Największą jego wadą jest chyba to, że po zrobieniu przeglądu tuż przed snem bardzo dobrze się zasypia i sen jest spokojnieszy, co zdążył kiedyś zauważyć Seneka:
Jaki sen smaczny następuje po takim zbadaniu siebie! Jaki spokojny, jaki głęboki, jaki niezakłócony, gdy dusza jako stróż siebie samej i tajny sędzia człowieka po wnikliwym rozpoznaniu swego postępowania albo pochwali swe obyczaje, albo je zgani. Ja również praktykuję ten zwyczaj i dzień w dzień zdaję rachunek przed sobą.
Gdy jednak byłem na początkowym etapie pracy nad sobą, będąc wtedy kontrolowany przez mechanizmy działania nałogów, oraz mając w głowie całą masę fałszywych schematów myślowych. Nie miało to wielkiego znaczenia czy zrobię przegląd siebie w wersji optymalnej czy awaryjnej. Mogłem też zapomnieć o wprowadzaniu się w stan pogłębionej refleksji. Robiłem go na tyle na ile byłem w stanie, czyli z dzisiejszej perspektywy byle jak. Najważniejsze jednak było to, że w ogóle go robiłem, zachowując przy tym regularność.
Miałem takie szczęście, że od samego początku naprawdę zajarałem się stoicyzmem, dzięki czemu specjalnie nie musiałem się zmuszać do stoickich praktyk, a po pierwszych kilku razach udało mi się zauważyć pierwsze pozytywne efekty tej stoickiej techniki. Pomału robiłem się spokojniejszy, przestałem denerwować się każdą drobnostką i nie brałem wszystkiego tak bardzo do siebie.
Na początku były to naprawdę drobne rzeczy, ale już mogłem poczuć jak zyskuję jakąś minimalną sprawczość w swoim życiu i poprawia się moje samopoczucie. Pomyślałem sobie wtedy, że dotychczas nie wiedziałem co robię i błądziłem po omacku, a właśnie teraz otrzymałem instrukcję obsługi do swojego życia. Dzięki temu wszystkiemu chęć do dalszej pracy nad sobą przychodziła sama. Na tym właśnie polega motywacja. Nie spada ona z nieba, lecz zyskuje się ją przez robienie czegoś, a widząc efekty swoich działań nabiera się chęci na więcej.
Wieczorem natomiast zamiast przeglądu siebie (którego nie mogłem robić z wiadomych względów) robiłem sobie analizę tego jak ja się właściwie czuję po zażyciu mojej codziennej porcji używek. Starałem się być świadomy swoich odczuć pod ich wpływem przynajmniej przez kilka lub kilkanaście minut. Byłem w szoku, że będąc już uzależniony nie brałem ich nigdy w sposób świadomy, nie myślałem o tym jak się czuję, bo robiłem to w sposób automatyczny. Była to ucieczka przed swoimi myślami, w trakcie której wmawiałem sobie, że jest super, że czuję się dobrze, a wcale tak nie było.
Gdy robiłem te analizy okazało się, że po marihuanie wzmagały się moje lęki, a po alkoholu czułem ciągły niedosyt, straszne ssanie, które znikało razem z lękiem gdy dawka była już tak duża, że znikałem też ja, znikała moja świadomość, urywał się film, lub był mocno poszarpany.
Poza tym swoją pracę nad sobą popierałem codziennym słuchaniem podcastu: " Ze stoickim spokojem ". To właśnie stąd brałem swoją wiedzę w jaki sposób pracować nad sobą i w jaki sposób starać się myśleć, żeby przestać czuć wieczny niepokój, który był powodem mojej ucieczki w używki. Moja początkowa praktyka stoicka, powiedzmy przez jakiś tydzień, polegała na tych dwóch rzeczach - każdego dnia robiłem przegląd siebie i słuchałem jeden odcinek podcastu.
Słuchając kolejne odcinki wiedziałem, że następnym krokiem będzie zajrzenie w głąb siebie, żeby dowiedzieć się o co tak właściwie mi chodzi. Nie rozumiałem do końca co to znaczy i cholernie się tego bałem. Co ja tam znajdę skoro tak ciągle przed sobą uciekam? Czy ja w ogóle chcę tam zaglądać? A może lepiej tego nie robić? No ale skoro powiedziałem "a" trzeba było powiedzieć też "b". Więc po tych paru dniach zabrałem się do następnej równie ważnej stoickiej techniki - pracy nad wyobrażeniami. Polega ona na odnajdywaniu, przełamywaniu i zmianie błędów poznawczych i niekorzystnych schematów myślowych.
A w jaki sposób się to robi opiszę w kolejnych odcikach. Jest to obszerny i złożony temat, więc planuję rozbić go na dwa wpisy. Już coś zacząłem tam sobie skrobać, ale chcę to zrobić porządnie, więc będzie chwila przerwy i kolejny wpis powinien pojawić się w poniedziałek.
#stoicyzm #alkoholizm #marihuana
"Wieczorem natomiast zamiast przeglądu siebie (którego nie mogłem robić z wiadomych względów) robiłem sobie analizę tego jak ja się właściwie czuję po zażyciu mojej codziennej porcji używek. Starałem się być świadomy swoich odczuć pod ich wpływem przynajmniej przez kilka lub kilkanaście minut."
Taka trochę praktyka medytacji
Zaloguj się aby komentować
Czechy - depenalizacja, 50g, 3 rośliny, Dojczland - depenalizacja, chyba 30g, 3 rośliny. O Holandii nawet nie wspominam, bo oni zdepenalizowali już bardzo dawno, i u nich 5 gram przy sobie, chyba 50 w domu, i 5 roślin.
A u nas? Nieśmiała propozycja 15g/1 roślina. Sytuacja z medyczną marihuaną też nieciekawa. W aptekach to co niemcowi spadnie na podłogę, w dodatku horrendalnych cenach, bo apteki dopierdalają marże większe niż deweloperzy, są problemy z dostępnością, jest mały wybór gatunków, a te gatunki też takie w sumie średnie. Najlepsze co się da dostać to Ghost Train Haze sprzedawany pod nazwą Aurora, w wersji 22%, a gatunek który najlepiej działa na moje problemy gastryczne jest z reguły niedostępny. A teraz jeszcze zakazali wystawiania recept na medyczną telefonicznie. No kurwa. Jeszcze się okaże że Białoruś zdepenalizuje zielsko niż Polska.
Rządzi nami banda pierdolonych idiotów.
#polityka #marihuana #medycznamarihuana #hejtojointclub #narkotykizawszespoko
A u nas? Nieśmiała propozycja 15g/1 roślina.
@dziki sprawdź sobie przekrój społeczeństwa i jego dominujące poglądy. Wtedy wpadniesz na to, że to zadziała podobnie jak podniesienie wieku emerytalnego. Cała opozycja dzień i noc będą grzać jak to Tusk narkotyzuje młodzież, lewactwo wygrało itd. itp. Nie jesteśmy i długo nie będziemy społeczeństwem racjonalnym.
W aptekach to co niemcowi spadnie
Patrząc na polskie i niemieckie apteki to czasem mam wrażenie, że te niemieckie są wyposażone w to co polskiemu farmaceucie spadnie:)
Rządzi nami banda pierdolonych idiotów.
Daleko idące wnioski. Powiedziałbym, że banda pierdolonych idiotów to większość społeczeństwa.
To nie wina wladzy. To wina spoleczenstwa. Zyjemy w ciemnogrodzie.
niech przepna jakakolwiek dekryminalizacje, bo chodzi o to zeby pies nie mial prawa dojebac sie o lolka palonego w parku, bo jak nie bedzie pod tym pretekstem mogl ci wjechac na chate, to nie ma znaczenia ile bedziesz mial w domu
Zaloguj się aby komentować
O tym, że byłem uzależniony oraz, że poradziłem sobie z tym problemem przez praktykowanie stoickich technik pisałem już wcześniej . Mówiłem też o tym w podcaście . Było to jednak trochę krążenie wokół głównego tematu, czyli jak to konkretnie zrobiłem? W tej serii wpisów postaram się odpowiedzieć na to pytanie.
Zacznę od tego, że jestem wolny od nałogów od 09.07.2023r. Wcześniej przez kilkanaście lat żyłem jako wysokofunkcjonujący ćpun (alkohol to również narkotyk) i jakoś tam dawałem radę. Nie zaliczyłem żadnego spektakularnego dna, co często jest motywacją do zmiany. Nie doznałem też nagłego olśnienia uświadamiając sobie, że nie mam kontroli nad używkami. Zdawałem sobie z tego sprawę od lat. Było to jednak zbyt mało, żebym zdecydował się pójść na terapię, a uważałem ją wtedy za jedyną szansę na wydostanie się z błędnego koła uzależnień.
Co więc spowodowało, że postanowiłem spróbować przezwyciężyć swoje uzależnienia przy pomocy stoicyzmu?
Jak to często w moim życiu bywało zadecydował o tym przypadek i złożyło się na to kilka czynników:
- Pierwszym z nich było to, że od pewnego czasu grubo leciałem po bandzie. Ładowałem w swój organizm hurtowe ilości marihuany i alkoholu.
W pewnym momencie próbując ograniczyć jaranie zacząłem więcej pić, a jak zacząłem więcej pić to tak się rozpędziłem, że nie mogłem przestać. Trochę mnie to przeraziło bo alkohol zawsze był tą używką bardziej poboczną, używaną głównie do podbicia efektu działania trawy. Poczułem wtedy, że wpadłem z deszczu pod rynnę i próbowałem spiąć dupę i ograniczyć jego spożycie. W jakimś stopniu mi się to udało, ale kosztem było cierpienie psychiczne, z którym nie potrafiłem sobie dać rady.
- Drugim czynnikiem był wspomniany wcześniej przypadek, że w tym momencie, będąc w takim akurat położeniu odkryłem stoicyzm. Pierwsza moja styczność ze stoicyzmem była przez wywiad Przemka Górczyka z Tomaszem Mazurem. Następnie już bezpośrednio w podcaście Tomasza Mazura również przypadkiem wpadł mi w oko odcinek 83 - 'Uzależnienia i stoicyzm analiza pogłębiona'(akurat był u góry). Pomyślałem sobie, ok, zobaczę co tam jest, jednak nie robiłem sobie wielkich nadziei.
- Trzecim czynnikiem było moje zmęczenie wielokrotnymi nieudanymi próbami wyjścia z nałogów na własną rękę - metodą 'silnej woli'. To śmieszne jak ktoś kto nie ma za grosz sprawczości może chcieć próbować właśnie w ten sposób poradzić sobie z tak dużym i złożonym problemem jakim jest uzależnienie. Była to po prostu bezmyślność i zapewne jakiś mechanizm działania nałogu polegajacy na tym, żeby dawać złudną nadzieję na jego pokonanie, a w rzeczywistości jedynym efektem tych prób było wpieprzanie się w niego coraz bardziej.
Kiedyś miałem taki rok, w którym praktycznie każdego dnia rano postanawialem sobie, że dziś jest już koniec i nie zajaram, ani się nie napije. Gdy jednak przychodził wieczór a ja byłem już zmęczony, robiło się ciemno co również wpływało na mój nastrój, mogłem być też poddenerwowany, czymkolwiek (bo powód zawsze się znajdzie) i moje poranne postanowienie trafiał szlag. Jechałem wtedy do dilera, kupowałem grama albo dwa. Potem w domu paliłem wszystko co miałem i zapijałem to kilkoma piwami. A następnego dnia wstawałem i znów przyrzekałem sobie, że dziś to już na pewno nie zajaram, ani się nie napije. Powtarzałem ten cykl przez jakieś 200 dni z rzędu, a może i więcej. Można sobie wyobrazić co takie coś robi z psychiką. Przez codzienne łamanie swojego postanowienia poczucie własnej wartości nie tylko szoruje po dnie, ale i zakopuje sie w warstwie mułu. Naprawdę nie polecam.
Podsumowując byłem mocno zmęczony tym przedłużającym się stanem uzależnienia, którego nie akceptowałem. Tak właściwie to tylko czekałem, żeby ktoś włożył mi w łapę jakieś narzędzie dzięki, któremu mógłbym się wydostać z tej karuzeli spierdolenia. Wtedy nie do końca zdawałem sobie z tego sprawę, ale tak właśnie było.
Wypadkową tych czynników było to, że gdy tylko takie narzędzia dostałem, to do razu chętnie przeszedłem do działania i zacząłem ich używać. W jutrzejszym wpisie opiszę jedno z tych narzędzi, będzie to opis najważniejszej stoickiej techniki jaką jest przegląd siebie.
#stoicyzm #alkoholizm #marihuana
@splash545
Co skłoniło mnie do wyjścia z nałogów
to, że w nich byłeś .
Reszta jest wtórna.
Jakiś czas temu też zacząłem zgłębiać stoicyzm i jako efekt uboczny (czyli po prostu nie z takim założeniem się za to zabrałem) było to, że nagle o wiele lepiej potrafiłem poradzić sobie z nałogami czy jakimiś złymi przyzwyczajeniami, bądź też rzeczami, które mnie dręczyły. Próbowałem wiele razy "uderzyć pięścią w stół", zawziąć się i z tym walczyć, ale efekt był bardzo krótkotrwały, a potem wszystko wracało i to spotęgowane. Dzięki poznawaniu stoicyzmu gdzieś podświadomie zacząłem odrzucać te rzeczy, które tak mnie męczyły i to nawet z nimi nie walcząc. Byłem już nawet o krok od zapisania się do terapeuty co zawsze było u mnie nie do pomyślenia, a okazało się, że potrafię się zmienić i czuję ostatnio w sobie większą moc. Jeżeli ktoś, kto to czyta czuje, że ma nałogi, przyzwyczajenia itp., z którymi ciężko mu się zmagać z całego serca polecam zagłębić się w stoicyzm.
@splash545 O ciekawe! Ja się teraz staram rzucić energetyki "Zero", strasznie mi źle wpływają na poziom witaminy b12 i żelaza, a chcę być mocny w sporcie, zobaczymy jak długo się uda heh ~~. Ciekawe cieka, pisz Pan! Będę kookał
Zaloguj się aby komentować
#hejtojointclub
@redve
Lubie jeść na gastro, ale nie ssie mnie jakoś mocno. Ale ja ogólnie nie mam problemu z ignorowaniem uczucia głodu
Gastro się można oduczyć
Paliłem dzien w dzień przez 2 lata i gastro miałem zaaaawsze.
Z dziwnych cpunskich akcji na odwrót miałem kilka ale zielsko działało jak cza
Zaloguj się aby komentować
Zapowiadali, że zlikwidują tzw. receptomaty - tj., "wypełniasz formularz, opłacasz, dostajesz smsem receptę". Zamiast tego Minister Zdrowia zlikwidowała - w tydzień - całe zdalne leczenie.
Marihuana została wrzucona do jednego kosza razem z fentem, oxy i morfiną. Jednocześnie, w porównaniu do wcześniejszego projektu, Ministerstwo wyrzuciło z listy np. tramadol i benzo - i te dalej są na smsa.
Kontynuacja leczenia? Taki chuj. Okres przejściowy? Taki chuj.
Moja doktor jest w Warszawie, 300 kilometrów stąd. Specjalistka. Zna się nie tylko na zielsku, rozumie też bardzo specyficzne problemy które są związane z autyzmem i adhd. Agresja, wkurwienie, przetwarzanie emocji, lęki, kocioł w głowie - okazuje się, że memy nie kłamią i to wszystko można jakoś ogarnąć, korzystając z odpowiednich narzędzi. Dostałem od niej nie tylko zielsko, dostałem też inne leki i wskazówki które mi pomagają.
Lokalnie nie tylko nie mam lekarzy od zielska, lokalnie nie mam nawet ogarniętych lekarzy od autyzmu. I teraz, zgodnie z przepisami, mam się u niej pojawiać co kilka miesięcy. Tylko po to, żeby spojrzała na moją autystyczną dupę na żywo zamiast przez google meet i stwierdziła, że nie wiem, dalej mam jebany autyzm i nie wstrzykuję sobie tej marihuany do żył czy coś.
Tak, wiem, że w praktyce za kilka miesięcy rynek się ogarnie i gdzieś w pobliżu będę miał lekarza (albo dilera). Ale to nie zmniejsza emocji.
Panie Tusk, Pani Minister Zdrowia - chuj Państwu w dupę.
#autyzm #adhddoroslych #medycznamarihuana #marihuana
@DoktorFluenza nadal uwazam ze piepszysz glupoty. Zielsko moze wypisac kazdy lekarz, a recke raz wystawiona moze ponawiac rodzinny nawet na teleporadzie. Chodzi o ukrocenie dostepu dla ludzi ktorzy wykorzystywali system by ćpać. Leczenie zdalne dalej istnieje. Bzdury, bzdury, bzdury.
Lekarz online ma twoją kartotekę. Wnioskujesz o dostęp do dokumentacji medycznej i idziesz z tym do rodzinnego.
@DoktorFluenza
Czyli teraz już nie ogarnę zioła z apteki i znów będę zmuszony biegać za Sebastianem w bramie?
🧐
Zaloguj się aby komentować
Dzisiaj był ostatni dzień na zrobienie zapasów ziomeczki.
Pewnie temat wejdzie w #polityka
A generalnie to jak juz miales recki to rodzinny moze ci zdalnie je ponawiac, ja mam se apke mydr i mi sie nic nie zmienia, klikam w apce, lekarz aceptuje, i mam recke.
@jimmy_gonzale zawdzięczamy to minister leszczynie, a wynikło to ze sraczki na recepty na fentanyl (które nadal będą dostępne na portalach typu oglaszamy24). Ale jak coś to medikinet normalnie można w ten sposób dostać, a to jest całkiem mocny stymulant :v
@jimmy_gonzale O kurwa, minął mnie ten news, co teras?
Nie paliłem jakoś dużo, ale od czasu do czasu symbolicznie waporyzowalem - na lepsze spanie po nockach, na weltszmerc, na lepszy seks, na rozluźnienie mięśni karku...
Chujnia że już koniec, bo do rodzinnej z tym nie pójdę - świetna lekarka, bardzo starannie dobiera leki, z moimi dolegliwościami nie przejdzie.
Zdalnie całkowicie odpada?
Zaloguj się aby komentować
Panie Tusk, zalegalizujcie te gówno poprostu, kto ma jarać będzie i tak jarał a ja panu obiecuje że dziure w budżecie można szybko zaspawać akcyzujac handel MJ.
#polityka #narkotykizawszespoko #marihuana
Zaloguj się aby komentować
Jestem głodny ale nie chce jesc
Jestem śpiący ale nie chce spać
Wczoraj żeby nie iść spać głodny męczyłem kotleta który został z obiadu przez... 2h.
Jeszcze wszystko mnie drażni
Ehhhh
Jestem śpiący ale nie chce spać
Bedzie dobrze zobaczysz
@redve jakieś siano? zmień preparat ;]
Zaloguj się aby komentować
Pora na detoks
@redve bardzo dumien jestem z Ciebie, teraz wypuść te dziewczyny z piwnicy i będzie okej
@redve dobrze dla Ciebie, trzymam kciuki
@redve poszła z dymem?
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
-
Elo ziomal pojedziemy po zioło, weźmiemy też dla chłopaków i przy okazji okradniemy kolegów jarając z ich gramów po drodze.
-
*Palą lola w drodze powrotnej w samochodzie (kierowca i pasażer).*
-
*Kierowca znacznie przekracza prędkość.*
-
*Heeeei øøøøø heeeei øøøøø*
-
"O nie to en bagetten."
-
*Kierowca zatrzymuje się, uchyla okno*
-
"My znamy ten zapach, zapraszam na test."
-
*W tym czasie pasażer chyłkiem spierdala do lasu z towarem."
-
...
-
..
-
.
-
Oliwa sprawiedliwa- 50k nok mandatu i zakaz prowadzenia pojazdu w Norwegii. xD
-
Wszyscy dowiedzieli się, że rąbiecie ich na towarze.
W ogóle mi ich nie żal, banda patusów. Dobrze, że mam kilku normalnych ludzi.
Śmietanka polskiej emigracji normalnie.
#pracbaza #narkotykiniezawszespoko #marihuana #patologia #emigracja #norwegia
To jest tak typowe, jakbym słyszał o moich znajomych.
Jeden głąb jeździł DHL i sobie jarał normalnie z bonga na pace i to prawdziwy głąb, który nic innego nie potrafi i prawko poszło do więzienia, a mosiek musiał wracać do mamusi
@Gepard_z_Libii ameby potrafią tylko żreć, rozmnażać się i nasrać tam gdzie są.
@AdelbertVonBimberstein wstyd robią nic więcej
@AdelbertVonBimberstein Główny powód dlaczego zrezygnowałem z wyemigrowania- zbyt duże stężenie patologi na m2.
Na samą myśl, ze z takimi tytanami intelektu mógłbym dzielić pokój, aż mnie skręca.
@tomilidzons w Norwegii z nikim nie dzielisz pokoju. Tutaj tylko jedynki.
Ale dom to już się może trafić.
W sumie budownictwo w Polsce wygląda podobnie tylko większe stężenie promili.
@AdelbertVonBimberstein zawsze myślałem że norweska emigracja to jakaś bardziej cywilizowana jest od tej brytyjskiej/holenderskiej
@voy.Wu no podobno jest. I to są ci lepsi. Sami mówią, że w Holandii to zostały tylko ćpuny.
@AdelbertVonBimberstein to się zgadza, w NL byłem tylko rok w przerwie od UK, ale to za duży hardkor nawet jak dla mnie. UK przy NL to ameryka xD
Zaloguj się aby komentować