Na filmiku niżej macie przykład Howarda, który został poddany tej operacji na chwilę przed 12-stymi urodzinami. Miało to miejsce w roku 1960.
Jakim był dzieckiem? Na dzisiejsze standardy w zupełności normalnym. Nie mógł się pogodzić z tym, że ktoś zastępuje jego zmarłą matkę, a mimo, że alternatywne terapie psychologiczne były dostępne, wybór padł na lobotomię.
W jego przypadku operacja dotyczyła kory przedczołowej. Na jednym ze zdjęć jest pokazane, jak to było przeprowadzane. Narzędzie było wpychane przez oczodół (aż mnie skręca na samą myśl).
Kora przedczołowa pełni funkcję w działaniu pamięci roboczej, planowaniu ruchów i działań, rozważania ich konsekwencji, a także wpływa hamująco na spontaniczne i często gwałtowne stany emocjonalne, których źródłem jest podwzgórze i układ limbiczny.
Innymi słowy uszkadzając ten ośrodek pogłębiamy to, co chcieliśmy wyeliminować. Jedyne co uchroniło Howarda przed stałymi uszkodzeniami, był młody wiek. Jego mózg zdołał odbudować pewne połączenia, tak by mężczyzna mógł funkcjonować w miarę normalnie. Przynajmniej w porównaniu z tymi, których życie zostało totalnie zrujnowane aż do śmierci, lub tymi, którzy umarli podczas operacji.
Jego "stan" się nie poprawił, a wręcz przewidywanie pogorszył, dlatego jego rodzice zdecydowali, że pozbycie się go będzie "najlepszym" rozwiązaniem.
Ostatni odnotowany zabieg lobotomii w Stanach Zjednoczonych został przeprowadzony przez dr Waltera Freemana w 1967 roku i zakończył się śmiercią osoby, na której został wykonany. W Europie Związek Radziecki zakazał lobotomii w 1950 roku, rok po tym, jak wynalazca dr Egas Moniz zdobył Nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny.
https://youtu.be/2OdPxa_qbiQ?si=yxhpQACF3QV9sE89
#sowietetate #ciekawostki #historiamedycyny #dziwnehistorie #lobotomia
Komentarz usunięty przez moderatora
@GordonLameman daruj sobie takie komentarze tam, gdzie nikt ich nie chce. To nie temat polityczny
Bardzo ciekawy wpis. Dzięki za taką ciekawostkę. :)
Do tej pory nie potrafię zrozumieć w jaki sposób, operacja, która de facto wyrządzała trwałe uszkodzenie mózgu, mogła choćby w teorii leczyć ze schorzeń psychiatrycznych...
Rozumialbym XVII, XVIII, XIXw., ale nie kurwa 1967r.
@jarezz Wydaje mi się, że nałożył się tutaj w dużej mierze czynnik rewolucji społecznej, która zadziała się w związku z wojnami. Patrząc na statystyki , większość pacjentów poddanych lobotomii stanowiły kobiety (warto też wspomnieć o homoseksualnych mężczyznach, również dużej grupie, oraz osobach chorych psychicznie obu płci - ale skupmy się na razie na kobietach). Mężczyźni poszli na front, kobiety musiały zacząć pracować (choć wcześniej nie pracowały). Wiązało się to z rozszerzeniem ich edukacji i zwiększeniem ich znaczenia w dotychczas patriarchalnej społeczności. To poskutkowało zwiększeniem samoświadomości kobiet, i chęcią ich dochodzenia do swoich praw (na przykład w domu, w małżeństwie - nie tylko praw społecznych), stawiania warunków. Jeśli taka "pyskatość" pojawiała się wśród nastolatek albo młodych kobiet, to zazwyczaj pan domu podejmował decyzję o "szybkim i prostym" sposobie pozbycia się "problemu".
Posiłkując się poniższym zdjęciem, lobotomia była reklamowana jako zabieg czyniący z ludzi "potulne zwierzątka domowe". Jeśli to na tym zależało osobie decyzyjnej (małżonkowi, ojcowi), a zabiegi te były dostępne, to... niestety, to się działo. Potrzeba chyba było znacznego zwiększenia świadomości na temat konsekwencji tego zabiegu i głośnych przypadków oraz protestów ze strony środowiska medycznego, żeby faktycznie zaprzestano stosowania lobotomii.
Współczesna medycyna jest medycyną "ludzką", humanitarną naprawdę od niedawna. Stąd lobotomia do końcówki lat 60. nie dziwi mnie tak bardzo, biorąc pod uwagę to, jak traktowano nosicieli wirusa HIV oraz AIDS na początku epidemii tej choroby (zwaną początkowo bardzo stygmatyzująco, bo GRID - gay-related immune deficiency). A to były prawie całe lata 70. i 80.
Rozpisałam się, ale pomyślałam, że może Cię to zaciekawi.
@jarezz dla niektórych wystarczało, że smutny pacjent zaczynał się uśmiechać. Z tego co pamiętam, to nawet tego argumentu używano w "pracach naukowych" po 1970, broniących lobotomii. Jak spojrzeć na historie indywidualne, to wiele z nich zawierała w sobie element wskazujący na chęć pozbycia się kogoś niewygodnego. Od strony lekarzy, to tam było sporo krytyki, ale głosy krzyczące "to działa" były głośniejsze. Jak już ktoś przeprowadzał takie operacje, to też trudno się przed samym sobą przyznać, że jest się w zasadzie mordercą. No i ambicja i przekonanie o nieomylności.
Tam wszystko działało, jak efekt potwierdzenia, bo jak tu podważać terapię, za którą ktoś dostał Nobla?
Zaloguj się aby komentować