#tikutak #zegarki #zegarkiboners #zainteresowania #ciekawostki #hobby #gruparatowaniapoziomu
Pewnie nie przebiję się przez falę podniecenia wyborami prezydenta USA, ale warto próbować.
Sława czyli Chwała, post 2/3.
Jak już wspominałem, po Czerwonym Październiku inteligencję wymordowano lub uwięziono, a kto mógł – uciekł za granicę. Brak podstawowych artykułów przemysłowych, najbardziej prymitywne i niewydajne procesy wytwórstwa, dewaluacja wartości pieniądza, głód, upadający handel, krwawo tłumione protesty i bunty obywateli – to obraz tamtych czasów. Zwiększenie produkcji we wszelkich możliwych kierunkach stało się zatem priorytetem porewolucyjnych realiów gospodarczych. Przy ogromnym zapotrzebowaniu na dosłownie wszystko, wdrażano produkcję, budując nowe zakłady lub reorganizując te już istniejące.
W 1924 r. moskiewskie zakłady zegarmistrzowskie połączono z zakładami elektromechanicznymi (MEMZ) w jedną montownię (125 pracowników wytwarzających i naprawiających urządzenia elektryczne). Po zniszczeniu zakładu przez pożar, aby ponownie go uruchomić po kilku latach, od 1927 r. powołano Państwowy Trust - GosTrest Toczmech. Trust, czyli zjednoczenie kilku dotychczas samodzielnych przedsiębiorstw, zajmował się urządzeniami elektromechanicznymi i optycznymi, ale też zegarami dla gospodarstw domowych. Prowadzono negocjacje ze szwajcarskim „Zenithem” o udzielenie koncesji, jednocześnie składając części z importu (prawdopodobnie budziki z Niemiec), a po zakupie majątku nowojorskiej fabryki „Ansonia Clock” przedsiębiorstwo doposażono, jak również powiększono o nowe budynki. Od 1930 r. stanowiło ono pełnowymiarową, samodzielną fabrykę – 2 Państwową Fabrykę Zegarków. Tutaj trochę gubię się w historii i datach, podawanych w różnych źródłach; przypuszczalnie jest to wynik reorganizacji i scalania kilku zakładów. Wygląda na to, że „spółka spółek” Gostrest Toczmech istniał i produkował pod własną marką na terenie 2. Fabryki Zegarków, po czym został „wchłonięty”. Do 1933 r. składano w Toczmechu zegarki na bazie zakupionych amerykańskich mechanizmów Dueber Hampden, a po likwidacji, od 1936 r. montowano już pod nazwą 2. Czasowyj Zawod zegarki kieszonkowe z części dostarczonych przez 1. Państwową FZ, a potem z własnej produkcji. Początkowo wypuszczano zegary wiszące, budziki, uliczne, elektryczne różnego rodzaju, a później również kieszonkowe, naręczne, specjalne (chronografy, stopery), elektromechaniczne, tranzystorowe, kwarcowe... Ale to dopiero dużo później.
Na razie bliżej nam jednak do czasów wojennych. Powszechnie znane jest przekonanie, że nie należy pytać Ruskich, dlaczego Wielka Wojna Ojczyźniana zaczyna się w ich historii od napaści Niemiec na ZSRS. I dlaczego wcześniej z sukinsynom Germańcem urządzali defiladę zwycięstwa. I co robiły ich wojska w 1939 r. za zachodnimi granicami Związku. Nie należy pytać, bo po co komu kłamstwa.
Pisałem już o tym, że kiedy przyszło zagrożenie od niedawnego sojusznika, 2. FZ wywieziono do Czystopola, gdzie dała asumpt do powstania Czystopolskiej Fabryki Zegarków, późniejszego „Wostoka”. Potem wróciła „na stare śmieci” do Moskwy, podczas IIWŚ podlegając Ministerstwu Uzbrojenia Moździeżowego ZSRR i funkcjonując w przemyśle militarnym.
Po zakończeniu wojny, jako pierwszy na bazie francuskiego Corteberta 616 powstał kieszonkowy „Salut” (1945 r.). Wychodząc od niego, w latach 50-tych opracowano tam mechanizm kieszonkowego zegarka „Iskra”, który posiadał dokładność 15 sekund na dobę. Czy to dużo? Otóż w Szwajcarii byłaby to klasa chronometru, tu zaś montowano go w zwykłej „kieszonce”. Aczkolwiek na jego bazie wykonano również chronograf dla marynarki wojennej. Z kieszonkowych była jeszcze „Mołnia” (zegarki tej nazwy pochodzą z kilku różnych fabryk).
Skoro zakład „wgryzł się” w temat dokładnego pomiaru czasu, uruchomiono produkcję stoperów. No, ale stopery stoperami, a jak mają żyć robotnicy, wstający do pracy w fabryce? No właśnie, budziki. Niejednokrotnie wspominałem, że radzieckie standardy produkcyjne przemysłu zegarkowego przewidywały wysokie założenia konstrukcyjne dla przedmiotów, przeznaczonych dla masowego odbiorcy. Wynikało to z kilku czynników, takich jak: duże zapotrzebowanie na czasomierze, które powinny być trwałe i nieobciążąjące serwisem; brak możliwości korygowania i napraw na prowincji; udane projekty powstające we współpracy z zespołem naukowo – badawczym. Porównując powstające w tym samym powojennym okresie budziki radzieckie i jakiekolwiek inne zachodnie, podstawową różnicą jest fakt, że w przeciwieństwie do tych drugich, ruskie mają w większości pełne łożyskowanie syntetycznymi rubinami, i jest to rzecz unikatowa. Były budziki „Mir”, Drużba”, „Pionier”, „Sława”, „Signał”, wychodziły też wersje dla niewidomych.
Z zegarków naręcznych w 2. Fabryce Zegarków najwcześniej powstawała, znana już z moich wpisów, „Pabieda”. Począwszy od 1951 r. montowano ją z części produkowanych w 1. MFZ, stopniowo uruchamiając własne linie wytwórcze. W 1956, jeśli dobrze pamiętam, wszedł „Start” (pisałem o nim w poście o zegarkach kosmicznych). Damska „Era”, od 1958 r., pokazuje przeskok jakościowy: podczas gdy mechanizmy zegarka kieszonkowego miały średnicę 36 mm, męskiego – 26 mm, to damskie maleństwo miało „silnik” średnicy 16 mm. W tym okresie to na damkach właśnie skupia się cała produkcja zakładu. Jeden z modeli, „Sława”, zyskuje taka popularność, że w 1964 r. fabryka przybiera jego nazwę i unifikuje wszystkie swoje dotychczasowe marki.
Początek lat 60-tych to eksperymenty z wszelkimi odmianami zegarków elektrycznych. Pomiędzy mechanicznymi i elektronicznymi/kwarcowymi, było wiele pomysłów na to, jak przy napędzie prądem uzyskać wskazania czasu. Jedno można powiedzieć: ciekawa gałąź ewolucji czasomierzy. Pojawia się wyścig – kto pierwszy, kto lepiej, kto dokładniej? I nie bez powodu zaczyna się ten pęd za dokładnością, po prostu inne znaczenie ma czas dla chłopa, wstającego na pianie koguta, a inne dla startującej z kosmodromu rakiety. Świat idzie naprzód, Gagarin leci w kosmos, trwają poszukiwania kolejnych rozwiązań technicznych. Bulova Accutron i jej drgający 360 razy na sekundę oscylator kamertonowy powstaje w 1960 r.; zegarki taktowane w ten sposób wykazują różnicę pomiarów o 2 sekundy dziennie. 2. MFZ opracowuje w tym czasie eksperymentalną hybrydę elektromechaniczną (wyszło ich chyba 1000 szt. pod symbolem 114CzN), a w roku 1963 – mechanizm kamertonowy z tranzystorem germanowym. Zegarki kamertonowe są w tamtym okresie najnowocześniejszym i najdokładniejszym rozwiązaniem technicznym na świecie. Sława Tranzystor dostaje złoty medal na targach w Lipsku (1964 r.) i jest produkowana przez kolejne 15 lat, ale to ciągle nie to, bo skomplikowana jest, no i droga w produkcji, a jeszcze te baterie... Tymczasowo do męskich, dużych kopert lądują małe, damskie mechanizmy, ale trwa opracowywanie własnego napędu dla zegarka męskiego, bo damskich to już jest w cholerę i ciut.
Poniżej: mechanizm zegarka elektromechanicznego, tzn. konstrukcja mechaniczna z kołem balansowym i napędem elektrycznym. Sława tranzystor - wygląd zewnętrzny, dekiel i mechanizm. Zwróćcie uwagę, że brak jest tradycyjnej koronki. Pokrętło do ustawiania wskazówek znajduje się po spodniej stronie koperty, obok otworu na baterie. Wg danych producenta baterie miały pozwalać na rok pracy, w rzeczywistości współczesne, z pewnością lepsze ogniwa wytrzymują pół roku. Na ostatnim zdjęciu widać sam mechanizm tranzystorowy i kamerton.
Wszystkie poniższe zdjęcia z netu.