@GtotheG mnie raczej "bawi" krótkowzroczność... narobić dzieci to jedno, ale się nimi zająć to drugie. Kto przy koszarowaniu ciążarnych zadba o taką liczbę kobiet w ciąży - badania, opieka ciążowa plus specjalistyczna? Dalej porody, już teraz położnych brakuje tak jak "zwykłych" pielęgniarek, a nie zapominajmy o anestezjologach, ginekologach-położnikach, opiece neonatologicznej.
A jak już się to dziecko urodzi - kto będzie ponosił koszt społeczny stworzenia kolejnej samotnej matki? Ona sama? A może dzieci będą odbierane? Samiec rozpłodowy poniesie jakikolwiek koszt, czy tylko nasiennie i elo - uja może dawać o to co "spłodził"
Dalej - pediatria, psychiatria dziecięca, dostęp do innych specjalistów dziecięcych.
Pomińmy temat zdrowia - żłobki, przedszkola
@moll A najgorzej byłoby, gdyby się taki stawił na jakiejś Narodowej Komisji Inseminacyjnej im. Dziewicy Maryi i co prawda nie wzięliby go do samego zapładniania, ale podawania napojów i posiłków regeneracyjnych utrudzonym zapładniaczom. Chwila nieuwagi i taki nabuzowany testosteronem byczek zaciągnie pomagiera pod prysznic bez wnikania w jakieś tam konstrukty społeczne typu płeć.