Po pierwsze: mnóstwo miejsca! Owszem były jakieś korki, jakieś tam stanie w kolejce czy odrobina pracy łokciami w okolicach południa w sobotę, ale to zupełnie naturalne zjawisko.
Po drugie: świetne panele! Nie byłam na wszystkich, na których chciałam, ale te na których się pojawiłam były w większości super. Nawet mąż, który niezbyt się książkami interesuje był zaciekawiony.
Po trzecie: spektakl! Bardzo milutki spektakl na podstawie Szóstej klepki Małgorzaty Musierowicz. Jeżycjada obchodzi w tym roku 50 lat istnienia, dosyć mocno było to zaakcentowane na targach, pojawiło się kilka ciekawych inicjatyw z Jeżycjadą w tle. Pierwsze tomy bardzo lubię, więc przedstawienie oglądałam z przyjemnością.
Po czwarte: toalety WSZĘDZIE!
Po piąte: Wydawnictwo Niezwykłe miało całą halę dla siebie. Komuś kto to wymyślił bardzo proszę dać premię milion złotych w trybie natychmiastowym. Tak trzymać!
Czego mi brakowało?
Większej liczby książek używanych, antykwariatów. Był chyba tylko Tezeusz i tyle. W tej kwestii zawsze rozpieszcza Wrocław, za co go też lubię.
Co kupiłam?
Trochę nowości, trochę książek, na które czaiłam się od dłuższego czasu, ale chciałam najpierw zajrzeć do środka, trochę kotków i trochę Japonii, jak zawsze. Wzięłam sobie też torbę targową, wygląda na całkiem solidną.
Od czego byście zaczęli?
#ksiazki #ksiazkikatie #targiksiazki i jak zawsze w moim życiu #pokazkota
