Można mnie nazwać sknerą. Wiem też że reaguje troche drażliwie na całą tą ideę polskich wesel i ta kultura to dla mnie zbiór niezrozumiałych zasad. Po prostu jest to dla mnie nielogiczne. Nie stać cie na impreze - nie rob. Stać - zaproś i nic nie oczekuj.
Jak miałbym robić imprezę weselną kiedyś - zapłaciłbym i nikt by nie musial złamanego grosza przynosić. Nie stac by mnie bylo - nie byloby imprezy.
To samo z zaproszeniami - zapraszam kogos to biore odpowiedzialnosc za logistyke, finanse, a jak ktos chce pomoc - smialo, ale nie musi. Jestem zapraszany to moge pomoc, moge nie i nikt nie powinien miec o nic żalu.
Pewnie dam w tym wypadku 50%, ale z checia bym sie wymiksowal z tych "zastaw sie a postaw sie" imprezek.