Ja nie widzę tutaj wielkiego zaskoczenia. Tak działało przed Pisem, tak działało za Pisu, tak będzie działać i po nim.
Chcesz kupić dobry produkt to wzorujesz swoje zamówienie na produkcie, który chciałbyś otrzymać. Oczywiście nie piszesz bezpośrednio, że chcesz flagę z "Red is bed" , ale parametry podajesz zbliżone jakie ma ten produkt. Jeżeli ktoś inny spełnia te same wymagania i jest tańszy, to wygrywa przetarg.
Kiedyś miałem "przyjemność" być przy procesie zamówień publicznych. Po tym jak zamówili za duży hajs tonery zgodnie z zamówieniem "nie gorsze od oryginałów", to spora część tonerów sypała na drukarki za kilkanaście tys $, psują je i niezbędny był serwis za dodatkowe setki $$.
Po szarpaninach z dostawcą,
następnym razem do zamówienia dodawali już że muszą być oryginalne.
To tak jak mieć pretensje o to że w przetargach głównym kryterium jest cena.
A co ma być? Piękne oczy?
Już na budowie dróg próbowali to zmienić, stosując kryterium długości gwarancji i czasu wykonania. Skończyło się tak, że 95% ofert ma ten sam czas wykonania i termin gwarancji.
System jest dziurawy i nie jest idealny, ale próba naprawy systemu, skończy się zwiększeniem jego zawiłości, co spowoduje wzrost kosztów, więc i stratę dla budżetu.