@radziol Dodam kontekst, bo sprawa ciągnie się od 2018r:
[...]Przypomnijmy. Ta sprawa ciągnie się od... 2018 r. W styczniu 2018 r, a więc już ponad sześć lat temu, rada Wydziału Psychologii UW wszczęła postępowanie o nadanie Bilewiczowi tytułu naukowego. W lutym Centralna Komisja do spraw Stopni i Tytułów (dziś Rada Doskonałości Naukowej) powołała pięcioro recenzentów. To prof. Krystyna Skarżyńska (Uniwersytet SWPS, Warszawa), prof. Janusz Reykowski (Instytut Psychologii PAN), prof. Wiesław Łukaszewski (USWPS, Sopot), prof. Janusz Grzelak (Akademia Pedagogiki Specjalnej w Warszawie), prof. Maciej Dymkowski (USWPS, Wrocław).
Recenzje Bilewicz dostał znakomite. W grudniu 2018 r. Komisja zdecydowała, że wystąpi do prezydenta z wnioskiem o nadanie Bilewiczowi tytułu profesora. Jej pismo zostało skierowane do Pałacu Prezydenckiego 15 stycznia 2019 r.
I od tej pory tam tkwi. A przecież nadanie przez głowę państwa profesorskiego tytułu to czysta formalność: zgodnie z prawem prezydent nie ocenia dorobku kandydatów.
Jesienią 2019 r. Bilewicz wysłał do Kancelarii Prezydenta pytanie, co z jego sprawą. Dostał odpowiedź, że „przepisy nie określają terminu, w którym Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej zobligowany jest do wydania postanowienia w sprawie nadania tytułu naukowego profesora". O tym, jaki jest powód wstrzymania decyzji, w piśmie nie było ani słowa.
Czyli Duda stwierdził, że po prostu swoim brakiem podpisu po prostu zamrozi jego nominację. A czemu w sumie?
Za karę. Bo Bilewicz miał czelność zrobić badania ws. antysemityzmu w PiSie.