Pod ciepłą strugą, w wieczór blady,
gdy prysznic śpiewa mi kołysankę,
czuję, jak ostatki dnia odchodzą w cień,
wraz z perfumami, co grały w słońcu taniec.
Zamknięte oczy, woda płynie,
i jeszcze raz, jak echo, wraca zapach dni.
To perfumy, co się z wiatrem mieszały,
teraz spływają, by w pamięci zostać mi.
Jest coś pięknego w tym ulotnym chwycie,
w zapachu, co zostaje, choć dzień się kończy.
Pod ciepłym wieczornym, relaksującym prysznicem,
to ostatni raz dzisiejszych perfum, co w sercu zamieszkają.
I choć woda zabiera, co materialne,
wspomnienia zostają, ciepłe i wieczne.
Jutro znów przyjdzie, z nowym dniem, nowymi chwilami,
ale dzisiaj jeszcze trwa, w zapachu utkane, niezapomniane.
Jakkolwiek dobre smrody, to miło wykąpać się przed snem. Nie żebym nalegał, ale robi to dobrze - mimo, że często jest to trudne (czasami również kosztowne) pożegnanie. Byle by nie zrobić z tego reguły
Zaloguj się aby komentować