Zdjęcie w tle
cuberut

cuberut

Kompan
  • 13wpisy
  • 16komentarzy
216 + 1 = 217
Tytuł: Wędrowny Zakład Fotograficzny
Autor: Agnieszka Pajączkowska
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Czarne
Liczba stron: 384
Ocena: 7/10
To mój pierwszy „długi” reportaż w formie książki, i jeszcze nie wiem czego oczekiwać od tego formatu, ale sądzę, że trafiłem dobrze.
Jest to dziennik podróży wzdłuż polskiej granicy, odbytych przez kolejne lata. Poszczególne rozdziały podzielone są na lata, podrozdziały na kraje przygraniczne. To zbiór rożnej długości, raczej luźno powiązanych historii, więc nie ma potrzeby przyswajać całych rozdziałów na raz. W praktyce można by pomijać całe segmenty, a nawet skakać między nimi, ale czytając je chronologicznie można zauważyć zmianę stylu twórczyni. Bardziej skupia się na osobie, z którą przeprowadza wywiad, a ewentualny dialog często jest relacjonowany tylko z punktu widzenia tej osoby. 
Pomysł, aby to właśnie fotografie były walutą, za którą udawało się uzyskać historie był banalnie prosty, ale jak widać trafiony. Przed lekturą, czytając krótki opis reportażu sądziłem, że podróż autorki odbyła się jakoś na początku tego wieku, ponieważ sądziłem, że to właśnie te lata były ostatnimi, kiedy łatwo dostępna fotografia docierała do ostatnich domostw nawet na najbardziej zapomnianej wsi. Dlatego też zdziwiłem się, kiedy okazało się, że podróże przypadły na lata 2012-2017, a po zakończonej lekturze, jestem wręcz przekonany, iż w wielu miejscach do tej pory byłyby z tym problem.
W zależności od kraju czy regionu przygranicznego można wyczuć inny motyw przewodni. Poruszane są historie przesiedleń (akcji Wisła), trudnych stosunków polsko-ukraińskich (Wołyń), jeszcze trudniejsze powojennych stosunków polsko-niemieckich oraz problemu przymusowej kolektywizacji, a wraz z nim powstawanie i upadki PGRów. Są to niejednoznaczne opowieści, w których niejednokrotnie żale i gorycze oraz sentymenty i wzruszenia wylewane są w nieoczywistych kierunkach.
Odnośnie samych fotografii, skoro praktycznie każda wizyta kończyła się okolicznościowym zdjęciem, można by się było spodziewać, że książka będzie nimi przepełniona. Niestety (a może właśnie stety) autorka już na wstępie, gdzie opisywała jej przesłanki przed podróżą, obiecywała sobie, że zdjęcia nie zostaną opublikowane ze względu na szacunek do rozmówców. Tylko pojedyncze zdjęcia, pozowane lub kadrowane tak, aby nie były widoczne twarze.
Zapewne takie założenie pozwoliły autorce dać większy mandat zaufania, a przede wszystkim zachować misje i artyzm całego przedsięwzięcia.
Mimo wszystko mam nadzieję, że po latach autorka zmieni zdanie i tytuł zostanie jednak wydany w formie albumu, być może pomijając kilka mniej znaczących segmentów, które w gruncie rzeczy nie wiele wnoszą i pełnią formę didaskaliów. Zdjęcia te niewątpliwie dopełniłoby obraz przedstawionych historii, a jeśli tylko wydawca by się postarał, to takie wydanie byłoby ozdobą na półce. 
Polecam!
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto
5193ca06-ef03-47e1-a665-02fb2a668992
DerMirker

Jeden z lepszych reportaży ostatnich lat

Zaloguj się aby komentować

181 + 1 = 182
Tytuł: Lincoln Highway
Autor: Amor Towles
Kategoria: inne
Wydawnictwo: literatura piękna
Liczba stron: 560
Ocena: 7/10
Amerykańska odyseja lat 50 XX wieku.
To nie tyle powieść drogi, co jego najtrudniejszej części, czyli początków, które potrafią być żmudne i przeciągające się.
Czytając ten tytuł miałem wrażenie, że jego atuty są (albo raczej mogą być) także jego wadami i tylko w zależności od upodobań czytelnika zależy czym będą.
Postacie są barwne i wyraziste, każda (często pomimo młodego wieku) z bagażem doświadczeń, a jednocześnie nieco przerysowane. 
Dodatkowo rozdziały są podzielone na poszczególne postacie, a każdy przedstawiony z jej perspektywy, przez co możemy poznać dwa rożne (a czasami nawet więcej) perspektyw.
Dialogi oraz przemyślenia bohaterów są dosadne i dobrze oddające naturę postaci, a jednocześnie poprzeplatane dygresjami, retrospekcjami i różnorakimi metaforami często na temat błahych albo pozornie błahych spraw.
Przedstawienie lat 50 wraz z szerokim przekrojem społeczeństwa - od przeciętnego obywatela prowincjonalnej Nebraski, przez historie nizin społecznych (włóczęgów, wędrownych kaznodziei i aktorów) aż do wielkomiejskiej „arystokracji” Nowego Jorku potrafią zaciekawić, a jednocześnie w żadną z historii się nie zagłębiamy pozostając w aurze niedomówień i domysłów.
Nie zdradzając za wiele, mogę przyznać ze zakończenie jest kompletne i dosyć satysfakcjonujące, ale jednocześnie coś mi w nim nie pasowało.
Książka pewnie nie każdemu przypadnie do gustu, ale polecam spróbować, bo w moim przypadku była to przyjemna lektura.
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto
a304aafc-a52e-4bff-8400-b10a37dafd08
bojowonastawionaowca

@cuberut Cieszę się, że się podobała

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
98 + 1 = 99
Tytuł: Niespokojni ludzie
Autor: Fredrik Backman
Kategoria: literatura piękna
Liczba stron: 382
Ocena: 5/10
Przede wszystkim, jeśli nie lubisz zbiegów okoliczności - zwłaszcza w nadmiarze - to możesz sobie darować ten tytuł.
„Niespokojni ludzie” to zakręcona komedia o zakładnikach pojmanych w trakcie oglądania mieszkania na sprzedaż – obok porywacza trafiają tam: agentka nieruchomości, zgorzkniałe małżeństwo uzależnione od zakupów w Ikei, złośliwa multimilionerka, przygnębiona staruszka, kobieta w zaawansowanej ciąży i jej wkurzająca partnerka oraz typ z głową królika. Kiedy zakładnicy zostają uwolnieni, policja wpada do mieszkania, ale okazuje się ono… puste.
Po świetnym i wzruszającym Ove, dostajemy trochę nijaką opowieść wigilijną (mimo że akcja odbywa się w przeddzień sylwestra co pewne uzasadnienie, ale jednak).
Całość bardziej nadaje się na spektakl teatralny. Większość scen to albo mieszkanie, gdzie są przetrzymywani zakładnicy, albo komisariat gdzie prowadzone są przesłuchania. Cała historia - z wyjątkiem kilku retrospekcji - odbywa się w ciągu jednego dnia. Nawet postacie są mocno teatralne - konkrente i nieco przerysowane.
Jest kilka zaskakujących rozwiązań, ale większość jest dosyć oczywista co mocno psuje przyjemność z lektury.
Brak fizycznego antagonisty oraz zbiorowa nonszalancja sprawia wrażenie odrealnienia.
Co tu dużo pisać… Jestem zawiedziony i nie poleciłbym nawet fanom tego autora.
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto
63880999-b346-417d-8cee-e083731084a2

Zaloguj się aby komentować

81 + 1 = 82
Tytuł: Przedrzeźniacz
Autor: Walter Tevis
Kategoria: fantasy, science fiction
Liczba stron: 256
Ocena: 6/10
Na wstępie zaznaczę, że sięgnąłem po ten tytuł ponieważ znalazł się na liście topki wykopowego #bookmeter jako jeden z najcześciej i najwyżej ocenianych i nic więcej o niej nie wiedziałem.
Praktycznie od samego początku bardzo się męczyłem i trudno mi było wejść w realia tej dystopii połowy XXIII wieku, ale nie odpuszczałem, bo pomyślałem, że to jedna z tych książek, która rozkręca się dopiero po setnej stronie. 
Ponieważ czytałem na czytniku - a miałem ustawiony postęp procentowy - to nie wiedziałem kiedy ma to nastąpić. Nawiasem mówiąc czytanie mi się na tyle ciągnęło, że byłem święcie przekonany, że całość ma ok. 500 stron.
Mniej więcej od połowy, akcja się trochę zagęszcza i robi się nieco ciekawiej i ostatecznie doczytałem do końca, pomimo początkowych trudności z immersyjnością. 
Całość przypomina mi bardzo rozciągnięty odcinek Black Mirror, a główny motyw integracji sztucznej inteligencji ze światem ludzi wydaję się co raz bardziej adekwatny. Tym samym nie dziwię się tyle osób sięga obecnie po ten tytuł.
Dopiero po lekturze - w posłowiu - dowiedziałem się, że autor już dawno nie żyje, a książka została wydana w latach 80 i uznawana jest za klasyka gatunku. Nie ukrywam, że było to dla mnie zaskoczeniem (głownie ze względu na swoją toporność), ale być może chodzi o pionierstwo w tej tematyce. Jednocześnie jestem przekonany, że dla zagorzałych fanów gatunku będzie to zapewne przyjemna lektura.
Na koniec dodam, że dziwiłem się, że nie powstała ekranizacja. Zwłaszcza Netflix by tu pasował jako producent, głównie ze względu na dobór postaci () oraz to, że już zekranizowali inny głośny tytuł tego autora - Gambit Królowej.
I tutaj niespodzianka, bo prawie rok temu ogłoszono plany ekranizacji, a odpowiedzialna za to będzie wytwórnia Searchlight Pictures. Na razie brak większych szczegółów, ale ostatecznie może być interesująco.
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/
#bookmeter #czytajzhejto
24d8f97f-0cfb-4a76-aae7-8529dbe7beec

Zaloguj się aby komentować

#bookmeter 78 + 1 = 79
Tytuł: Krótko i szczęśliwie. Historie późnych miłości
Autor: Agata Romaniuk
Kategoria: reportaż
Liczba stron: 200
Ocena: 7/10
Zbiór historii miłosnych, które łączy jeden wspólny czynnik - późny wiek bohaterów.
Każda z historii jest na swój sposób unikalna i przedstawia, trochę inny rodzaj miłości (niekoniecznie romantycznej). 
Prawdopodobnie nie każda z przedstawionych historii trafi do czytelnika, część może wydawać się kontrowersyjna, część zbyt melodramatyczna, a część bardzo prosta. Jednakże jestem pewien, że większość znajdzie chociaż jedną historia, która go poruszy. 
Autorka ma lekkie pióro i nawet najprostszą historię potrafi przedstawić w interesujący sposób.
Dlatego świetnie nadaje się jako #audiobook (czyta sama autorka i też jest w tym świetna!).
Polecam zarówno dla niepoprawnych romantyków jak i twardo stąpających po ziemi
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/
#bookmeter #czytajzhejto #ksiazki
6a5ee5d3-c066-4a07-9bd2-5cd03f99093e
Zelazny_Karzel_Wasyl

@cuberut Heh, nie wiedziałem że też tu przeskoczyłeś z tej strony Bania u Rafała

cuberut

@Zelazny_Karzel_Wasyl luknij na datę rejestracji to się zdziwisz

Zaloguj się aby komentować

#bookmeter 43+1=44
Tytuł: Projekt Hail Mary
Autor: Andy Weir
Gatunek: fantasy, science fiction
Ocena: ★★★★★★★☆☆☆
Zapewne większość z was zna inne dzieło tego autora „Marsjanin” (jeśli nie w oryginale to formie (całkiem niezłej) ekranizacji filmowej Ridleya Scotta z Mattem Damonem w roli głównej) i to właśnie w tym kontekście będzie niniejsza recenzja.
Oba tytuły łączy przede wszystkim gatunek, tj. science fiction, przy czym poprzednik kładzie nacisk na science, a tutaj to mamy większą rolę odgrywa jednak fiction. Widać, że autor fascynuje się szeroko pojętą tematyką kosmosu, a pasją tą potrafi zarazić czytelnika.
Kolejne wspólny aspekt to główny wątek fabularny - misja ratunkowa, ale następuję tu zmiana wektora. Poprzednio ludzkość skonsolidowała się, aby uratować jednego człowieka, a teraz jeden człowiek ma uratować całą ludzkość.
W obu przypadkach narracja prowadzona jest w sposób pierwszoosobowy - przy czym poprzednik prawie w całości spisany został w formie dziennika, a tutaj jest to zapis myśli głównego bohatera, ale aktualne wydarzenia poprzeplatane są retrospekcjami, przywoływanymi z powodu amnezji głównego bohatera. Zabieg ten uważam za jeden z głównych atutów dzieła, bo pozwala na przetrzymanie odpowiedzi na część pytań prawie do końca, podtrzymując tym samym dynamikę fabuły oraz (do pewnego stopnia) suspens.
Oczywiście można się czepiać niektórym uproszczeniom około fabularnym (pomijam zgodność z prawami fizyki, bo się na tym nie znam), jak na przykład pełna zgodność i współpraca narodów (kluczowy prym wiodą tu USA, Chiny i Rosja) co może się wydawać nieco naiwne, ale rozumiem, że to nie jest główną osią fabuły.
Inna sprawa, ale to już czysto subiektywne odczucie, to zakończenie, a właściwie epilog. Chętnie doczytałbym epilog po epilogu. Być może, będzie tona tyle dobrze wyglądać wizualnie i zostanie to dodane w ekranizacji, ponieważ obecnie trwają prace nad adaptacją scenariusza w której główną rolę ma zagrać Ryan Gosling.
Tym bardziej zachęcam do lektury, bo na prawdę warto…
…a wiadomo, że film mimo wszystko będzie gorszy 
#ksiazki #czytajzhejto
aa133328-ad2e-4191-aa4f-9afecbc860f5
MasterYoda

@cuberut czytało mi się świetnie podobnie jak "Marsjanina"

cotidiemorior

@smierdakow dwie główne były bardzo spoko a reszta to tło

PijanyPowietrzem

Totalnie się nie zgadzam z krytycznymi komentarzami. No, może trochę się zgadzam, bo są zasadne - postacie drugoplanowe są płytkie, napisać też można to było lepiej, ale... Ja od książki nie mogłem się oderwać. Fabuła, setting, fascynujące losy dwójki najważniejszych bohaterów rekompensują absolutnie wszystko.

Zaloguj się aby komentować

#bookmeter 28+1=29
Tytuł: Służące
Autor: Kathryn Stockett
Gatunek: literatura piękna
Ocena: ★★★★★★★☆☆☆
Pewnie większość z was oglądała adaptacje w gwiazdorskiej obsadzie, a ponieważ film zebrał bardzo dobre oceny (8.1 na FW i IMDb), to byłem ciekaw co zostało wycięte skrócone, aby móc zmieścić się w 130 minutach przy 584 stronach materiału źródłowego.
Początkowo sądziłem, że w filmie udało się wyciągnąć esencję historii, a część wątków rzeczywiście zostało niepotrzebnie rozciągniętych. Jednak wraz z rozwojem fabuły trzeba przyznać, że ta esencja dotyczy tylko strony komediowej, natomiast książka jest o wiele bardziej poważna.
Konspiracja opisana w książce jest ewidentnie głębsza oraz poparta wieloma innych historiami potencjalnych konsekwencji jej wykrycia. Ogólnie wszelkie wątki poboczne są w oryginale o wiele bardziej ponure. Nawet opisywane upały, tak nieznośne nawet dla uprzywilowanej części postaci, zostały sprawdzone w filmie do mokrych plam pod pachami.
Jeśli ktoś się zastanawia czy sięgać po ten tytuł już po obejrzeniu filmu i tym samym sądzi, że popsuje sobie lekturę, to moim zdaniem, takie obawy są niezasadne. Każdy z wątków został o wiele szerzej potraktowany, a część różni się diametralnie.
Jednocześnie, ponieważ została napisana prostym językiem, a wątków i postaci nie jest wiele, można w takim wypadku sięgnąć po audiobooka.
Tak czy inaczej polecam!
#ksiazki #czytajzhejto #ekranizajca
a5f611bc-4edf-4353-81d0-704651b9473a
Noemi01

@cuberut ten film był cudowny, sięgnę też po książkę!

Helio09.

Bardzo stronniczy utwór. Służące to anielice, ich pracodawczyni to diablice.

cuberut

@Helio09. nie zgodzę się z tezą, zwłaszcza z jej drugą częścią.

I nie wiem czy odnosisz się do filmu czy książki, ale w oryginale było kilka drobnych przykładów także cynicznego zachowania wśród czarnych kobiet. Nie mówiąc już o czarnych mężczyznach, którzy często zostali przedstawieniu jako pijacy, maltretujący swoje żony. Natomiast wśród pracodawczyń także zostały opisane dobre dusze (także w filmie).

Zaloguj się aby komentować

#bookmeter 15+1=16
Tytuł: Kwiaty dla Algernona
Autor: Daniel Keyes
Gatunek: fantasy, science fiction
Ocena: ★★★★★★☆☆☆☆
Postanowiłem dodać tą minirecenzje, tylko dlategom iż książka ta została wymieniona w podsumowaniu roku na wykopie, jako jedna z lepiej ocenianych. Dodatkowo, właśnie jeden z takich pozytywnych wpisów zachęcił mnie po sięgnięcie po ten tytuł.
Otóż, książką bardzo średnio mi podeszła. Jestem w stanie zrozumieć co widzą w niej inni i była na tyle ciekawa, że byłem w stanie ją doczytać z nutką zaciekawienia, ale jednocześnie nie poleciłbym jej.
Historii brakuje nieco dynamizmu (o którą pewnie ciężko, skoro jest w formie dziennika, ale z drugiej strony Marsjaninowi się to udało), a sam język wydawał mi się średnio przyswajalny (nie mówię tutaj o stylizacji na początku i w środkowej części), i długo nie mogłem zrozumieć dlaczego. Dopiero pisząc niniejszą recenzje wyczytałem, że tekst został wydany w 1958 roku (!).
Z jednej strony to imponujące (część scen obyczajowych mogła być co najmniej szokująca), ale z drugiej trochę jednak czuć, że całość trąci myszką ().
PS. Ekranizację (z roku 2000) omijać szerokim łukiem!
#ksiazki #czytajzhejto
9751730c-b9e6-48a6-92bc-da621483929e
alaMAkota

Przeczytałam zachęcona jednym z wpisów bookmeter i książka mnie urzekła. Jak wiele rzeczy umyka naszej percepcji z powodu braku świadomości ich istnienia. I że inteligencja bez stabilności emocjonalnej czyni z nas dysfunkcyjne półgłówki. Ciekawie też została umiejscowiona muzyka, którą daje się postrzegać jako rozrywkę dopiero od pewnego poziomu inteligencji. Ciekawy pomysł i ciekawe podejście do tematu. Styl lat 50-tych wyczuwalny, ale nie specjalnie dominujący .

Zaloguj się aby komentować

#bookmeter 14+1=15
Tytuł: Cień wiatru
Autor: Carlos Ruiz Zafón
Gatunek: literatura piękna
Ocena: ★★★★★★★★☆☆
Kawał dobrej Literatury!
W letni świt 1945 roku dziesięcioletni Daniel Sempere zostaje zaprowadzony przez ojca, księgarza i antykwariusza, do niezwykłego miejsca w sercu starej Barcelony, które wtajemniczonym znane jest jako Cmentarz Zapomnianych Książek. Zgodnie ze zwyczajem Daniel ma wybrać, kierując się właściwie jedynie intuicją, książkę swego życia. Spośród setek tysięcy tomów wybiera nieznaną sobie powieść „Cień wiatru” niejakiego Juliana Caraxa.
Zaczyna się od ciekawie, ale fabuła dosyć szybko zamienia się w historię romantyczną (i to dosłownie romantyczna z całym dobytkiem inwentarza) młodego chłopaka, co w moim wypadku mocno zaczęło zniechęcać do dalszej lektury i zaczęło budzić we mnie wątpliwości czy aby dalsza część będzie w podobnym "stylu". Na szczęście jeśli tylko przetrwamy tę uwspółcześnioną wersję "Cierpień Młodego Weltera" to w końcu zaczyna się mięsko .
To jedna z tych książek, gdzie jednym z bohaterów jest miasto i to czuć. Historia Barcelony z pierwszej połowy XX wieku oczami mieszkańców potrafi zaskoczyć. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby ogłosili ją lekturą jeśli nie w całej Hiszpanii to chociaż w samej Kataloni.
A dlaczego "tylko" 8/10?
Bo pomimo pięknego języka, świetnej intrygi, świetnie opisanej Barcelony i dopracowanej w najmniejszym aspekcie historii, powieść ta nie wywołała we mnie skrajnych emocji. Była bardzo ciekawa, ale nie ekscytująca.
Mimo to bardzo polecam!
#ksiazki #czytajzhejto
03a819ab-0ccb-43f0-9e44-53543db80107
WolandWspanialy

@cuberut


Bo pomimo pięknego języka, świetnej intrygi, świetnie opisanej Barcelony i dopracowanej w najmniejszym aspekcie historii, powieść ta nie wywołała we mnie skrajnych emocji. Była bardzo ciekawa, ale nie ekscytująca.


Mi rozwiązanie tajemnicy i los tej dziewczyny w ciąży jednak trochę wszedł na głowę..

Zaloguj się aby komentować

Hej!
Mam tu konto prawie od początku istnienia, ale dopiero teraz pojawił się prawdziwy ruch, więc częściej tu zaglądam i postanowiłem, że się kulturalnie przywitam.
Część wszystkim!
Mam też kilka pytań do moderacji/stałych bywalców:
  1. Czy są tylko punkty dodatnie (pioruny) czy to może zależy od rangi?
  2. Czy można jakoś konfigurować wygląd strony głównej? Wolałbym bardziej kompaktowy tryb
  3. Wiem, że jest obecnie tworzona apka mobilna - czy są/będą zapisy na beta testera? Chętnie przetestuję
Może też macie jakieś ogólne rady użytkowania serwisu?
3df7ccfb-b8cc-4055-904a-0e77775afee3
lubieplackijohn

@BitrateDzikimmmmGziki "Hej, młody, chcesz arkusz egzaminacyjny? To daj pjontaka" ( ͡° ͜ʖ ͡°)

BitrateDzikimmmmGziki

@lubieplackijohn jak uzbieram duzo takich pjontakow to bedzie mozna kupic wypok i skasowac od razu (⁠「⁠`⁠・⁠ω⁠・⁠)⁠「

lubieplackijohn

@BitrateDzikimmmmGziki Ja nie wykupie wypoku? Potrzymaj mi yerbe!

Zaloguj się aby komentować