Tydzień 4
Tydzień zapowiadał się tragicznie, ze względu na ilość obowiązków w pracy - wtorek korki, środa i czwartek zebrania, piątek wyjazd + spotkanie. W związku z tym wydawało się, że kilometrów wiele nie wpadnie, a i dni przymusowo wolnych może być więcej niż potrzeba. Wyszło jednak dobrze, a biorąc pod uwagę dzisiejszy start nawet bardzo dobrze! Ale po kolei...
Poniedziałek - 10,48km, 6:27/km, 133hr avg
Jak to zwykle widać po tempie - trening robiony z wolniejszym kumplem, ale na rozbieganiach jest to jak najbardziej potrzebne. Później 5 rytmów po ok.80 metrów
Wtorek - 7,75km, 5:35/km, 144hr avh
Tutaj kolejne klepanie kilometrów z szybszym akcentem na koniec - ostatnie 300-400 metrów w tempie planowanym na niedzielę (4:10/km), żeby szybciej zakręcić nogą. Potem miała być siłownia, ale po 10 minutach ćwiczeń poczułem drobne ukłucie w okolicach biodra, więc żeby nie pogłębić problemu wróciłem do domu i wpadło rolowanie + rozciąganie
Środa - wolne, kompletny brak czasu i siły
Czwartek - 7,34km, 5:35/km, 138hr avg
Przyjemny bieg, były chęci i plany na zrobienie 10, może nawet 12, ale niestety na więcej nie było czasu po zebraniu z rodzicami. HR zaskakująco niski, co mogło być spowodowane a) zmęczeniem b) dobrą formą
Piątek - niby 5,58km, 5:35/km, 130hr avg
Biegane na bieżni elektrycznej - wróciłem do domu po 21, więc zebrałem się tylko na bieżnię. Niby zegarek podał tempo 5:35, bieżnia podała nawet szybciej, ale ma problem z kalibracją, więc przyjąłem ten mniejszy dystans. Patrząc na tętno realnie mogło to być coś koło 5:50-55
Sobota - 10,01km, 5:28/km, 147hr avg
Luźna, ale szybsza niż wcześniejsze dyszka. Tętno okej, odczucia dobre. Jedyne co to wiatr w czasie drugiej piątki mocno dawał w twarz. Trening bez większej historii.
Niedziela (ZAWODY) - 7,2km (wg. organizatorów trasa z atestem PZLA), 28:35, 3:55/km
Zawody związane z WOŚP - więc cel szczytny, a do tego możliwość sprawdzenia się i ustalenia temp treningowych.
Na miejscu było cholernie zimno, niby termometr wskazywał 0*, ale odczuwalnie było mniej. Szybki odbiór pakietu i pierwszy kłopot - w czym biegać? Na krótkie spodnie + skarpety kompresyjne się nie odważyłem, bo za zimno. Padło na startówki Asics MagicSpeed, długie spodnie, długa koszulka termo i na to koszulka bez rękawów. Strój - strzał w 10, było idealnie w czasie biegu. Łapiemy GPS w ciepłym budynku i ruszamy na rozgrzewkę. Tu drugi problem - bateria w pasku padła i nie odpowiada. Czas ucieka, a po wyjęciu i przetarciu baterii dalej nie ma kontaktu z paskiem. No nic, biegamy bez tętna... Krótka rozgrzewka (+-2km + 10min sprawności) i ruszamy. Strzał startera, szybko uformowała się dwójka z którą biegłem - kobieta (skończyła jako 4 kobieta open) i jakiś facet. Bieg przyjemny, mocnym (jak na mnie) i równym tempem. Do +-5km było bez większych problemów, od tego momentu zaczęła się mocna walka, a także wzmógł się wiatr przez fragmenty biegu. Na szczęście jakiegoś mega kryzysu nie było i udało się dociągnąć, a nawet mocniej finiszować (wg. zegarka po 3:30).
Mega zadowolony jestem z wyniku, bo spodziewałem się, że będzie sporo gorzej - celowałem w niskie 29. Jak na ten moment przygotowań bieg idealny - mam sprawdzone tempa i okazują się one lepsze niż zakładałem! Teraz można ruszać z konkretniejszą robotą pod połówkę.
Łącznie - 50,36km
#bieganie
oraz do #sztafeta
1365,67 + 50,36 = 1 416,03