A wracając do Ikonowicza, to niesamowity człowiek, bo on mimo że sam jest bardzo inteligentny to ma szacunek do wszystkich ludzi. Nawet to nie chodzi o bycie inteligentniejszym, chodzi o to że ludzie sami sobie gotują ten los (mam na myśli budują ten system) i on im to jako tako wybacza. Nie zyskuje sobie pozycji ani pieniędzy, ale nie o to mu chodzi. Właściwie to jest wybitna postać a jak wystartuje w wyborach to jest na szarym końcu. Mimo to nie obraża się na społeczeństwo, tylko dalej pomaga ludziom i tak robi to całe życie. Dla porównania, gdy Zbigniew Stonoga osiągnął jakiś marginalny wynik w wyborach to nagrał filmik zaczynający się od "wy skończone debile..." Ikonowicz nic z tych rzeczy. I to jest klasa człowieka, nie chodzi o to że Stonoga nie ma klasy. On ją ma na takim normalnym sobie poziomie, jak my wszyscy. To Ikonowicz jest postacią wybitna.
Co do tekstu jaki tutaj napisał, oczywiście mamy problem z kultem zapierdolu. Kuce ci powiedzą (czasami) że pracować trzeba mądrze a nie ciężko. Mimo to chwile później będą klaskać uszami słuchając Matczaka o 16-godzinnym czasie pracy, Kulczykowej o 20-godzinnej pracy, czy innych liberałów którzy jak najbardziej są przeciwko skróceniu czasu pracy.
Mamy słabo wykorzystany potencjał intelektualny człowieka, po prostu, odpuszczę sobie pisanie kolejnego długiego elaboratu, ale w skrócie: ten system jest nieekonomiczny.
Chyba że dla osób wyżej w hierarchii - to dla nich traktowanie pracownika jak kolejnego narzędzia jest już ekonomiczne, z tym że w ramach tej "ekonomii" lubią też podkreślać swoją wyższość (nawet kosztem materialnej straty) gdyż pozycja sama w sobie jest cenna. Czyli "lepiej mieć mniej, byle więcej od drugiego człowieka" oraz "wszyscy możemy mieć mniej i gorzej, byle bym to ja wydawał polecenia i wszyscy o tym wiedzieli". Po prostu egoizm i indywidualizm (czyli "wartości" liberalizmu) nie są dobrą drogą. Chyba że dla kogoś nierówność jest celem samym w sobie, wszelkim kosztem.