@Sweet_acc_pr0sa kiedyś się zastanawiałem nad tym (ale jednak z punktu widzenia #herbata) i mam dwa przemyślenia:
a) sam rytuał sprawia przyjemność. Im bardziej kompleksowy, tym większa
b) to tylko hipoteza, ale mam wrażenie, że na poziomie nieświadomym mózg nas oszukuje na zasadzie: napracowałeś się, więc to musi smakować lepiej niż samo pstryknięcie czajnikiem elektrycznym i zalanie liści wodą. Taka wewnętrzna racjonalizacj działań wykonanych, żeby nie wyszło, że zmarnowaliśmy czas na frajer. I dlatego jak wodę zagrzeje na ogniu, czy zrobię ją w samowarze to smakuje mi bardziej, mimo że (zwłaszcza w przypadku a) nie powinno mieć to absolutnie żadnego znaczenia, na kontrola temperatury jest znacznie utrudniona jak coś robimy nad ogniskiem.