Iran dzien 2 i 3 zbiór mysli, opinii i obserwacji wszelakich (bez ladu i skladu)
Wybaczcie, ze nie odpisuje na komentarze - tutaj na prawde z internetem i jego cenzurą ciezko. Co ciekawe jak juz cos dziala, to jest to tylko hejto i czasami whatsapp XD
Wyjazd mial byc tez malym detoksem od internetu wiec nie staramy sie na sile szukac sieci.
Bede wrzucac zdjecia (moze cos w typie 50 zdjec po 1 na dzien i kazde z opisem? Zobaczymy) ale dopiero po powrocie.
Komercja turystyczna tutaj nie istnieje. Sa wielbłady na pustyni, ale nie obwieszone jak w Egipcie. Chodzą sobie jak krowy po polu, chcą to podejdą, nie chcą to trzeba sie obejsc smakiem, a raczej widokiem wielbłąda z daleka
Pod najwiekszymi atrakcjami nie ma straganów z szajsem, nie ma naganiaczy, pamiątek z aliexpress. Tylko raz w ciagu 3 dni widzialam agencje turystyczną.
Na terenie punktów turystycznych taki jak Pałac Golestan, Meczet Piątkowy czy Wieze Milczenia, przy kasie z biletami mozna kupic magnesy (glownie ceramiczne) lub pocztowki. Nie jest to jednak to, co znam z Europy, czyli stragany zawalone szajsem.
Goscinnosc jest ogromna. Przesiedlismy sie dzis z duzego autobusu na dwa minibusy w celu zobaczenia pustyni. Na postoju kierowcy wyciągneli ogromne termosy z zimną lemoniadą.
Kierowca duzego autobusu czestował butelkami z wodą. I o ile napiwek dla kierowców po zakonczeniu calej podrozy kest WYMAGANY, o tyle calkowicie to rozumiem i sie z tym zgadzam wobec jakosci serwisu orsz ich uprzejmosci, pomocnosci (biuro podrozy przed wyjazdem informowalo, ze trzeba na koniec miec 10-20eur dla kierowcow).
Nadal zaczepia nas po 40 osob dziennie. Przy buszowaniu po sklepikach widac powszechne poruszenie na nasz widok. Chyba juz wiem jak czuli sie pierwsi czarnoskorzy w Polsce
Obsluga w hotelu nas nagrywa w trakcie posilkow czy czilowania na wewnętrznych ogrodkach. Proszą o wspolne fotki, o "okejki" pod szyldem hotelu. Widac, ze wizyta bialych ludzi (a nie turystow z Turcji, Azerbejdżanu itp) jest dla nich czyms, czym bedą sie chwalic na instagramowych profilach hoteli.
Oczywiscie jesli ktos odmowi, to nikt na silę nie nagrywa. Wszystko odbywa sie w milej atmosferze.
O samych hotelach, w ktorzych bywamy bedzie chyba osobny wpis. Czyste, zadbane, jednak obecnosc 40 calowego tv, minibarku i klimatyzacji nie wyklucza wystajacych ze sciany kabli, odklejającej sie z sufitu farby czy ugryzionego naroznika sciany.
Na sniadania serwowane są dziwne rzeczy jak dla nas. Dżem z marchewki, zupa z ciecierzycy, pieczywa nie ma zupelnie - są chlebki podobne do naan, ale bardziej o konsystencji sciereczki. Jest tez cos na wzor domowych frytek, jajka gotowane, a do popicia woda rózana, kawa czy herbata.
Restauracje mają bardzo fajną forme (przynajmniej te, w ktorych bylismy). Stanowią jedno, duze pomieszczenie, gdzie na srodku jest fontanna i oczko wodne z rybkami. W srodku są drzewka oraz rosliny, powieszone klatki z papugami. Wokol usytuowane jakby duze łózka (?) pokryte dywanem. Na brzegach są poduszki. Je się siedząc po turecku. Sa tez stoliki z krzeslami w stylu polskim. Ciekawostka: europejskie krzesla do Iranu przywiezli polacy, dlatego iranczycy do dziś mowia na zwykłe krzesla z 4 nogami i oparciem "krzesla w stylu polskim".
Odwiedzajac jeden z najbardziej religijnych regionów - Jazd - zadziwil nas widok mlodej, ewidetnie uzywajacej dobrodziejstwa medycyny estetycznej kobiety uczacej się na parkingu jezdzic motorem. Kobietom w Iranie nie wolno jezdzic na jednosladach. Na motorach mogą jedynie byc pasazerem, nie mogą go prowadzic. Pani ubrana byla w dosc obcisly dres, a chustę miala doslownie na czubku glowy. Oczywiscie nie jest to zgodne z prawem.
Czy czujemy sie bezpiecznie? Bardzo. Bardziej, niz w Paryzu, Pradze czy Dreznie. Nie bylo ani jednej sytuacji, w ktorej ktos by nas nagabywal, krecil sie wokol nas, chcial nam cos zrobic. Nawet jesli ktorejs z nas zsunie się z glowy chusta nikt nie zwraca uwagi, nie patrzy wrogo.
W meczetach gdzie konieczny jest czador mozna go pozyczyc za darmo. Tutejsze panie szeroko usmiechaja sie widzac nasze proby walki z workiem na babę. Zazwyczaj przy stoliku z czadorami (w formie ogromnego worka albo wielkiej chusty) jest Pani, ktora kazdej z nas po kolei pomaga zawinąc się w owy czador.
Iranczycy BARDZO lubią ledowe szyldy i reklamy. Skupione przy autostradzie sklepiki wyglądaja jak Las Vegas. Świecą się milionem lampek, znaków i napisów. Takiego natęzenia ledów i oswietlen w zyciu nie widzialam. Na pewno po powrocie podrzuce fotki albo filmik z przejazdu obok sklepikow bo to bardzo ciekawa róznica wzgledem tego, co u nas.
Jesli chodzi o sklepiki to nie ma sieciówek, nie ma żabek. Są lokalne biznesy - spozywka - tak jak u nas w latach 90. Jesli chodzi o sklepy inne, to zauwazylam, ze nie ma ogolnotowarowych sklepow. Jesli ktos sprzedaje baniaki na wode, to w sklepie jest 2137 rodzajów baniaków i nic poza tym. Jesli ktos sprzedaje krany, to ma krany i nic innego. Widzialam nawet sklep z bateriami wszelkiego rodzaju. Takich sklepikow monotowarowych tez postaram sie porobic fotki bo to ciekawy widok.
Zachód taki zly i niedobry, ale w sklepach duzo jest towarów "inspirowanych", np. nie ma Red Bulli, ale są znajomo wygladajace Red Blue Mozna tez kupic oryginalne Monsterki, coca cole i fante.
Ze wzgledu na wysokie temperatury połączone z niską wilgotnoscią powietrza ciuchy czy buty wyprane o 1 w nocy, o 7 tano są juz suchutkie.
Nie wiem, czy sie nie pocę, czy pot wyparowuje zanim zdązy sie skroplic na ciele.
Reakcja organizmu na zmianę warunków jest ciekawa - pijemy ponad 3 litry dziennie, ale prawie wcale nie sikamy. Nie wiem, czy woda z nas paruje, czy to organizm czując zmiane warunkow oraz dostajac duzo plynow stwiedzil "o, to mi sie przyda" i w efekcie magazynuje sobie wodę.
Nasz lokalny przewodnik zapytal, dlaczego tak malo Polakow przyjezdza do Iranu skoro my wszyscy tutaj obecni twierdzimy, ze to tani, ciekawy i piękny kraj. Wytlumaczylam mu, ze to przez zly PR tego kraju, ze po prostu polacy sie boją. Ze sami przed wyjazdem nasluchalismy sie, ze tu niebezpiecznie, ze nas porwą, ze wybuchną zamieszki albo rozpęta sie wojna. Że nasze rodziny myslą, ze jestesmy teraz w Tunezji bo nie chcielismy ich martwic.
Obiecalismy tez, ze przekazemy znajomym jak tu jest na prawdę i postaramy sie wyslac jak najdalej w Polskę nasz zachwyt.
Minusy jak na razie:
- toalety. Te publiczne śmierdzą okrutnie. No i wiadomo, kibel dziura w ziemi, malo kiedy jest toaleta europejska. Czasami tez trafi sie gdzies rozdeptany karaluch w kibelku.
- duze odległości miedzy miastami = dlugie przejazdy autokarem. Jest to męczące.
#podroze