Zdjęcie w tle
CiekaowstkInwestycyjne

CiekaowstkInwestycyjne

Osobistość
  • 204wpisy
  • 409komentarzy

Wiedza, która zaprocentuje!

Czy wiesz, że...

... istnieje państwowy fundusz emerytalny, który nie dość, że nie jest zadłużony, to do tego generuje wielomiliardowe zyski?

Norweski Fundusz Emerytalny, znany również jako Fundusz Naftowy, jest jednym z największych funduszy suwerennych na świecie. Został utworzony w 1990 roku, kiedy rząd Norwegii postanowił zainwestować nadwyżki z dochodów z eksploatacji ropy naftowej i gazu ziemnego. Fundusz zarządzany jest przez Norges Bank Investment Management, tj. spółkę podlegającą norweskiemu bankowi centralnemu.

Na dzień dzisiejszy wartość funduszu przekracza ponad bilion dolarów amerykańskich! To więcej niż cały budżet polski na rok 2022… pomnożony dziesięciokrotnie! Myliłby się jednak ten, który pomyślałby, że Norwegowie wykorzystują te pieniądze na dostatnie życie w luksusie. Nic bardziej mylnego. Głównym celem funduszu jest zabezpieczenie długoterminowych finansów kraju na przyszłe pokolenia! Fundusz nie jest bezpośrednio wykorzystywany do finansowania emerytur obecnych obywateli, zaś jego dochody są reinwestowane, aby pomóc w utrzymaniu stabilności gospodarki Norwegii w przyszłości!

Fundusz inwestuje w szeroki wachlarz aktywów na całym świecie, w tym w akcje, obligacje i nieruchomości. Jego portfel inwestycyjny jest zróżnicowany i obejmuje tysiące firm z różnych sektorów i krajów. Wśród największych pozycji w portfelu funduszu są takie firmy jak Apple, Microsoft, Alphabet, Amazon czy Nestle.

Wartym podkreślenia jest fakt, że możesz być jednym z największych funduszy inwestycyjnych na świecie, zarządzanym przez jednych z najlepszych inwestorów na świecie, ale nawet to, nie pozwoli Ci pokonać globalnych trendów. Tak też Norweski Fundusz Emerytalny w 2022 roku osiągnął stratę w wysokości 14.1%, tj. stratę 170 miliardów dolarów. Nie dajcie się więc przekonać różnego rodzaju czarodziejom inwestycyjnym, którzy chcą was przekonać, że oni wiedzą w co warto, a w co nie warto zainwestować w każdej sytuacji. W końcu gdyby wiedzieli, to pracowaliby oni właśnie dla jednego z takich funduszy, a nie reklamowali swoje książki na polskim youtubie…

#ciekawostinwestycyjne
62cd95e9-275c-4ffa-813a-1217b0855609
Stashqo

@CiekaowstkInwestycyjne z ciekawostek dodam, że aby nie przegrzać gospodarki i nie dać pola do nadużyć na lokalnym poletku, Oljefondet ma zakaz inwestowania w norweskie spółki. Szacuje się też, że fundusz posiada 1,5-2% akcji notowanych na giełdach całego świata. To, jak na 5mln kraj na końcu niczego, może być silnym narzędziem nacisków politycznych.

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...

... swego czasu istniał pornocentryczny fundusz inwestycyjny?

AdultVest to fundusz hedgingowy skupiający się na przemyśle dla dorosłych. Powstał w 2005 roku z inicjatywy Francisa Koeniga jako pierwszy fundusz inwestycyjny dedykowany branży porno. Francis Koenig był doświadczonym inwestorem i zdaje się, że był pewien odkrycia niezagospodarowanej dotąd luki na rynku i postanowił ją natychmiast wykorzystać. Mężczyzna był na tyle pewny swojego pomysłu, że ustalił minimalna kwotę wejścia do fundusz na poziomie jednego miliona dolarów. Jak się okazało, chętnych do wsparcia AdultVest nie brakowało…

Fundusz kierował swoje inwestycje w różne sektory przemysłu dla dorosłych, począwszy od produkcji filmów pornograficznych, a na technologii i usługach internetowych kończąc. Jednym z najbardziej rozpoznawalnych ruchów AdultVest było przejęcie firmy iPorn w 2008 roku. W tym samym roku AdultVest zdobył również nagrodę dla „najlepszego debiutanckiego funduszu hedgingowego roku”. Mało kto spodziewał się, że był to ostatni dobry rok funduszu.

Bowiem już w 2009 roku Koenig został oskarżony o fałszowanie raportów finansowych, a w mediach pojawiło się kilka publikacji godzących w jego dobre imię. Jeden z artykułów powoływał się na byłego pracownika AdultVest, który twierdził, że „prawie nie ma już pieniędzy w funduszu” i że Francis roztrwania fundusze firmy na luksusowy styl życia: „Koenig ma czarną kartę American Express wydaną przez firmę, którą wydaje na imprezy, dziewczyny i luksusowe życie. Większość pieniędzy zaginęła, a iPorn nie jest warte tyle, ile on twierdzi”. Na skutek tych zarzutów rozpoczęto śledztwo, które… oczyściło Francisa Koeniga z oskarżeń o fałszowanie raportów finansowych.

Jest to zadziwiające, wiedząc-„niewiedząc” o tym jak potoczyły się dalsze losy funduszu. Otóż od tamtej pory, AdultVest… przepadł jak kamień w wodę. Losy Francisa Koeniga i funduszu AdultVest możemy dosłownie śledzić jedynie do 2010 roku. Po 2010 roku brak jakichkolwiek dalszych medialnych publikacji o ewentualnym bankructwie lub sukcesie. Nic, zupełnie tak jakby z dnia na dzień cały fundusz przestał istnieć, pozostawiając po sobie jedynie informacyjną czarną dziurę zasłoniętą grubą, medialną kurtyną ciszy.
Możecie wy macie jakiś pomysł na to, co mogło stać się z funduszem i jego założycielem, że spowodowało totalną zmowę milczenia na ich temat w mediach?

#ciekawostinwestycyjne
033586f2-d14d-491e-8bf1-bca601a173b8
jajkosadzone

@CiekaowstkInwestycyjne

To nie wiem,moze jakas piramida finansowa,a duzo ludzi odpuscilo,bo moze tez miala swoje za uszami.

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...
… w czasach poprzedzających zniesienie niewolnictwa, żył w Stanach Zjednoczonych czarnoskóry inwestor milioner, który nienawidził… czarnoskórych?
Jeremiah Hamilton urodził się na początku XIX wieku, a do swojej śmierci w 1875 roku zdążył zgromadzić majątek szacowany na 12 milionów dolarów. Należy jednak pamiętać, że wraz z czasem pieniądz fiducjarny traci na wartości i po przeliczeniu ze względu na dzisiejszą siłę nabywczą dolara, dziś jego majątek wart byłby ponad miliard dolarów! Mężczyzna określany był w mediach jako „jedyny czarnoskóry inwestor” oraz „jedyny czarnoskóry milioner”. Dlaczego więc dziś jest on postacią niemal anonimową? Dlaczego społeczność afroamerykańska nie upamiętnia jego życia i osiągnięć?
Otóż, Jeremiah był… rasistą, który kierował się zasadą robienia biznesów tylko z białymi ludźmi. Po raz pierwszy stał się on publiczną personą, kiedy nowojorskie gazety opisały jego nieudaną próbę przemycenia podrobionych monet do Haiti. Sprawa była o tyle kontrowersyjna, że działał on na zlecenie bogatych, białych kupców, a Haiti było w tamtym czasie pierwszą czarną republiką. Redaktor Freedom’s Journal, pierwszej afroamerykańskiej gazety, przeklął Hamiltona za to i wezwał, by ten zdradził imiona swoich mocodawców, jeżeli chce uratować resztki swojego honoru. Hamilton jednak do końca pozostał lojalny wobec nowojorskich kupców i nigdy nie zdradził ich imion.
Dekadę później Jeremiah na stałe osiedlił się w Nowym Jorku, gdzie zdobył sławę bezwzględnego inwestora, którego nie interesowało nic poza zyskiem. Swoją karierę rozpoczął od oszustw ubezpieczeniowych. Źródła głoszą, że do 1835 roku otrzymał on zakaz ubezpieczania swoich statków handlowych od wszystkich ubezpieczycieli w Nowym Jorku. Na jego „szczęście” w tym samym roku w Nowym Jorku wybuchł wielki pożar, podczas którego czarnoskóry mężczyzna dorobił się milionów. Jak podają źródła: Hamilton skrzętnie korzystał z niedoli ludzi, którzy utracili swoje majątki w pożarze. Może stąd też wziął się kolejny z jego pseudonimów – Książe Ciemności.
W końcowym etapie swojego życia mężczyzna otworzył fundusz inwestycyjny, w który zainwestować mogli jedynie bogaci inwestorzy. Krążyły wówczas nawet plotki mówiące o tym, że biały inwestor, który chciał zainwestować w fundusz Jeremiaha, musiał najpierw osobiście przynieść mu bukiet składający się z najlepszych alkoholi. Myliłby się jednak ten, kto pomyślałby, że Hamilton w funduszu trudnił się klasyczną analizą fundamentalną i wyszukiwaniem niedowartościowanych spółek. Co to, to nie, mężczyzna w dalszym ciągu dbał o swoją mroczną reputację, toteż zajął się on wyszukiwaniem spółek znajdujących się na skraju upadłości i zarabianiem na ich bankructwie. Skąd mężczyzna miał pewność, że dana firma zbankrutuje? Otóż… sam do tego doprowadzał, zasypując „wrogie” sobie firmy pozwami sądowymi…
#ciekawostinwestycyjne
0ed07649-7762-447b-bd10-7a09a4f9ecfd
micin3

@CiekaowstkInwestycyjne

Mógłbym prosić o źródło tych informacji? Sam czytałem wyłącznie "Prince of Darkness", autorstwa Shane'a White'a, i jak pamięć mnie nie myli, to wiele rzeczy się nie zgadza.

Np. fragment o rasizmie i braku robienia biznesów z nie-białymi - bo w tamtych czasach po prostu biali byli ultra bogaci, więc siłą rzeczy był zmuszony do robienia biznesów wyłącznie z białymi.


Pseudonim także był tam inaczej wytłumaczony - był w końcu czarny, wśród białych ludzi. Stąd "Prince of Darkness", od koloru skóry, nie zachowania (bo był takim samych sk******em jak inni inwestorzy).


Nie doprowadzał także do bankructwa, ale do sprzedaży udziałów firmy jego inwestorom, przez co dobrze prosperujące firmy były "wchłanianie" przez inwestorów. Prowadził także jeden z pierwszych hedge fundów.

Mor

Czarny nienawidził czarnych.


Szok, niedowierzanie, tysiące pytań - sytuacja kiedy biały nienawidzi białych jak wiemy nigdy jeszcze się nie wydarzyła.

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Czy wiesz, że...
... pierwszy milion dolarów trzeba… zarobić sprzedając piksele?
Niesamowite historie sukcesu biznesowego często zaczynają się od oryginalnych pomysłów. Tak też było w przypadku Alexa Tewa, młodego Brytyjczyka, który wpadł na oryginalny pomysł zarobienia pieniędzy potrzebnych mu na studia poprzez… sprzedaż pikseli.
W sierpniu 2005 roku, zaniepokojony brakiem środków finansowych potrzebnych do rozpoczęcia wymarzonych studiów z zarządzania biznesem, Alex założył stronę internetową: www.milliondollarhomepage.com . Strona ta została podzielona na bloki o wielkości 10x10 pikseli, które można było zakupić, a następnie zagospodarować według własnego uznania: w dowolną grafikę i link URL. Pojedynczy piksel na stronie Alexa kosztował jednego dolara.
Pierwszym klientem Alexa okazał się jego przyjaciel, który zagospodarował debiutanckie 400 pikseli w reklamę swojego zespołu muzycznego. Przez kolejne dwa tygodnie strona zyskiwała powoli na popularności poprzez marketing szeptany, jednak prawdziwy boom na nią nastąpił dopiero po tym jak opisały ją media, w tym samo BBC. W ciągu miesiąca od opublikowania pierwszej medialnej publikacji - strona zarobiła oszałamiające 250 tysięcy dolarów. Po kolejnych dwóch miesiącach sprzedano już połowę dostępnych pikseli. W końcu w styczniu 2006 roku Alex założył aukcje, w której można było kupić ostatni tysiąc pikseli. Licytację za 38 tysięcy dolarów wygrała firma sprzedającą produkty dietetyczne.
W ten oto sposób, 21-letni Anglik, w ciągu 5 miesięcy zarobił swój pierwszy milion dolarów. Jak poszło mu na studiach? Otóż… rzucił je po pierwszym semestrze. Można więc z przymrużeniem oka powiedzieć, że strona okazała się scamem! Czy była ona jedynym sukcesem biznesowym w życiu mężczyzny? Nic bardziej mylnego. W 2012 roku Alex wraz ze swoim przyjacielem założyli aplikację do medytacji. „Calm” okazała się ogromnym sukcesem i w 2017 roku zdobyła nagrodę Apple „Aplikacji Roku”. Z kolei w 2019 roku została wyceniona przez Forbesa na okrągły miliard dolarów.
A wy? Jaką macie wymówkę, żeby nie sprzedać swojego pierwszego miliona pikseli?
#ciekawostinwestycyjne
ea1ee7c9-53a1-4ff4-88c6-3d7bd931886a
hellgihad

@CiekaowstkInwestycyjne Jest gdzieś jakiś archive jak ta stronka wyglądała pod koniec jej istnienia? Ciekaw jestem czy to było czytelne w ogóle

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...
... dla niektórych, zwrot z inwestycji na poziomie 15 000% początkowego kapitału, nie jest wystarczający?
GameStop to znana sieć sklepów zlokalizowana w Stanach Zjednoczonych, specjalizująca się w sprzedaży gier wideo i powiązanych z nimi produktów. Z powodu przeniesienia się znaczącej części sektora gier do świata cyfrowego, GameStop wpadł w problemy finansowe, które zdawały się nieuchronnie prowadzić do jego bankructwa. Wielu profesjonalnych inwestorów, często zarządzających potężnymi funduszami hedgingowymi, dostrzegło ten trend i postanowiło skorzystać na bankructwie firmy, wymuskując z niej każdy możliwy grosz za sprawą krótkiej pozycji.
Historia prawdopodobnie zakończyłaby się w tym miejscu, gdyby nie… WallStreetBets, czyli część społeczności popularnego Reddita. Logika profesjonalnych inwestorów była prosta – jeżeli firma co roku notuje straty i jej fundusze stopniowo się wyczerpują, to w końcu musi ona zbankrutować. Logika użytkowników Reddita okazała się jednak jeszcze prostsza: jeżeli wszyscy na subreddicie zaczniemy skupować akcje GameStopu, to ich cena wzrośnie, co spowoduje straty u funduszy hedgingowych!
Choć zabrzmi to nieprawdopodobnie, logika osób, które same siebie określają mianem „autystycznych szympansów”, okazała się skuteczniejsza od logiki profesjonalnych inwestorów, prowadząc do wystąpienia zjawiska „short squeeze” na akcjach GameStopu.
Jednym z użytkowników, którzy przyczynili się do tego zjawiska, był Rhollow1, który zainwestował w akcje firmy 35 tysięcy dolarów. W momencie szczytowym, jego inwestycja wyceniana była na ponad 15 tysięcy procent początkowego kapitału, zamieniając początkowe 35 tysięcy dolarów w aż 5 milionów i 300 tysięcy dolarów. Czy było to dla niego wystarczające? Nie. Mężczyzna wówczas nie sprzedał swoich akcji i w rezultacie stracił lwią część swojego „wirtualnego” zysku. Ostatecznie zamknął on swoją pozycję, gdy akcje, które posiadał warte były 360 tysięcy dolarów. Wciąż dziesięć razy więcej niż kwota zainwestowana, ale chyba sami przyznacie… Niesmak pozostał, prawda?
#ciekawostinwestycyjne
897b1694-31a2-4c57-97e2-ca34780418e7
Paterr

@jajkosadzone ale to poszło na cały świat nawet na wykopie uwczesym więc nie tylko oni kupowali

Dzban3Waza

Bo historia bylą trochę bardziej złożona,

Bajo-Jajo

warto przypomniec ze fundusze zablokowały wowczas wiekszosc aplikacji dla plebsu do handlu akcjami (min robin hooda), rospoczely kampanie reklamowa straszaca przed kupnem gamestopu

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...
… można celowo doprowadzić do katastrofalnego zatrucia środowiska, a później zachowywać się tak, jak gdyby nic się nie wydarzyło?
Firma Trafigura jest międzynarodowym gigantem handlu surowcami. Jest ona największą prywatną firmą handlującą metalami i minerałami oraz drugą największą spółką na świecie handlującą ropą naftową. Jej roczne dochody sięgają dziesiątek miliardów dolarów. W jaki sposób Trafigura zdobyła pozycję lidera w swojej branży?
Wszystko wskazuje na to, że w sposób bynajmniej etyczny. W 2006 roku firma była odpowiedzialna za celowe zanieczyszczenie olbrzymiego obszaru Wybrzeża Kości Słoniowej. Wydarzenie to nazwano „incydentem Probo Koala” po nazwie statku, który był odpowiedzialny za zanieczyszczenie. Na skutek tego katastrofalnego zatrucia środowiska setki tysięcy ludzi zgłosiło się do szpitali z objawami zatrucia, takimi jak wymioty, biegunka, krwawienia, duszności i nieprawidłowości skórne. Wiele z nich straciło życie, jednak dokładna liczba zgonów nie jest znana.
Najbardziej szokujące są jednak działania firmy już po wykryciu zanieczyszczenia. Otóż Trafigura do samego końca zaprzeczała, jakoby była czemukolwiek winna, i odmawiała jakiejkolwiek pomocy w radzeniu sobie z kryzysem wynikłym z powodu zanieczyszczenia. Pierwszy przełom w sprawie miał miejsce po incydencie, w którym dwóch przedstawicieli firmy przebywających na terenie Wybrzeża Kości Słoniowej zostało aresztowanych, a następnie pobitych w areszcie. Firma zgodziła się wówczas na przeznaczenie około 200 milionów dolarów na walkę z zanieczyszczeniem, pod warunkiem wypuszczenia ich pracowników z aresztu.
Wciąż jednak firma nie poczuwała się do bycia źródłem tego zanieczyszczenia i pozywała media, które twierdziły inaczej. Aż do 2009 roku, kiedy dziennikarze The Guardian dotarli do wewnętrznych e-maili firmy, z których jasno wynikało, że firma Trafigura była świadoma, iż to jej statek był źródłem skażenia stolicy Wybrzeża Kości Słoniowej. Firma zgodziła się wówczas wypłacić odszkodowanie 30 tysiącom poszkodowanych ludzi. Odszkodowanie w wysokości około tysiąca pięciuset dolarów dla każdego poszkodowanego…
#ciekawostinwestycyjne
cfa48e5d-b5f0-413d-bed1-3cb3b7c8b95d
Konto_serwisowe

Po wstępie myślałem, że będzie o Bophalu. Ciekawostka na plusik.

Boltzman

@CiekaowstkInwestycyjne my się pierdolimy w rasizmy i inne gówno, a korporacje na wyjebce dalej mają podejście, chociażby do murzynów ale i ogólnie wszystkich ludzi, dalej jak za czasów kolonialnych.

Jedyny_Hrabonszcz

Po wstępie myślałem ze będzie o odrze a tu niespodzianka xd

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...
...w dzisiejszej ciekawostce zdradzę sekret na to, jak (clickbait alert!) w szybki sposób zarobić 10 tysięcy złotych? A to wszystko nie wychodząc z domu i przy małym nakładzie pracy!!!
Pewnie nie raz spotkaliście w swoim życiu kogoś, kto całego laptopa miał obklejonego nalepkami. W końcu nie tak dawno temu przeżywały one swoją drugą młodość spowodowaną narodzinami subkultury hipsterów, którzy pokochali nalepki jako narzędzie służące do odróżnienia się od reszty: im więcej nalepek i im bardziej niszowych zespołów muzycznych – tym lepiej!
Pozwólcie, że oddam głos pewnemu hipsterowi z jeszcze oryginalniejszym podejściem do tematu:
Cześć,
<br />
jestem Stefan i jestem programistą. Wielu moich przyjaciół to hipsterzy. Przylepiają do swoich notebooków te same naklejki związane ze startupami czy zespołami muzycznymi. Dla mnie to zbyt nudne, oczekuję czegoś bardziej szalonego na moim Macbooku!
<br />
Z tego powodu wymyśliłem… kiełbasiane nalepki!
<br />
Obecnie nalepki dostępne są w wersjach: salami, mortadela, bekon i stek. Inne rodzaje kiełbas są już w trakcie tworzenia i pojawią się w najbliższej przyszłości.
<br />
Pozdrawiam!
Stefan, w ciągu jednego dnia założył sklep internetowy na platformie Shopify, po czym zaczął zbierać zamówienia na nalepki o wyglądzie kiełbasy. To, co przeczytaliście wyżej, to był mail mężczyżny, adresowany do wielu popularnych niemieckich blogerów. Oczywiście większość z nich zignorowała wiadomość Stefana, ale kilku z nich zdecydowało się napisać o pomyśle mężczyzny. To wystarczyło, aby Stefan w ciągu zaledwie kilkunastu dni od momentu, gdy wpadł na pomysł kiełbasianych nalepek – zarobił około 10 tysięcy złotych!
Ciężko powiedzieć, czy mężczyzna zrobił to celowo, czy zupełnym przypadkiem, lecz poprowadził on biznes kiełbasianych nalepek w wręcz wzorowy sposób, którego nie powstydziłby się żaden doświadczony biznesmen. Mężczyzna nie dość, że najpierw wytworzył popyt na produkt, zanim właściwie wspominany produkt powstał, to do tego największy nakład pracy poświęcił nie tyle, co na sam produkt, co na jego reklamę!
#ciekawostinwestycyjne
5d7370eb-b0b7-4ef4-9e63-708e49d603f9

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...
... etyka w biznesie to nie wszystko, a wręcz za mało?
Marka American Apparel, chociaż niektórym dziś może być nieznana, to niegdyś wręcz zrewolucjonizowała rynek odzieżowy w Stanach Zjednoczonych. Firma, założona w 1989 roku przez Dova Charneya, błyskawicznie zdobyła popularność dzięki unikalnemu podejściu do produkcji i promocji odzieży. W pewnym momencie, ubrania American Apparel stały się symbolem młodości i trendu „coolness”. W okresie swojej największej świetności, firma posiadała ponad 250 sklepów na terenie USA i zatrudniała około 8000 osób.
Sukces American Apparel był efektem kilku czynników. Przede wszystkim, firma była pionierem w zakresie produkcji „sweatshop-free”, co oznaczało, że wszystkie jej wyroby były produkowane w Stanach Zjednoczonych, z gwarancją godziwych zarobków i odpowiednich warunków pracy dla zatrudnionych. Główna fabryka firmy zlokalizowana była w sercu Los Angeles, a jej pracownicy – głównie imigranci – otrzymywali wynagrodzenie w postaci dwukrotności minimalnej pensji, niskokosztową opiekę medyczną dla całej rodziny oraz możliwość bezpłatnych rozmów międzynarodowych podczas godzin pracy!
Jednak pomimo spektakularnego początkowego sukcesu, American Apparel zaczęło zmagać się z problemami. Na początku pojawiły się plamy na reputacji Dova Charneya, założyciela firmy, który był twarzą i siłą napędową marki. Mężczyzna, który w 2009 roku znalazł się na liście „100 najbardziej wpływowych osób na świecie” według magazynu Time, został uwikłany w kilka skandali seksualnych, które negatywnie odbiły się na wizerunku firmy. W końcu w 2014 roku został on usunięty ze swojej własnej firmy...
Okazało się również, że szczytne idee nie gwarantują sukcesu finansowego. American Apparel była firmą bardzo hojną dla swoich pracowników, na tyle hojną, że po osłabnięciu początkowego hype’u, zaczęła doświadczać problemów finansowych. W końcu jej pracownicy zarabiali kilkukrotnie więcej, niż u konkurencji! Konkurencji, która pomimo tego i tak nieustannie poszukiwała coraz to bardziej opłacalnych ekonomicznie miejsc do rozbudowy swoich możliwości produkcyjnych, tak żeby jeszcze bardziej zminimalizować środki przeznaczane na wypłaty dla pracowników. W końcu w 2017 roku firma złożyła wniosek o ogłoszenie upadłości, zamykając wszystkie swoje placówki. Dziś markę American Apparel można spotkać jedynie w internecie, a oferowana przez nią odzież produkowana jest głównie w Hondurasie i Nikaragui...
#ciekawostinwestycyjne
16eef34a-3f6a-46ff-b3af-818df45c13e0
moll

@CiekaowstkInwestycyjne bo na bycie bardzo etycznym, eko i pro stać tylko najbogatszych, by nie pozwolić wejść w sposób agresywny na rynek świeżej konkurencji

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...
... istnieje organizacja, która już w 2003 roku ubezpieczyła się na wypadek pandemii?
Wimbledon to najstarszy i najbardziej prestiżowy turniej tenisowy na świecie. Należy do rodziny turniejów wielkoszlemowych, w której jako jedyny rozgrywany jest na trawiastym korcie. Odbywa się na przedmieściach Londynu, w miejscowości Wimbledon. Organizatorem turnieju jest All England Lawn Tennis and Croquet Club.
Historia turnieju sięga aż 1877 roku; od tego czasu, z wyjątkiem przerw na czas obu Wojen Światowych, turniej organizowany był co roku. Jednakże w 2003 roku pojawiło się nowe wyzwanie - epidemia SARS. Zagroziła ona planom organizacji turnieju, co wywołało zaniepokojenie wśród organizatorów, świadomych potencjalnych ogromnych strat finansowych. Pomimo epidemii turniej w 2003 roku udało się rozegrać, jednakże organizacja All England Lawn Tennis and Croquet Club uznała, że ryzyko odwołania turnieju było na tyle realne, że podjęła decyzje o zabezpieczeniu się na wypadek wybuchu globalnej pandemii w przyszłości.
Cena rocznej polisy ubezpieczeniowej na wypadek odwołania turnieju ze względu na glonbalną pandemię wyniosła około 1,5 miliona funtów brytyjskich. Organizatorzy Wimbledonu systematycznie przedłużali tę polisę każdego roku, co z perspektywy czasu okazało się bardzo mądrą decyzją. Wszakże nadszedł rok 2020, w którym świat został ogarnięty przez pandemię COVID-19. Epidemia ta uniemożliwiła organizację turnieju Wimbledon - co miało miejsce po raz pierwszy od czasu zakończenia się Drugiej Wojny Światowej. W ramach ubezpieczenia na wypadek pandemii, organizacja All England Lawn Tennis and Croquet Club otrzymała 114 milionów funtów, czyli sumę, która przewyższała koszty ubezpieczenia o niemal 90 milionów funtów.
#ciekawostinwestycyjne
abec6def-e85d-47ac-9339-b8ac15590534
Hjuman

zgaduję, że teraz składka jest x100, albo polisa w ogóle niedostępna

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...
... system ubezpieczeń społecznych narodził się niejako przez przypadek?
Przed erą Bismarcka, starość lub niepełnosprawność często były synonimem ekstremalnego ubóstwa i społecznego wykluczenia. W erze przemysłowej, warunki życia i pracy wielu osób były wyjątkowo trudne, a dostęp do opieki medycznej był praktycznie niemożliwy. Brak państwowych systemów wsparcia skazywał wiele osób w podeszłym wieku na życie w ubóstwie.
Sytuacja ta uległa zmianie za sprawą kanclerza Otto von Bismarcka, który wprowadził w Niemczech w 1883 roku pierwszy na świecie system ubezpieczeń społecznych. System ten obejmował ubezpieczenia zdrowotne, emerytalne i inwalidzkie, które miały za zadanie zapewnić minimalny poziom bezpieczeństwa finansowego dla pracowników i ich rodzin w przypadku choroby, starości lub niezdolności do pracy. System ten opierał się na zasadzie solidarności społecznej, zgodnie z którą wszyscy pracownicy wpłacali składki, które następnie były redystrybuowane w formie świadczeń dla tych, którzy ich potrzebowali.
Niemniej jednak, każdy, kto uważałby Bismarcka za altruistycznego ojca narodu, byłby w błędzie. Kanclerz miał swoje, polityczne powody do wprowadzenia systemu ubezpieczeń społecznych, wśród których nie było troski o dobro robotników. Pamiętajmy, że były to czasy, gdy ideologia komunistyczna zaczęła zdobywać rozgłos w Europie. Otto von Bismarck obawiał się, że niemieccy robotnicy, niezadowoleni ze swojej sytuacji, mogliby zwrócić się w stronę radykalnych idei. Z tego powodu użył systemu ubezpieczeń społecznych jako strategicznego narzędzia politycznego. Kanclerz wprowadził ten system nie tyle z troski o cierpienie zwykłych obywateli, co w populistycznym celu: zdobycia poparcia rosnącej klasy robotniczej, przy jednoczesnym zahamowaniu wpływów ruchów komunistycznych w Niemczech. Chciał w ten sposób przekonać pracowników, że państwo jest w stanie zapewnić im lepsze warunki życia i bezpieczeństwo niż radykalne ideologie. Jak mu to wyszło? Zapraszam do kulturalnej dyskusji
#ciekawostinwestycyjne
23166146-e7bc-4bbf-b768-9b1715a50eb8
moll

@CiekaowstkInwestycyjne najpierw podaj jeszcze warunki, bo na przykład wiek emerytalny za Bismarcka był wyższy niż mamy teraz ( ͡° ͜ʖ ͡°)

derzaba

@CiekaowstkInwestycyjne

Kanclerz miał swoje, polityczne powody do wprowadzenia systemu ubezpieczeń społecznych, wśród których nie było troski o dobro robotników


No któż by się spodziewał takich motywacji po polityku ( ͡° ͜ʖ ͡°)


a na pytanie jak wyszło nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Cesarstwo Niemieckie zachowało polityczną stabilność do czasu wybuchu I wojny światowej, mimo że ruch komunistyczny należał tam to największych i najprężniej działających w całej Europie, więc polityczny cel został osiągnięty. Dokładne określenie w jakim stopniu wpłynęło to na poprawę nastrojów społecznych i ograniczyło ryzyko wybuchu rewolucji wymagałoby dużo głębszego wgryzienia się w temat. Jest to zadanie dla kogoś, kto bardziej szczegółowo zajmuje się historią XIX - wiecznych Niemiec.


Co do samego systemu to podobne rozwiązania były kopiowane przez inne kraje, więc widziano w tym jakiś potencjał, i to niezależnie jakie pobudki kierowały politykami. Trzeba też brać po uwagę czasy w jakich to wprowadzano. Na pewno ówczesne systemy świadczeń społecznych bilansowały się lepiej niż obecne, ze względu na dużo krótszą średnią długość życia, boom demograficzny, oraz zupełnie inne stosunki społeczne.

GtotheG

@CiekaowstkInwestycyjne dobrze mu wyszlo bo niemieckiego emeryta teraz stac na rejst dookola swiata i nie umiera w biedzie.

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...
… można zbudować dobrze prosperujący biznes polegający na rysowaniu kotków?
Dowodem na to jest firma Steviego Gadlina, programisty z Chicago, który w 2011 roku stworzył stronę internetową „I Want To Draw a Cat For You!”. Strona początkowo składała się wyłącznie z filmiku, na którym Gadlin rysował kota, oraz przycisku PayPal umożliwiającego zamówienie dzieła. Mężczyzna rysował kota na kartce papieru, a następnie wysyłał go pocztą. Koszt jednego rysunku wynosił 10 dolarów.
Jak wielu klientów okazało się zainteresowanych usługą Steviego? Początkowo niewielu, ale wówczas Gadlin wpadł na genialny pomysł, aby zareklamować swoje usługi za pośrednictwem popularnej w Stanach Zjednoczonych aplikacji Groupon. „Wysłałem propozycję do Groupona. Trochę dla żartu, ale… kilka dni później otrzymałem odpowiedź. Może dlatego, że mają dużą maskotkę kota?”. Ostatecznie minęły dwa miesiące, nim Groupon umieścił ofertę Gadlina w swojej aplikacji i wówczas... zadziałała magia internetu. „I Want To Draw a Cat For You!” stało się viralem.
Gadlin postanowił wykorzystać swoje pięć minut i zgłosił się do programu „Shark Tank” (znanego w Polsce jako „Dragons’ Den”). W swoim zgłoszeniu napisał: „Rysuję obrazki kotów w stylu kreskówek i sprzedaję je za dziesięć dolarów za sztukę... dajcie mi szansę”. Ku jego zaskoczeniu, nie tylko został zaproszony do programu, ale również pozyskał jednego z miliarderów jako inwestora w biznes rysowania kotów. Mężczyzna otrzymał 25 000 dolarów za 33% udziałów w firmie.
Chociaż strona „I Want To Draw a Cat For You” została zawieszona pomiędzy 2015 a 2021 rokiem ze względu na zaangażowanie Gadlina w jego inny projekt, tj. autorskie show telewizyjne, to do czasu zawieszenia działalności, udało mu się sprzedać ponad 21 000 rysunków kotów, co przekłada się na przychód przekraczający 200 000 dolarów.
Firma została reaktywowana w 2021 roku i do dziś funkcjonuje, więc jeżeli tylko macie ochotę, to możecie zamówić rysunek kota, choć od razu uprzedzam... będziecie musieli uzbroić się w anielską cierpliwość w oczekiwaniu na rysunek! W momencie pisania tej ciekawostki pierwszy wolny termin, w którym Steve mógłby Wam narysować kotka, wypada 31 marca 2024 roku!
#ciekawostinwestycyjne
95dfde22-6456-4161-89f5-549a01384ffb

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...
... da się wycenić wartość ludzkiego życia?
Niejednokrotnie w poprzednich ciekawostkach informowałem o nadużyciach międzynarodowych korporacji w krajach rozwijających się. Wszystkie te historie łączyła jedna rzecz - wyłącznie kara finansowa (i to najczęściej symboliczna). Co wydarzyłoby się jednak gdyby przenieść akcję skandalu z kraju trzeciego świata do najpotężniejszego państwa na świecie? O tym w dzisiejszej ciekawostce.
Peanut Corporation of America, znana jako PCA, była jednym z czołowych producentów i dostawców orzeszków ziemnych w Stanach Zjednoczonych. Firma została założona w 1977 roku i szybko z lokalnego, rodzinnego przedsiębiorstwa urosła do rangi korporacji, która eksportowała swoje produkty na cały świat.
Jednak w 2009 roku PCA stała się głównym aktorem skandalu spożywczego, który położył kres jej działalności. Otóż firma została oskarżona o świadomą dystrybucję produktów zanieczyszczonych salmonellą, co doprowadziło do wybuchu epidemii. Epidemia ta spowodowała śmierć 9 osób. Skandal wywołał jedno z największych wycofań produktów spożywczych w historii USA, obejmujące tysiące produktów różnych firm, które korzystały z orzeszków PCA.
Czy i w tym przypadku, firmie udało się przejść przez kryzys suchą stopą? Otóż… nie. Świadome wprowadzanie na rynek Stanów Zjednoczonych produktów zanieczyszczonych salmonellą doprowadziło do szybkiego bankructwa PCA i skazania prezesa firmy, Stewarta Parnella, na 28 lat więzienia. Ważne podkreślenie jest, że nie był to jedyny wyrok w tej sprawie i sprawiedliwość dosięgła również innych pracowników firmy, zaangażowanych w wprowadzanie na rynek wadliwych produktów (m. in. brata prezesa, który odsiaduje wyrok 20 lat pozbawienia wolności).
W mediach często możecie usłyszeć, że „życie ludzkie jest bezcenne". Jednak ciekawostki takie jak ta zdają się uświadamiać nam, że i owszem, życie ludzkie ma wartość i ta wartość zależna jest od miejsca pochodzenia danego życia…
#ciekawostinwestycyjne
ab93029e-b74b-4a15-bba2-12e9f060892a
GtotheG

@CiekaowstkInwestycyjne nie bardzo rozumiem ten artykuł i jego podsumowanie. Tu nigdzie nie ma ani zdania o tym, jaka wartosc mialo zycie tych 9 osob, czy firma wyplacila rodzinom jakies odszkodowania, a tym samym nie rozumiem tezy "życie ludzkie ma wartość i ta wartość zależna jest od miejsca pochodzenia danego życia…" - dodatkowo nie zostalo to porownane z zadnym innym przypadkiem, z innego kraju.

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...
… prędzej „piekło zamarznie” niż korporacja przyzna się do błędu?
Texaco to założona w 1901 roku amerykańska korporacja naftowa, która swoją działalność opierała na wydobyciu, rafinacji i dystrybucji paliwa na stacjach benzynowych na całym świecie. Firma ta była zamieszana w celowe zanieczyszczenie środowiska naturalnego w Ekwadorze, o czym będzie dzisiejsza ciekawostka. W 2001 roku Texaco została przejęta przez Chevron Corporation, które od tego momentu stało się stroną w postępowaniu w ekwadorskim sądzie. Ale po kolei…
W latach 1964 – 1990, Texaco prowadziło wydobycie ropy naftowej w Ekwadorze. Podczas tego okresu, firma, według szacunków, celowo wylała do ekwadorskich lasów amazońskich około 60 miliardów litrów wody zanieczyszczonej ropą naftową. Była to celowa taktyka kosztooszczędności firmy, która pozwalała na zaoszczędzenie około 3$ na produkcji pojedynczej baryłki ropy. Niestety, skutkiem tej strategii było zanieczyszczenie gleby i wód powierzchniowych, co w efekcie doprowadziło do zwiększonej liczby zachorowań na między innymi nowotwory jamy ustnej, żołądka i macicy wśród lokalnej społeczności.
W 1993 roku, Texaco, które później zostało przejęte przez Chevron, stanęło w obliczu zbiorowego pozwu wytoczonego przez poszkodowanych Ekwadorczyków. Pozew został wniesiony w Nowym Jorku, gdzie siedzibę główną miała firma Texaco. Korporacja jednak przez lata wstrzymywała pracę sądu, torpedując go wnioskami o przeniesienie sprawy do Ekwadoru. W 2002 roku, po wielu apelacjach, wniosek firmy został w końcu uwzględniony, i sprawa została przeniesiona pod jurysdykcję ekwadorskiego sądu.
Dlaczego korporacji aż tak zależało na przeniesieniu przewodu sądowego do Ekwadoru? Otóż okazało się, że Chevron zawarł tajne porozumienie z ekwadorskim rządem, zwalniające je z odpowiedzialności za swoją działalność na terenie Ekwadoru. Na szczęście, porozumienie to nie obejmowało roszczeń prywatnych, co zaowocowało rozpoczęciem się batalii sądowej pomiędzy Chevronem a 30 tysiącami lokalnych rolników. Nie uwierzycie od czego korporacja rozpoczęła przewód sądowy, otóż od… wniosku o przeniesienie sprawy poza Ekwador. Na szczęście nie udało się jej ta sztuka i w 2011 roku zapadł wyrok przed ekwadorskim sądem: firma Chevron zostało uznana za winną i zobowiązana do zapłaty 9 miliardów dolarów na rekultywację zniszczonego środowiska oraz opiekę zdrowotną dla lokalnej populacji.
Myliłby się jednak ten, który pomyślałby, że to zakończyło sprawę. Nic bardziej mylnego. Korporacja Chevron (która notabene jest publiczną spółką notowana na amerykańskiej giełdzie), w odpowiedzi na wyrok ekwadorskiego sądu, nie tylko odmówiła pokrycia kosztów oczyszczenia zanieczyszczonej ziemi, ale także złożyła przysięgę, że nigdy nie zapłaci grzywny i obiecała lokalnej społeczności „całe życie procesów" oraz walkę „aż piekło zamarznie”, wieszcząc, że gdyby tak się rzeczywiście stało, to „potem walczyć będziemy na lodzie”. Szacuje się, że do dnia dzisiejszego Chevron zatrudniło prawie 60 różnych firm prawniczych i korzystało z usług ponad 2000 prawników w tej sprawie…
Wartym dodania jest fakt, że korporacja Chevron aktywnie bierze udział w różnych akcjach społecznych, typu miesiąc dumy osób LGBT. Pytanie: kto uwierzy w szczere intencje firmy, która za nic ma życie i zdrowie obywateli Ekwadoru?
#ciekawostinwestycyjne
ed5bd34e-511f-45c8-9f99-2e2752b68948
Matteo

A nam kurwy będą wyliczac ile zuzywamy papieru toaletowego. W korpo szczegolnie w produktach premium malutkie czesci przychodza w tonie plastikow, folii, kartonu, pianki zwby klient nie dostał przypadkiem z ryską. A idzie tego w setkach milionow to chuj kogos obchodzi. Ale to my mamy dbac o srodowisko. Nadmienie tez, ze oczywiscie nie jest to sortowane tylko wpierdalane do jednego kosza, nie jest to poddawane recyklingowi tylko tworzy sie nowe opakowania z nowych surowcow.

panbomboni

Koncerny naftowe dorobiły się olbrzymich majątków na krzywdzie lokalnych społeczności. Za łapówki dla władz robili co chcieli i z niczym i nikim się nie liczyli.

AlvaroSoler

@CiekaowstkInwestycyjne ostatnio czytałem artykuł, który mówił o ogromnej kampanii reklamowej BP. Kampanii, która wprowadziła pojęcie śladu węglowego. Czyli zamiast "korpo szkodzi środowisku" udało się przeforsować myślenie "TY szkodzisz środowisku, a korpo się o nie troszczy".

Tutaj początek artykułu: https://dorzeczy.pl/opinie/446544/wieromiejczyk-gdzie-prowadzi-slad-weglowy.html

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...
... ogłoszenie bankructwa może podnieść wycenę twojej firmy o niemal tysiąc procent?
„Meme stock” to stosunkowo nowe określenie, które powstało w reakcji na gwałtowne i ciężkie do wytłumaczenia wzrosty wycen niektórych spółek. Zjawisko „meme stocku” wymagało kilku czynników by zaistnieć. Po pierwsze platformy, na której inwestorzy mogliby się zmówić na kupno konkretnych akcji o podobnym czasie. A po drugie – wystarczającej ilości inwestorów zaangażowanych w ten proceder.
Media społecznościowe okazały się świetną platformą do tworzenia się społeczności internetowych zainteresowanych konkretnym tematem. Minęło jednak kilka dobrych lat od momentu powstania platform społecznościowych a powstaniem „meme stocków”. Dlaczego? Czynnikiem, który zdaje się, że dał początek „meme stockom” była pandemia COVID-19. Ludzie zostali nagle zamknięci w domach, gdzie szybko zaczęli się nudzić. Duża część z nich zainteresowała się wtedy daytradingiem. W ten sposób zaistniał drugi z koniecznych czynników, czyli masa nowych inwestorów, gotowych zainwestować oszczędności swojego w życia w to, co aktualnie popularne jest na Facebooku czy Reddicie.
Heitz Global Holdings, to amerykańska firma zajmująca się wynajmem samochodów i sprzedażą pojazdów używanych. Przez wielu, jest ona uważana ze pierwszy „meme stock”. Heitz znacząco ucierpiało przez lockdown i w lato 2020 roku zgłosiło wniosek o bankructwo ze względu na niewypłacalność. Nikt nie mógł przewidzieć tego, co stało się później. Otóż w ciągu tygodnia od złożenia wniosku o upadłość, akcje firmy gwałtownie poszybowały w górę o 825%. Wszystko za sprawą użytkowników forum Reddit, którzy z nieznanych powód stwierdzili, że dobrze będzie zainwestować w spółkę, która właśnie ogłosiła że jest niewypłacalna. Nikt nie potrafił wytłumaczyć tego zjawiska, nawet zarządzający spółką, którzy chwilę później wprowadzili na rynek nową partię akcji, jednakże ostrzegając inwestorów, że akcję te mogą okazać się nic nie warte. Chętnych na akcje jednak nie brakowało.
Czy szaleni inwestorzy, którzy zainwestowali w bankruta, stracili swoje pieniądze? Otóż… nie w tym przypadku. Firma Hertz pozyskała nowe fundusze za sprawą wydania nowej partii akcji. Fundusze te umożliwiły firmie przetrwanie kryzysu i przeprowadzenie reorganizacji biznesu. Reorganizacja ta okazała się spektakularnym sukcesem. Co najważniejsze, reorganizacja firmy obejmowała również wynagrodzenie dla posiadaczy akcji, którzy uratowali firmę przed bankructwem, na cel ten poszedł niemal miliard dolarów. Spółka Hertz do dziś z sukcesami prosperuje na amerykańskim rynku.
#ciekawostinwestycyjne
f55a1a2b-0cdf-4354-8670-a24c308f021c
hellgihad

@CiekaowstkInwestycyjne O tym nie słyszałem ale o akcji z Gamestop też było głośno swego czasu. Muszę sprawdzić jak to się skończyło

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...
... „efekt Streisand” dotyczy również świata finansów?
Internet otworzył przed nami możliwość dzielenia się informacjami na skalę wcześniej nieosiągalną. Przykładem tego może być WikiLeaks - platforma internetowa założona w 2006 roku przez Juliana Assange'a, której głównym celem jest umożliwienie anonimowego udostępniania poufnych dokumentów i materiałów wyjawiających globalne nadużycia, korupcję czy inne nieprawidłowości. Mimo swojej ważnej misji, na początku istnienia WikiLeaks operowało raczej w cieniu, nie przyciągając większego zainteresowania. Paradoksalnie, to właśnie działania na rzecz zamknięcia strony przysporzyły jej największej reklamy.
Julius Baer, prywatny szwajcarski bank specjalizujący się w zarządzaniu majątkiem zamożnych klientów z zagranicy, znalazł się w centrum uwagi w 2008 roku, gdy na stronie WikiLeaks opublikowano wewnętrzną korespondencję banku. Warto zaznaczyć, że ujawnione dokumenty nie zawierały dowodów na nielegalne praktyki banku. Pokazywały jedynie, jak Julius Baer pomagał swoim klientom przechowywać kapitał na Kajmanach w ramach legalnych strategii unikania opodatkowania. Niezadowolony z ujawnienia informacji o swoich klientach, bank podjął decyzję o złożeniu pozwu przeciwko WikiLeaks. Pozew ten okazał się skuteczny i w jego następstwie sąd nakazał wyłączenie strony internetowej WikiLeaks.
Julius Baer mógł wygrać bitwę, ale zdecydowanie nie wojnę. Próba cenzurowania internetu doprowadziła do oburzenia internautów i wywołała efekt Streisand. Otóż, po zamknięciu strony WikiLeaks przez sąd, jak grzyby po deszczu, zaczęły pojawiać się jej kolejne kopie. Nagle WikiLeaks, z niszowej strony o znikomym zasięgu, awansowała na główny temat dyskusji w internecie. Sprawa stała się na tyle głośna, że zainteresowały się nią również media. CBS News opublikowało nawet newsa z tytułem: „Wolność słowa ma numer: 88.80.13.160” (który był numerem IP WikiLeaks).
To zabawne, że bank Julius Baer, troszcząc się o anonimowość swoich klientów, posunął się do działań, które w efekcie doprowadziły spotęgowania zasięgów ujawnionej dokumentacji. Całkiem możliwe, że gdyby nie dział prawny szwajcarskiego banku, nigdy na świecie nie zrobiłoby się głośno o WikiLeaks, a co za tym idzie, wiele afer nigdy nie ujrzałoby światła dziennego. Chapeau bas, Julius Baer, chapeau bas!
#ciekawostinwestycyjne
c2de064b-449f-4200-b2b4-e3b099428b0a

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...
... Wikipedia to nie do końca „darmowa” encyklopedia?
Wikipedia to największa cyfrowa encyklopedia na świecie. Choć początkowo nikt nie wierzył w jej sukces, to dziś dostępna jest ona w 300 językach i zawiera miliony artykułów na przeróżne tematy, od artykułów na temat wzgórz wyglądających jak kobiecie piersi do artykułów o śmiertelnej epidemii tańca . A wszystko to przy założeniu, że jej treść tworzona i modyfikowana jest głównie przez wolontariuszy z całego globu. Wikipedia to idealny przykład na użycie technologii w celu demokratyzacji dostępu do informacji i wiedzy, ale dziś nie o tym…
W 2020 roku bowiem, Wikipedia, pierwszy raz w swojej historii, poprosiła czytelników z Indii o wsparcie finansowe. Zrobiła to za pomocą dramatycznego apelu: „Wikipedia Cię naprawdę potrzebuje. Pomóż nam pozostać online i wciąż się rozwijać”. W czym problem? Otóż jak możemy przeczytać na… Wikipedii, wciąż jeden na pięciu Hindusów żyje poniżej granicy ubóstwa, czyli zarabia mniej niż 2 dolary dziennie. Tym samym w internecie zawrzało, czy etycznie jest prosić o wsparcie finansowe ludzi, których sytuacja finansowa jest znacznie gorsza niż nasza?
Może jednak Wikipedia znajdowała się wówczas w tak tragicznej sytuacji finansowej, że nie miała wyjścia? Otóż… nie, nic bardziej mylnego. Przegląd szczegółowych rocznych raportów finansowych Wikipedii wskazuje, że encyklopedia wcale nie borykała się z problemami finansowymi. Według ich danych, pod koniec 2020 roku (czyli roku, w którym Wikipedia prosiła o wsparcie w Indiach) jej majątek wynosił ponad 191 milionów dolarów. I w samym tylko 2020 roku powiększył się o kolejne 17 milionów, głównie za sprawą donacji od czytelników, które przekroczyły 120 milionów dolarów, z których ponad 55 przeznaczono na pensje dla pracowników Wikipedii…
Pytanie, czy w takiej sytuacji Wikipedia powinna była prosić o wsparcie finansowe swoich hinduskich czytelników, pozostawię bez odpowiedzi.
#ciekawostinwestycyjne
d071540f-c9c0-4e03-a27d-a47a3b016ad6
jestem_na_dworzu

@CiekaowstkInwestycyjne z nazywaniem ich encyklopedią, to bym nie przesadzał. W wielu sprawach są stronniczy bądź zwyczajnie piszą nieprawdę.

CiekaowstkInwestycyjne

@jestem_na_dworzu mógłbyś podlinkować do nieprawdziwych materiałów, które utrzymują się przez dłuższy czas?

jestem_na_dworzu

@CiekaowstkInwestycyjne mało znany przykład z polskiego podwórka https://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=J%C3%B3zef_Kossecki&oldid=18439315#Rzekoma_wsp%C3%B3%C5%82praca_z_SB


Do tego często w kwestiach technicznych/inżynieryjnych korzystają z niskiej jakości źródeł, co przekłada się na nieprawdę.

Kismeth

Ogólnie jakby komuś przez myśl przeszło dotowanie wikipedii swoimi własnymi pieniędzmi to polecam wczytanie się w ich raporty i na co poszła kasa nawet z 1.5% podatku dochodowego dla garstki ludzi z polskiego oddziału 😏

BapitanKomba

@CiekaowstkInwestycyjne Indie liczą 1,4 mld ludzi. Szkoda mi tych 20% żyjących poniżej granicy ubóstwa, ale nadal pozostaje miliard, z których spory odsetek ludzi ma jakieś drobne na różne cele. Dopieprzanie się, że Wikipedia kierowała swoją wiadomość do Indii jest dość słabe, bo patrząc na wartości bezwzględne Indie mogą sporo.

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...
... brak wiedzy finansowej zabija?
Historia Alexa Kearnsa stanowi smutne przypomnienie o potencjalnych niebezpieczeństwach związanych z stosowaniem skomplikowanych instrumentów finansowych, szczególnie dla młodych i niedoświadczonych inwestorów. Alex, 20-letni student z Nebraski, zainteresował się giełdą i inwestowaniem podczas lockdownu związanego z pandemią COVID-19. Pobrał on wówczas aplikację „Robinhood”, znaną z łatwego w obsłudze interfejsu, który niestety zachęca do ryzykownego i aktywnego handlu. Na tamten moment aplikacja ta przypominała bardziej maszynę do hazardu, z efektami dźwiękowymi i wystrzeliwującym konfetti, niż typową aplikację do inwestowania. W późniejszym okresie czasu aplikacja ta została nawet ukarana grzywną 70 milionów dolarów za podawanie błędnych informacji na temat metod ograniczania ryzyka w inwestowaniu.
Alex szybko wciągnął się w daytrading i zaczął eksperymentować z coraz bardziej skomplikowanymi strategiami inwestycyjnymi. Jego przygoda inwestycyjna trwała aż do tragicznego dnia 12 czerwca 2020 roku, kiedy zostawił on na swoim komputerze list z pytaniem: „Jak to możliwe, że 20-latek bez dochodów mógł dostać prawie milion dolarów za sprawą dźwigni finansowej?”. Chwilę później odebrał sobie życie. Bezpośrednim powodem samobójstwa Alexa była kwota minus 730 tysięcy dolarów na jego aplikacji.
Tego dnia Alex korzystał z skomplikowanej strategii inwestycyjnej, w której kupuje się dwa sprzeczne ze sobą rodzaje opcji na to samo aktywo. Teoretycznie taka strategia uważana jest za względnie bezpieczną, ponieważ przy prawidłowym skonfigurowaniu transakcji straty są ograniczone do założonej kwoty, a zyski mogą wielokrotnie przekroczyć maksymalną stratę.
Co więc poszło nie tak? Wbrew pozorom, wydaje się, że Alex ustawił wszystko poprawnie. Problemem prawdopodobnie był błąd systemu, który uwzględnił zakończenie się tylko jednego rodzaju opcji. Transakcje miały miejsce w piątek, więc saldo 20-latka odświeżyłoby się do prawidłowej wartości dopiero w poniedziałek. Niestety, wcześniej Alex odebrał sobie życie.
Ta tragiczna historia pokazuje, jak ważne jest, aby inwestować świadomie i korzystać tylko z tych instrumentów finansowych, które rozumiemy. Niewątpliwie Alex do końca nie rozumiał strategii, z której korzystał, świadczy o tym chociażby treść pożegnalnego listu, w który napisał między innymi: „opcje, które kupiłem/sprzedałem powinny się były zbilansować, ale teraz, patrząc wstecz, tak naprawdę nie mam pojęcia, co robiłem”.
#ciekawostinwestycyjne
812810ec-9f94-482d-8eb2-e38abf830dc3
Odczuwam_Dysonans

@CiekaowstkInwestycyjne smutna historia, ale fakt że inwestycje to nie jest zabawa i powinno być to mocno podkreślane na każdym kroku. Szkoda że chłopak nie ogarnął, że to ułomność systemu spowodowała takie a nie inne saldo. Ale jak zawsze dobra ciekawostka.

Jedna uwaga; "w późniejszym okresie czasu", ajjj rozumiem że bierze się to przede wszystkim z tłumaczenia wprost angielskiego "time period", no ale trochę boli.

Gepard_z_Libii

@Odczuwam_Dysonans Okres czasu jest jak najbardziej poprawne, kiedy mówimy o jakimś przedziale czasowym.

OP faktycznie popełnił błąd, bo pisał o karze, którą twórcy apki dostali podczas rozprawy, a więc konkretnego dnia i godziny.

Odczuwam_Dysonans

@Gepard_z_Libii nie zgadzam się. Dla mnie jest to lapsus językowy na poziomie masła maślanego, czy faktów autentycznych. Powiedzmy, że mówimy o całym procesie, coś wtedy miało miejsce, i tak napiszemy "w okresie, kiedy trwał proces". Niby jakie uzasadnienie miałoby napisanie "w okresie czasu, kiedy trwał proces". Albo jeszcze gorzej "w okresie czasu trwania procesu". Przecież pojęcie okresu implikuje że odnosi się to do czasu, dodatkowe precyzowanie nie ma sensu i jest błędem. Nagminnym, bo, jak wspomniałem, ładnie przekłada się angielski "time period", jednak u nas "okres czasu" brzmi kuriozalnie i dalej będzie mnie delikatnie wzdrygać, kiedy widzę takiego potworka. Nie jestem nawet pewien, na ile poprawne jest to w angielskim.

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...
... „śmierć jest prawdopodobnie najwspanialszym wynalazkiem życia”?
Steve Jobs, współzałożyciel i długotrwały dyrektor generalny Apple, był jednym z najbardziej wpływowych innowatorów technologicznych naszych czasów. Jego niezwykłe zdolności do postrzegania przyszłości technologii i nieugięta determinacja w dążeniu do perfekcji przyczyniły się do stworzenia niektórych z najpopularniejszych produktów w historii technologii, takich jak Macintosh, iPhone, iPad czy iPod. Steve Jobs wyróżniał się niezależnym myśleniem, które kierowało go przez całe życie.
Sukces Steve'a Jobsa nierozerwalnie wiązał się z jego walką ze śmiercią, zarówno tą metaforyczną, jak i rzeczywistą. Bowiem w 2004 roku u Jobsa zdiagnozowano rzadki rodzaj raka trzustki. Mimo śmiertelnej diagnozy, Jobs kontynuował pracę, wprowadzając na rynek niektóre z najbardziej przełomowych produktów Apple. Ostatecznie jednak, na skutek postępującej choroby, Steve Jobs zmarł w 2011 roku. Śmierć zakończyła jego ziemskie życie, ale nie odebrała mu wpływu na technologię i społeczeństwo - wpływu, który nadal jest odczuwalny na całym świecie.
Jeżeli chodzi o jego metaforyczną walkę ze śmiercią, pozwólcie, że zacytuję wam inspirujący fragment przemowy Steve’a Jobsa z 2005 roku, czyli rok po otrzymaniu diagnozy:
„Kiedy miałem 17 lat, przeczytałem cytat, który brzmiał mniej więcej tak: „Jeśli żyjesz każdy dzień tak, jakby to był twój ostatni, pewnego dnia na pewno będziesz miał rację”. To zrobiło na mnie wrażenie i od tamtej pory, przez ostatnie 33 lata, każdego ranka patrzyłem w lustro i pytałem siebie: "Czy gdyby dzisiaj było ostatnim dniem mojego życia, to czy chciałbym robić to, co mam zamiar zrobić?" I za każdym razem, gdy odpowiedź brzmiała „nie” przez zbyt wiele dni z rzędu, wiedziałem, że muszę coś zmienić. Przypominanie sobie, że wkrótce umrę, to najważniejsze narzędzie, jakie kiedykolwiek pomogło mi podejmować ważne decyzje w życiu. Ponieważ prawie wszystko - wszystkie zewnętrzne oczekiwania, cała duma, cały strach przed kompromitacją czy porażką - te rzeczy po prostu odpadają w obliczu śmierci, pozostawiając tylko to, co naprawdę ważne. Przypominanie sobie, że kiedyś umrzemy, to najlepszy sposób, jaki znam, aby uniknąć pułapki myślenia, że masz coś do stracenia. Jesteś już nagi. Nie ma powodu, aby nie podążać za swoim sercem (...)
Nikt nie chce umierać. Nawet ludzie, którzy chcą trafić do nieba, nie chcą umierać, aby tam dotrzeć. A jednak śmierć jest celem, który wszyscy współdzielimy. Nikt jej jeszcze nie uniknął. I tak powinno być, bo śmierć jest prawdopodobnie najwspanialszym wynalazkiem życia. Jest agentem zmiany życia. Usuwa stare, aby zrobić miejsce dla nowego. Teraz tym nowym jesteś ty, ale pewnego dnia, za niedługo, to ty stopniowo staniesz się starym i zostaniesz usunięty. Przykro mi, że mówię to tak dramatycznie, ale to jest całkiem prawdziwe. Twój czas jest ograniczony, więc nie marnuj go, żyjąc życiem kogoś innego. Nie daj się uwięzić dogmatom - co oznacza żyć z rezultatami myślenia innych ludzi. Nie pozwól, aby hałas opinii innych zagłuszał twój własny wewnętrzny głos. I co najważniejsze, miej odwagę podążać za swoim sercem i intuicją. One jakoś już wiedzą, kim naprawdę chcesz się stać. Wszystko inne jest drugorzędne”.
#ciekawostinwestycyjne
d3a61ad5-037a-43ad-bc7f-2ee5239477bc
Kremovka

Wiedzieliście że Jobs był arabem?

Jim_Morrison

@Kremovka Nie, natomiast wiem, że był dzbanem.

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...
... często globalne korporacje w ogóle nie patrzą na nic innego jak zysk?
Royal Dutch Shell jest globalnym graczem w sektorze energetycznym i petrochemicznym. Firma jest jednym z największych przedsiębiorstw naftowych na świecie i należy do tzw. „supermajors” w przemyśle naftowym. Shell jest zaangażowane we wszystkie etapy przemysłu naftowego, włączając w to poszukiwania, wydobycie, rafinację, dystrybucję i sprzedaż ropy naftowej oraz gazu ziemnego. Dodatkowo, firma produkuje szeroki zakres produktów petrochemicznych, które są stosowane w wielu różnych sektorach, począwszy od motoryzacji a skończywszy na chemii gospodarczej.
Royal Dutch Shell jest również obecna w Nigerii, co jest tematem dzisiejszej ciekawostki. Shell jest jednym z największych podmiotów w przemyśle naftowym w Nigerii i prowadzi tam istotną działalność od lat 50. XX wieku. Nie byłoby w tym nic niepokojącego, gdyby nie materiały ujawnione przez WikiLeaks w 2010 roku. Międzynarodowa organizacja opublikowała serię poufnych dokumentów dotyczących działalności Shell w Nigerii. Dokumenty te, znane jako „NaijaLeaks”, ujawniły, że Shell umieściła swoich szpiegów we wszystkich kluczowych ministerstwach rządu Nigerii, co pozwalało jej na śledzenie każdego kroku polityków w tym bogatym w ropę kraju. Co więcej, upublicznione dokumenty wykazały, że Shell nie tylko infiltrowała rząd Nigerii, ale także dzieliła się swoimi informacjami z rządem Stanów Zjednoczonych.
Pozwolę sobie zakończyć suchym faktem: pomimo olbrzymich zasobów ropy naftowej, 40% Nigeryjczyków żyje poniżej progu ubóstwa.
#ciekawostinwestycyjne
6b5825ea-cd5a-4e2c-acbf-d0955fad7a93
Legitymacja-Szkolna

@CiekaowstkInwestycyjne


... często globalne korporacje w ogóle nie patrzą na nic innego jak zysk?


zero zdziwienia, bo wiedziałem to od zawsze. Koporacji jakby w tabelkach w execlu wyszło że opłaci się zbudowanie obozów pracy dla ludzi to by to zrobili.

moll

@Legitymacja-Szkolna to już przerabiali za czasów kolonialnych, a teraz w Chinach na przykład, ale poza tym odpowiedzialność społeczna i zrównoważone uprawy ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

Barcol

@Legitymacja-Szkolna Nestle to świetny przykład. A jak komuś mówie że to archetyp Evil Corp to mówią "cooo ty gadasz przecież oni dobre mleczko małym dzieciom robią, jak mieliby być źli?"

pszemek

@CiekaowstkInwestycyjne ale gdzie tu coś szokującego? Osoby zarządzające mają odpowiedzialność przed radą nadzorczą, by w granicach prawa wypracowywać jak największy zysk, i tyle. Jeśli tego nie robią, zostaną wywalone. To kwestią państwa powinno być takie tworzenie prawa, by korporacje przy okazji nie niszczyły planety / ludzkości.

CiekaowstkInwestycyjne

@pszemek korumpowanie polityków, celem obsadzenia kluczowych miejsc w gospodsrce kraju własnymi ludźmi, to nic szokującego?


Nie mówiąc o tym jakich zanieczyszczeń dopuściło sie Shell w Nigerii, ale to temat na kolejną ciekaowstkę.

Jason_Stafford

@CiekaowstkInwestycyjne jak dla mnie nic szokującego, tam gdzie wielkie pieniądze, to wielka władza i polityka. Zawsze tak było.

Giban

Korporacje są do tego stworzone, to tak jakby się dziwić, że długopis pisze...

CiekaowstkInwestycyjne

@Giban mógłbyś wyjaśnić do czego stworzone są według ciebie korporacje?

Giban

Do zarabiania pieniędzy

Zaloguj się aby komentować

Aby odsłuchać ciekawostkę -> kliknij tutaj!
Czy wiesz, że...
... pierwotna wersja Konstytucji Stanów Zjednoczonych chroniła obywateli przed podatkiem dochodowym?
Pierwsze na świecie podatki dochodowe były wprowadzane wyłącznie w okresach wojennych, służąc finansowaniu działań militarnych. Niemniej jednak, zaraz po uzyskaniu pokojów, były one zazwyczaj szybko wycofywane, głównie z powodu społecznego niezadowolenia. Również Stany Zjednoczone nie były tu wyjątkiem. W trakcie wojny secesyjnej, amerykański rząd podjął pierwszą próbę wprowadzenia podatku dochodowego. Jednak podatek ten przetrwał jedynie na czas wojny, a po jej zakończeniu został szybko wycofany. Kiedy próbowano wprowadzić go ponownie, w okresie bezwojennym, Sąd Najwyższy uznał taki ruch za niekonstytucyjny.
Ponad 50 lat politycy starali się zmienić konstytucję w sposób, który umożliwiłyby nałożenie takiego podatku. Jednak sztuka ta udała się im dopiero w 1912 roku, kiedy uchwalono 16. poprawkę do konstytucji Stanów Zjednoczonych, która otworzyła drogę do wprowadzenia podatku dochodowego.
Wartym dodania jest fakt, że początkowo podatkiem dochodowym objęty został tylko 1% społeczeństwa Stanów Zjednoczonych. Jednak zaledwie kilka lat później, w okresie I Wojny Światowej, podatek ten obejmował już aż 80% obywateli. Syndrom powoli gotującej żaby?
#ciekawostinwestycyjne
18355ae1-f674-4679-bea8-f9bad7d8d4ac
e5aar

@CiekaowstkInwestycyjne to samo VAT, byl wprowadzony "na chwile" po wojnie, na odbudowe. Niestety zwykly czlowiek nie zdaje sobie sprawy, ze spokojnie 70% budzetu panstwa jest rozkradana lub zwykle marnotrawiona.

CiekaowstkInwestycyjne

@e5aar zależy gdzie. Są kraje, w których podatki są prawidłowo dystrybuowane. Myśle, że fakt że w Polskiej polityce nikt nie porusza tematu prawidłowego dystrybuowania środków publicznych, dużo mówi o kondycji polskiej demokracji.

e5aar

@CiekaowstkInwestycyjne nie wiem jak to wygląda na innych kontynentach , ale zdecydowanie w Europie w kazdym kraju jest podobnie, po prstou moze nie 70%, a zaledwie 50% xD Jezeli sa jakies, ktore tak nie jest to chetnie sie o nim dowiem

Zaloguj się aby komentować