Zdjęcie w tle
Arroyo

Arroyo

Tytan
  • 130wpisy
  • 131komentarzy
#historiazarroyo
Starcie pod Truskawiem 2/3 września 1944 roku.
Dziś powrócimy do tematu akcji Armii Krajowej na terenie okupowanej Polski. Będzie to opis batalii między AK, a oddziałami SS – bitwy, którą wygrali Polacy pomimo porażającej wprost przewagi po stronie Niemców.
Gra Company of Heroes 2 zawiera misję, w której wcielamy się w małą grupkę AK’owców i mamy na celu odbicie jeńców z niemieckiego obozu jenieckiego. Ta niepozorna misja w kampanii sowieckiej zainspirowała mnie w pewien sposób do opowiedzenia o starciu oddziału „Doliny” ze zgrupowaniem esesmanów z SS RONA. Była to nocna bitwa z drugiego na trzeciego września 1944 roku pomiędzy 80 Polakami, a 1000 przeciwników.
Zacznijmy od krótkiego wyjaśnienia, czym jest SS RONA. Z pewnością kojarzycie Własowa – Rosjanina, który dostał się do niewoli niemieckiej, sformował oddziały kolaborujące z Niemcami, za co po wojnie został skazany na śmierć przez powieszenie za pomocą struny fortepianowej. SS RONA to z kolei oddział Waffen-SS złożony z członków „Rosyjskiej Wyzwoleńczej Armii Ludowej”, armii, która kolaborowała z III Rzeszą. Oddział ten miał na celu odciąć powstańców walczących w Warszawie od wsparcia zewnętrznego.
Dowódcami wypadu na Truskaw i Sieraków byli cichociemny por. Adolf Pilch ps. „Dolina” i mjr. Alfons Kotowski ps. „Okoń”. Obaj odpowiadali za atak na rozlokowane w Truskawiu i Sierakowie artylerie niemieckie, które były szczególnie uciążliwe dla akowców w Puszczy Kampinoskiej*. Wywiad wskazywał, że w Truskawiu znajdowało się ok. 500 ronowców oraz kilka dział. Początkowo miało wyruszyć 600 partyzantów, lecz „Dolina” oddelegował tylko 80 z nich, najlepszych ze swojego oddziału. O zmroku, 2 września, oddział wyruszył. W ciągu co najmniej 2 godzin partyzanci znaleźli się w Zaborowie Leśnym, ok. 5 km od Truskawia. Stamtąd ruszyli pieszo, obeszli Truskaw, by zaatakować od strony Warszawy. Atak ten miał być zaskoczeniem, przeciwnik miał sądzić, że stamtąd przecież nikt nie może ich zaatakować, bo przecież Warszawa jest otoczona i wewnątrz trwają krwawe walki. Pilch podzielił oddział na trzy grupy:
-Na prawym skraju wsi miała zaatakować grupa por. Tadeusza Gaworskiego „Lawy”
-Centrum atakować mieli ludzie „Jastrzębia” (por. Aleksander Wolski)
-Lewa strona była ubezpieczana przez ludzi „Wulkana” (por. Lech Zabierek)
„Dolina” z kolei z kilkoma żołnierzami trzymał się „Lawiaków”. Oddział poruszał się bezszelestnie, przy okazji sprawdzając okoliczne chaty w poszukiwaniu mieszkańców, którzy mogli coś doradzić w sprawie ronowców. Sędziwy staruszek**, jeden z mieszkańców wsi, przekazał im bardzo złą wiadomość. Otóż drugiego września do Truskawia przybył drugi oddział RONA, zwiększając tym samym siłę przeciwników do 1000 żołnierzy. Dla „Doliny” jednak nie był to jakikolwiek powód do wycofania się. Jak już rozpoczęto akcję, to nie można się z niej wycofać.
Do walki doszło ok. 1:00 w nocy 3 września. Rozpoczął się szturm, podczas którego żołnierze ostrzeliwali chaty, w których znajdowali się esesmani. Wrzucali granaty, rozbijając zaskoczonych ronowców. Zaskoczeni atakiem od strony Warszawy próbowali uciekać, niektórzy nawet w samych majtkach***. Ale nie wszyscy – część esesmanów próbowała się bronić, otwierając ogień do partyzantów z granatników i broni maszynowej. Ostrzał ten jednak dość szybko ucichł, gdyż partyzanci zdjęli przeciwnika, po czym zabrali się za likwidację dział. Przez lufy wrzucano granaty oraz podpalano pod nimi wiązki słomy z pociskami artyleryjskimi****. Poza zniszczeniem dział przeciwnika zdobyto także cekaem, kilka erkaemów i peemów, dwa moździerze, amunicję i inne cenne materiały. Wioska spłonęła w wyniku starcia. Następnego dnia mieszkańcy Truskawia przybyli z powrotem do miejscowości, zastając pobojowisko.
Straty nie zostały jasno określone. Po stronie akowców zginąć miało 7 do 10 partyzantów oraz miało być kilku rannych. Po stronie esesmanów z kolei od 91 do 250 zabitych. Z kolei atak na Sieraków nie doszedł do skutku, gdyż ronowcy wcześniej opuścili miejscowość.
Opracowanie:
"AK 75. Brawurowe akcje Armii Krajowej" aut. W. Konigsberg
*I tu trzeba zaznaczyć, że początkowo „Okoń” był sceptycznie nastawiony do pomysłu „Doliny” w związku z atakiem na zgrupowania niemieckie, które blokowały Warszawę od Puszczy Kampinoskiej.
**Swoją drogą głuchy, więc zabrano go do piwnicy jednej z chat, gdzie wykrzykiwano mu do ucha pytania o rozmieszczenie wojsk przeciwnika.
***Władysław Maciejczak „Lwowski” wspominał o starciu: „Pijane to wszystko było, darli (przepraszam, że się wyrażę) mordy, ale byli pijani w drebiazgi. A ponieważ już się przyzwyczaili, by nie pytać, tylko strzelali, to nasi już wiedzieli. Dlatego myśmy już użyli tej ich metody – nie pytać, tylko walić. Nasi strzelali jak z sita. Podobnież natłukliśmy ich tam, chyba koło trzysta trumien wywieźli. Zemściliśmy się za Warszawę, bo to byli ci wycofani z Ochoty i niby to na odpoczynek i zniszczyć bandytów w Puszczy Kampinoskiej.”
****Zdanie wzięte z książki W. Konigsberga pt. „AK 75. Brawurowe akcje Armii Krajowej”
42cfd4f9-b65f-4d6a-93c1-8b1cd22e9307

Zaloguj się aby komentować

Dziś w ramach #historiazarroyo przenosimy się do okupowanej Polski lat 1939-45
Sprawa "Pływaka"
"Pływak", czyli podporucznik Jan Poznański, był jednym z cichociemnych, którego zrzucono na teren Polski w nocy z 1 do 2 października 1942 roku. Po skoku przeszedł kilkutygodniową aklimatyzację w realiach okupowanej ojczyzny. Później skierowano go do Kedywu Okręgu AK Śląsk. Siedziba tej organizacji znajdowała się w Krakowie. Zamieszkał w konspiracyjnym mieszkaniu na krakowskiej Olszy, gdzie nawiązał kontakt z mężczyzną, który zamieszkiwał ten sam budynek. I odtąd zaczęły się jego problemy. Postanowił z nim się napić i przy odbywającej się rozmowie powiedział zbyt wiele - kim jest, skąd przybył, jakie cele tutaj ma. Ten (sąsiad) doniósł potem gestapowcom na Poznańskiego.
Został osadzony w więzieniu przy ul. Montelupich i poddany torturom w siedzibie gestapo przy ul. Pomorskiej. Kilka dni był bity, męczony do granic możliwości. Funkcjonariusze złożyli propozycję - doprowadzisz nas do dowództwa AK, a my przestaniemy Cię bić. Będący na skraju wyczerpania fizycznego i psychicznego Jan Poznański zgodził się. Kazali mu wyjechać do Warszawy i szukać dojścia do Komendy Głównej AK. Jan wyjechał do Warszawy, ale natychmiast skontaktował się z oficerami kontrwywiadu. Sprawą zajął się por. Bernard Krawiec - szef Wydziału Bezpieczeństwa i Kontrwywiadu Oddziału II KG AK. Podjęto decyzję o likwidacji gestapowców, którzy nadzorowali "Pływaka". Do spotkania doszło 30 marca 1943 roku o godz. 15:00 w cukierni "Europejska". W akcji tej nie wziął udziału "Pływak" (przekazał za to rysopis funkcjonariusza), natomiast niemiecką policją polityczną zajął się oddział bojowy "Wapiennik". W skład oddziału, który zlikwidował gestapowców, wchodzili:
-por. Leszek Kowalewski "Twardy"
-pchor. Tadeusz Towarnicki "Naprawa"
-sierż. Czesław Teofilak "Zadra"
-pchor. Jan Kowalczyk "Kieł"
Ponadto 8 innych ludzi rozstawionych było w kilku różnych miejscach.
Przed 15:00 pojawiło się dwóch funkcjonariuszy - SS-Sturmscharführer Stephan Böhm i SS-Schütze Karl Dolezal.
Autor książki pt. "AK 75" przedstawił historię mniej więcej tak:
Danie zamówili po niemiecku, słabo maskowali broń. "Twardy" w pewnym momencie wdał się w rozmowę z kelnerką. Prowadząc z nią ożywioną dyskusję, podążał w stronę stolika przybyłych gestapowców. Gdy znalazł się już plecami do nich, wyciągnął broń i z półobrotu strzelił do jednego z mężczyzn. W tym samym momencie "Naprawa" strzelił drugiego Niemca. Niemcy od razu nie padli, więc ponowili strzał. W lokalu zapanował strach, lecz "Kieł" i "Zadra" opanowali sytuację, później żołnierze wydostali się tylnym wyjściem z miejsca egzekucji. Ciekawostką jest to, że niemiecka orkiestra dęta, która maszerowała na zewnątrz budynku, zagłuszyła odgłosy wystrzałów.
Mimo dwóch zabitych Niemcy nie wyciągnęli konsekwencji wobec cywili. Co natomiast stało się później z "Pływakiem"? Przeniesiono go do Okręgu AK Lublin, gdzie działał pod pseudonimem "Ewa". Przeprowadził tam szereg brawurowych akcji dywersyjnych, lecz ostatecznie został ciężko ranny podczas likwidacji konfidentki w Opolu Lubelskim. 22 października 1943 roku zmarł, a pośmiertnie przyznano mu Virtuti Militari V klasy.
Zdjęcie przedstawia por. Leszka Kowalewskiego ps. "Twardy"
4dd1dc9e-27eb-48dc-8bed-f5d045514f4d
lubieplackijohn

@Arroyo Post w dechę! A i widzę nowe profilowe też ładne

Arroyo

@lubieplackijohn Eva Green - najlepsza zresztą aktorka i moja ulubiona kochanka Bonda (Vesper Lynd, jak ktoś oglądał "Casino Royale" )

lubieplackijohn

@Arroyo Znamy i lubimy!

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Dziś co prawda w ramach #historiazarroyo nic nie mam, bo szykuję się powoli co do serii o Ardenach, ale w ramach rekompensaty mam ten zabawny dość mem co do II WŚ.
3fe378a5-0078-417c-a865-55c9169e9512
Redrum

@Arroyo ale, ale, udało się? Czy maluch znalazł swoją mamę?

Arroyo

@Redrum Nie, ktoś im zagrodził drogę xD

Redrum

@Arroyo okropne, wojna to jednak straszna rzecz

Zaloguj się aby komentować

Następny post z #historiazarroyo - przenosimy się na Pacyfik
Kontratak japońskich czołgów na Peleliu, 15 IX 1944 roku (rys. Howard Gerrard)
Walki o Peleliu były jednym z najkrwawszych starć wojny na Pacyfiku. Sam temat starcia o tę wyspę przedstawiono w serialu "Pacyfik" czy w grze "Call of Duty: World at War", poświęcając batalii aż cztery misje. Dziś przedstawię Wam moment kontrataku czołgów cesarskich z 15 września, "D-Day" wschodniego teatru wojny.
Kontratak japońskich sił pancernych rozpoczął się na północ od lotniska, w "Podkowie" - czyli południowo-wschodnim rejonie wzgórz Umurbrogol. Japońska kompania piechoty 1. batalionu 2. pułku piechoty oraz 14. kompania czołgów z 14. DP ruszyły do natarcia na pozycje zajmowane przez 1. batalion 5. pułku piechoty morskiej. Czołgi wyjechały zbyt daleko od towarzyszącej im piechoty, choć znalazło się kilku pechowców, którzy wówczas jechali na czołgach. Autorzy pracy "Peleliu 1944 Zapomniany skrawek piekła" wskazują, że sam kontratak od początku był skazany na niepowodzenie ze względu na opieszałość wojsk japońskich w podejmowanych działaniach. Japońskie czołgi padały łupem amerykańskich M4A2 Sherman. Jeden z tego typu czołgów widać po lewej stronie ilustracji. Czołg lekki Typ 95 Ha-Go, który widzimy wraz z japońskimi żołnierzami, był wrażliwy na ostrzał z niemal każdej broni kalibru pow. 7.62 mm znajdującej się w rękach marines, gdyż grubość pancerza czołgu tego wahała się od 6 do 12 mm. Typ 95 był uzbrojony w armatę Typ 94 kal. 37 mm, karabin maszynowy Typ 97 kal. 7.7 mm po lewej stronie kadłuba oraz kolejny w tylnej części wieży. Uważa się, że tego typu czołgi były produkowane najczęściej przez japoński przemysł pancerny. Choć pojazdy te były produkowane najczęściej przez Cesarstwo Japońskie, to nie mogły się równać z amerykańskimi pojazdami o podobnych osiągach.
Opracowanie:
"Peleliu 1944 Zapomniany skrawek piekła"
a7aab108-1221-491c-bd4d-0474111457e0

Zaloguj się aby komentować

Kolejny post w ramach #historiazarroyo
Francis Pegahmagabow - zapomniany bohater
Dziś krótki post o jednym z najsłynniejszych snajperów Wielkiej Wojny. Mowa oczywiście o Kanadyjczyku, członku plemienia Odżibwejów, Francisie Pegahmagabowie. Po rozpoczęciu I Wojny Światowej Pegahmagabow wstąpił do 23 kanadyjskiego pułku piechoty, brał udział w bitwach pod Ypres i nad Sommą - tam też został ranny w nogę. Za udział w bitwie pod Passchendaele został odznaczony Military Medal - nie był to jednak jedyny raz, gdy otrzymał owe odznaczenie. Inne dwa otrzymał za udział w innych starciach. Najważniejsze jednak było to, że był najbardziej efektywnym snajperem owego konfliktu, a na swoim koncie ma 378 zabitych Niemców, a 300 kolejnych wziął do niewoli. To czyni go jednym z najlepszych snajperów owego konfliktu, a kto wie czy nie i jednym z najlepszych w latach 1914-1945 obok Simo Hayha czy Wasilija Zajcewa.
Po wojnie służył jeszcze w Regimencie Algonkińskim, złożonym z ludności indiańskiej. O nim powstało co najmniej parę książek, m.in. biografia Adriana Hayesa, a nawet utwór Sabatonu pt. "A Ghost in the Trenches". Niemniej dla wielu była to postać zapomniana, gdyż konflikt ten był "z boku" II wojny światowej, jeszcze okrutniejszego konfliktu XX wieku.
W tym roku, jeśli się uda, postaram się o większy artykuł na jego temat - według mnie jedna z ciekawszych postaci Wielkiej Wojny
bca31752-4e03-4f7e-947a-57974038333b
lubieplackijohn

@Arroyo No to temat konkretny. Jakbyś znalazł trochę czasu na taką serię, to byłoby zajebiaszczo!

Arroyo

@lubieplackijohn Tak jak będę teraz na urlopie w Polsce (6-19 listopada) to akurat coś może napiszę w temacie tych konfliktów z Indianami

Zaloguj się aby komentować

Na dzisiaj w ramach #historiazarroyo coś zupełnie innego. Bardzo lubię filmy robione przez ludzi organizujących zbiórki finansowe. Tak bardzo przepadam za "Zrodzonymi do szabli", a ostatnio moje serce ujął ten krótkometrażowy filmik z Chelsea History Festival.
https://www.youtube.com/watch?v=ldnUvgpHfNU&feature=share&fbclid=IwAR2x6zZn666N_84PlPx9COTdX5tjKuD0QsPHOb2CEhODK-JcNaH728y9Q2I&ab_channel=ChelseaHistoryFestival
adrian-wieczorek

@Arroyo wszystko fanie, muzyka fajna, ujęcia fajne, ale gdzie on miał nagrywany glos na 50 metrowej hali? to już mogl w łazience bo tam przeważnie ludzie maja najmniejsze echo XD

Zaloguj się aby komentować

Na zakończenie dnia z #historiazarroyo post odnośnie gry Company of Heroes 1. Zapewne każdy kojarzy ów tytuł - gra RTS, w której walczymy czterema frakcjami: USA, Wielką Brytanią, Wehrmachtem oraz Kampfgruppe Lehr. Ostatnia frakcja jak co zmyślona, po prostu inne siły armii niemieckiej.
To była jedna z ciekawszych gier związanych z II Wojną Światową, która wprowadziła wiele do tego, zdaje się, umierającego typu gier - choćby utrzymywanie punktów zwycięstwa. W grze brakuje co prawda lotnictwa i bitew na morzu, niemniej cenię ją za świetny gameplay - bardzo interesująca kampania Brytyjczyków związana z bitwą o Caen (okrzykniętą swego czasu zachodnim Stalingradem z racji ogromnych strat w ludziach) oraz świetna fabuła głównej kampanii. Do tego bardzo dobra i klimatyczna muzyka oraz odgłosy postaci robiły swoje.
Gra ta rozpoczęła małą serię - po jedynce wyszła dwójka z dodatkami Ardennes Assault oraz British Forces, a główna fabuła toczy się wokół jednego z oficerów armii sowieckiej podczas tzw. Wielkiej Wojny Ojczyźnianej (tak nazywają Rosjanie II wojnę światową w latach 1941-1945) - była to zresztą gra, która doczekała się bardzo negatywnych ocen w Rosji (z wiadomo jakiego powodu). Powstał też film Company of Heroes, o którym... lepiej zapomnieć, jest naprawdę bardzo słaby.
Graliście może w ową grę?
51b7b13f-60f5-4a8e-a6b0-5e2da4a73006
935c957e-97f4-4274-947a-34258084c43e
f3c8fbca-6153-47e1-a53c-3fcac54f1052
FrankJUnderwood

Oj tak, grało się - zwłaszcza pierwsza cześć z dodatkami i modami Blitzkrieg Mod i Europe At War była czymś niesamowitym.

Duga część za to w ogóle mi nie podeszła - kampania stanowczo zbytnio oparła się na mitach frontu wschodniego spisanych przez niemieckich generałów po wojnie i na Wrogu u Bram, a model sprzedawania dowódców jako DLC szybko zamienił multiplayer w pay2win.

Arroyo

@FrankJUnderwood Co do dowódców to jak dobrze pamiętam można było ich wydropić za wygrane bitwy w multi. Z tego powodu nie opłacało się ich kupować. Co do kampanii - w zasadzie wywołała ona mocne oburzenie u Rosjan, gdzie argumenty typu "Gra od fanów Goebbelsa do fanów Goebbelsa" były na porządku dziennym, a nawet zakazano fizycznej dystrybucji gry.

Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się zapowiedź trzeciej części i to z frontem północnoafrykańskim.

adrian-wieczorek

@Arroyo grywam od czasu do czasu bo pustko na rynku RTS"ow wojennych

Zaloguj się aby komentować

Drugi post z tagu #historiazarroyo
Działania szpiegowskie w Afryce – 1942 r.
Walki w Afryce w roku 1942 miały na celu przebicie się przez Egipt i Lewant do sił niemieckich pod Stalingradem. Tak przynajmniej zakładał plan III Rzeszy opracowany przez Rommla. Tu trzeba zwrócić uwagę na działania szpiegowskie obu stron konfliktu – Afrika Korps (a wraz z nimi Włochów) i Aliantów (Brytyjczyków, Francuzów, a także Amerykanów*). Brytyjczycy polegali na meldunkach przechwytywanych i rozkodowywanych przez „Enigmę”. Jak się okazało, tego typu materiały były niewystarczające. Rommel nie uważał za stosowne, by konsultować posunięcia z Berlinem czy „Comando Supremo” gen. Bastico. Również zawodem okazały się loty zwiadowcze – wojska Armii Pancernej „Afryka” bardzo dobrze się maskowały, niejednokrotnie wprowadzając w błąd angielskich lotników.
Niemcy z kolei byli dobrze przygotowani na walkę z Brytyjczykami, na co wskazują początkowe większe zwycięstwa pod Al Ghazalą, upadek Tobruku, czy bitwa pod Bir Hakeim. Dopiero pierwsza porażka pod El-Alamein miała okazać się zmianą w działaniach wojennych w Afryce Północnej. Pierwszym ze źródeł informacji był… amerykański attache wojskowy – pułkownik Bonner F. Fellers. Jak to możliwe? W 1941 roku Włosi złamali amerykański szyfr dyplomatyczny, zwany „czarnym kodem”. Choć Amerykanie byli wtedy jeszcze neutralni (rzecz miała miejsce późnym latem 1941 roku), to już wtedy Fellers przesyłał informacje do USA o brytyjskich rozkazach, ruchach wojsk i planach. Pułkownik ten miał bardzo dobre stosunki z dowództwem brytyjskim w Afryce, skoro dopuszczono go do takich planów. Gdy USA dołączyło do wojny, informacje otrzymywane przez Fellersa były jeszcze bardziej precyzyjne, niż zwykle. Fellers był zwany przez Niemców „Die gute Quelle”, czyli „Dobre źródło”. Źródło to jednak padło w czerwcu 1942 roku, gdy Alianci zorientowali się, że ich nieprzyjaciel ma wgląd w sprawozdania pułkownika. Fellersa przenieśli w 1943 roku na Pacyfik, a więc usłyszymy jeszcze o nim i jego pracy pod rządami Douglasa MacArthura.
Drugim ważnym źródłem informacji byli tamtejsi szpiedzy, a było ich mianowicie dwóch – Johan Eppler i Peter Monkaster. Pierwszy był 28-letnim mieszkańcem Aleksandrii, synem Niemców, później wychowywanym przez matkę i jej drugiego męża – egipskiego prawnika. Johan czuł się Niemcem, a do współpracy z własnym krajem namówiła go poznana w Bejrucie prostytutka – Su Yan. To właśnie dzięki niej młody Johan rozpoczął służbę dla Abwehry, tam (tj. w Berlinie) przeszedł staranne wyszkolenie w ośrodku Abwehry. W roku 1942 był już z powrotem w Egipcie, wjechał tam z Peterem Monkasterem. Johan miał pseudonim „Kondor”. Wieźli ze sobą dwie amerykańskie radiostacje typu Hallicrafter, 50 000 fałszywych funtów szterlingów oraz książkę aut. Daphne du Maurier pt. „Rebeka”. Obaj mieli fałszywe dokumenty – Eppler miał je na nazwisko Richarda Tichona, belgijskiego inżyniera pracującego na potrzeby koncernu BP. Podobnie Monkaster – jego dokumenty wskazywały na to, że był francuskim pracownikiem BP. Ich meldunki docierały do Lisa Pustyni bez większych problemów. Tu trzeba zwrócić uwagę, że „Kondor” wkrótce wpadł. Ratując się od kary śmierci, postanowił ujawnić swoją działalność. Jedne ze źródeł traktują, że wpadł przez fałszywe pieniądze**.
Ponadto Abwehra dysponowała również swoimi grupkami w tamtym miejscu tj. 621. Kompania Dalekiego Rozpoznania (621. Fernmeldeaufklarung Kompanie, zwana wcześniej 3. Kompanią Nasłuchową 56. Jednostki Wywiadowczej). Żołnierze kapitana Seebohma z tego oddziału mieli przeciętnie po 25 lat i byli bardzo dobrze wyszkolonymi radiooperatorami władającymi biegle językiem angielskim. Tu trzeba zwrócić uwagę, że 11 maja 1942 roku pod przewodnictwem węgierskiego hrabiego Ladislausa de Almaszego, wyruszyli z oazy Gialo do stolicy Egiptu. Wśród nich byli wspomniani Monkaster i „Kondor”.
Na potrzebę tego posta korzystałem z forum historycy.org oraz z książki Jacka Solarza pt. „Afryka 1942” wyd. Militaria. Wydawnictwo zajmuje się okresem XX wieku.
*Amerykanie dołączyli do wojny w grudniu 1941 r. - w 1942 roku przysłali siłom brytyjskim w Afryce Północnej 242 „Granty” - dla Niemców miało to być niemiłe zaskoczenie (walka z pojazdami, których specyfikacji technicznych nie znali).
**Teoria ta została przedstawiona na forum historycy.org, konkretniej tutaj:
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=4531
f56478ca-e757-4017-9952-c7d4f11a3975

Zaloguj się aby komentować

Witajcie. To mój pierwszy wpis na tym portalu - zapewne nie ostatni. Dość mocno interesuję się historią I-II wojen światowych, zarówno pod kątem umundurowania, uzbrojenia, jak i bitew oraz postaci. Pod hashtagiem #historiazarroyo będę publikował posty związane z owymi dwiema największymi wojnami w historii.
Na początek pewien dość stary post z jednej z grupek na fb, gdzie pisałem:
"-Twój karabin jest Twoją prawą ręką! - powtarzał do znudzenia swoim żołnierzom Sobel. Nierozstawanie się z bronią było jedną z jego obsesji i którejś nocy postanowił dać nauczkę ludziom, którzy według niego nie dość o nią dbali. Wraz z szefem kompanii, Evansem, przekradli się przez pozycje kompanii, by zabrać śpiącym niedostatecznie pilnowane karabiny. Osiągnęli spory sukces - zanim nastał świt, przed namiotem Sobela piętrzył się stos niemal pięćdziesięciu Garandów. Z wielkim nadęciem Sobel zwołał zbiórkę kompanii i palnął im mowę o tym, jakimi są beznadziejnymi kreaturami i jak źle dbają o powierzoną im broń.
W czasie tego wrzaskliwego jak zwykle pokazu na biwak kompanii E przybył dowódca kompanii F w towarzystwie około czterdziestu pięciu żołnierzy, pytając, co za dureń zwędził im w nocy karabiny. Ku wielkiemu rozbawieniu żołnierzy okazało się, że Sobel wraz z Evansem zgubili się w nocy i myszkowali po pozycjach sąsiedniej kompanii." ~ Kompania Braci, str. 49.
Jest to rzecz jasna cytat z niniejszej książki, na podstawie której powstał jeden z najlepszych seriali wojennych autorstwa Stevena Spielberga i Toma Hanksa.
A oto bohater, który postanowił zabrać te 50 sztuk Garandów (w serialu wcielił się w niego David Schwimmer, czyli Ross z serialu "Przyjaciele" - tego aktora widzicie właśnie na zdjęciu, drugie zdjęcie zaś przedstawia faktycznego Herberta Sobela).
88e6d1b9-2207-4369-86e5-713fbcb427a1
03a7e34d-03ce-46c1-b7e3-fbb1911a522b
Arroyo

@chusteczka_haftowana Z I wojny światowej bardzo dużo na FB piszę na jednej z własnych stron. Z chęcią co nieco i tutaj przerzucę - zwłaszcza miotacze gazu bojowego używane przez Niemców w trakcie operacji Kaiserschlacht. Co prawda były nieskuteczne, niemniej potwierdzone jest ich użycie w boju.

Zaloguj się aby komentować

Poprzednia