Żeby zawrzeć ją dobrowolnie, trzeba rozumieć co się podpisuje. (pomijam umowy słowne)
Czyli trzeba co najmniej umieć czytać ze zrozumieniem, więc żeby państwo konsekwentnie mogło pilnować dotrzymywania umów, musi mieć dowód, że w ogóle wiesz co podpisałeś, zawarłeś ją dobrowolnie i nie podstępem.
Państwo wolnościowe musi wymagać wykazania umiejętności czytania ze zrozumieniem, żeby traktować ciebie jako "dorosłego", jako mogącego zawrzeć umowę. Oparte to może być o same egzaminy z czytania ze zrozumieniem, no bo sama edukacja nie koniecznie.
Więc podstawą nawet najbardziej wolnościowego, nie anarchicznego państwa, jest ten stopień wymaganych egzaminów.
Osoba nie potrafiąca czytać ze zrozumieniem, np. małe dziecko, nie może zawierać umów, więc musi mieć opiekuna, ale nie ze względu na wiek, tylko na brak możliwości wykazania tej umiejętności.
Wtedy wiek dorosłości mógłby być płynny, zależeć nie od ilości przeżytych lat, tylko poprzez wykazanie zdolności niezbędnych w byciu dorosłym.
Istnieją ludzie ograniczeni umysłowo, którzy nigdy nie nauczą się czytać ze zrozumieniem, oni teoretycznie zawsze powinni pozostawać pod opieką opiekuna, ale takie osoby często potrafią same na siebie zarobić, utrzymać mieszkanie, w zasadzie samodzielnie żyć, jednak nie mogłyby zawierać skomplikowanych umów, bez opiekuna (musi się zgodzić i osoba z ograniczeniem i jej opiekun, nie może sam opiekun).
Może istnieć specjalny wymóg, specjalnej kategorii umów, uproszonych na potrzeby osób z takim ograniczeniem, które mogłyby zawierać samodzielnie.
Obie strony zawierające umowę, muszą okazać sobie nawzajem dowód swojej zdolności czytania ze zrozumieniem. Inaczej ktoś zawarłby nieważną umowę, a potem z niej jednostronnie nie wywiązał, i nie musiałby, bo to by było niedopatrzenie drugiej strony, państwo nie będzie dopilnowywało nieważnej umowy, zawartej z osobą niezdolną do czytania ze zrozumieniem.
Dziś nie trzeba tego robić, bo system jest zbudowany tak, że jest obowiązek szkolny w określonym wieku, a uprawnienie zawierania umów jest w późniejszym czasie.
System z okazywaniem zdolności do czytania ze zrozumieniem jest bardziej bezpośrednia, i bardziej pewna, chroni część osób przed zawarciem niekorzystniej umowy, której nie rozumieją.
Zrozumienie umowy to jedno, ale cześć umów jest zbyt długa i skomplikowana, tak że brak w codziennym życiu czasu, żeby ją przeczytać, a mimo to podejmuje się ryzyko, ufa się stronie która przygotowała umowę, że nas nie oszuka.
Tutaj można co najwyżej wymagać upraszczania umów, wydzielania najbardziej kluczowych punktów umów, stosowania prostego języka.
Umowy bez podpisu i bez tekstu.
Przykładem jest zakup w sklepie. W zasadzie przy zakupach w sklepie, podpisuje się umowę, zawierającą warunki jak to, że to czym płacisz to są pieniądze, a nie coś podobnego do pieniędzy, że produkt jest taki jaki widać, nie powoduje niespodziewanych efektów ubocznych, nie ma ukrytych wad. Zawsze podstawą jest jawność. Umowa, której nikt nie podpisał, ale która obowiązuje, i której dotrzymania pilnuje aparat państwowy.
#wolnosc #wolnosciowcy #libertarianizm #liberalizm
Wypożycz sobie jakiś podręcznik do części ogólnej prawa cywilnego to przynajmniej twoje rozważania będą miały jakieś oparcie w rzeczywistości, będziesz miał jakiś punkt wyjście. Póki co to bełkot.
Czyli klasyczne "kazali podpisać, my nie czytali a tera trza płacić"
Dlatego w pełni wolne państwo nie istnieje. Większość baniek finansowych właśnie była powodem, sztucznego mącenia w dokumentach, prawie, nieścisłościach i ukrywaniu pewnych rzeczy, gdzie finalnie miliony ludzi kończyło wyrolowane.
Zdolność czytania ze zrozumieniem nie gwarantuje pełnego rozumienia wszystkich aspektów umowy, szczególnie skomplikowanych i technicznych. Dużo jest osób starszych lub takich, które mogły nabawić się choroby psychicznej, która upośledziła pewne aspekty tego stanu rzeczy.
Dlatego mamy np. Prawa konsumenta, że nawet jak coś kupisz bez umowy formalnej, w sklepie to i tak chronią Ciebie prawa. Albo regulacje, odnośnie tego jak sama umowa ma wyglądać.
Zaloguj się aby komentować