#pracanadsoba

0
3

Najgorszy Januszex

Zaloguj się aby komentować

Jakaś Kasia pytała jak być w życiu bardziej pozytywnym ale usunęła wpis

Niemniej odpowiadam bo myślę, że nie tylko jej się dyskusja i wymiana doświadczeń na ten temat przyda.

Moje 3 grosze:

Nie trzeba być optymistą - wystarczy być realistą - ale by to osiągnąć to trzeba zauważanie pozytywnych rzeczy regularnie ćwiczyć.

Ćwiczenia polegają na świadomiej analizie wydarzeń z danego dnia i dokonywaniu jak najbardziej obiektywnej ich oceny na jaką nas stać i chwaleniu siebie i innych w myślach za dokonane pozytywy. Po pewnym czasie można przejść do chwalenia innych w prawdziwym świecie.

Pozytywne zmianay możemy poczynić jedynie w sobie gdyż tylko nad sobą mamy kontrolę. Innymi słowy bez ciągłej pracy nad sobą nie osiągniemy żadnych rezultatów.

Dodatkowo skalibrowanie swojej samooceny z rzeczywistością zazwyczaj pomaga - zwłaszcza ludziom z niską samooceną, którzy lubią się samodeprecjonować.

Widzenie wszystkiego w ciemnych barwach utrudnia nam samym i naszym bliskimi czerpanie radości z życia - a to powinna być już wystarczająca motywacja by coś z tym zacząć robić.

#psychologia #pracanadsoba
7

@koszotorobur również to praktykuję.


Jeśli zaś chodzi o duszę, to trzeba ją przyzwyczaić do codziennego rachunku sumienia. Czynił tak Sekstiusz, który po skończonym dniu, kiedy się już udawał na spoczynek, zapytywał swą duszę: „Jaką chorobę swoją dziś uleczyłaś? Jakiej się wadzie przeciwstawiłaś? Pod jakim względem stałaś się lepsza?" Ostygnie gniew i stanie się bardziej umiarkowany, jeżeli będzie mu towarzyszyć świadomość, że dzień w dzień stanąć musi przed sędzią dla zdania rachunku. Co jest piękniejsze niż zwyczaj przetrząsania i dokładnego badania całego dnia? Jaki sen smaczny następuje po takim zbadaniu siebie! Jaki spokojny, jaki głęboki, jaki niezakłócony, gdy dusza jako stróż siebie samej i tajny sędzia człowieka po wnikliwym rozpoznaniu swego postępowania albo pochwali swe obyczaje, albo je zgani. Ja również praktykuję ten zwyczaj i dzień w dzień zdaję rachunek przed sobą. (...)

Gdy już zabiorą światło sprzed oczu, kiedy umilknie moja żona, która zna dobrze moje przyzwyczajenie, przechodzę w pamięci dzień od świtu do zmierzchu, uważnie badam i wszechstronnie roztrząsam wszystkie swe słowa i czyny. Niczego przed sobą nie zatajam, niczego nie pomijam. Dlaczego miałbym się obawiać któregoś z swych błędów, skoro mogę sobie powiedzieć: „Strzeż się, abyś już tego więcej nie czynił! Tym razem jeszcze tobie przebaczam. W tej dyskusji zbyt ostro głos żabierałeś. Pamiętaj, abyś na przyszłość nie wdawał się w spory z niebiegłymi w przedmiocie! Nie chce się nauczyć niczego, kto nigdy niczego się nie uczył. Tamtego napomniałeś bardziej surowo, niż trzeba. Nie poprawiłeś go więc, lecz obraziłeś. W przyszłości patrz nie tylko na to, czy prawdą jest to, co ty mówisz, lecz także czy ten, do którego mówisz, potrafi znieść prawdę. Każdy człowiek dobry raduje się z upomnienia, lecz im kto gorszy, tym trudniej może ścierpieć głos ostrzeżenia.

Seneka, O gniewie

@koszotorobur pitu pitu


Normalnie lecisz z wizja ze to wszystko nie ma sensu a całe zycie to symulacja


Wiec całe zycie na farcie i wszystko zle prowadzi tylko do lepszego


I wtedy fart sam do ciebie przychodzi xD


Przynajmniej u mnie dziala


Zgodnie z zasada "miej wyjebane a bedzie ci dane"


Polecam ten stan

@Sweet_acc_pr0sa - szczęście wygląda zbyt podobnie do ogromu ciężkiej pracy

Kiedyś miałem wyjebane ale teraz nazywam to świadomą asertywnością, która prowadzi do tego, że czuję się lepiej sam ze sobą a ludzie nie włażą mi na głowę. Proste wyjebanie nie wymagało odemnie żadnej pracy i moje życie było ok ale pragnąłem lepiej zrozumieć siebie i otaczający mnie świat. Dało mi to poczucie spełnienia i lepszą kontrolę nad sobą, relacjami z innymi ludźmi oraz nad rezultatami które osiągam. Innymi słowy mając ciągle wyjebane nie osiągnąłbym tego co mam teraz bo nie wiedziałem czego nie wiem i tkwiąc w tym przytulnym, niewymagającym wydatkowania energii, stanie byłem zbyt zadowolony z siebie

Pozytywne zmianay możemy poczynić jedynie w sobie gdyż tylko nad sobą mamy kontrolę. Innymi słowy bez ciągłej pracy nad sobą nie osiągniemy żadnych rezultatów.

@koszotorobur Dorzuciłbym do tego porównywanie się z sobą samym sprzed miesiąca, roku, 10 lat, etc. zamiast porównywania się z innymi.


Do tego pamiętanie, że większość ludzi nie ma pojęcia co robi równie mocno jak my. Naprawdę mało kto dokładnie wie co robi, większość w mniejszym lub większym stopniu udaje.


A i jedno powiedzenie (podobno żydowskie, ale polegałbym na tej informacji): "Problem, który można rozwiązać pieniędzmi to nie problem, tylko koszt".

Zaloguj się aby komentować

Praca nad sobą.
Start 101.3 kg (15/07/24)
Obecnie 88.2 kg
Cel: 83 kg.

Zbliża się siódmy miesiąc diety. Dbanie o siebie zatoczyło szersze kręgi. Od września nie palę, od 6 stycznia też zero alkoholu. Obecnie bardzo dużo pracy, wyzwań i rzeczy do ogarnięcia.
W międzyczasie, jeszcze przed świętami robiłem badania. Absolutnie wszystkie wyniki krwi w normie, lekkie stłuszczenie wątroby które miałem, znika wraz z ubywajacymi kilogramami; palenie nie zostawiło po sobie żadnych przykrych niespodzianek w płucach.
Ciśnienie krwi z 140/98 spadło do 125/83. Poranki są dużo łatwiejsze, lepsza jakość snu, ale i tak dzieciaki dają popalić i wyspać się na ogół nie da, do tego plecy czasem bolą. Kiedyś przyjdzie czas na basen i więcej ruchu.

#pracanadsoba
#dieta #odchudzanie #chudnijzhejto
12

Jak wygląda ta dieta? Gotujesz sam, czy pudełkowa? Ile posiłków dziennie? Jeśli gotujesz, to skąd ta wytrwałość w gotowaniu? Robisz jedzenie na 2-3 dni? Muszę się sam wziąć za siebie, bo lekka nadwaga

@ZohanTSW pudełkowa.

Generalnie motyw jest taki, że wczesniej I tak z żoną zamawialiśmy obiady w tygodniu, bo jesteśmy leniwi, starsza córa w żłobku ma catering, młode za młode jeszcze na normalne jedzenie. Wiec odchodzi problem szukania codziennie knajpki, słuchania że to żonie nie pasuje dziś, bo tak, no i wkurwiania się na dostawcę, że się 2h spóźnia. Wiec za niewiele więcej niż obiad mamy posiłki na cały dzień. W weekendy normalnie gotuję obiad dla wszystkich, albo idziemy do knajpy lub do babci. Kalorii nie liczę wtedy, ale staram się pilnować i żreć mniej.

Początkowo dieta 2000 kcal standard-slim, 5 posiłków, z kawką czy jakimś piwkiem wieczorem zamykałem się w 2300-2500. Niestety szybko się znudziła ta dieta i widziałem, że się mniej jakby starają względem diety low IG żony.

Miałem nawet zrezygnować, ale dałem im jeszcze jedną szansę (bo efekty są) i przeszedłem na śródziemnomorską 1800 kcal w 4 posiłkach - często wychodzę ze strefy komfortu przez to, czasem coś mi wybitnie nie smakuje, ale potem trafia się jakiś sztos. Staram się celować z kawkami dwoma w 2100-2300kcal na dzień. Żona obecnie, jako że z natury bardziej wybredna, przeszła na diete z wyborem menu, więc każdego dnia ma posiłki wybrane przez siebie spośród 5-10 opcji dla każdego z posiłków, co też jest spoko opcją.


Jako że dwójka małych dzieci na pokładzie plus do tego okresowo bardzo wymagająca praca, nie mam opcji na regularne wychodzenie na siłownię czy basen. Jak się dzieci ciut odchowają, to wtedy jak najbardziej, ale obecnie to nie mam na to siły ani czasu. Jedyną opcją dla mnie na schudnięcie była dieta, którą ktoś pilnuje za mnie. U mnie to zagrało i polecam, zaznaczając przy tym, że dla niektórych może być to nieopłacalne, drogie, niesmaczne czy niewygodne.

@Rafau a czujesz, żeby zmieniły się jakoś twoje nawyki żywieniowe? Np. w weekendy, kiedy sam gotujesz, to czy potrafisz lepiej oszacować ile jedzenia ci wystarczy, by się najeść?

Gratulacje, obys sie w tym utrzymal

@bartek555 dzięki w ogóle widzę że drugi rok z rzędu wygrałeś licytację na WOŚP gratuluję, słusznie wydane pieniądze!

@Rafau Fajne wyniki, widać jak ładnie ciśnienie się poprawiło. Oby tak dalej

Zaloguj się aby komentować