Zaczniemy od pojedynku Clippers z Pacers, bo tu zespół z LA znów nie dowiózł zwycięstwa i przegrał już piąty mecz z rzędu we własnej hali. Może i wrócił Russell Westbrook (14 punktów, 4 zbiórki i 7 zbiórek), może i Paul George oraz Kawhi Leonard zdobyli po 26 punktów na łebka, ale to Pacers wyjechali z wygraną dzięki temu, że postawili kropkę nad i w decydującej, czwartej kwarcie, wygrywając ją 36-27. Pascal Siakam trafił 12 z 20 swoich rzutów i zakończył mecz z 31 oczkami. Myles Turner dodał 24 punkty i 7 zbiórek, a Tyrese Haliburton wreszcie przełamał gorszą passę, trafił 6 z 9 trójek i dodał od siebie 21 punktów i 9 asyst.
Dzięki tej porażce Clippers wymienili się lokatą z Pelicans i teraz zajmują 5. miejsce na Zachodzie (Pels mają tiebreaker z LAC, bo w serii jest 3-1 dla Nowego Orleanu).
Pacers natomiast utrzymali 6. lokatę Wschodu, ale po piętach depczą im Miami Heat, którym brakuje jednego meczu do Haliburtona i spółki.
Wygrana Cavaliers z Hornets i Knicks z Pistons nie spowodowała żadnych zmian w tabeli. Cavs od 14 marca nadal są trójką Wschodu. Knicks na 4 lokacie konsekwentnie utrzymują się od 8 marca, a oba zespoły dzieli raptem pół meczu, więc czekamy, kto pierwszy się potknie. Cavaliers mają łatwiejszy terminarz do końca sezonu i z tych lepszych przeciwników, to czeka ich jeszcze starcie Nuggets, Clippers i Suns (a tu wiadomo jak jest), Pacers i Lakers. Knicks będą musieli zaś zmierzyć się jeszcze z Celtics, Thunder, Bucks, Kings, Heat. Dużo trudniejszy terminarz.
Ale wróćmy na chwilę do tego, co działo się w meczu z Pistons, bo tu Knicks rozjechali ich aż miło było patrzeć. Pierwsza piątka Detroit zdobyła tylko 55 punktów. To mniej niż Donte Divincenzo (40 punktów), Miles McBride (13 punktów) i Isaiah Hartenstein (6 punktów) razem wzięci. Jalen Brunson dodał od siebie 28 punktów i 6 asyst, a waleczny Josh Hart w mniej niż 40 minut (!!) zanotował triple-double w swoim stylu - 11 punktów, 14 zbiórek i 10 asyst.
Monte Williams nawet wypalił po meczu, że DiVincenzo statpaddował trójki, bo rzucił ich aż 11. “Mam gdzieś ich drużynę. Nie chcę być częścią ich narracji z tymi wszystkimi trójkami” - powiedział dziś trener Pistons, a na odpowiedź ze strony Josha Harta nie trzeba było długo czekać. “Jeśli nie chce być częścią tej narracji, to niech powie swoim zawodnikom, żeby bronili trochę lepiej” - powiedział Hart. Mic drop.
Raptors przewalili 11 mecz z rzędu. Jeśli to kogoś dziwi, to przypomnę tylko, że mają pick w drafcie w top6. Jeśli wypadnie poza najlepszą szóstkę, trafi do San Antonio Spurs (wymiana po Poeltla). Jak tankować, to na całego, bo przecież szkoda stracić wybór w drafcie, a bez Scottiego, to nie mają zupełnie jak walczyć o cokolwiek.
Niespodziankę sprawili Boston Celtics, bo jeszcze w drugiej kwarcie prowadzili 30 punktami. Tatum nawet rzucił 37 punktów, zebrał 8 piłek i rozdał 5 asyst. Brown też dodał swoje - 24 punkty, 4 zbiórki i 2 przechwyty, a mimo to Hawks nie tylko odrobili stratę, ale też wygrali niespodziewanie mecz z #1 Wschodu.
Trzeba pochwalić Dejounte Murraya, który robi, co może pod nieobecność Trae Younga. Dziś zdobył 19 punktów, 15 asyst i 3 przechwyty, ale w ostatnich pięciu spotkaniach notuje 22 punkty i 11,4 asysty. Jego gra była dziś kluczowa dla wyniku, bo nie tylko trafił decydujący layup na 116-117 dla Hawks, ale wcześniej też zaliczył asystę dla trójki Bogdanovicia, co pozwoliło Atlancie być w grze do samego końca meczu.
Wynik tego spotkania jednak nie wpłynął na tabelę. Hawks nadal mają #10 Wschodu, ale dzięki przegranej Bulls tracą do nich już tylko 1,5 meczu.
Tymczasem Houston Rockets nieustająco są na fali i właśnie zanotowali 9 zwycięstwo z rzędu. Bez zawieszonego Jabariego Smitha Jr-a rozjechali dzieciaki z Blazers, pozwalając tylko Dalano Bantonowi jako jedynemu graczowi Portland na przekroczenie progu 20 punktów (konkretniej: 28 punktów, 11 zbiórek i 5 asyst).
Na centra wskoczył dziś Jock Landale, zdobywca 17 punktów i 9 zbiórek, który udowadnia, że jest fajnym graczem godnym zaufania Ime Udoki. Jalen Green nadal w gazie mimo wyraźnych problemów w pierwszej połowie, gdy był 3/12 z gry i zdobył tylko 8 punktów. W drugiej połowie jednak ocknął się i dodał już 19 punktów (6/14 z gry i 3/6 za trzy).
Draymond Green ostatnio powiedział, że ma gdzieś Houston Rockets i chyba może mu się to odbić czkawką zupełnie tak, jak Ja Morantowi, gdy wypowiadał już swoje słynne “I’m fine with the west”.
Rockets nadal są #11 na Zachodzie, ale mają już tylko… 0,5 meczu do Warriors. Czujesz zimny oddech na swoich plecach, Dray?
Mało prawdopodobne, żeby Chicago Bulls mogli liczyć na coś więcej, niż #9 na Wschodzie. Mają 5 meczów do Sixers, a po piętach depczą im Hawks. Dziś DeRozan jeszcze próbował ratować w końcówce mecz z Wizards, ale to Czarodzieje wyszli zwycięsko z tego meczu, choć grali bez Kyle’a Kuzmy, Tyusa Jonesa i Deniego Avdiji. Corey Kispert chyba zdobył swoje pierwsze double-double w karierze. 19 punktów i 12 zbiórek. Musicie sobie wyobrazić, jak właśnie robię facepalm.
Fun fact: Washington Wizards mają najdłuższą serię zwycięstw na Wschodzie. Tak, dobrze czytasz. Wygrali 3. mecz z rzędu. Tylko kogo to obchodzi?
Mamy kolejne przetasowania na Zachodzie. Dzięki Jeremy’emu Sochanowi (gamewinner w meczu z Suns i 26 punktów oraz 18 zbiórek) Phoenix Suns spadli na 8. miejsce. Poza tym, że klub z Arizony ma absolutnie najtrudniejszy terminarz w całej lidze do końca sezonu, to jeszcze dziś Bradley Beal i Jusuf Nurkić nabawili się kontuzji. Nurk zwichnął kostkę, Brad prawy serdeczny palec.
Domantas Sabonis może podać sobie ręce z Joshem Hartem, bo zanotował dziś 11 punktów, 13 zbiórek i 10 asyst. Tylko, że Josh Hart nie ma już 54. double-double z rzędu na swoim koncie, a dla Sabonisa taka linijka to też 25 triple-double w tym sezonie.
Litwin pobił 13-letni rekord Kevina Love’a w liczbie double-double z rzędu. No pięknie.
A poza tym Kings przesunęli się na 6. miejsce Zachodu dzięki temu, że wygrali z Sixers 108-96.
Siódme miejsce utrzymują Dallas Mavericks, którzy pokazali dziś kawał koszykówki w drugiej połowie z Utah Jazz. Dla Luki Doncicia to był oczywiście kolejny dzień w biurze - 29 punktów, 13 asyst i 12 zbiórek. Kyrie Irving rzucił 27 punktów, ale historią tego meczu był występ P.J-a Washingtona i Daniela Gafforda. Obaj panowie podkręcili defensywę Dallas Mavericks, pozwalając Jazz na rzucenie raptem 39 punktów w drugiej połowie. Do tego Washington zanotował 16 punktów, a Gafford zakończył mecz z double-double w postaci 13 punktów i 10 zbiórek.
U Denver Nuggets bez zmian. Raz się wygrywa, a raz się wygrywa.
Jokić z 29 punktami, 11 zbiórkami i 8 asystami. Całkiem niezły ten Serb, a Denver to już od paru dni jedynka Zachodu.
#nba