#naczteryrymy

42
378
Cholera! Dałem bez tagów i usunąłem, a zapomniałem tekstu skopiować. Jeszcze raz więc:

Najdrożsi i najtańsi!

Ponieważ we wczorajszej edycji naszej zabawy padł remis, z radością podzieliłem się nagrodą za zwycięstwo z koleżanką @moll, która ułożyła następujące
rymy: włosy - kokosy - gitara - wiara
ja natomiast zadaję
temat: matematyka.

Miłej zabawy!
A o co w niej chodzi? Wyjaśnienie tutaj .

***

I jeszcze ogłoszenie: jutro i pojutrze mam w planach marnować swój czas inaczej niż w Internecie, wobec czego nie dam pewnie rady wieczorem zawołać zwycięzcy i przypomnieć mu o tym, że miło by było gdyby zaszczyt odebrania nagrody uczynił. Liczę na Waszą samoorganizację i samorządność. Tak jak i w całym przyszłym tygodniu, kiedy od popołudnia do późnego wieczora będę tyrał w kołchozie, więc być może nie będę miał czasu dodać wpisu, a już na pewno nie punktualnie.

#naczteryrymy #poezja #tworczoscwlasna w kawiarence #zafirewallem
George_Stark

Dobra, najpierw taki bezmyślny, prosto z serca, który pojawił się zaraz po tym jak na te dwie pary rymów spojrzałem:


Najpierw zsumował małżonki włosy

później przemnożył je przez kokosy

z równania tego wyszła gitara

wszystko możliwe – wystarczy wiara


Nad takim z rozumu może jeszcze uda mi się posiedzieć.

DiscoKhan

@George_Stark włosy kokosy gitara wiara


Najpierw z całych sił pociągnął ją za włosy

Bezczelnie, bezwstydnie! Ukazał swe kokosy

Kombinował w sposób inny, zabrzmiała gitara

Matematyka niewzruszona, modlitwa została i wiara

UmytaPacha

@George_Stark 

"Na fryzjera"

Ledwie mi podciął przy końcach włosy,

A zbój policzył za to kokosy!

"I tak zapłaci, będzie gitara!" -

Wzrusza mnie jego naiwna wiara.

George_Stark

@UmytaPacha Jeśli miałbym ocenić, to cynizm i obserwacja rzeczywistości objawiona w tym wierszu osiągnęła póltuwima. W mojej skali to bardzo dużo!


A że pan Tuwim jednak był Żydem (ale sam z tego czasami żartował), to ostatni wers tylko uroku dodaje i wskazówkę tuwimometru jeszcze za tę połówkę delikatnie przepycha.

UmytaPacha

@George_Stark bardzo mi miło ( ͡° ͜ʖ ͡°) czyli w skali tuwimowskiej dostałam 3 żydowskie nosy na pięć?

Zaloguj się aby komentować

HEJTOZABAWA W PISANIE WIERSZY autorstwa @George_Stark , dzień trzeci!

Zasady : podane są 4 rymy, z którymi (dziś w dowolnej kolejności i konfiguracji np. ABAB, ABBA itd.) należy ułożyć jedną zwrotkę (tetrastych) wiersza.

Zwycięzca z największą liczbą piorunów do g. 20:00 dnia następnego będzie mógł wybrać rymy i tematykę na następną rundę. Dziś jestem to ja ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Podaję rymy: Łodzi - chodzi - wali - pali
Tematyka: promocja miasta Łódź
Poczujcie się jak nadworni propagandyści!

#naczteryrymy #zafirewallem #poezja #tworczoscwlasna #lodz #hejtozabawy
UmytaPacha userbar
bernsteinka

@UmytaPacha Taki trochę spóźniony komentarz do absurdalnej polskiej rzeczywistości mi wyszedł #pdk


Nigdy Sciona nie zostawiaj w Łodzi,

Po tym mieście się nie jeździ, lecz chodzi!

Dlatego tłum turystów chętnie tam wali,

A drogowcom robota w rękach się pali.

UmytaPacha

@bernsteinka hehe

Bezkid

@UmytaPacha Pierwszy raz , nie bijcie


po lodzi stary dziad chodzi

pije i pali a nocami wali


Im dluzej to czytam tym bardziej bez sensu, ale wklejam zeby miec z glowy juz to xd Dalem z siebie cale 30%

Bezkid

ps. Dodaje prace chatugpt, moze on wygra (nie mam w planach oszukiwania, tylko z ciekawosci wklepalem czy cos takiego w ogole stworzy)

c564e6bd-c925-4a35-8254-9524e5778f5c
UmytaPacha

@Bezkid chatugpt się nie popisał i złamał zasady gry, twój za to bardzo zręczny i oddający ducha tego miasta! : D

George_Stark

@moll

Dopuściwszy się lekkiej manipulacji piorunami sprawiłem że mamy remis! Zwyciężyliśmy wspólnie!


To fajnie, bo fajnie się dzielić, ale to też fajnie, bo teraz trzeba zrobić tak, żeby nagroda w postaci wyznaczenia nowego zadania przypadła nam obojgu. Co proponuję: wymyśl rymy albo temat, a ja dołożę do tego, odpowiednio, temat albo rymy. Co Ty na to?


To rozwiązanie ma jeszcze taką zaletę, że żadne z nas nie zada zadania w całości, wobec czego oboje będziemy mogli uczciwie wziąć udział w układance.

moll

@George_Stark pasuje bardzo


Wolisz rymy czy temat?

George_Stark

@moll 

To ja zaproponowałem, więc to Ty wybierz.

Uprzejmość i kultura osobista zawsze popłaca, kiedy trzeba z siebie zrzucić odpowiedzialność.

Zaloguj się aby komentować

662 + 1 = 663

Tytuł: Pegaz dęba czyli panopticum poetyckie w którym obejrzeć można niebywałe eksponaty i okazy, najrzadsze osobliwości i rarytasy, rymopotwory i wersyfikacje, salto mortalia poetyckie, wyższą szkołę jazdy na Pegazie, dziwy, cuda, ekwiwoki, i ekstrawagancje, monstra i curiosa, igraszki i łamańce, kunsztyki, androny, banialuki, figle, facecje, fidrygałki, firleje, faramuszki, paradoksy, sztuki i sztuczki, eksperymenty, fantasmagorie lingwistyczne, absurdy, kuglarstwa, szarlatanerie, karkołomne zabawy, figury magiczne, grafomańskie elukubracje, centony, palindromy, raki, akrostychy, tautogramy, lipogramy, ropalikony, chronostychy, makarony, melanże, carmina figurata, labirynty, serpentyny, tablice magiczne i setki innych parnaskich delicji, ze starych i rzadkich szpargałów na światło dzienne niepotrzebnie wydobytych i do druku podanych.
Autor: Julian Tuwim
Kategoria: fantasy, science fiction
Ocena: 9/10

Posiąść wiedzę i mądrość, człowiekowi na ziemi dostępne, władzę i potęgę na świat cały i miłość całej ludzkości, stać się wodzem narodu lub kochankiem upragnionej kobiety, budzić podziw i zachwyt u współczesnych, zaskarbić sobie wieczną pamięć u potomnych, mieć wszystko, czego dusza zapragnie, słowem: osiągnąć maksimum szczęścia w życiu doczesnym i mieć nawet pewność, przez łaskę niebios objawioną, że i po tamtej stronie czeka radość wieczysta – wszystko marność marności, jeżeli się z jednej zrezygnuje nadziei, z tej mianowicie, że dwa razy dwa jest pięć.

Skończyłem tę książkę i trochę mi szkoda. Bo jak dla mnie to mogłaby ona się ciągnąć i ciągnąć i nigdy nie kończyć. Bo w tej książce, takie mam odczucie, trafiłem kumulację. Jackpot jakiś normalnie! Bo, po pierwsze, to uwielbiam, kiedy ktoś opowiada mi o swojej pasji. Nie ma w zasadzie znaczenia czy robi to na piśmie, czy wprawiając powietrze w okolicy nas w drgania za pomocą swoich strun głosowych. Nie ma też znaczenia o jakiej konkretnie pasji pasjonat mi opowiada – czy jest to zbieranie znaczków, bicie rekordów w martwym ciągu czy obserwowanie wybuchów na Słońcu. Lubię takie opowieści, bo one są mocno zaangażowane, osobiste i entuzjastyczne. A ten entuzjazm potrafi być zaraźliwy.

Fakt, nie każdy obszar, który staje się czyjąś pasją jest dla mnie interesujący. Czasami chwilę po zakończeniu opowieści zapominam o czym ona dokładnie była, a przynajmniej o szczegółach. I tutaj jest drugi składnik kumulacji, bo czasami trafi się taki ancymon, którego pasja jest zbliżona do moich zainteresowań, a nawet pasji. I właśnie w postaci pana Juliana Tuwima na kogoś takiego trafiłem. A to, że, oprócz miłości do języka, człowiek ten miał ogromną wiedzę na jego temat (sam nazywał się „znawcą języka, ale nie językoznawcą”) to i lektura nie tylko ku zabawie, ale i ku pożytkowi być może mi się zdała.

Ten tom to owoc szperania autora przez niemal całe jego życie w rozmaitych pismach, które – mniej lub bardziej celowo – wpadały mu w ręce, a z których najsmaczniejsze wyjątki sobie zachowywał. Tak jak inni kolekcjonują książki, tak pan Tuwim kolekcjonował sobie tych książek co ciekawsze fragmenty. Tego wszystkiego być może byłoby więcej, ale na drodze stanęły chore ambicje pewnego niespełnionego malarza i pejzaż, którym pomalował Europę na początku lat czterdziestych XX wieku. Sytuacja zmusiła pana Tuwima do ucieczki z kraju, a także przed tą ucieczką do zakopania swojej kolekcji w kamienicznej piwnicy. Kiedy te paskudne czasy się skończyły, kiedy wreszcie poeta mógł wrócić do kraju, okazało się, że papier, na którym te zbory były zebrane, przegrał w starciu z wilgocią i pleśnią. Zresztą, sam autor pięknie to wszystko opisuje w przedmowie do tej książki.

Ale, zanim przedmowa, to najpierw tytuł. Zdecydowałem się tutaj przytoczyć go w całości (a w komentarzu to nawet zdjęcie dam, bo i typograficznie został on bardzo zgrabnie zestawiony), bo i dziś, i (tak mi się wydaje) siedemdziesiąt kilka lat tamu, kiedy Pegaz dęba został wydany, tytuł taki sam w sobie stanowił pewnego rodzaju kuriozum. Owszem, obyaśnienia takie stosowało się w zamierzchłych czasach, kiedy nie wymyślono jeszcze nie tylko hasztagów, ale nawet komputerów i (być może) katalogów porządnych nawet. Wtedy sam tytuł musiał opisywać o czym dzieło (lub „dzieło”) traktuje. Przykładów takich tytułów w Pegazie dęba można znaleźć na pęczki.

Nie będę opisywał tutaj każdego z dwudziestu jeden rozdziałów (jeśli ktoś jest zainteresowany, mogę wrzucić zdjęcie spisu treści i ewentualnie, na zapytanie, opisać o czym konkretny rozdział opowiada, bo nazwy bywają enigmatyczne), opiszę tylko po krótce to, co w książce zachwyciło mnie najbardziej.

Wracam do przedmowy, bo jest ona świetna. To, co zapamiętałem szczególnie, to fragment, kiedy autor podaje wśród licznych przykładów wariatów językowych historię człowieka (doktora Horne konkretnie), który spędził trzy lata na katalogowaniu biblii względem ilości użytych w tej księdze słów i liter. Ale nic to jeszcze, bo chwilę później pojawił się „maniak-konkurent”, który nie tylko „dowiódł, że w obliczeniach są błędy” ale też „wzbogacił skarbnicę wiedzy” o informacje (między innymi!) o tym ile razy w biblii (nie wiem tylko w jakim wydaniu) pojawia się spójnik (nie litera!) „i” czy który wiersz jest wierszem centralnym Starego Testamentu. No przeurocze po prostu – mówiłem, że podziwiam prawdziwych pasjonatów?

Pierwszy rozdział, zatytułowany (tym razem mało enigmatycznie) „Rymy” traktuje o rymach. Autor wyraża w nim opinię o tym, że dobry wiersz niekoniecznie opiera się na dobrych rymach poddając w wątpliwość jakość rymów panów Kochanowskiego, Mickiewicza i Słowackiego. Nie odmawia im przy tym godności wielkich poetów. Jest tutaj trochę o klasyfikacji rymów, wraz przykładami, są opisy zabaw w rymowanie. Fragmenty tego właśnie rozdziału zainspirowały mnie do zaproponowania tutaj ( w tym konkretnie wpisie ) pewnej zabawy, w którą teraz bawimy się na tagu #naczteryrymy (zapraszam serdecznie! – jeśli nie do zabawy, to chociaż do obserwacji).

Kapitalnym rozdziałem jest rozdział dziesiąty, zatytułowany „Czterowiersz na warsztacie” w którym to autor opisuje (w kapitalny sposób!) swoje zmagania z przekładem czterowiersza pana Puszkina. Profesjonalizm Tuwima-tłumacza (tak bardzo przypomniał mi stary artykuł na ten sam temat: o tłumaczeniu „Like a rolling stone” pana Boba Dylana przez pana Filipa Łobodzińskiego ) tak cudownie zestawiony został z opowieścią prowadzoną przez Tuwima-narratora. Wyimaginowana kłótnia – najpierw z czytelnikiem a później z samym Puszkinem w czasie pracy nad przekładem sprawiła, że nie mogłem się pozbierać. Tak ze śmiechu, jak i z podziwu.

Rozdziały 15, „Atuli mirohłady” i 18, „Ksiądz Dębołędzki i jego parafianie” opowiadające o „genezie pochodzenia” – to autentyk! tak mówiła moja pani od polskiego w podstawówce albo gimnazjum, dokładnie nie pamiętam – wyrazów również dostarczyły mi wiele radości. Nie tylko radości z przykładów (tutaj głównie negatywnych) jak to próbowano dojść skąd się współczesne słowa wywodzą, ale też (to w rozdziale 18) kolejnego dowodu na to, jak mocno ludzie chcą mieć rację i czuć się ważni. Pan Tuwim opowiada w tym rozdziale o teoriach, że wszystkie współczesne języki wywodzą się ze słowiańszczyzny (ba! że przed Wieżą Babel językiem światowym była właśnie prasłowiańszczyzna!) przytaczając liczne przykłady podawane ich orędowników. Wspomina też reakcję owych orędowników na jego teorię, że również amerykańskie (ale i światowe, bo i o Singapurze, który to miał by się wywodzić od prasłowiańskiego „Sięgapierz” wywodzić, mowa) nazwy geograficzne można takimi fikołkami udowodnić. Refleksja nad tą reakcją dość jest jednak smutna.

To takie moje high-lighty z tej książki i na nich poprzestanę, bo nie ma sensu jej tutaj przepisywać ani streszczać. Kto zainteresowany, sam sięgnie. Wspomnę tylko jeszcze o tym, że oprócz wyszukanych przykładów pan Tuwim urzeka wspaniałym ich opisem i analizą. Elokwencja, dowcip, błyskotliwość i trafność spostrzeżeń jest w tym dziele dokładnie taka, jakiej się po tym autorze spodziewałem.

Ponieważ rzadko czytam książki na papierze, ale, że ta akurat nie wyszła elektronicznie, to nie miałem wyjścia i musiałem taką kupić jaka była, to jeszcze dwa słowa o wydaniu. Niewygodne w trzymaniu podczas czytania w mojej ulubionej pozycji (nie tylko do czytania), czyli na leżąco, to w zasadzie jedyny jej minus. Poza tym same zalety: duży format, ładne, czytelne łamanie tekstu, gruba oprawa i obwoluta. Obwoluta na której tyle znajduje się blurb (uwielbiam to słowo! – nieodmienne kojarzy mi się z dźwiękiem, jakie wydaje żołądek, kiedy człowiek naje się niedojrzałych czereśni i popije je zsiadłym mlekiem!) autorstwa pana Jerzego Bralczyka. Też ładnie napisany.

Jedyną wadą – ale to raczej moją niż książki – jest to, że mnóstwo (większość chyba) cytatów jest w obcych językach. Zwykle co prawda autor serwuje tłumaczenie w przypisie (chyba że akurat ma na celu prezentację zachwytu nad samym brzmieniem słów – na przykład w grece, którą sam nie władał), ale i tak uważam, że dużo przez tę swoją poliglotyczną ułomność straciłem. Szczególnie jeśli chodzi o język francuski, który przecież czyta się inaczej niż zapisuje. No nic: „nie chciało się nosić teczki, to nie rozumie się książeczki”. I muszę z tym jakoś żyć.

#bookmeter
30262276-b92a-47f6-8230-54caa4cab174
Budo

@George_Stark Tuwima się świetnie czyta, ale jego styl jest dość oderwany i czasami ciężko w ogóle zapamiętać o czym jest dana książka. Fajna, obszerna relacja

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Cześć hejtowi poeci i poetki!

Wybaczcie mi proszę spóźnienie, ale nie dałam rady wcześniej. Zadanie dla Was jest bardzo proste i brzmi następująco:
rymy: śmiało - ciało, celu - wielu;
temat: koty.

Dla osób, które nie wiedzą o co chodzi, tutaj są wytłumaczone zasady
Zapraszam do zabawy

#naczteryrymy  #zafirewallem #poezja #tworczoscwlasna
RogerThat

edit: spojrzałem jeszcze raz w zasady, miał być czterowiersz, rezygnuję, ale zostawię to tylko, bo mi się podoba,


@bernsteinka Zmierzał kiedyś k'swemu celu

Mały przyjaciel człowieka

Mianami go zwali wielu

Kot, okruszek, psik ty dziadu

Bardzo szedł pewny siebie

Szedł pięknie, szedł śmiało

Padł od kuli karabinu

Za dzika wzięli to ciało

Kto? Wiadomo 


Nie cztery wersy, ale rymy tylko cztery

bernsteinka

Kotek na wędkę rzucił się śmiało,

Naprężył swe rude puchate ciało,

Lecz nie dosięgnął koteczek celu

I nie pogryzł pióreczek tak wielu

George_Stark

Wykazując się dogłębną znajomością natury kociej, oto rymuję co następuje:


Miał dom, a po wsi przechadzał się śmiało,

aż tłuszczem obrosło mu rude ciało

bo w końcu dopiął swojego celu:

kota dokarmiało wielu.

Zaloguj się aby komentować

Drodzy!

Minęła dwudziesta i, zgodnie z tym co Jaśnie Pan (czyli ja) wczoraj ustalił, skończył się czas przeznaczony na zadanie w naszej zabawie #naczteryrymy . Wychodzi mi na to że, zgodnie z kolejną zasadą ustaloną przez Jaśnie Pana, zwycięzcą wczorajszych zmagań jest użytkownik @bernsteinka . Proszę Cię wobec tego o podanie – w ramach nagrody, żeby nie było – kolejnego tematu.

Tutaj odnoszę się też do tego, co zostało napisane przez @UmytaPacha :

i w sumie szkodzix żebyś sam się nie bawił

No, szkoda by było! Pewnie! Ale nie jestem aż tak głupi, żeby wymyślić zabawę, w której z góry wykluczony jest mój udział! Stąd właśnie pomysł, żeby zwycięzca poprzedniego dnia wymyślał temat na następny. A jeśli zwycięzca nie chce/nie może/nie zdąży, żeby to był ktoś inny. A nie ja! Bo ja też chcę poukładać! Wobec czego, jeśli @bernsteinka nic nie wymyśli, proszę żeby ktoś inny dodał wpis z tagiem i zadaniem na jutro. Zresztą, rymuję przecież! Siedzę nad tym sonetem, którym mam zamiar utrudnić Ci życie.

I jeszcze jedna rzecz, bo trochę się zabawiłem Waszym kosztem, ale nie złośliwie, tylko – mam nadzieję – sympatycznie, do czego teraz się przyznaję bez bicia. To nie były moje rymy. Wziąłem je od tego nawiedzonego Adasia z III b. W oryginale szło to tak:

Tak Robak wyraz bystrych oczu swych złagodził,
Długo nimi po oczach Gerwazego wodził,
Na koniec, jakby ślepym chciał uderzyć ciosem,
Zasłonił oczy ręką i rzekł mocnym głosem:
«Jam jest Jacek Soplica…»

A skąd temat insekty? No to chyba się domyślacie. Miło się porównywało Waszą twórczość z oryginałem.

To co, widzimy się jutro znów w kawiarni #zafirewallem z nowymi próbkami twórczości?

#poezja #tworczoscwlasna #czytajzhejto #piszzhejto

EDIT: Aha, tutaj można znaleźć wczorajsze zadanie , jakby ktoś nie wiedział o co chodzi albo nie pamiętał. W końcu żyjemy w czasach szybkiego komunikatu. Czy jakoś tak. No a wczoraj było już dawno temu.

Zaloguj się aby komentować

No dobrze. Jakem wczoraj obiecał, tako i dzisiaj czynię. Zakładam tag #naczteryrymy, w którym to chciałbym się bawić (i gorąco zachęcam do dołączenia do zabawy!) w proste rymowanki. Chodzi o to, że codziennie (mam nadzieję) wieczorem będzie pojawiał się zestaw dwóch par rymów, do których trzeba będzie ułożyć czterowiersz na zadany temat. Temat też się pojawi jakby co. Próbka tego, jak może to wyglądać i ile frajdy może dawać znajduje się tutaj .

Założenie tagu wiąże się jednak z pewnymi obowiązkami. Bo jak by to miało wyglądać? No i to, co sobie wymyśliłem mogłoby wyglądać tak, że na podane w komentarzach do wpisu wierszyki głosujemy piorunkami. Osoba, która na godzinę 20 zbierze tych piorunków najwięcej ma prawo (ale nie obowiązek) w ciągu godziny (czyli do 21) podać nowy zestaw rymów i nowy temat. I zabawa zaczyna się od nowa.
Co się dzieje, jeśli osoba, która zwyciężyła danego dnia nie zada nic do 21? Ano wtedy prawo, z którego nie skorzystał zwycięzca, staje się prawem dżungli i nowe zadanie może podać wówczas każdy. A co wówczas, jeśli dwie osoby z prawa dżungli skorzystają i podadzą nowe rymy i tematy? Wówczas konkursowym jest to zadanie, które pojawiło się wcześniej. Ale na to drugie też można rymować! Tego prawo dżungli nie zabrania.

No i, żeby od czegoś zacząć, podaję zestaw na dziś, choć nic jeszcze nie wygrałem:
rymy: złagodził – wodził, ciosem – głosem;
temat: insekty.

Jak być może ktoś zauważy, wczoraj bawiliśmy się rymami w układzie ABAB, dziś podaję AABB. Jako że tym wpisem ustalam zasady, to ustalam, że każdy układ jest dopuszczalny. Nawet ABBA (O mamma mia!).

Co tam dalej? Jako, że to ma być zabawa, to zasady są giętkie i płynne. I w każdej chwili mogą się zmienić. Demokratycznie albo przez aklamację (czyli w zasadzie też demokratycznie). Tyrania mam nadzieję na tagu się nie pojawi.

Aha! Ten tag, #naczteryrymy – bardzo bym tego chciał! – jeśli się przyjmie, choćby w małym gronie, będzie, dotyczył będzie wyłącznie tych krótkich czterowierszowców. Ale – tego bym chciał jeszcze bardziej! – mam też pomysły (ukradzione) na inne zabawy i zbiorczo planuję je umieszczać w tej wirtualnej kawiarni, którą zamarzyło mi się założyć: #zafirewallem. I ten tag też można we pisach dodawać.

Wołam tych, którzy wczoraj do zabawy dołączyli: @moll, @UmytaPacha. Innych, których nie wołam, do dołączenia zachęcam.

Wołam tych, którzy wyrazili chęć czytania efektów naszych zmagań: @Sielski_Chlop
Wreszcie taguję: #tworczoscwlasna #poezja

Przy okazji: @UmytaPacha. Nikt już wczoraj nic nie ułożył, a żeby takie z trudnością dobrane rymy się zmarnowały, to szkoda by było. I się nimi zaopiekowałem (bo do swoich rymów nie będę nic układał – a szkoda i przykro!). No i wyszło mi takie coś, o miłości niespełnionej, bo – wiadomo – taka się najlepiej sprzedaje:

Ortografię wbijałaś mi do łba, jak młotem.
Z miłości, wytrwałem – choć z trudem, o Boże...
Kosza mi dałaś dopiero potem,
kiedy Cię chciałem zabrać nad może.

Dziękuję za uwagę i zapraszam do zabawy!
#zafirewallem
bernsteinka

@George_Stark Fajny pomysł na zabawę


Zdawało mu się, że obyczaje komara w końcu złagodził,

Z dumą za sprytnym owadem wzrokiem po pokoju wodził,

Lecz drobny przeniewierca znienacka ugodził go ciosem,

Więc ręką owadziego zdrajcę ubił i zaklął donośnym głosem.

UmytaPacha

@George_Stark xD fajny wiersz, przewrotny. W pierwszej chwili to "może" zabolało, ale zaraz skapnęłam skąd wynika.


Mol spożywczy spór złagodził;

zamiast podniesionym głosem,

żuka zwalił jednym ciosem,

za to, że go za nos wodził.

bojowonastawionaowca

@George_Stark poprawiłem tag, bo nie wszedł ja talentu za grosz nie mam, ale będę dzielnie kibicował, tagi zaobserwowane!

UmytaPacha

@bojowonastawionaowca tu nie chodzi o talent, a zabawę!

Zaloguj się aby komentować

Poprzednia