Pracuję w branży IT, jednak sytuacje kiedy jestem zadowolony z wykonanego zadania nie są częste, a zarobione pieniądze choć mimo że nie małe, to absolutnie nie są adekwatne do mentalnego wysiłku wyłożonego do zarobienia ich. Wiem że to moja wina, ale nie jestem idealny, nie wszystko potrafię w życiu odpowiednio poukładać. Jeśli ktoś nie ma dzieci i mówi że nie chce pracować to ja to szanuję, niech się opjerrrdala ile chce o ile ma za co przeżyć. Są ludzie którzy woleliby umrzeć niż pójść do pracy. Myślę że potrafię to zrozumieć. Rodzimy się mimowolnie, po czym od dziecka jesteśmy zmuszeni przez rzeczywistość do wykonywania różnych zadań. Uważam że to takie "niskopoziomowe niewolnictwo" którego pewnie nawet nie jesteśmy świadomi, a jedynym sposobem na uwolnienie się jest chyba tylko "wylogowanie" z tej pojebanej symulacji. No chyba że jesteś szczęśliwy, lubisz swoją pracę to kurwa co, gratulacje i elo.
Dlatego jeśli żyjesz to nie masz innej opcji niż rozwój, zapierdalanie i rozwijanie się na tyle mądrze żeby jak najszybciej dążyć do wolności finansowej - chociaż tyle żeby ułatwić sobie egzystencję. Inaczej będziesz tu gdzie jesteś albo będzie tylko gorzej.
#przegryw #finanse #przemyslenia #pracbaza #motywacja
@I_took_a_pill_in_remiza Serio mam cwiczyc z kobieta?
@Winiok ale o co w ogóle chodzi?
@I_took_a_pill_in_remiza Wolność finansowa czyli to by nie musieć pracować jest czyms praktycznie nieosiagalnym ze wzgłedu na niestabilnosc systemu. nawet gdybym miał tyle by pozwolic sobie na wolnosc finansową to żyłbym w niepewnosci zwiazanej z sytuacji giełdowej, geopolitycznej bo wszystkie wyliczenia prowadzone są dla systemu który funkcjonuje od 100 lat, co nie oznacza ze nastepne 100 lat będzie takie samo jak poprzednie.
O wiele lepsza strategia jest według mnie minimalizm połaczony z posiadaniem na wlasność mieszkania/domu i oszczednosciami na rok-dwa skromnego zycia. Gdy osiagnie się ten cel finansowy to można sobie cześciowo odpuscic, przejsc na cześć etatu, przebranżowić . Takie coś ma swoją nazwe - "Barista FIRE" .Sama praca nie jest według mnie problemem tylko jej ilość i trud włożony w jej wykonanie
Sam robiłem w IT, co z tego ze zarobki są ok jeżeli prace wykonuje sie 5 dni 8h po których nie ma sie siły na nic, siłe mam w godzinach w których pracodawca z niej korzysta, wracam jem obiad i po dniu. pózniej jest weekend i jeden dzień przeznacza sie na załatwienie spraw typu pranie sprzatanie, i zostaje tylko jeden dzień na odpoczynek.
Od tego IT pojawiły/rozwineły mi się choroby rąk i oczu, zdecydowałem że skoro jestem minimalistą ze spłaconymi kredytami to pora zmienić swoje życie. na ten moment jest NEET połaczony z wizytami u lekarzy, w niedalekiej przyszłości planuje iść do pracy jako kwalifikowany ochroniarz. Mam znajomych którzy doświadczyli prac 8h w biurze oraz w innych systemach gdzie pracuje sie dłuzej ale ma sie wiecej dni wolnych, i według nich system 8h jest do dupy.
Według mnie dobrze jest okreslic sobie cel, że pracuje cieżko by do czegoś dojść, że ta cieżka praca nie jest do emerytury i myśle że wtedy łatwiej to wszystko znieść, przy czym żeby to było realne to siła rzeczy trzeba być minimalistą, a wiekszość ludzi im wiecej zarabia tym wiecej wydaje i w tym jest cały problem.
Zaloguj się aby komentować