#mojezdjecie

15
785

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Lodowiec Perito Moreno - jak dla mnie jeden z naturalnych cudów świata. Miałem tego dnia niezwykle szczęście co do pogody, bo nie dość że w dużej mierze było słonecznie, to jeszcze udało się na jednym ze zdjęć uchwycić tęczę wbijającą się z jednej strony w błękit, a z drugiej w morze lodu. W takich chwilach żałuję, że robię zdjęcia wyłącznie telefonem i nie mam lepszego sprzętu (ani umiejętności), ale i tak jestem ukontentowany tym, co udało się ustrzelić. A jeszcze bardziej samą wizytą w tym miejscu.
Zazwyczaj pod tagiem #polacorojo mocno się rozpisuję i przytaczam anegdoty, ale tym razem za bardzo nie mam o czym opowiadać. W tym wypadku frazes "obraz oddaje więcej niż tysiąc słów" jest dość trafny. A tych obrazów jest tyle, że mógłbym nimi obdzielić kilka wpisów. No ale
dobra, spróbuję coś tam przytoczyć z pamięci i nie tylko.
Perito Moreno jest najpopularniejszym lodowcem w Ameryce Południowej. Nie dlatego, że jest największy, bo zajmuje on dopiero któreś tam miejsce na liście 48 lodowców składających się na Południowy Lądolód Patagoński, który z kolei stanowi aż 1/3 (!) rezerwy wody pitnej na świecie. Dziwne? No może brzmieć niewiarygodnie, ale tak niby jest. Wchodząc głębiej - tak jak woda zajmuje jakieś 2/3 powierzchni planety, to aż 97% to woda słona. Z pozostałych 3% stanowiących wodę pitną 3/4 (lub 2/3, zależy od źródła) uwięziona jest w lodowcach właśnie (a Patagonia jest w nie wyjątkowo bogata).
Wracając do popularności Perito Moreno - decyduje o niej niesamowicie łatwy dostęp do lodowca - można podjechać praktycznie do jego czoła samochodem (nie licząc 5 minut dojścia z parkingu). Gdyby chcieć obejrzeć inne lodowce, w najlepszym wypadku trzeba się liczyć z długim marszem lub koniecznością podpłynięcia łodzią.
Napisałem, że Perito Moreno nie jest największy - wciąż jednak jest to spore bydlę. Ma 30km długości, a mimo że na zdjęciu tego nie widać, jego czoło wystaje średnio 70 metrów ponad wodę (czyli jak taki ponad 20-piętrowy wieżowiec). Dodajcie do tego jakieś 100 metrów kryjących się pod powierzchnią wody i mamy naprawdę sporo lodu.
Co dość nietypowe, Perito Moreno jako jeden z nielicznych lodowców na świecie nie kurczy się, lecz utrzymuje długofalowo względną równowagę. Właściwie to jego czoło przesuwa się do przodu o jakieś 2 metry dziennie, aż lodowiec nie oprze się o półwysep na przeciwległym brzegu jeziora, dzieląc je na 2 części. Mniejsza z części jest zasilana strumieniami i rzekami, a że naturalne ujścia znajdują się po drugiej stronie lodowej tamy, woda zaczyna wzbierać i doprowadza do powstania niemałej różnicy poziomów (nawet do 30 metrów!). W końcu ciśnienie wywołane przez ciężar spiętrzonej wody napierającej na fragment lodowca dzielący jezioro jest tak duże, że dochodzi do przerwania lodowej tamy i masy wody przelewają się dążąc do równowagi. Takie cykle dochodzenia lodowca do półwyspu i ostatecznego przerwania tamy trwają między rokiem a 10 latami. Na YouTubie można znaleźć filmy pokazujące to zjawisko.
No ale dość już ciekawostek rodem z Wikipedii - przejdźmy do mojej subiektywnej relacji z obejrzenia lodowca. Po jakichś 2 godzinach jazdy busem dotarłem na parking pod lodowcem. Mieliśmy jakieś półtorej godziny na podziwianie go ze specjalnych platform zbudowanych na brzegu Lago Argentino, a później mieliśmy się zebrać na parkingu i udać na stateczek, podpływający pod czoło lodowca (tak, wiem @michalnaszlaku, wykupiona wycieczka to zło ). Z parkingu do głównego punktu widokowego szło się niecałe 5 minut. Platformy były tak skonstruowane, że dało się tam dojechać nawet wózkiem inwalidzkim. Dalej już pojawiały się schody i ogólnie obejście wszystkich miejsc widokowych zajmowało co najmniej godzinę przy szybkim marszu. Wciąż jednak zostało mi naprawdę sporo czasu na oparcie się o barierkę i po prostu gapienie się na lodowiec, z którego raz po raz odrywał się kawał lodu i z hukiem wpadał do jeziora. Trzaski i pracę pękającego lodu było zresztą słychać co kilkadziesiąt sekund. Bardzo specyficzny i całkiem donośny dźwięk.
Później przyszedł czas na wejście na łódkę, która przepływając nieopodal czoła lodowca wysadziła nas na brzegu jeziora, skąd można było wejść na sam lodowiec. Nie wspomniałem wcześniej, ale postanowiłem trochę zaszaleć i wykupić taką opcję, mimo że tanio nie było (chyba jakieś 500 zł za ok. 1,5h chodzenia). Ogólnie jest tam jeszcze dostępna opcja spędzenia aż 5h na samym lodowcu, ale raz że była dwukrotnie droższa, dwa - tego dnia nie było już miejsc. Normalnie bym pewnie się nie zdecydował nawet na tę tańszą, bo cebula mocno + sama atrakcja brzmi tak turystycznie, że bardziej się nie da (idziesz w grupie kilkunastoosobowej za przewodnikiem, a jednocześnie na lodowcu znajduje się kilka grup, choć idą po sobie w kilkuminutowych odstępach). Rozmawiałem jednak dzień wcześniej z dwiema osobami, które dopiero co wróciły z takiej wycieczki i jednogłośnie stwierdzili, że jest to bezapelacyjnie warte tych pieniędzy. Uprzedzając pytania - potwierdzam.
Przed wejściem na lód ubiera się takie prehistoryczne raki, wyglądające jak żeliwne kratki od kuchenki gazowej, tą różnicą że były mniejsze i zaopatrzone w grube kolce. Kładło się stopę w bucie na tę prostą konstrukcję i obwiązywało długim paskiem, żeby jako tako się wszystko trzymało (w czym pomagali oczywiście pracownicy będący na miejscu). Jeszcze tylko kask na łeb, wysłuchanie procedur bezpieczeństwa, sprowadzających się to tego, żeby zawsze słuchać przewodnika i iść za nim gęsiego, i można ruszać w drogę.
Nie miałem wygórowanych oczekiwań po tym spacerze, ale już po kilku minutach zacząłem gratulować sobie dobrej decyzji. Widoki były nieziemskie - zarówno jeśli chodzi o krajobraz jak i barwy samego lodu, którego soczysty błękit wzbudzał ochy i achy turystów. Czasem szło się po nieco bardziej odsłoniętym terenie, a czasem kluczyło się po lodowym labiryncie o nieco chropowatych ścianach. Można było zajrzeć w przepastne szczeliny, napić się krystalicznie czystej wody z lodowca, a na koniec zaserwowali nam nawet po szklaneczce whisky z lodem z lodowca rzecz jasna. Naprawdę cholernie miło wspominam ten wypad i nie żałuję ani jednej wydanej złotówki.
Ogólnie całą wycieczkę oceniam mega pozytywnie. Niezapomniane przeżycia z wizyty w absolutnie unikalnym miejscu. Czy bardziej podobał mi się lodowiec Grey w Chile czy Perito Moreno? Nie sposób porównywać, bo to trochę inne przeżycia. Perito Moreno jest okazalszy, bardziej fotogeniczny i da się go obejrzeć z bardzo bliska (czy wręcz wejść na niego). Lodowiec Grey z kolei zapisał mi się w pamięci ze względu na to, że ukazał mi się w swej wspaniałości pod koniec wielodniowego trekkingu w parku Torres del Paine i wynagrodził wysiłek włożony we wspięcie się na przełęcz Johna Garnera (no i tam mogłem się w niego gapić ile dusza zapragnęła, bo sam wyznaczałem sobie czas). Oba lodowce były wspaniale i oba na zawsze zapamiętam. Tak jak i całą moją wyprawę do Patagonii po obu stronach granicy.
Moim kolejnym przystankiem było El Chalten, czyli mekka wspinaczy i turystów z całego świata. Najpierw jednak trzeba było się tam dostać, co okazało się nieco skomplikowane. Ale o tym już w następnym wpisie.
#polacorojo #podroze #patagonia #argentyna #mojezdjecie
ae3ef6dc-ddbb-4b34-b783-7c0356c89e5d
21dfccf2-8b86-49f2-a8fd-32c8bd0fee60
49d96457-f987-4084-8051-3dacc1466ac9
1acd637e-d806-4ae2-b6bd-670a098ae229
1b986079-9fa3-44eb-ae05-c2b2eca05666
wozny87

Dziękuję za ten wpis. Dodałem Cię do obserwowanych, bo jest co podziwiać

Sniffer

@wozny87, wow, to ja dziękuję za taki komentarz! Zachęca do produkowania się dalej w przyszłości. Osobne podziękowania należą się szanownym @bojowonastawionaowca oraz @Ramirezvaca, którzy w ogóle na samym początku zachęcili mnie do zrobienia pierwszego wpisu, a także wielu innym, którzy w ostatnich miesiącach dopingowali mnie w komentarzach. I tak jakoś wyszedł mi już 25 wpis w tej serii ¯\_(ツ)_/¯

bojowonastawionaowca

@Sniffer i dalej się Ciebie znakomicie czyta! Pozdrowienia

gumowy_ogur

Jeśli to jest twoje "tym razem nie będę się rozpisywać", to nie chcę nawet wiedzieć ile tekstu produkujesz gdy masz o czym opowiadać

Sniffer

@gumowy_ogur no kurde tak jakoś wyszło Myślałem, że będzie faktycznie króciutko, ale potem przypomniałem sobie to i owo.


W ogóle mnie ostatnio naszło żeby sprawdzić, ile już się naprodukowalem pod tym tagiem @polacorojo, przekleiłem wszystkie teksty do Worda i nie licząc tego wpisu wyszło mi 95 stron A4 czcionką Arial 11 . Kurde, książkę bym mógł z tego złożyć. A w robocie jak mam napisać jakiś dokument, to robię się chory

michalnaszlaku

Jak Ty mi teraz @Sniffer zaimponowałeś Czekam na kolejne wpisy a w międzyczasie zacznę planować wyjazd w tamtym kierunku

Sniffer

@michalnaszlaku uszanowanko Gdybyś szukał rad praktycznych, to wal

michalnaszlaku

@Sniffer To moje pakowanie trochę jeszcze potrwa ponieważ ten rok mam już domknięty a przyszły już prawie cały zaplanowany z wyjazdami. Natomiast za 2 lata planuję wyjazd w tamtym kierunku- Ekwador. I myślę o dołożeniu Peru lub Chile

Natomiast jeśli miałbyś ochotę mógłbyś napisać jak sprawa ma się z bezpieczeństwem w tamtych krajach, jak z komunikacją. Na co uważać i jak się przygotować od strony finansowej.

Podsmiechuje się sporadycznie z wykupionych wycieczek ale czasem są one nieuniknione, ponieważ jak bym sam wszedł na taki lodowiec. To zapewne uslyszeli byście o mnie w wiadomościach przy okazji wiosennych roztopów

Zaloguj się aby komentować

Wiosna powoli się rozkręca, a wraz z nią nadchodzi sezon rowerowy, a zatem wraca stary, dobry problem. 
Odwieczna walka o byt na drodze między kierowcami, pieszymi i rowerzystami ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dziś kilka słów o absurdach drogowych. 
LINK DO FILMU Z LICZNYMI PRZYKŁADAMI - w komentarzu.
Poza niespójną infrastrukturą, najbardziej wkurza mnie fakt, gdy kierowcy święcie przekonani o swojej racji trąbią, bo przecież nie jadę po znajdującej się nieopodal drodze dla rowerów. 
Taka sytuacja zdarzyła mi się kilkakrotnie, z czego aż dwa razy był to kierowca autobusu miejskiego, a więc człowiek zawodowo biorący udział w ruchu drogowym. 
Sęk w tym, że... ja żadnych przepisów nie łamałem, bo na mojej drodze nie było wjazdu na ścieżkę aka DDR, albo nawet nie było wcale drogi rowerowej (przykład w filmie z 3:54 - ul. Michałkowicka w #chorzow #slask). Czasem bywa dużo gorzej - każdy dalszy ruch to złamanie jakiegoś przepisu. Na przykład: Kontynuacja jazdy za znakiem zakazu wjazdu dla rowerów, zawrócenie na ciągłej, wjazd na ciągnący się równolegle przez przejście dla pieszych i chodnik (w filmie: 4:29). 
Kwiecień spędzam w nowym mieście, gdzie roi się od bubli rowerowych i aż się prosiło o ich nagranie. Poświęciłem więc trochę czasu i postanowiłem skatalogować powody, dla których część rowerzystów, podobnie jak ja, czasem wydawałoby się, że ignorują zastane drogi dla rowerów i łamią prawo. 
Otóż sytuacja nie jest taka zero-jedynkowa. 
Może mój film wywoła jakąś szerszą dyskusję. 
Może posłuży kiedyś komuś jako argument w internetowej dyskusji w stylu "bo ci pedalarze to tylko ciągle łamią przepisy".

19/x
Tag do obserwowania/czarnolistowania: #bzdecior #bzdeciorphoto
Znajdziesz mnie też na YT/IG/FB pod hasłem "bzdecior".
#wiosna #fotografia #mojezdjecie #rower #szosa #kross #polskiedrogi #prawojazdy
62c799e7-8b21-4919-9ed9-74c4b7975db6
72ea1ecf-5073-406f-ba86-a3e0207a022e
ef14b9e6-5bc8-4e8d-95af-c9416cc87e9e
Yakamaz

@bzdecior dobry materiał, w zasadzie dobrze opisuje z czym trzeba się użerać codziennie

Zaloguj się aby komentować

Dziś przy okazji wycieczki z rodzinką do Bolestraszyc, po klimatycznym ognisku nad Sanem, postanowiliśmy na powrocie zahaczyć o ruiny austrowęgierskiego fortu San Rideau. Miazga - jakbym grał w BF1. Polecam
#przemysl #iwojnaswiatowa #mojezdjecie #forty
c7b14398-2a78-4766-a551-1503c2a9826e
30509d7e-21ae-4677-8a01-038215e52bc0
5d4084af-b23d-4f5b-95cf-768e62a5fe02
shack_my_kak

@Kocurowy Bolestraszyce, o ile dobrze kojarzę tam jest arboretum? Byłeś tam?

Kocurowy

Tak, byłem. Jednak jak miałbym się wybrać drugi raz to jednak w połowie maja, jak wszystko zakwitnie.

Zaloguj się aby komentować

Wracam z wpisami po dwutygodniowej przerwie. Na początek może bez ciekawostek i przydługawych opisów ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Na pierwszy dzień wiosny wrzucałem magiczny wręcz wschód słońca bez słońca (bo było pochmurno), to na
"drugą nóżkę" dorzucam jeden z ostatnich marcowych zachodów z Lakonii, który miałem okazję doświadczyć. Takie cuda tam są na porządku dziennym. Żadne to wyczekane czy planowane widowisko światła. Ot, jechałem do sklepu, zjechałem na pobocze, wyciągnąłem aparat i gotowe.
Głównym bohaterem jest bezimienna (na mapach) góra, która troszkę swoim kszałtem przypomina mi
naszą Babią Górę.

18/x
Tag do obserwowania/czarnolistowania: #bzdecior #bzdeciorphoto
#podroze #balkany #grecja #fotografia #mojezdjecie #gory
2e02e798-724d-437a-bbd3-e898e42c01d9
bojowonastawionaowca

@bzdecior Ach, śliczny zachód! Aż ma się ochotę tam przyjeżdżać :)

Zaloguj się aby komentować

nazwa_uzytkownika

Chyba średnio wykorzystane możliwości średniego formatu.

Zaloguj się aby komentować

Elektrownia w Łaziskach Górnych. Autoportret postapo. Widok z Hałdy "Skalny"
#fotografia #tworczoscwlasna #mojezdjecie #hdr #ciekawostki
8a77c3d0-c76b-4a0c-bc32-24bf71308be8
eltomas

jak robic fajne zdj do internetu

  1. odpal Instagram

  2. kontrast na max

  3. wybierz losowy filr hdr

  4. tam na dole sa suwaki

4.76 WSZYSTKO NA PRAWO

9f001911-4b1b-44c4-acbb-de3a89bbc0c0
Klamra

@eltomas ad1. nie mam instagrama.

ad2, to nie kontrast na maxa, tylko składanie minimum 3 zdjęć z różną ekspozycją.

ad3. nie ma tu filtra hdr

ad4. tam na dole suwaki, chyba w Twoich gaciach.

ad4.76 "wszystko w prawo" no chyba tak byś chciał.

Zaloguj się aby komentować