@Fausto już po fakcie, ale zwrócę Ci na coś uwagę. Uderzyłeś początkowo w złą strunę. Wiedziałeś, że nie stać cie na grafika, więc raczej szukałeś pomocy niż pracownika. Wolontariusz - to był twój target. A z wolontariuszami nie rozmawia się o nagrodach, bo udzielają się wyłącznie z chęci pomocy, a nie zysku. Takich ludzi wynagradza się czynnikami społecznymi, np. ciepłym słowem, dozgonną wdzięcznością, pomocą w potrzebie, a jeśli już musi to być coś materialnego, to powinno być to symboliczne i niewycenialne. I co najważniejsze, nie obiecujesz ewentualnej materialnej "nagrody" przed robotą, tak samo jak nie wyskakujesz z tematem hajsu. Jeśli pogwałcisz te reguły, przeskoczysz z barteru społecznego na rynkowy, a wtedy nie ma powrotu - utracisz zainteresowanie osób chętnych Ci pomóc.
Z tego powodu wolontariusze-specjalisci chetnie podejmują się zadań albo za darmo, albo za pełną kwotę. Nic pomiędzy.
Były robione badania na prawnikach, gdzie wyszło, że nawet zwrot ulamka kosztów zniechęcał papugi do podejmowania spraw, ale kiedy nie było mowy o żadnych pieniądzach, gotowość podejmowania spraw gwałtownie rosła, nawet jeśli musieli do nich dopłacać z wlasnej kieszeni.
@ronin odrzucił twoją kasę, mimo wykonania roboty. Czemu, 3 dychy mu śmierdzą, zrujnują życie? No nie, ale granica między normami społecznymi a rynkowymi jest w chuj gruba i wolał przejść na społeczną stronę.
Należy mu się za to flacha lub kebsik, ale wręczając mu do ręki ich ekwiwalent pewnie poczułby się jak szmata, a przynajmniej niezręcznie.