#historiazarroyo
Czerwony sierpień - gdy Lenina dosięgają kule
"Rewolucja pożera własne dzieci" - Georges Danton.
30 sierpnia 1918 roku doszło na ulicach Moskwy do wydarzenia, które na długie lata odmieniło oblicze Związku Sowieckiego. To historia o czerwonych barwach, a znajdują się w niej takie elementy układanki jak terror, Brytyjczycy, eserowcy i pewna niepozorna kobieta, która odpowiedziała za próbę zamachu. Dziś opowiem Wam o zamachu na Włodzimierza Iljicza Lenina.
Wszystko zaczęło się rano, tuż po godzinie dziesiątej. Opuszczający biuro w Komisariacie Spraw Wewnętrznych przy Placu Pałacowym Moisiej Uricki, szef piotrogrodzkiej Czeka, skierował się w stronę samochodu. Gdy jednak miał do niego wsiadać, został zastrzelony. Według jednego ze świadków "dziura po kuli była tam, gdzie było jego lewe oko". Choć za zamachowcem rozległy się strzały, zdołał uciec na rowerze. Urickiemu nie było dane przeżyć - przewieziono go do najbliższego szpitala, lecz zmarł tam po kilku minutach.
Godzinę po zamachu Lenin dowiedział się o śmierci zaufanego oficera Czeka. Był to dla niego cios, bowiem znał się z nim od roku, towarzyszył mu w dokonaniu przewrotu październikowego. Choć zarówno siostra Lenina, Maria, jak i Bucharin, radzili mu [Leninowi] nie opuszczać Kremla, ten podjął ryzyko, bowiem miał przemawiać w fabryce Michelsona, z czego zamierzał się wywiązać. Po załatwieniu ważnych spraw w biurze, udał się do wspomnianej fabryki. O siedemnastej Lenin postanowił wystąpić przed zebranymi robotnikami, a w swym 35-minutowym monologu zachęcał do przeciwstawiania się kułakom, bogatym właścicielom rolnym, oraz demokratom. Gdy zaś wyszedł z budynku, zatrzymał się przed samochodem, by porozmawiać z grupą kobiet, które uprzejmie zapytał o problemy z zaopatrzeniem w żywność. Wówczas rozległy się trzy strzały, po których Lenin padł na ziemię. Pierwsza kula przeszła przez płuco, szyję z lewej strony na prawą i utknęła nad obojczykiem. Dyktator miał mnóstwo szczęścia, bowiem pocisk minął aortę o ledwie kilka milimetrów. Druga utknęła w lewym ramieniu, zaś trzecia jedynie przedziurawiła jego marynarkę. Kierowca przywódcy bolszewickiej Rosji, Stiepan Gil, pochylił się nad nim, by zobaczyć, czy nadal oddycha - był przytomny, bowiem miał otwarte oczy. Wtem do Gila podbiegł jeden z członków komitetu fabrycznego, który polecił mu jechać do szpitala, lecz kierowca odrzekł, że zabiera go do domu tak, jak go o to poprosił Lenin.
Po ledwie paru minutach Lenina dostarczono do jego domu na Kremlu, gdzie otworzyła mu drzwi jego siostra, Maria. Wokół obficie krwawiącego Lenina zebrała się grupa kilku osób - jego siostra, Wiera Wieliczkina (żona Boncza-Brojewicza), Wiera Krestińska (żona Nikołaja Krestińskiego, wyższego aparatczyka partyjnego), a nieco później profesorowie Władimir Rozanow i Władimir Minc, którzy oczyścili rany. Lenin czuł się umierający, zwłaszcza tak się uważał. Wypowiedział wówczas do Razanowa te słowa: "Czy koniec jest bliski? Jeśli tak, powiedzcie mi wprost, żebym nie zostawił spraw niezałatwionych". Choć medycy zapewnili go, że jego życiu nic nie zagraża, nie był przekonany.
Kim był zamachowiec?
Fanny Kapłan, urodzona jako Fania Jefimowna Rojtman, dwudziestoośmioletnia kobieta, córka nauczyciela z prowincji wołyńskiej. To właśnie ona stała za nieudanym zamachem na przywódcę rewolucji bolszewickiej. Już jako nastolatka miała ciągoty do radykalnej polityki. Wpierw jako anarchistka, aresztowana w 1906 roku za próbę zabójstwa carskiego urzędnika została skazana na bezterminową pracę na Syberii. Wpierw trafiła do ciężkiego więzienia w Malcewie, gdzie była publicznie chłostana, później zaś do Orła w centralnej Rosji. To właśnie na Syberii nabawiła się poważnych problemów ze wzrokiem, oślepła też na jedno oko. Po rewolucji lutowej została zwolniona z zesłania i wyruszyła na Krym. Wówczas dawno już zerwała z anarchistami na rzecz eserowców.
Została aresztowana przez funkcjonariuszy Czeka krótko po dokonaniu zamachu i zamknięta w tej samej celi na Łubiance, w której trzymano brytyjskiego tajnego agenta, Bruce'a Lockharta. Uznano go niesłusznie za podejrzanego o udział w spisku na życie Lenina. Tak przedstawia Fannię Kapłan Bruce Lockhart: "Była ubrana na czarno. Miała czarne włosy, jej oczy utkwione nieruchomo w jednym miejscu otoczone były wielkimi ciemnymi obwódkami. Jej twarz była bezbarwna. Mogła być w każdym wieku od 20 do 35 lat. Wątpliwe, czy bolszewicy mieli nadzieję, że poda nam sygnał rozpoznawczy. Jej opanowanie było nienaturalne. Podeszła do okna i oparłszy podbródek na dłoni, patrzyła w światło dnia. I tam pozostała, bez ruchu, niema, na pozór pogodzona ze swoim losem, dopóki (...) wartownicy nie przyszli, żeby ją zabrać".
Po kilku godzinach została zabrana do innej celi, stamtąd dwa dni później na Kreml do izolatki. Była wielokrotnie przesłuchiwana przez zastępców szefa Czeka. Mowa tu o kilku osobach - dwóch jego zastępcach. Jakowie Petersie, Nikołaju Skrypniku, komisarzu sprawiedliwości Dimitriju Kurskim oraz o przewodniczącym moskiewskiego Trybunału Rewolucyjnego, Stanisławie Diakanowie. Sugerowano, że mogła być częścią spisku, za który mieli odpowiadać eserowcy, lecz Kapłan nigdy się nie załamała i cały czas mówiła, że to tylko i wyłącznie jej działanie. Pomimo wielu przesłuchań pozostała nieugięta, a najbardziej zapamiętano jej odpowiedź na pytanie, czemu strzelała do Lenina:
"Uważam go za zdrajcę. Im dłużej żyje, tym bardziej oddala się od idei socjalizmu. Od dziesiątków lat. Próbowałam to zrobić na własną rękę."
3 września, późnym wieczorem, na Łubiankę wezwano dowódcę straży kremlowskiej, Pawła Małkowa. Zastępca Feliksa Dzierżyńskiego, Warłam Awanesow, przekazał mu, że Kapłan została skazana na śmierć, a Małkow miał wykonać rozkaz. O czwartej rano 4 września wykonano wyrok, według słów Małkowa, strzałem w tył w kark w garażu na jednym z dziedzińców Kremla, przy włączonym silniku samochodu, by stłumić strzał. Tak też zakończyło się życie nieudolnej morderczyni, która za próbę zabicia Lenina zapłaciła najwyższą cenę.
Terror Leninowski
Od momentu rozpuszczenia fałszywej plotki o rzekomej śmierci Lenina w całej Rosji bolszewicy rozpoczęli niepohamowaną rzeź na eserowcach, anarchistach oraz każdym, kto był uważany za wroga rewolucji. W Piotrogrodzie rozstrzelano pięciuset więźniów. We wrześniu zaś trzystu następnych. Ofiarami padali także carscy urzędnicy. W Niżnym Nowogrodzie zginęło 41 osób tego samego dnia, gdy Lenin został postrzelony. W Kronsztadzie marynarze przetrzymywali około 400 więźniów, na nast. dzień nikogo - wszyscy zostali zabici.
To właśnie ten nieudany zamach stanowił początek kultu Lenina, który potem, w następnych dekadach, kontynuowali Stalin, Mao i Kim Ir Sen. Lecz to już temat na inny post.
Kilka ciekawostek:
-Moisieja Urickiego zastrzelił niejaki Leonid Kannegisser, dwudziestodwuletni mężczyzna, którego aresztowano jeszcze tego samego dnia, poddano straszliwym torturom, a gdy stwierdzono, że nie miał wspólników, zabito.
-Wokół Fanny Kapłan pojawia się parę mitów - uważano, że tego zamachu nie mogła dokonać w pojedynkę, bowiem miała kiepski wzrok, przez co niemożliwe było, by mogła strzelać do Lenina (za tą teorią opowiada się Robert Service). Okazało się to jednak nieprawdą - nie było żadnego twardego dowodu na to, jakoby ona nie mogła dokonać zamachu. Na miejscu przestępstwa znaleziono rewolwer Browning, z którego Fanny oddała trzy strzały. Jeden z eserowców twierdził, że to kto inny odpowiadał za próbę zabójstwa - niejaka Lidia Konoplewa, lecz nigdzie nie odnaleziono ani jej, ani żadnych dowodów mogących powiązać ją z zamachem. Kapłan należała do eserowców, ale nie do "komórki bojowej" - próby morderstwa dokonała sama.
-Nie tylko Lenin został wówczas ranny - Maria Popowa, jedna z kobiet, z którą rozmawiał Lenin pod fabryką Michelsona, również została ranna, lecz podejrzewa się, że nie od kuli, a od upadku na ziemię.
Opracowanie:
"Lenin. Dyktator" aut. Victor Sebestyen, wyd. Prószyński i S-ka, 2018 r. (w Londynie Orion Publishing, 2017).